Ministrowi Zembali pod choinkę

Prof. Marian Zembala, wielki lekarz, został ministrem zdrowia. I powiedział, że cztery miesiące to dużo! Skoro tak, to ja mam swoją listę marzeń w prawach zdrowia. Może subiektywną i wycinkową, ale gorącą. Walę skrótami, ale chyba każdy złapie, o co mi chodzi. Skróciłem do 20.

1. Pakiet onkologiczny jest niesprawiedliwy i nieskuteczny. Trzeba go zupełnie przebudować! Tworzenie drugiej, równoległej i w zamyśle krótszej kolejki do badań diagnostycznych dla osób z podejrzeniem choroby nowotworowej jest nie fair w stosunku do wszystkich innych pacjentów wymagających szybkiej diagnostyki, lecz niemających „szczęścia” mieć raka. Jest też nie fair w stosunku do pacjentów, którzy już wcześniej, przed narodzinami „zielonej karty”, zostali skierowani na ścieżkę diagnostyki nowotworowej.

Ponadto nowa kolejka szybko urośnie i się zatka, bo od utworzenia drugiego pasa ruchu przed korkiem na drodze z jednym pasem ruchu przepustowość całej drogi się nie zwiększy. Wąskim gardłem są laboratoria i sprzęt, którego od pakietu onkologicznego nie przybędzie. Jeśli chcemy poprawić wczesną wykrywalność raka, trzeba utworzyć Centra Diagnostyki Onkologicznej, dedykowane bezpośrednio pacjentom z podejrzeniem nowotworu, a przede wszystkim szkolić lekarzy POZ w diagnostyce.

Lekarz, który od piętnastu lat wypisuje pacjentowi z owrzodzeniem przewodu pokarmowego leki na nadkwasotę, nie wyśle go wreszcie na gastroskopię tylko dlatego, że posiada narzędzie w postaci „zielonej karty”. On musi wiedzieć, że skierowanie pacjenta do specjalisty jest w tym wypadku jego obowiązkiem. A „zielona karta” w tym typowym i banalnym przypadku wcale nie jest potrzebna.

2. Lista leków refundowanych jest wciąż wysoce podejrzana i wymaga rewizji. Rada Przejrzystości musi zostać doposażona i pracować na wyższym poziomie organizacji, bo podejmuje zbyt ważne decyzje, żeby pozwolić sobie na procedowanie w trybie „pięć minut sprawozdania prof. X i głosowanie”.

3. Trzeba zrewidować listę leków OTC, czyli sprzedawanych bez recepty. Mnóstwo leków, które były dawniej łatwo dostępne, jest teraz sprzedawanych na receptę. Wynika to z braku zaufania do inteligencji pacjentów, a powoduje wydłużenie kolejek do lekarzy. Listę OTC trzeba wydłużyć!

4. Obecny system regulujący dostępność świadczeń sprzyja pacjentom ostrym (co jest naturalne) oraz pacjentom silnym i zdeterminowanym. Chorzy „średni”, niemający sił stać w kolejce, są odpychani, a w przychodniach kłębią się tłumy mniej chorych. Tak samo jest na SOR, gdzie brakuje właściwej selekcji pacjentów. Czas na profesjonalny triage w naszym kraju! Trzeba szkolić do tego personel, tak jak na Zachodzie. Ciężej chorzy muszą dostawać priorytet w kolejce ad hoc w przychodni, a następnie decyzją lekarza, po badaniu.

5. Trzeba poszerzyć dostęp do specjalistów bez skierowania z POZ. Ludzie nie są głupi i w wielu przypadkach wiedzą, pod jaką specjalizację podpada ich choroba.

6. Jeśli chcemy odciążyć specjalistów od łatwych przypadków, to najpierw odciążmy lekarzy rodzinnych i cały POZ z biurokracji (jest taki rzadki zawód: sekretarka medyczna…) i stwórzmy zachęty do samodzielnego prowadzenia pacjentów przez lekarzy POZ „od zgłoszenia do wyleczenia”. Lekarze POZ i ZOZ-y muszą być premiowani za jakość pracy. Trzeba stworzyć system oceny i premiowania jakości, a jednocześnie tępić „pracę na akord”, która stała się jedną z plag polskiej medycyny. To nie „nadwykonanie” jest grzechem, tylko „złe wykonanie”! W medycynie i w zdrowiu publicznym „myślimy pacjentem”, a nie kasą. To kasa jest dla pacjenta, a nie pacjenci dla kasy.

