Szydłem w Europę
Oświadczenie Beaty Szydło, iż nie „widzi możliwości, by Polska przyjęła uchodźców”, jest zdumiewające i zasmucające. Jest mi wstyd za nią i za Polskę.
W dniu kolejnej tragedii zamiast okazać współczucie i solidarność z ofiarami ISIS, którymi są w przygniatającej większości Arabowie z Syrii i Iraku, lecz bywają nimi również Francuzi, Belgowie i inni Europejczycy, premier Polski ściśle realizuje plan zamachowców. Czyż nie tego bowiem chcą terroryści, aby europejska solidarność legła w gruzach, a każde z państw Unii zamknęło się zalęknione w swoich granicach?
Lękliwe i ksenofobiczne reakcje polityków nie powstrzymają dalszych aktów terroru, lecz przeciwnie – staną się zachętą do kolejnych. Celem fundamentalistów jest osłabienie Zachodu – płochliwość, izolacjonizm, załamanie współpracy w łonie Unii Europejskiej są właśnie tą słabością. Czym bardziej zaś będziemy skłóceni i słabi, czym bardziej poddamy się uczuciom nienawiści i ksenofobii, tym śmielej poczynać sobie będą mordercy, widząc skuteczność swoich działań.
Nie wiem, czy Beata Szydło naprawdę mówi to, co myśli, ale na wszelki wypadek, gdyby jej oświadczenia nie były wyłącznie populistycznym wykorzystywaniem sytuacji w celu straszenia Polaków i prezentowania swego rządu jako niezłomnego obrońcy interesów i bezpieczeństwa Polski, przypomnę o kilku elementarnych kwestiach. Jak zwykle liczę na opamiętanie. Może głosy rozsądku i przyzwoitości, dochodzące z różnych stron, przebiją się przez mury pychy i besserwisserstwa, odnosząc jakiś skutek?
1. Terroryści w Europie już są. Kolejni mają lepsze sposoby, by przedostać się do Europy niż maskowanie się pośród uchodźców. Nie zmienia to faktu, że z pewnością pośród uchodźców są osoby niepożądane.
2. Właśnie dlatego, że fala uchodźców jest z różnych względów – w tym ekonomicznych, kulturowych i kryminalnych – problemem dla Europy, jesteśmy zobowiązani do solidarnej pomocy krajom, z którymi tworzymy polityczną wspólnotę, czerpiąc zresztą z tego tytułu ogromne i niesymetryczne korzyści. Gdyby uchodźcy byli mile widziani, nikt nie prosiłby nas o pomoc – pomocy udziela się w potrzebie, a nie dla własnych korzyści bądź przyjemności.
3. Zachód nie oczekuje od nas realnego udziału w absorpcji uchodźców i emigrantów z roku 2015 i 2016, lecz jedynie symbolicznego zaznaczenia politycznej solidarności. Realna pomoc w relokacji półtora miliona uchodźców, proporcjonalna do wielkości i zamożności Polski, oznaczałaby przyjęcie co najmniej kilku procent ich ogólnej liczby, a więc przynajmniej stu tysięcy osób. Kilka czy kilkanaście tysięcy to liczba bez znaczenia z punktu widzenia realnej pragmatyki absorpcji uchodźców i realnych potrzeb. „Problem uchodźców” w wymiarach Polski, gdzie nie ma ich wcale, a może się zjawić kilkanaście tysięcy, jest po prostu śmieszny, gdy porównać go z sytuacją Grecji, Niemiec, Szwecji, nie mówiąc już o Turcji. Histeryczne reakcje, wielkie słowa i pouczanie innych jest w tym kontekście czymś doprawdy żenującym.
