Wsi moja!

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Jak to mówią, święta, święta i po świętach. Pojedli, popili, ponarzekali. Chamstwo w państwie! Tusk i ta cała platforma to banda złodziei. Unia nasz oszukuje a ruskie zamordowały nam prezydenta. Ropa droga, nie ma z czego żyć. Modlić się trza do Matki Przenajświętszej. Może to co da?

Nastroje na wsi, jak zwykle, bojowe. Dopłata do malinek i pralinek, na książeczki, ołóweczki, na chodniczek i na płotek – gdzie tylko spojrzeć, tam głupi szkop z angolem płacą i jeszcze chcą przy tym płaceniu nas oszukać. Bo swoim więcej dają. I to o ile! Nie bój się. Nie dość, że frajerzy, to oszuści.

Oj, płacą, płacą. Żeby się w Unii wyrównało, żeby chłop nie powstał i z pomidorem na Brukselę nie poszedł. Drogi ten spokój. Na same tylko dotacje do upraw miliard euro rocznie dla samej tylko Polski. Jak się tych frajerów robi u nas w bambuko, to sobie przeczytaliście u Joanny Solskiej w świątecznej Polityce. Żadne tam incydenty. Raczej norma. Ale na południu jeszcze lepsi. Plastikowe drzewka oliwne, żeby ogłupić satelitę i nuże euraszki od miastowych ciągnąć. Chłopski spryt i chłopska zuchwałość są niezrównane. Z powodu braku teatrów na wsi chłop pita nie płaci, więc i pole do fantazyjnych wyłudzeń ma szczególnie rozległe. Zresztą dostaje nawet za nic nierobienie. Wystarczy, że ma łąkę albo las. Wyłudzenia to zresztą niewinne, jak niemowlęta, boć chłop zawsze ma krzywdę i tylko się broni, do winy żadnej z natury swej jest przeto niezdolny. A jakby już jednak zawinił, na ten przykład za dużo wypił, to idzie i się wyspowiada, i ma odpuszczone i nikomu już nic do tego. Systemik jak się patrzy, nie ma co.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Prezydent nie wszystkich Polaków

Pojawił się znikąd i trafił na szczyt. To będzie zapewne najbardziej konfrontacyjna prezydentura ze wszystkich dotychczasowych, której skutkiem może być paraliż państwa. Tylko czy Karol Nawrocki faktycznie jest mocarzem, na jakiego pozuje?

Rafał Kalukin

Klasa uprzywilejowana tak już ma, że traktuje swoje przywileje jako oczywiste, a jeśli już nieoczywiste, to zbyt małe. Arystokraci i szlachta uważali, że są ostoją państwa i wszelkiego ducha, a dziś chłop nie inaczej. Onże solą ziemi, miasta karmicielem i cnót wszelakich i narodowych krynicą. I skrzywdzon jest straszliwie, bo zboże z Chin kupują, bo pogody nie było, bo w skupie mało płacą, bo Kościołowi chcą zabrać, a autobus to już zabrali. I na tej krzywdzie pną się mury nowych domów, samochody już na podwórzach się nie mieszczą, anteny satelitarne ciągną prądy do plazm i w ogóle przystrzyżone, wygolone, wybetonowane, wyrżnięte, obalone, pomalowane, wykostkowane – gorzej jak w mieście. Z tej biedy, z tych kredytów krwawniczych, z tego Tuska. A już najgorzej winna temu wszystkiemu jest ta Unia. A co, może jeszcze mamy być wdzięczni za te ochłapy? Za to, że nam wolność zabrali, że nam narzucają, nas ateizują przeciw Bogu, że w Iranie musimy ginąć? Oni głupi nie są. Interes mają. Wiedzą, że jak co, to ich polski chłop wyżywi. To cwaniaki są, szkopy nie w ciemię bici.

Gdy tak sobie po tych wsiach, to mi się marzy być chłopem. Dom z ogrodem na wejściu, a nie na wyjściu. Samochód, godzinka drogi do teatru, za wsią zielono i ładnie, śmieci poszły w las, więc czysto, sklepy co sto metrów, psy na łańcuchach. Megafon z kościoła daje na kilometr, ale można by się przyzwyczaić. Dyskoteka rąbie na drugi kilometr, ale można by się przyzwyczaić. Pijacy ryczą i się zataczają, ale można by się przyzwyczaić. Ale kto mi da jaką dopłatę albo choć od pita uwolni, żebym tam sobie gdzieś przycupnął w małym domku, w pół drogi między plebanią i dyskoteką?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj
Reklama