Biedroń podbił Rzym!
W Słupsku Kościół katolicki utracił rząd dusz. To pierwsze miasto w Polsce (a liczy sobie ponad 90 tys. mieszkańców!), co do którego mamy dowód empiryczny, że jego mieszkańcy ignorują wolę Kościoła i robią, co chcą.
Bo to, że Kościół rzymski nie życzy sobie, aby zdeklarowani ateiści i homoseksualiści byli prezydentami miast, to nie podlega dyskusji i żadnych co do tego wątpliwości nie mają również słupscy wierni. Nie mają ich też słupscy wyborcy, bo nie są głupi i w zdecydowanej większości są jednocześnie wierni.
Wierni-niewierni, gdyż choć formalnie należą do Kościoła katolickiego, to nie boją się mieć swojego, jakże odmiennego zdania. Po prostu wybrali sympatycznego i kompetentnego Roberta Biedronia, nie oglądając się ani na jego orientację seksualną, ani na to, co powie Kościół. Zachowali się jak wolni ludzie i chwała im za to!
Nie wolno nam nie doceniać tego wydarzenia. Wprawdzie Biedroń już w 2011 r. został posłem, a więc wygrał wybory, to jednak nie musiał wtedy zebrać większości głosów – w wyborach prezydenckich musiał. I to jest zupełnie nowa jakość.
Gdyby nie wieloletnia walka garstki ludzi o demokrację, wolność i równość, których niezbywalnym warunkiem jest świeckość państwa i instytucji publicznych, dzisiejszy wybór Roberta Biedronia byłby niemożliwy. To zwycięstwo jest zasługą samego Biedronia, lecz również polityków, publicystów, działaczy, którzy w ciągu minionych 25 lat mieli odwagę upominać się o wartości konstytucyjne i walczyć z poronną recydywą średniowiecznej teokracji.
Nie udało się jej w pełni powstrzymać, bo siła kościelno-państwowej propagandy od przedszkola do grobowej deski jest potężna, podobnie jak siła oportunizmu filistrów i karierowiczów – od małej gminy po Warszawę – niemniej jednak skończyły się czasy niemożliwego. Mamy dziś czasy nowe, czasy „kto to widział!”. Kto to widział, żeby pedał był prezydentem miasta! Otóż widział – cała Polska widziała! I bardzo szybko się do nich przyzwyczai.
Mam nadzieję, że ostatni raz radujemy się i zdumiewamy, że racjonalna, tolerancyjna i wolna od zabobonu i nienawiści Polska zwycięża. Następnym razem uśmiechniemy się z satysfakcją, a za kolejnym – wzruszymy ramionami. Ale Robert Biedroń na zawsze pozostanie twarzą etycznego postępu w Polsce – liderem przemiany sumień, które zgnębione zakłamanymi, opartymi na lęku i nienawiści resentymentami i przesądami, dziś wyzwalają z siebie uciśnioną, acz zawsze obecną i czekającą na wyzwolenie naturalną dobroć i życzliwość dla świata.
A dla Kościoła zapalił się alarm. Ludzie mają dość skrywanej za łagodnym i pełnym zatroskania tonem żywej nienawiści i strachu przed wszystkim, co zagraża średniowiecznym rzymskim porządkom – mają dość nienawiści do wolności, do świeckości, do gejów, do wolnego seksu, do innych, niż życzy sobie Kościół zainteresowań i stylów życia. Mają dość zakłamania, kompleksów, nadużyć, nieustannego pouczania i zachłanności. Mają dość pedofilii, podwójnego życia księży i nieustannie powtarzanych kłamstw, że są to zjawiska marginalne. Ludzie mają oczy i widzą – nie tylko w Słupsku!
A tymczasem radujmy się! Hosanna! Robert Biedroń zasiądzie w przepięknym słupskim ratuszu na prezydenckim stolcu. A biskup złoży mu gratulacje. Albo i nie złoży. Obejdzie się.
PS Dwa słowa na pocieszenie dla księży. Jak podawał niedawno w „Tygodniku Powszechnym” ks. Prusak, badania socjologiczne dowodzą, że od 30 do 50 procent księży to geje. Kościół rzymski jest więc w dużej mierze organizacją gejowską. I oto macie więc swojego człowieka w Słupsku!