4. Odmowa symbolicznego udziału w relokacji uchodźców, którzy zresztą bynajmniej o pobycie w Polsce nie marzą, oznacza wyzwanie rzucone europejskiej solidarności. Ta egoistyczna postawa, połączona z krzewieniem przez polski rząd narowów ksenofobii, budzi rozczarowanie i gniew – i to zarówno polityków, jak i zwykłych Niemców, Francuzów, Szwedów, Brytyjczyków czy Holendrów. Kraje Europy zachodniej przyjęły w ciągu minionych 35 lat kilka milionów emigrantów z Polski, w kilku falach. Wśród tych emigrantów nie brakowało i nie brakuje elementów niepożądanych, łącznie z pospolitymi kryminalistami.
Gdzie bylibyśmy dzisiaj – my, Polacy, i my, Europejczycy – gdyby Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy mieli do nas taki stosunek, jaki my mamy dziś do ludzi uciekających przed mordercami i bombami? Czy zapomnieliśmy już o setkach tysięcy Polaków w obozach przejściowych, proszących o azyl, otrzymujących wieloletnią pomoc, prawo pobytu i obywatelstwo w kilkunastu krajach Zachodu? Niewdzięczność i egoizm są czymś moralnie odrażającym. Nieprędko zostaną nam wybaczone i na pewno nie pozostaną bez kary. Za niewdzięczność, za ksenofobię i za populizm rządu przyjdzie nam zapłacić wysoką cenę – z pewnością wielokrotnie wyższą niż koszty absorpcji kilkunasty tysięcy uchodźców.
5. Trzeba nie mieć sumienia, aby powiedzieć ludziom uciekającym przez bombami spadającymi na ich domy: nie chcemy was, bo za wami przyjdą wasi prześladowcy i będę się na nas mścić. Czy naprawdę myślicie, że ci ludzie rzucają wszystko i uciekają, bo „za mało zarabiają”? Czy naprawdę myślicie, że człowiek uchodzący przed wojną i śmiercią przybędzie do nas, by podkładać nam bomby? Odrobinę wyobraźni i empatii! I odrobinę samokrytycyzmu wobec własnych uprzedzeń! Czy myślisz, że jak ktoś wyznaje islam i ma ciemną skórę, to będzie gorszym sąsiadem niż bladoskóry katolik? To nie twoja wina, jeśli tak myślisz. Żyjemy wszak w kulturze wyższościowej i ksenofobicznej. Ale jeśli nie umiesz tych myśli przezwyciężyć i odrzucić – to już jest twoja wina.
6. Uchodźcy są w Europie nie dlatego, że zaprosiła ich Angela Merkel. Są tutaj, bo uciekają przed wojną, pociągając za sobą i takich, którzy szukają lepszego życia na Zachodzie. Czy mamy ich pozostawić swojemu losowi? Czy mamy wsadzić ich do samolotów i spuścić na spadochronach nad Syrią? A może mamy ich rozstrzelać? Każdy, kto wypomina Zachodowi empatyczny stosunek do uchodźców, niechaj odpowie na te pytania, zanim otworzy usta, by szydzić i pouczać. A gdy zjawią się uchodźcy w Polsce, nie pytając nas o zgodę, to co z nimi zrobicie? Wepchniecie ich do Odry i postrzelacie w powietrze, aby wiedzieli, w którą stronę mają płynąć? Uchodźcy to realny problem i żywi ludzie. Oni po prostu są – nie kreuje ich żadna „polityka migracyjna Niemiec”, tylko wojna. I będzie ich coraz więcej – także u nas. Realny problem domaga się realnych rozwiązań. „Nie chcę!” to mówi dziecko w sprawie kaszki. Tu nie ma i nie będzie „chcę” ani „nie chcę”, lecz twardy fakt i zadanie. Macie realne po-my-sły?
7. Polska będzie bezpieczna tylko wtedy, gdy będzie solidarnym i konstruktywnym członkiem wspólnoty europejskiej i euroatlantyckiej. Jeśli będzie czynić obstrukcję, pokazywać swój egoizm, mnożyć roszczenia bądź się izolować, Zachód odwróci się od niej, a wtedy zostanie sama pod wielkim nawisem imperium Putina. Czy Beata Szydło, Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda i Antoni Macierewicz tego właśnie sobie życzą?