Kaczyński grudniową nocą
33 lata minęły od stanu wojennego. Szmat czasu. Aleksander Macedoński i Jezus z Nazaretu zdążyli w takim czasie urodzić się, zamieszać to tu, to tam, i umrzeć.
13 grudnia 1981. Był to poranek straszny i surrealistyczny, chociaż plotki o stanie wojennym chodziły już od wielu tygodni. A jednak, upojeni wolnością, nie dawaliśmy im wiary. Stąd niedowierzanie, rozczarowanie, skłonność do negowania faktów. Był piękny zimowy dzień. Świeciło słoneczko, a na ulicach stały wozy pancerne i kręciło się wojsko. Jakiś odlot.
Ile to może potrwać? Tydzień? Dwa? Jak nożem uciął – tak skończyło się 16 pięknych miesięcy, pełnych nadziei, wzniosłości i stania w kolejkach. Miesięcy, których połowa społeczeństwa nie oddałaby za nic, a druga, niestety, oddałaby za bułkę z szynką. Tak, tak, nie wszyscy kochali Solidarność, a PZPR kochano bardziej niż PO i PiS razem wzięte. Ot, taki paradoks ustrojów autorytarnych – poparcia dla władzy w nich więcej niż w demokracji.
Jak wielu współczesnych Polaków pamięta nastroje „pierwszej Solidarności”? Jak wielu przeżywało z całej duszy owo szczególne doświadczenie politycznego rozczarowania, poczucie zdradzenia, które przyniósł nam 13 grudnia 1981? Jakieś 40 proc. obecnie żyjących Polaków dobrze ten czas pamięta. Z tego statystycznie połowa była po stronie Solidarności (bo druga połowa była obojętna lub sympatyzowała z partią).
Wychodzi na to, że doświadczenie stanu wojennego, owo etyczne doświadczenie linczu na społecznej nadziei, mordu na społecznym entuzjazmie, było udziałem ok. 7,5 mln współczesnych Polaków. W sumie niewiele… A od tego należy przecież odliczyć tych, którzy zapomnieli, zobojętnieli, zmienili zdanie. Musi ich być wielu, bo gdy zadaję dwudziestoosobowym grupom studentów pytania w rodzaju: „Co to znaczy PRL?” albo „Kiedy był stan wojenny i dlaczego go wprowadzono?” czy „Kto rządził w Polsce przez 1989 rokiem?”, to odpowiedzi nie zna nikt albo prawie nikt.
To są najwyraźniej dzieci tych, którzy machnęli już ręką na swoją młodość i nie chcą o niej dzieciom opowiadać. Nie opowiadają więc „o tych wypadkach”. Ale dobrze, w zamian za tych, których odliczymy, możemy doliczyć dzieci tych, którym i wtedy zależało bardzo, i teraz im zależy, aby ich dzieci wiedziały.
Niechaj więc będzie, że circa 7,5 mln Polaków sprawa w ogóle jakoś obchodzi. Kto walczy o rząd dusz nad tą armią? Czy ludzie, którzy tworzyli opozycję w PRL? A może działacze pierwszej Solidarności? Ależ skąd. Ludzie Sierpnia dawno już są nieczynni i nieobecni. Odpuścili, ustąpili pola partyjnym aparatczykom i propagandzistom, którzy bez skrupułów manipulują nadwątloną bardzo pamięcią, gęby sobie wycierając wartościami tamtych czasów: wolnością, solidarnością, nadzieją. Propagandziści, zwani dziś PR-owcami, nie mają żadnych oporów. Jak trzeba, namieszają ludziom w głowach, przyrównując rządy PO do rządów PZPR, poodwracają wszystkie koty ogonami i nakłamią w żywe oczy. Nie muszą się obawiać, bo zbyt mało jest takich, co dobrze pamiętają i głośno zaprotestują. Ich głos się nie przebije.
