Kijowski kontra Kaczyński
O czym myśli Kaczyński przed zaśnięciem? Zapewne o Kijowskim. O czym myśli Kijowski? Zapewne o Kaczyńskim.
Dyktator i lider oporu społecznego. Ten pierwszy, formalnie tylko poseł, bez mandatu dla swojej niemal nieograniczonej władzy – ten drugi nie został przez nikogo wybrany, bo nie miał okazji startować w wyborach. Nietypowa sytuacja.
Ale na fakty nie ma co się obrażać. Każdy polski polityk musi się dziś zdecydować: gram w swoje gierki wewnątrz swojej partii i pomiędzy partiami czy też idę na pokład i biorę w ręce tę linę, którą mi bosman podjąć każe. A bosman jest tylko jeden. Czy się to komuś podoba czy nie, na razie szefem jest Mateusz Kijowski. Grzegorz Schetyna nie obali Kaczyńskiego… Tak się jakoś porobiło, a w polityce na fakty obrażać się nie wolno. Demokratyczna Polska ma dziś tę jedną zarośniętą twarz – dla nas i dla zagranicy.
Czym prędzej przebiegli polityczni pokerzyści to zrozumieją, tym lepiej dla nich i dla kraju. Nie kopcie dołków pod Mateuszem Kijowskim, bo sami w nie powpadacie. Nie wyrywajcie mu mikrofonu, bo ludzie nie was chcą dziś słuchać. Nie musicie go kochać – wystarczy, żebyście nie kwestionowali jego przywództwa. Bo ani Schetyna, ani Petru, ani Palikot tej wojny nie poprowadzą. Los postawił w tej roli nowego człowieka. Trudno – ambicje do kieszeni, panie i panowie!
KOD nie jest partią – nie będzie negocjował „jedynek”, nie będzie rozdawał stanowisk ani zawierał układów po kawiarniach. Nie będzie knuł esemesami, plotkował, podgryzał, podsrywał ani łasił się do dziennikarzy. Chcecie działać z KOD – sami przyjdźcie. Chcecie przeczekać, aż KOD się wypali, a Kijowskiemu powinie się noga – powodzenia w czekaniu!
Teraz nie czas na przedwyborcze układanki. Teraz jest czas na pracę organiczną. Społeczeństwo obywatelskie, a właściwie wspólnota demokratyczna musi się policzyć, zorganizować, nabrać wiary w siebie. Zjednoczone siły PRL i średniowiecza są dziś górą. To prawda, ale rzeki postępu moralnego i społecznego kije nacjonalizmu, ksenofobii i klerykalizmu nie zawrócą. Mogą jedynie na jakiś czas zmącić jej nurt. Demokracji i patrioci są silniejsi, choć nie działają jak karna armia i mogą przez to wydawać się nieporadni.
Ale to złudzenie. Demokratyczna walka o demokrację trwa i nabiera energii. Bez łysych łbów, chamskich ryków, bez pseudoreligijnej egzaltacji i samouwielbienia. Za to dowcipnie, inteligentnie i z kulturą. Demonstracje to tylko wierzchołek góry lodowej. Wkrótce KOD będzie w każdym powiecie. Na jednej ulicy biuro PiS, na drugiej biuro KOD! Czynne i otwarte.
Wolność, równość i demokracja w działaniu – od dziury w moście do Trybunału Konstytucyjnego. Od protestów przeciwko lokalnym szwindlom po wielkie debaty na temat odbudowy demokracji i przyszłości Polski w Unii Europejskiej. Jeden wielki, nieustający Klub Obywatelski. Dla wszystkich – dla partyjnych i bezpartyjnych, dla prawicy i dla lewicy. Dla wszystkich ludzi dobrej woli, dla wszystkich patriotów, którzy wiedzą, że „my, naród” mają prawo mówić wyłącznie ci, którzy szanują wartości konstytucyjne i szanują wszystkie odłamy polskiego społeczeństwa, w całej ich różnorodności.
Działamy razem, bo ideały demokratycznego państwa prawa łączą nas w epoce politycznej zapaści silniej, niż zdołają nas podzielić spory o wymiar podatków, prawa pracowników i przedsiębiorców albo stosunek do kwestii aborcji. To wszystko jest ważne w czasach zwykłego uprawiania polityki. Teraz jednak jest czas inny, szczególny. Czas recydywy tego wszystkiego, z czym walczyliśmy w PRL – dyktatury ideologicznej monopartii, ciemniactwa, nacjonalizmu, nepotyzmu, obłudy, pruderii i populizmu.
Trzeba bronić podstawowych wartości i fundamentów ustroju konstytucyjnego przed samozwańczym „suwerenem” z trzydziestoparoprocentowym poparciem. Musimy działać razem, aby za kilka lat być gotowi do szybkiej i skutecznej odbudowy państwa. To jest rewolucja. Pozytywna, pokojowa i demokratyczna – ale rewolucja! Jest w niej miejsce dla wszystkich – dla nauczycieli, lekarzy, robotników i rolników, przedsiębiorców i twórców. Jest w niej również miejsce dla polityków – bo przecież bez nich nie ma demokratycznych instytucji i demokratycznego państwa.
Jednak to nie zawodowi politycy grają pierwsze skrzypce na tym koncercie. Siadajcie więc w drugim rzędzie za swoimi partyjnymi pulpitami i zagrajmy dziś razem w tej orkiestrze. Najlepiej, najbardziej harmonijnie, jak potrafimy. A Kijowski niech dyryguje. Rozliczymy go później.
Tymczasem do zobaczenia, Polsko, 7 maja w Warszawie o g. 13 w alei Szucha!