Media publiczne to my

W dniach agonii mediów publicznych i zastąpienia ich zwykłą rządowo-partyjną propagandą i ideologią warto przypomnieć, co tracimy. Co to są media publiczne? Najlepiej ująć to negatywnie, to znaczy powiedzieć, czym one nie są.

Przede wszystkim „publiczne” znaczy „ani prywatne, ani rządowe”. Gdyby były prywatne, mogłyby podlegać presji biznesowej bądź naciskom właściciela, aby prezentowały miłe mu treści i poglądy. Gdyby były rządowe, to znaczy bezpośrednio nadzorowane przez urzędników, mających wpływ na treść programów, zmuszone byłyby do stronniczego, prorządowego przedstawiania wydarzeń i zjawisk.

Żeby media nie były ani prywatne, ani rządowe, lecz publiczne, ich forma prawna musi im gwarantować autonomię programową i kadrową, a zwłaszcza to, że niezadowolenie władzy z krytyki, z jaką się w tych mediach spotykają, nie będzie skutkować represjami wobec producentów i dziennikarzy. Żeby ten cel osiągnąć, media publiczne muszą mieć gwarantowane źródła finansowania, niezależne od kapryśnej woli polityków oraz dyktatu komercji, a ich szefowie nie mogą być powoływani ani odwoływani przez polityków.

Osoby, o których w mediach publicznych mówi się najczęściej, czyli rządzący politycy, muszą być całkowicie pozbawieni wpływu na kształt i treść programów tych mediów, tak jak nie powinni mieć wpływu na skład sądów. Niezawisłość sędziów ma w demokratycznym państwie prawa to samo moderujące i balansujące znaczenie jako przeciwwaga dla władzy wykonawczej i ustawodawczej co autonomia publicznych mediów, gwarantująca możliwość nieskrępowanej krytyki rządu za pieniądze tegoż rządu.

Media publiczne muszą być w jakimś wymiarze własnością społeczną, co powinno znajdować odzwierciedlenie w ich ustroju prawnym i źródłach finansowania. Może to być zorganizowane w różny sposób, lecz w każdym przypadku funkcjonować musi między instytucjami mediów publicznych a społeczeństwem rodzaj kontraktu, znajdujący odzwierciedlenie w ustawie i innych przepisach, na podstawie których media te działają.

Kontakt społeczny dotyczący mediów publicznych mówi z jednej strony o warunkach gwarantujących ich rzetelność, czyli obiektywizm, bezstronność, prawdomówność i pluralizm, a z drugiej – o wartościach, którym media te mają służyć i tematyce, którą mają się zajmować. Wartości przyświecające działalności mediów to z jednej strony wartości etosu dziennikarskiego, czyli rzetelność dziennikarska, a z drugiej wartości wspólne życia publicznego.

Gdzie szukać owych wartości wspólnych? Oczywiście nie w programach partii politycznych, gdyż odwoływanie się do programów partyjnych niweczyłoby bezstronność i niezależność polityczną mediów publicznych jako ideały, do których powinny one dążyć. Szacownym i obowiązującym źródłem wartości wspólnych jest natomiast konstytucja. Te wartości to demokracja, praworządność, samorządność, bezpieczeństwo, wolności i prawa obywatelskie, równość i niedyskryminowanie. Nie taka czy inna religia, nie taka czy inna obyczajowość, nie taki czy inny światopogląd. Wszystkie religie i światopoglądy mogą mieć w mediach swoje miejsce, ale nie na zasadzie dominacji i obowiązującej doktryny. Media publiczne są bowiem dla wszystkich i wszystkich zapraszają do demokratycznej wspólnoty obywatelskiej, która z istoty rzeczy jest pluralistyczna i której w całej jej różnorodności mają służyć.

Jako instytucja podporządkowana wartościom konstytucji i służąca całemu społeczeństwu, ze wsparciem państwa, media publiczne należą do instytucji satelickich państwa, wspierających jego cele i misję. Podobny charakter mają publiczne uniwersytety. Jednak jako instytucje względnie niezależne od rządu i rządzących partii politycznych zbliżają się one do sfery instytucjonalnej zwanej „trzecim sektorem” (obok rządu i samorządu), wspierając społeczeństwo obywatelskie.

Polskie media publiczne są ułomne, bo silnie uzależnione politycznie i zbyt komercyjne. Jakie są, takie są. Dobrze, że w ogóle je mamy. A właściwie mieliśmy. Teraz ich przez jakiś czas nie będzie. Ich rolę będą musiały w jakiejś mierze przejąć media prywatne, w tym również POLITYKA. Nie będzie to łatwe, ale nie ma innego wyjścia.