Hucpa z wykorzystywaniem przez PiS świętości politycznej, jaką dla milionów Polaków był Sierpień oraz sprawa stanu wojennego jako Sierpnia następstwo, jest czymś odrażającym, ale tym bardziej warto zrozumieć jej intencje.
Wbrew pozorom jej adresatami nie są ci, którzy pamiętają karnawał Solidarności i stan wojenny. Oni nie dadzą się nabrać i czują się tą bezczelną prowokacją i uzurpacją osobiście dotknięci. Zapowiadany na 13 grudnia marsz Kaczyńskiego i jego watykańskich akolitów nie jest jakąś tam śmieszną pseudorewolucyjką błaznów, którzy nie wiedzą, co czynią, bo ignorancja, pycha i zwykła głupota pomieszały im w pustych łbach. O nie. Oni doskonale wiedzą, co robią i dla kogo. Głupi nie są. Może podli, ale głupi to już nie.
Oni to robią właśnie dlatego, że tak niewielu już ludzi obchodzi Sierpień i stan wojenny. Adresatami tego odrażającego spektaklu nie są ci, którzy pamiętają. Wręcz przeciwnie. Właściwi adresaci dzielą się na dwie kategorie. Pierwsza to ludzie starsi, którzy w owych czasach należeli do tej drugiej połowy, której najczęściej nic nie obchodziło. Są to z reguły ludzie prości i podporządkowani Kościołowi. Łatwo im wmawiać, że wtedy, 33 lata temu, Ruskie z Jaruzelskim zaatakowały katolicki naród, który powstał przeciwko bezbożnikom – i że ci bezbożnicy nadal rządzą, bo udało im się odzyskać władzę.
Ci ludzie nie mają bladego pojęcia o polityce, o historii ani o współczesnej Polsce, bo po prostu ani dawniej, ani dziś niczym się nie interesują i gazet nie czytają. Można im wełgać każde haniebne kłamstwo, na przykład to, co właśnie przytoczyłem.
A druga kategoria to młodzież – nieskalana żadną wiedzą o przeszłości i przez to podatna na najprymitywniejszą nawet propagandę. Łatwo jej wmówić, że kiedyś były sobie ruskie siły zła (pod wodzą PZPR i Jaruzela) oraz katolickie siły dobra (pod wodzą Jana Pawła II i ks. Popiełuszki). Dobro zwyciężyło, ale na krótko i teraz trzeba, żeby nasz wódz Kaczyński, z pomocą biskupów, dokończył dzieła przodków. Na końcu długiego szeregu bohaterów, idącego od Juranda ze Spychowa, przez Małego Powstańca i Lecha Kaczyńskiego, znajduje się Jarosław Zbawiciel Kaczyński. I wszystko jasne. I szafa gra.
Kaczyński dobrze wie, co szafa gra. Dobrze wie, czym był Sierpień i jacy ludzie dali Polsce wolność. Doskonale rozumie, czym był PRL i co oznaczało odzyskanie wolności w 1989 r. oraz czym się różni współczesna Polska demokratyczna od tej Polski, w której się wychował i spędził młodość. Dobrze wie, jak obrzydliwą rzeczą jest żerowanie na ludzkiej ignorancji i ciemnocie. Tych starych i tych młodych.
Ale gdy w grę wchodzi władza, nie cofnie się przed niczym. W 1990 r. czasopismo studenckie „BIS”, które współredagowałem, zrobiło wywiad z kierowcą Kaczyńskiego, który był w tym czasie ministrem u Wałęsy. Z podziwem i dumą mówił on już wtedy o swoim szefie, że ten człowiek zmiecie każdego, kto stanie na jego drodze do władzy. Kierowcy to jednak mądrzy ludzie.
A tu jeszcze przyśpiewka dla uczestników patriotycznego Marszu 13 grudnia 2014 (free access):
Marsz, marsz Kaczyński
Marsz Brudziński i Gliński
Za waszym przewodem
Złączym się Mordorem!