Podziękowania
W aktualnym wydaniu tygodnika „Wprost” opublikowano przeprosiny, które można przeczytać na załączonym zdjęciu. W trakcie procesu, który wytoczyłem wydawcy w związku z okładką przestawiającą mnie z dziewczynką na kolanach oraz prezentującą obraźliwe dla mnie zwroty, strona pozwana zwróciła się do mnie z prośbą o zawarcie ugody sądowej.
Przystałem na tę propozycję, jako że sam wcześniej proponowałem ugodę (co wtedy zostało odrzucone), a ponadto uważam przeprosiny na mocy ugody za bardziej szczere niż te wymuszone wyrokiem sądu. Również z punktu widzenia dobra publicznego lepszym rozwiązaniem jest porozumienie stron pod kuratelą sądu niż konieczność rozstrzygania sporu przez sąd. Sprawy cywilne (i nie tylko) powinny kończyć się ugodami jak najczęściej.
Przeprosiny „Wprost” przyjmuję, doceniając wolę zawarcia ugody i postawę wydawcy w trakcie negocjacji. Ponadto nie uszła mojej uwadze zmiana składu redakcji, w związku z czym obecne „Wprost” nie jest już w pełni odpowiedzialne za wybryk sprzed dwóch lat. Mam nadzieję, że tygodnik będzie się rozwijać w dobrym kierunku.
Kilkukrotnie byłem już przedmiotem medialnej i instytucjonalnej nagonki. Żadna z nich nie miała jednakże porównywalnej skali z tym, co wydarzyło się po opublikowaniu przeze mnie na wpół satyrycznego felietonu, w którym odniosłem się do głośnego w tamtym czasie dokumentu Rady Etyki przy rządzie niemieckim, postulującego złagodzenie niemieckiego prawa w zakresie dobrowolnych związków kazirodczych, nota bene prawa, które zarówno w Niemczech, jak i w całym prawie świecie jest znacznie łagodniejsze niż w Polsce.
Panika moralna, która wybuchła w mediach, sprawiając że zostałem publicznie napiętnowany, wynikała zapewne ze zlewania się w umysłach Polaków problematyki kazirodztwa z kwestią pedofilii i przemocy seksualnej wobec dzieci. Było to dla mnie zjawisko szokujące, zwłaszcza że w Niemczech i w innych krajach prowadzi się normalną i spokojną dyskusję na temat karalności kazirodztwa i związanych z tym zagadnieniem rozwiązań prawnych, które są zresztą uderzająco odmienne w różnych państwach.
W trudnych dla mnie miesiącach, kiedy to wiele osób i instytucji wcześniej ze mną współpracujących odwróciło się ode mnie i zerwało ze mną kontakt, znalazło się też wielu przyjaciół, którzy okazali mi moralne wsparcie. Wszystkim, którzy czy to z lęku, czy to z niedoinformowania, a nawet ze złej woli wzięli udział w rozmaitych szykanach, jakie mnie spotkały, wszystko już wybaczam i puszczam w niepamięć. Nie zwykłem bowiem chować urazy ani niczego rozpamiętywać.
Tym zaś, którzy mnie bronili publicznie lub wyrażali solidarność ze mną na gruncie prywatnym, pragnę tą drogą złożyć najserdeczniejsze podziękowania. Dzięki Wam byłem w stanie spokojnie i z godnością przez to wszystko przejść. Nie chciałbym przesadnie dramatyzować – wiem dobrze, że człowiek może mieć nieporównanie większe życiowe problemy niż tamta sprawa. To jednak nie umniejsza wartości gestu każdego i każdej z Was – ani obiektywnie, ani subiektywnie, czyli dla mnie.
Od strony prawnej sprawa potoczyła się gładko dzięki wielkiemu profesjonalizmowi mojego pełnomocnika w procesie przeciwko „Wprost”, mec. Piotra Pawłowskiego. Jestem mu szczególnie zobowiązany za jego sumienność i skuteczność w tej sprawie.