Redemptorysta pisze do Hartmana

„Szanowny Panie Profesorze! Właśnie obejrzałem późną nocą program w TVN z udziałem Pana Profesora. Proszę pozwolić, że od razu się przedstawię. I bardzo proszę, by nie zniechęciło to do dalszej lektury listu. Jestem księdzem, redemptorystą, [tu nazwisko i informacje biograficzne]. Jak piszę jestem księdzem, wszystko jest do sprawdzenia. Chodzi mi o sprawę molestowania nieletnich. Zdziwi się Pan Profesor pewnie. Byłem sam molestowany. Proszę nie pytać o to, dlaczego jestem księdzem dzisiaj. To sprawa jednak wiary, która czasem rozgrywa się w człowieku „mimo wszystko”… Molestowany przez księdza, który jest znany, bardzo znany… 

Piszę tych kilka słów, by jakoś podziękować za „twardość” stanowiska. Niezwykle cenię ks. Sowę, ale to tak się jakoś dzieje, że jak się patrzy z pozycji poszkodowanego, to perspektywa się zmienia. Jednak. Dlatego właśnie dziękuję. Owszem, to nie jest tak (nie mam odwagi, argumentów), by twierdzić o pedofilii w Kościele. To nie jest powszechne zjawisko. Ale jest. Wiem o tym. Oby tylko tego nie wykorzystywać. Piszę, by podziękować, jako poszkodowany… Życzę Panu Profesorowi wszystkiego dobrego. Kiedyś byłem na wykładzie Pana Profesora w Krakowie…”.

 

Szanowny Księże! Bardzo dziękuję za ten list. Listów od księży, dziękujących mi za „dawanie świadectwa prawdzie” (to taki Wasz kościelny język), dostałem już w ostatnich latach co najmniej kilka. Choćby i stąd wiem, że nie jest Ksiądz sam – takich księży jest wielu. Za jakiś czas wyjdziecie z cienia – jestem tego pewien. Wyczuwam z tonu listu Księdza, z tej obawy przez „wykorzystywaniem” pedofilii, że również Ksiądz skłonny jest myśleć, iż przesadzam z oskarżeniami. Otóż nie – jestem w nich jak najostrożniejszy. Nie mogę wszelako milczeć, gdy słyszę ze strony hierarchów oprócz haniebnych nonsensów, jakoby za pedofilią księży stała jakowaś „ideologia gender” (psująca i dzieci, i księży, popychając ich wzajem do zbliżeń?), również oszczerstwa, iż rzekomo w sprawie pedofilii toczy się jakaś nagonka na Kościół i jakoby jej promotorzy (Magdalena Środa? Ja?) twierdzili, że każdy ksiądz jest pedofilem. Kłamstwo – nikt tak nie twierdzi ani żadna nagonka nie ma miejsca. Ma za to miejsce potępienie pedofilii księży i ma miejsce krytyka Kościoła za pedofilii tej systematyczne ukrywanie, polegające na karaniu księży-pedofilów wyłącznie przenoszeniem do innych parafii oraz na nieinformowaniu władz świeckich o znanych władzom kościelnym przypadkach pedofilii. Tak jest nadal i dopóki tak będzie, ludzie honoru i prawdy nie będą milczeć.

Mnie jednakże w szczególny sposób boli inne kłamstwo Kościoła, który uparcie twierdzi, że pedofilia występuje wśród księży nie częściej niż w innych środowiskach. Otóż na tym właśnie rzecz polega, że występuje wielokrotnie częściej! Z pół miliona księży na świecie, sprawy o pedofilię ma kilkuset. Dzięki badaniom Ekke Overbeeka, autora książki „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią”, wiemy, że w Polsce mamy 27 skazanych za pedofilię księży tylko w ostatnich 10 latach! Oznacza to, że nawet w Polsce więcej niż jeden na tysiąc księży to pedofil! Przyrównując to do populacji Polski, to jest tak, jakby w całym naszym kraju w ciągu ostatnich 10 lat skazano za pedofilię 30 tysięcy Polaków! Rozmiar tej przestępczości w Kościele jest – jak widać choćby z tego polskiego – naprawę porażający. A do tego dochodzi przecież efebofilia i inne przestępstwa seksualne. I wszystko dzieje się pośród ludzi, którzy czują się powołani do tego, by pouczać innych w sprawach moralnych! W języku kościelnym nazywa się to zgorszeniem. Tak, zgorszenie, jakie czyni Kościół, skalą pedofilii, wypieraniem się jej, ukrywaniem sprawców i szkalowaniem swoich krytyków jest zaiste wielkie. Zgorszeniem jest również odmawianie przez Kościół polski przyjęcia na siebie odpowiedzialności instytucjonalnej i wypłacania odszkodowań za czyny pedofilskie popełnione przez księży (wykorzystujących do tego celu swoją pozycję), pod cynicznym pretekstem, że polskie prawo cywilne tego nie przewiduje. Nie przewiduje – ale nie zabrania. Trzeba nie mieć sumienia, by zrzucać z siebie odpowiedzialność i rzucać ofiarom w twarz taki argument.

Ale niedługo wszystko się zmieni. Kościół w Polsce, podobnie jak miało to miejsce w innych krajach, przejdzie drogę pokuty, z korzyścią dla siebie i dla całego społeczeństwa. Łączy nas, Drogi Księże, mimo że ja jestem niewierzący, a Ksiądz wręcz przeciwnie, wiara w zwycięstwo prawdy i przyzwoitości.

 

Wszystkiego dobrego, JH

 

P.S. Proszę przeczytać w obecnej „Polityce” artykuł Edyty Gietki m.in. na te tematy. Jest naprawdę wstrząsający, nawet dla mnie. Jest tam taki zadziwiający fragment: „w lutym 2012 Watykan zaprosił na czterodniowe sympozjum `Ku uleczeniu i odnowie’ 110 przedstawicieli episkopatów z całego świata. Drugiego dnia podczas mszy, na znak pedofilskich grzechów, na 15 minut zgasło światło. Siedmiu leżących krzyżem hierarchów prosiło o wybaczenie. To tyle.”.