Studenci protestują 25 stycznia. A my z nimi!

Czyżby młodzież się ruszyła? Z radością i niedowierzaniem (muszę to przyznać) przyjmuję wiadomość o zapowiedzianym na 25 stycznia ogólnopolskim proteście studentów.

Przecież studenci nie pamiętają PRL, nie czują zagrożenia dla demokracji, nie wiedząc, czym pachną nowe, pisowskie porządki; nie przyłączają się tłumnie do demonstracji KOD. A tu taka niespodzianka! W miastach akademickich całego kraju studenci przygotowują wielkie demonstracje w obronie demokracji i wartości konstytucyjnych (poniżej wklejam grafikę z ich postulatami). To bezprecedensowe wydarzenie od 1988 roku, kiedy studenci poparli wolnościowe postulaty Solidarności, u progu wielkich przemian, jakie nastąpiły kilka miesięcy później. Sam byłem wtedy studentem i pamiętam, z jaką powagą i poczuciem doniosłości chwili demonstrowaliśmy w Lublinie, w asyście straszących nas i spisujących zomowców. Mam nadzieję, że dzisiejsi studenci również poznają smak Ważnej Chwili i szczerze im tego życzę. Na tym się rośnie w sobie. A chwila jest ważna, jakkolwiek zamach Kaczyńskiego na polską demokrację i państwo prawa rozpisany jest na wiele etapów.

Jestem zaskoczony i zbudowany tym, że studenci, mający w zwyczaju nieco wzgardliwe manifestowanie désintéressement dla polityki, absolwenci szkół karmiących ich zakłamaną i ogłupiającą propagandową papką, w której dla wartości naszego świata i demokratycznej wspólnoty społecznej prawie nie ma miejsca, dziś pokazują swoją obywatelską twarz. Haniebna reakcja dr hab. Krystyny Pawłowicz na zapowiadane demonstracje świadczy o tym, że w kręgach władzy budzą one lęk. To już Wasz pierwszy sukces, drogie studentki i studenci! Jednakże dopiero 25 stycznia okaże się, czy Wam się udało. Wszystko zależy od tego, ilu spośród Was, studentów, lecz również pozostałych członków wspólnoty akademickiej oraz (a może zwłaszcza) „ludzi z miasta”, zechce przyjść. Zróbcie wszystko, aby było Was jak najwięcej. Pomóżcie koleżankom i kolegom, a szczególnie wykładowcom, pokonać strach.

Właśnie o tym strachu chcę powiedzieć kilka słów. Sprawy w Polsce zaszły już tak daleko, że każdy, kto wybiera się na antyrządową demonstrację, zastanawia się, czy nie poniesie jakichś przykrych tego konsekwencji. Jeśli nie dziś, to może za pół roku, gdy władza PiS jeszcze się umocni, a jej autorytarne, policyjne praktyki jeszcze trochę się rozwiną? Może ktoś nam wypomni, że byliśmy w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze?

Otóż tak, tak może się stać. Jest to mało prawdopodobne, lecz możliwe. Dlatego dziękuję organizatorom, którzy w oczywisty sposób najbardziej narażeni są na ewentualne szykany, a jednocześnie namawiam ich, aby pokonując własny lęk, namawiali do tego innych. Bo jeśli na demonstracjach ludzi będzie niewielu, to dlatego, że się boją. A jeśli będzie wielu, to dlatego, że potrafili pokonać własny lęk, bierność i zniechęcenie.

Mówcie studentom, a zwłaszcza wykładowcom (a jest to ludek lękliwy i bierny, niestety): nie lękajcie się! Chodźcie z nami! To PiS ma się przestraszyć tego, że my się nie boimy i nie patrzymy biernie na budowę populistycznej dyktatury na modłę Orbána. A jeśli już przy radach jesteśmy, to weźcie sobie do serca jeszcze jedną: propaganda wmawia Wam od lat, że polityka jest brudna, najbrudniejsze zaś są partie polityczne. Dlatego pewnie wydaje się Wam czymś szlachetniejszym trzymać się z daleka od wszelkich organizacji politycznych. Wasz protest jest bezpartyjny, to oczywiste. Ale nie dajcie się wciągnąć w rytualną nagonkę na partie polityczne. To niemądre i niewolnościowe. W wolnym kraju każdy swobodnie manifestuje swoją tożsamość. Pozwólcie przyłączać się do Waszego protestu wszystkim, którzy popierają Wasze (nasze) postulaty, i nie zmuszajcie ich do ukrywania swojej tożsamości. To byłoby nie fair. Dlaczego ludzie przychodzący na Wasze wezwanie nie mogą powiedzieć: jesteśmy z partii, jesteśmy z KOD? Bo co? Bo władza powie, że jesteście „manipulowani”? Że ktoś za Wami stoi? Tak właśnie mówiła władza za komuny. Nie dajcie się na to nabrać. Wy też nie bójcie się swojej tożsamości – macie prawo mówić, że jesteście studentami i z której jesteście uczelni. To nie wstyd!

Czytam w myślach swoich koleżanek i kolegów wykładowców: czy wolno mi iść, czy wolno innych do tego namawiać? Wszak uniwersytet jest apolityczny, nie wolno uprawiać tu żadnej propagandy. Ależ nie wolno! Żadnych agitacji, kampanii wyborczych, zbierania podpisów! Ale już dyskusje z udziałem polityków – jak najbardziej. Bo przecież gdzie jeśli nie na uniwersytecie ma się toczyć wolna i racjonalna debata publiczna? To samo dotyczy akcji, których celem nie jest wspieranie takiego czy innego postulatu partyjnego, lecz wspieranie państwa. Każda akcja polityczna, która służy promowaniu konstytucyjnego ustroju państwa, jego wartości i norm oraz zmierza do umocnienia jego instytucji, porządku publicznego i rządów prawa – jest nie tylko mile widziana na uniwersytecie, lecz przynosi mu chlubę jako wolnej instytucji państwa i społeczeństwa obywatelskiego.

Zapowiadany protest studentów jest jednoznacznie propaństwowy i prokonstytucyjny. Nie ma w nim żadnego politycznego partykularyzmu – tym samym więc zarówno udział pracowników uczelni, jak i propagowanie przez nich tego wydarzenia jest nie tylko zgodne z etosem akademii, lecz z punktu widzenia tego etosu chwalebne. A więc śmiało mówmy studentom o demonstracji w obronie tego, co napisano w naszej konstytucji i co stanowi sól naszego państwa. Nie lękajmy się, nie szukajmy wymówek, aby 25 stycznia nie wyjść ze studentami na ulicę. Do zobaczenia 25 stycznia na Ogólnopolskim Proteście Studentów i Studentek, każda i każdy w swoim mieście!

Oto postulaty studentów:protestA tutaj link do wydarzenia.