Czy Kaczyński z Rydzykiem załatwią Owsiaka?
Przedstawiciel partii rządzącej, poseł Stanisław Pięta, napisał: „Jeśli funkcjonariusz publiczny zaangażuje się w hecę WOŚP, niech nazajutrz składa raport o zwolnienie ze służby”.
Skoro słowa takie padają z ust przedstawiciela władzy, należy je potraktować poważnie. A poważnie potraktowane stanowią tzw. groźbę bezprawną. Nie wiem, czy poseł Pięta wie, że ingerowanie w życie prywatne funkcjonariuszy publicznych jest znamienną cechą ustroju totalitarnego. Wątpię. Zapewne taka po prostu jest jego mentalność i wiele myślenia w tym nie ma.
Ja jednak odczytuję te słowa w kontekście kwestii formalnego udziału policji, wojska i straży pożarnej w najbliższym finale WOŚP. Czy Pięta sugeruje, że służby te nie będą tym razem wspierać wielkiej akcji charytatywnej? Wskazywałyby na to wcześniejsze doniesienia o rozesłaniu do jednostek WP instrukcji „w sprawie współpracy z organizacjami pozarządowymi i udziału w imprezach pozawojskowych”, odczytywanej jako zakamuflowane ostrzeżenie przed angażowaniem się wojska w WOŚP. Pojawianie się takich sygnałów oznacza, że trwa próba sił wrogów WOŚP, czyli Kościoła i PiS, z Jerzym Owsiakiem, który zresztą z pewnością na upolitycznienie swojej akcji ani żadne wojny z władzą nie ma ochoty.
Ochota ochotą, WOŚP, od kiedy stała się celem kampanii oszczerstw i zniewag ze strony środowisk narodowo-katolickich, jest instytucją polityczną. Czym Owsiak kole w oczy „prawdziwych Polaków” i Kościół? Otóż WOŚP, wcale tego sobie nie zamierzając, odebrała Kościołowi jego domniemany monopol na działalność charytatywną i narodową mobilizację wokół wartości. Nie chodzi więc o banalną konkurencję dla Caritasu czy dochody z tacy tej jednej styczniowej niedzieli. Chodzi o to, że dzięki Owsiakowi Polacy mają jedno wspólne święto, którego nie kontroluje Kościół i które ma charakter całkowicie świecki. Właśnie to, że etyczność publiczna, celebrowana wspólnotowo, może nie mieć religijnej oprawy, stanowi ów dramatyczny wyłom, który tak poraża Kościół. Jakże śmiał ten Owsiak robić coś na skalę narodową, nie prosząc Kościoła o patronat!
Nieustępliwym, obsesyjnym wrogiem Owsiaka jest Tadeusz Rydzyk. Trudno przypuszczać, aby w pakiecie żądań, które postawił wobec swojego wspólnika w zamian za poparcie wyborze, Rydzyk nie poruszył sprawy WOŚP. Oczywiście nie można wykluczyć, że tak nie było, ale jest to bardzo mało prawdopodobne, zwłaszcza w kontekście zachowania Pięty i wspomnianej wyżej „instrukcji”.
Trzeba wobec tego postawić pytanie: czy Jarosław Kaczyński chce iść na konfrontację z Owsiakiem i czy ma w tej konfrontacji szanse? Odpowiedź na pierwsze pytanie jest, w moim przekonaniu, negatywna. Owsiak prawdopodobnie osobiście nic a nic nie obchodzi Kaczyńskiego, a wojna z WOŚP nie przyniosłaby mu żadnych korzyści. Odpowiedź na drugie pytanie brzmi po prostu „nie”. Nie, Kaczyński nie ma żadnych szans z Owsiakiem. Dla Owsiaka Kaczyński jest za krótki. Za krótki jest nawet Rydzyk. Popularność Owsiaka dalece przewyższa popularność obu przywódców Polski kościelno-pisowskiej. Kopanie się z Owsiakiem byłoby jak kopanie się z koniem.
Dlatego twierdzę, że Kaczyński nie pójdzie na konfrontację z Owsiakiem. Za chwilę usłyszymy pewnie od Beaty Szydło, że wszystko będzie cacy: wszystkie służby będą pomagać, tak samo jak pomagają na imprezach kościelnych, a o żadnych represjach wobec funkcjonariuszy publicznych nie ma mowy. A Rydzyk będzie musiał przełknąć kolejną gorzką pigułę. Przyjdzie czas, że się zemści. Ale na razie może Kaczyńskiemu… no.