Lękajcie się!

Nie lękajcie się! Tak nazywa się fundacja na rzecz ofiar księży-pedofilów. Jej powstanie to przełom i wyzwanie dla Kościoła. Bo ten nie może wszak być przeciw. A przecież jest. Mam nadzieję, że ten zwrot „nie lękajcie się!” będzie wkrótce znaczył dla Polaków: nie lękajcie się dawać świadectwa prawdzie, nie lękajcie się Kościoła, nie lękajcie się walczyć o sprawiedliwość.Nie wiem, co jest większym zgorszeniem: bezprecedensowa skala przestępstw seksualnych w Kościele czy systemowe ich ukrywanie przez całe dekady, na wszystkich poziomach organizacji Kościoła, z Kurią Rzymską włącznie. Dla mnie, tu w Polsce, najbardziej wszak bolesne jest godne Piłata umywanie rąk od kwestii pedofilii i innych nadużyć seksualnych. Stanowisko Kościoła jest takie: przestępstwa seksualne się zdarzają wszędzie; jeśli popełniają je księża, to odpowiadać powinni za nie jako osoby prywatne – nie wolno obarczać nimi Kościoła, bo oznaczałoby to stosowanie odpowiedzialności zbiorowej.

Nie mam słów, którymi mógłbym wyrazić swój etyczny wstręt do takiej postawy. Przestępstwa pedofilne zdarzają się wszędzie, lecz – jak się okazało w ciągu minionych kilkunastu lat – wśród duchowieństwa Kościoła katolickiego wielokrotnie częściej niż w innych środowiskach. Księża-pedofile i efebofile popełniając swoje czyny w związku z pełnionymi przez siebie funkcjami i wykorzystując przewagę nad ofiarami, jaką daje im autorytet duchownego. Z reguły też wykorzystują pomieszczenia należące do Kościoła i zadzierzgają znajomości z ofiarami na gruncie życia kościelnego. Odpowiedzialność instytucjonalna Kościoła jest tu oczywista i oczywisty jest jego moralny obowiązek poczuwania się do tej moralnej odpowiedzialności przez Kościół jako instytucję. Jeśli dygnitarze kościelni tego nie rozumieją i mają czelność umywać ręce, to nie mają prawa mienić się chrześcijanami.

Więc jak powinien się zachować się w tej sprawie polski Kościół, gdyby był chrześcijański albo po prostu chciał wejść na ścieżkę życia etycznego? Albo choćby udawać taki zamiar?

Po pierwsze powinien z radością przywitać powstanie fundacji Nie lękajcie się i zaoferować pełną współpracę. Po drugie powinien zaapelować do wiernych, aby bez obaw zgłaszali wszystkie krzywdy, których doznali. Po trzecie powinien utworzyć specjalny organ, który pomagałby pozasądowo zaspokajać roszczenia pokrzywdzonych. Po czwarte powinien utworzyć specjalny fundusz odszkodowawczy. Po piąte powinien surowo i przykładnie karać duchownych, którzy dopuścili się przestępstw seksualnych bądź ich ukrywania. Po siódme, powinien bardzo ściśle i efektywnie współpracować z prokuraturą i sądami powszechnymi, udostępniając wszelkie posiadane informacje i materiały.

Jeśli założyć, że polscy duchowni z powodów jakichś szczególnych łask bożych byli zarażeni pedofilią dziesięć razy mniej, niż duchowni irlandzcy albo amerykańscy, to dzieląc przez dziesięć liczby ujawnionych skandali pedofilskich w krajach Zachodu, możemy się spodziewać lawinowego wzrostu liczby tego rodzaju spraw – do wartości kilkuset rocznie. I tak pewnie właśnie będzie. Pierwsi odważni już zaczęli się zgłaszać. Przez rok, dwa będzie ich stopniowo przybywać, aż zostanie przekroczona pewna masa krytyczna, po której zgłoszenia ruszą lawiną. Tak było wszędzie, więc czemu u nas miałoby być inaczej? I tak jak stało się to w całym zachodnim świecie, i u nas nastąpi głęboka, bolesna ekspiacja Kościoła katolickiego, po którym rozpocznie się czas pokuty i wstydu. I to będzie właśnie ta odnowa, o której tyle mówi Kościół. A papież, miejmy nadzieję, w tej odnowie im pomoże.

Niech więc rozbrzmi od Bałtyku po Tatry ta zbożna pogróżka: lękajcie się, księża pedofile! Lękajcie się boskiej i ludzkiej sprawiedliwości. Módlcie się i proście swe ofiary o wybaczenie, a należnym wam karom poddawajcie się z ulgą i wdzięcznością. Tak wam każe moralność – i ta powszechna, i ta religijna. A odważnym założycielom Fundacji moje najszczersze gratulacje!