Jak pokonać Kaczyńskiego?

Nie wiem, czy ktoś jeszcze liczy na odsunięcie skorumpowanego reżimu od władzy, skoro najwyraźniej połowa społeczeństwa jest z niego zadowolona. Jednak bez wiary w zwycięstwo i mobilizacji elektoratu opozycji PiS może wziąć nie tylko większość mandatów, lecz nawet sięgnąć po większość konstytucyjną.

Wciąż jest szansa na to, że wynik PiS będzie zbliżony lub tylko nieco lepszy od tego sprzed czterech lat (wtedy było 37 proc.), a pewny sojusznik, czyli narodowcy, nie przekroczy progu. W takim przypadku sytuacja byłaby znacznie lepsza niż poprzednim razem, gdyż wejście do Sejmu lewicy tym razem jest praktycznie pewne.

Oznacza to, że wynik poniżej 40 proc. nie da PiS większości mandatów i zdolność utworzenia rządu przez Kaczyńskiego zależeć będzie od tego, czy uda mu się przekupić PSL i Kukiza w całości bądź przynajmniej kilku posłów z tego egzotycznego sojuszu. Rzecz jasna jest znacznie bardziej prawdopodobne, że to się Kaczyńskiemu uda, niż że się nie uda, a poza tym nawet gdyby PiS miał trudności z powołaniem rządu, trudno sobie wyobrazić, aby Kaczyński, poprzez Dudę, przekazał misję opozycji.

Tak czy inaczej – jakaś niewielka szansa jest i trzeba ją wykorzystać. Warunkiem zwycięstwa w tej nierównej grze jest zbieg okoliczności. PiS-owi musi powinąć się noga. Bez jakiejś afery na przełomie września i października bądź jakiegoś poważnego błędu na kilka tygodni przed wyborami – nie pomoże nic.

Musimy się modlić o jakieś taśmy, filmiki, jakiś spektakularny złodziejski skandal, który przemówiłby do wyobraźni tych kilku procent obywateli, którzy się wahają, czy poprzeć rząd. Tylko coś takiego może zepchnąć PiS poniżej 40 proc., kiedy to będzie jeszcze można o coś dalej powalczyć, czekając na wybory prezydenckie.

Co może dziś zrobić opozycja? Oto jak to widzę (niestety, inaczej niż większość polityków):

1. Żadnej koncyliacyjności i oględności. Trzeba walić w PiS jak w bęben i na każdym kroku przypominać o wszystkich aferach. Trzeba to nagłaśniać w prostych, wyrazistych komunikatach. Inaczej mówiąc, straszyć PiS (bo jest czym straszyć). Opozycja to „anty-PiS” i nie trzeba tego ukrywać.

2. Pokazywać, że rosną ceny i podatki i że pisowski socjal ma krótkie nogi. PiS dał, co miał, i więcej dać nie może.

3. Skupić się na miastach, bo siły opozycji są mocno ograniczone i na pracę organiczną na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie jest już za późno.

4. Ułożyć listy w taki sposób, żeby ludzie z dwójek i trójek mieli poczucie, że są w stanie, przy wielkim wkładzie w kampanię, objechać jedynkę. Nic tak nie nakręca kampanii jak rywalizacja na własnej liście.

5. Skupić się na kilku priorytetach i tematach, w których oba bloki – chadecki i lewicowy – są wiarygodne. Niech KO zajmie się, powiedzmy, zdrowiem, mieszkalnictwem, sądami, transportem publicznym, a Lewica sprawami pracowniczymi, edukacją, młodzieżą, seniorami, świeckością państwa i mniejszościami. Programy muszą być proste, jasne, hasłowe i przekonujące.

6. Koordynacja: ludzie muszą wiedzieć, co by było, gdyby opozycja przejęła władzę. Politycy opozycji nie powinni się atakować, a wręcz przeciwnie – deklarować gotowość utworzenia wspólnego rządu KO-Lewica oraz mieć zarys programu takiego rządu. Program ten powinien m.in. proponować przebudowę systemu redystrybucji, tak aby był sprawiedliwszy i efektywniejszy. Również kampanie KO i Lewicy powinny być skoordynowane, a sztaby powinny być ze sobą w kontakcie, tak aby łącznie liderzy mogli dotrzeć do jak największej liczby powiatów. Współpraca rywali wydaje się czymś nielogicznym, ale z punktu widzenia wyższych celów jest bardzo wskazana i zostałaby doceniona przez wyborców.

7. Rozliczenie PiS. Opozycja powinna przedstawić jasną wizję procesu naprawy państwa, to znaczy ustaw naprawczych, śledztw, wymiany kadr. Ludzie mają prawo wiedzieć, w jaki sposób i kiedy powrócą TK, Sąd Najwyższy, media publiczne, służba publiczna, KRS itd. Potrzebny jest wstępny raport o stanie państwa i jasna obietnica, że państwo prawa zostanie przywrócone, a winni przykładnie i zgodnie z prawem ukarani. Brak rozliczenia PiS z rządów 2005-06 był tragicznym błędem PO. Ludzie muszą uwierzyć, że to się nie powtórzy.

8. Szaleć w internecie. Ale po prostu szaleć. Każdy kandydat musi wykorzystać wszystkie możliwości mediów społecznościowych. To są pierwsze wybory, w których siła TV i radia zrównuje się z siłą internetu.

9. Nie podlizywać się elektoratowi PiS. To nic nie da. Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził. Nie nabierajmy się na szantaż moralny, który nakazuje ubolewać nad podziałami i konfliktami oraz wyciąga rękę do wszystkich. Niech się w to bawi Kaczyński. W ogóle w żadnym przypadku nie można tańczyć, jak nam Kaczyński zagra.

Jeśli PiS będzie narzucał dyskurs, a opozycja będzie się tłumaczyć, to już przegrała. Robić swoje, mówić swoje, nie dawać się wkręcać w żadne paranoje. Niech sami się taplają we własnej propagandzie.