Arabusy mordują

Stało się. W Ełku. Bo czemu nie akurat w Ełku? Propaganda rządowa i kościelna dociera przecież wszędzie. Systematyczne straszenie Polaków muzułmanami przyniosło wreszcie rezultat. Chłopak, zapewne wrogi wyznawcom islamu i bojący się ich, rzucił petardą w stronę baru prowadzonego przez Arabów. Jeden z nich zabił go nożem. Na to dziesiątki innych chłopaków, tak samo nauczonych wrogości do muzułmanów, zebrało się w miejscu tragedii, by wyrazić swoją nienawiść do islamu i Arabów. Czy mogłoby dojść do linczu? Może tak, może nie. Na szczęście była policja – ponad dwudziestu chuliganów zatrzymano. Zatrzymano też mordercę nożownika. Bilans: jeden chłopak nie żyje, drugi – ten, który zabił – ma złamane życie. Przyczyna? Antyislamizm sączony do uszu Polaka przez władzę i przez Kościół.

Powiedzmy sobie jasno – antyislamizm jest współczesnym odpowiednikiem przedwojennego antysemityzmu. Wtedy antysemityzm był otwarty i nie unikał swego imienia. To sami antysemici tak się nazwali. Dziś nawet najwstrętniejsi żydożercy oburzają się, gdy nazwać ich antysemitami. Bo są takimi tchórzami i są tak zakłamani, że boją się nawet tego, kim są. I wprawdzie przez analogię do tego zakłamania wrogowie islamu nie nazywają się dziś „antyislamistami”, lecz nie ukrywają swojej wrogości, tak jak nie ukrywali jej dawni antysemici. Otwarcie mówi się z ambon i w telewizji, że „obce są nam wartości tej religii”, że „grozi nam fala islamu” bądź „islamizacja”, a zbitka „muzułmanin terrorysta” jest nieomalże oficjalnie propagowana przez czynniki rządowe.

Bez żadnych skrupułów sieje się w narodzie strach przez Arabem, jak dawniej przez Żydem. Cel jest ten sam – zjednać poparcie dla rządu, który gotów jest bronić nas przed tym wrogiem. I ludzie wierzą – wierzą, że „muzułmanin” to to samo co „islamista”, a „islamista” to prawie już terrorysta. Wierzą, że skoro zamachów dokonują islamscy fanatycy, to coś jest nie tak ze wszystkim wyznawcami islamu. Wierzą, że wpuszczenie grupy uchodźców sprowadzi na nas zamachy.

Tak, ludzie dali sobie to wmówić. Tak, ten rząd nie wpuści „islamistów”. Bo mamy już sto tysięcy wyznawców Mahometa w Polsce. Gdyby było ich sto pięćdziesiąt tysięcy, to dramatycznie wzrosłoby zagrożenie terrorystyczne w kraju. Czy oni sami w to wierzą? Nie zastanawiają się. Jest im wszystko jedno. Nie było jeszcze Holokaustu Arabów, więc wolno manifestować islamofobiczne postawy. Za to jeszcze nie karzą społecznym wykluczeniem. No to skoro można, to czemu by nie skorzystać?

Dziś widzicie – panie Kaczyński, pani Szydło, panie Jędraszewski i panie Hoser – do czego prowadzi szczucie i podżeganie. Niby takie tam niewinne podpluwajki w stylu starej dobrej endecji, a tu chłopak nie żyje. I to nie dlatego, że zabił go Arab terrorysta, lecz zwykły Arab wzburzony przejawami antyislamizmu i dyskryminacji, którą tak niewinnie sobie ćwiczycie.

To paradoks, że śmiertelną cenę za rozsiewaną w przestrzeni publicznej nienawiść do islamu jako pierwszy zapłacił nie Arab czy inny muzułmanin, lecz Polak. Tym bardziej jednak powinno dać Wam to do myślenia. Brzydko się bawicie. Bardzo brzydko.

A tak na marginesie: czy macie jakieś pojęcie o islamie? Gdybyście mieli, zapewne zadziwiłoby Was jego podobieństwo do chrześcijaństwa. Jednym z nich jest występowanie zjawiska fanatyzmu i przemocy religijnej. Chrześcijanie mają za sobą straszliwą, niebywale krwawą historię prześladowań religijnych. Ich ofiarą padły miliony ludzi – głównie samych chrześcijan, mordowanych przez innych chrześcijan, lecz również mahometan i Żydów. Muzułmanie mają swoją historię przemocy równie bogatą. Niestety, o ile terror chrześcijański jest już rzadkością (choć istnieje), to terror muzułmański wciąż jeszcze daje się we znaki. Jego celem jest nakręcenie spirali nienawiści i przemocy, a w konsekwencji destabilizacja Zachodu. Straszenie islamem przez polski rząd i Kościół, polegające na wmawianiu ludziom skojarzenia islam = zagrożenie terrorem, doskonale wpisuje się w scenariusz samych terrorystów. Polski rząd i polski Kościół okazują się pożytecznymi idiotami, którzy dla korzyści politycznych, jakie uzyskują z podsycania ksenofobii, gotowi są nakręcać w Polsce histerię.

A wiecie, co będzie, gdy zginie jeszcze parę osób? Gdy Arab zabije jeszcze jednego Polaka albo Polak Araba (jedno i drugie jest tak samo możliwe)? Gdy dojdzie jeszcze kilka razy do takich zamieszek jak w Ełku w sylwestrową noc? Ano wtedy prawdziwi terroryści będą mieli doskonały pretekst do pierwszego zamachu na terenie Polski. Znajdą sobie kogoś pośród swoich, komu powiedzą „w Polsce nienawidzą muzułmanów – musisz dać im nauczkę”.

Czy rząd w ogóle zdaję sobie sprawę z tych mechanizmów? Czy wie, że zabawa w straszenie Arabem jest stokroć bardziej niebezpieczna niż przyjęcie kilkudziesięciu tysięcy uchodźców z Syrii? Czy rozumie, jakie czynniki prowadzą do wzrostu zagrożenia terrorystycznego? Ciarki mnie przechodzą, gdy myślę sobie, że za nasze bezpieczeństwo odpowiadają ludzie bawiący się zapałkami w stodole. Opamiętajcie się! Nie wykorzystujcie ełckiej tragedii w swojej nacjonalistycznej i antyislamskiej propagandzie. Jeśli ulegniecie tej pokusie, ściągnięcie do Polski terror. Mam nadzieję, że jest w Waszych głowach taka czerwona lampka…