7. Ludzie starzy i schorowani mają dramatycznie ograniczony dostęp do świadczeń! Potrzebujemy rozdzielnia łóżek ostrych i pomocy ambulatoryjnej od łóżek długoterminowych i całego traktu paliatywnego. Potrzebujemy powrotu do normalnej interny, bo schorowani pacjenci nam się „rozjeżdżają” pomiędzy specjalizacje i lądują „wszędzie, czyli nigdzie”.

Mało mobilni i przewlekle ciężko chorzy pacjenci powinni być objęci systemem opieki domowej. W Polsce ten system jest mało rozwinięty, a przecież opłaca się i chorym, i państwu. To jest tańsze niż szpital i urealnia dostęp do świadczeń dla wielu osób. System ochrony zdrowia nie może żyć z tego, że część poważnie chorych obywateli jest tak „wspaniałomyślna”, że się nie leczy…

8. Trzeba zapobiec ucieczkom pielęgniarek za granicę. My je szkolimy za ciężkie pieniądze (podobnie jak lekarzy), a one frrruu! Musimy podwyższyć im pensje i zwiększyć ich uprawnienia. Skoro obecnie pielęgniarka jest absolwentką studiów wyższych, nie ma powodu, aby jej uprawienia były tak wąskie jak dawniej.

Poza tym ich wykształcenie jest zróżnicowane (licencjat, magisterium, specjalizacje, kursy), co powinno wreszcie znaleźć odzwierciedlenie w gradacji ich uprawnień. Magister pielęgniarstwa powinien mieć prawo wypisywania recept w jakimś zakresie. To odciąży kolejki w przychodniach, gdzie znaczna część pacjentów przychodzi tylko po receptę. Podniesienie prestiżu pielęgniarek, ratowników i fizjoterapeutów pozwoli realnie myśleć o wprowadzeniu zintegrowanego leczenia i opieki w trybie zespołów terapeutycznych. Na Zachodzie to już działa!

9. Komisje bioetyczne muszą być szkolone w zakresie bioetyki! I muszą być niezależne od kierownictwa instytucji, przy których są afiliowane. Nie może być tak, że lekarze nieprzeszkoleni w etyce badań z udziałem ludzi podejmują decyzje o dopuszczeniu do realizacji badania, którego projekt zgłaszają ich szefowie! Konflikty interesów są w dziedzinie badań biomedycznych nagminne. Ponadto badania muszą być objęte nadzorem w tracie ich realizacji. Obecnie to iluzja!

10. Polska jest jedynym krajem cywilizowanym, w którym nie ma narodowego komitetu bioetycznego, który współtworzyłby prawo medyczne i oceniał etyczne aspekty funkcjonowania systemu ochrony zdrowia. Trzeba go wreszcie ustawowo powołać! Powinien działać przy premierze i nie może być w żadnej mierze zależny od ministra zdrowia, korporacji (NIL) i partii rządzącej.

11. Polska jest jedynym krajem cywilizowanym, w którym można ukończyć studia medyczne (w niektórych ośrodkach) bez zdania egzaminu z bioetyki! To jest standard Azja/Afryka! Trzeba to natychmiast zmienić. Musimy zbudować w Polsce kulturę bioetyczną, która na Zachodzie panuje już od 30 lat!

12. Musimy przywrócić staż i sześcioletnie studia medyczne. Medycyna się rozwija jak szalona, a studia się skraca? To bez sensu! A na tych studiach więcej pracy z pacjentem, mniej pamięciówki! Inwestycja w studenta medycyny to najlepsza inwestycja w zdrowie publiczne!

13. Trzeba wyrównać łóżka! Jest ich za mało na wschodzie, a za dużo na zachodzie kraju. Nie można trzymać pustawych oddziałów tylko dlatego, że ktoś potrzebuje być ordynatorem. Łóżka na wschód!

14. Więcej pobytów jednodniowych. Więcej łóżek jednodniowych na SOR! Między lecznictwem ambulatoryjnym i zamkniętym nie może być przepaści. Musi być „elastyczny przegub” i współpraca POZ ze szpitalami. Dość podchodów typu „sprawdzę, kto ma dziś dyżur na SOR”… „Parter szpitala” musi być przyjaznym łącznikiem między lecznictwem zamkniętym i światem zewnętrznym, a nie brodem forsowanym przez uzbrojonego w dokumenty, zalęknionego pacjenta. SOR musi leczyć kompleksowo i być elastyczny. Więcej specjalistów na SOR to szybsze i tańsze leczenie.

15. NFZ nie może być państwem w państwie. Minister musi być realnie przełożonym prezesa NFZ! Inaczej nie uniknie się wycen „pod biznes” i wciskania pacjentom świadczeń, których nie potrzebują. Wykonywanie jakichkolwiek procedur „ze wskazań ekonomicznych” jest naruszeniem praw pacjenta, podobnie jak uzależnianie czasu pobytu w szpitalu od względów pozamedycznych!

Trzeba uelastycznić wyceny i kontrakty, monitorując potrzeby i negocjując wykonania na bieżąco w wielośrodkowych panelach negocjacyjnych. Alokacja środków będzie sprawiedliwa tyko wtedy, gdy pomiędzy świadczeniodawcami będzie stała wymiana informacji, a na wszystkich szczeblach systemu toczyć się będą realne negocjacje z udziałem wszystkich interesariuszy, łącznie z przedstawicielami organizacji pacjentów.

Nie wolno rozdawać pieniędzy w medycynie wedle „politycznych priorytetów” plus ambicje i siła przebicia „ważnego profesora” plus mityczny papier z Agencji Oceny Technologii Medycznych. MZ i NFZ to nie Mikołaj z workiem, tylko strażnik publicznych środków, mający gwarantować efektywność i sprawiedliwość ich wydatkowania. Dramatyczna sytuacja psychiatrii i ciężki niedorozwój geriatrii to najlepsze dowody na to, jak niesprawiedliwy jest system alokacji i jak nierówno traktowane są różne grupy pacjentów!

16. Trzeba uregulować relacje między niepublicznymi i publicznymi ZOZ! Nie może być tak, że niepubliczne spijają śmietankę (lepiej wycenione procedury), a wszystko, co mniej opłacalne lub trudniejsze i powikłane, spychają do lecznictwa publicznego. Poza tym plagą stało się nierówne traktowanie pacjentów leczących się równolegle u tych samych lekarzy prywatnie i w publicznych ZOZ-ach, gdzie ci lekarze są zatrudnieni. To nawa, niebezpieczna forma korupcji.

Kolejki do świadczeń, a zwłaszcza zabiegów, muszą być bardziej transparentne. A negocjowanie kontraktów musi odbywać się w panelach z udziałem konkurujących świadczeniodawców z danego terenu. NFZ i interesariusze społeczni muszą widzieć, kto i w czym ma interes. W przeciwnym razie nie będzie możliwe podejmowanie sprawiedliwych i racjonalnych decyzji. Więcej transparencji!

17. Niezbędne jest umocowanie rozporządzeniem szpitalnych Komitetów (Komisji) Etycznych oraz rozpropagowanie ich usług. Pacjenci, personel medyczny i rodziny muszą wiedzieć, że jest miejsce, do którego można się zwrócić po opinię w sprawach drażliwych i konfliktowych. Najtrudniejsze etycznie decyzje powinny zapadać z udziałem Komitetów. Taki jest standard na Zachodzie. W Polsce powstały dziesiątki Komitetów, tylko że mało kto wie o ich istnieniu i mało kto z nich korzysta.

18. Sądy lekarskie muszą być profesjonalne i bardziej niezależne! Dopóki rzecznicy odpowiedzialności zawodowej i sądy będą w pełni zależne od izb lekarskich, a w ich składach nie będzie fachowych prawników, społeczeństwo nie będzie ufać ich wyrokom. Te wyroki zbyt często są zastanawiająco łagodne, a praktyka „krycia” kolegów jest niestety wciąż często spotykana. Mimo niewątpliwego postępu poszkodowani pacjenci mają w Polsce bardzo słabą pozycję. Trzeba ją wzmocnić.

19. Powołany przed dwoma laty przez min. Arłukowicza Zespół ds. Etyki w Ochronie Zdrowia spotkał się tylko kilka razy. Po tym, jak stworzył („w czynie społecznym”!) obszerne opracowanie na temat konfliktów interesów w ochronie zdrowia, działalność Zespołu została zatrzymana, a dokument zamrożony przez politycznych doradców ministra. To mówi samo za siebie… Trzeba wznowić prace Zespołu i nadać mu rangę urzędową.

20. Gmach na Miodowej źle funkcjonuje! To jest poziom organizacji jak za PRL! Żeby otrzymać zwrot kosztów biletów kolejowych, trzeba pisać podanie do ministra! Nowy minister musi najpierw zapanować nad Miodową, zanim cokolwiek będzie w stanie wskórać w terenie. Powodzenia!