Bezwstydnicy i hucpiarze
Pomocnik aptekarski, student Rydzykowej Alma Mater Misiewicz Bartłomiej, lat 26. Prawa ręka, szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. Rzecznik MON. Wierny i niezawodny. Zasłużony dla obronności kraju, odznaczony medalem złotym. Wybitny specjalista w zakresie zarządzania przedsiębiorstwami branży zbrojeniowej i ciepłowniczej też – członek rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej; były (?) członek rady nadzorczej Energa Ciepło Ostrołęka. Starszy kolega i mentor wybitnego doradcy Ministra Edmunda Jannigera, lat 20. Twarz pacyfikacji infiltrowanego przez zdrajców z poprzedniej ekipy Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO w Warszawie. Pełnomocnik ds. tejże instytucji z ramienia MON. Słowem Wielki Człowiek.
Wielki Człowiek od wielu miesięcy jest symbolem bezprzykładnego nepotyzmu i pogardy dla prawa, jaka zapanowała w państwie Kaczyńskiego, a zwłaszcza w księstwie Macierewicza. Przez chwilę wydawało się, że pycha i szydzenie ze wszelkich standardów w tworzeniu pozorów przyzwoitości (o przyzwoitości marzyć nie będziemy) zostały zmiarkowane – we wrześniu Macierewicz zawiesił Misiewicza (na jego prośbę) w jego swoich licznych funkcjach w związku z zawiadomieniem złożonym przez PO w prokuraturze, informującym, że Wielki Człowiek Macierewicza nie ma wyższego wykształcenia ani egzaminów upoważniających go do zasiadania w radach nadzorczych spółek skarbu państwa, a Polska Grupa Zbrojeniowa, w której zarządzie się znalazł, specjalnie na tę okoliczność usiłowała zmienić regulamin, otwierając się na chłopaków po maturze, mających chęć szczerą.
Radość nie trwała długo. Nie minął miesiąc, a „ten nieszczęsny Misiewicz”, jak zdążył się już wyrazić o nim Naczelnik Kaczyński, wrócił do swoich zabawek. A dziś dowiedzieliśmy się, że warszawska prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie bezprawnego powołania Misiewicza do zarządu PGZ.
Czy polska prokuratura miałaby odwagę uczynić cokolwiek, co nie podobałoby się Ziobrze czy Macierewiczowi? Oczywiście! Pod warunkiem, że podobałoby się Kaczyńskiemu. On jednak odpuścił – jest zbyt słaby lub zbyt zepsuty, by wchodzić w drogę udzielnemu księciu Antoniemu Macierewiczowi, i to w takiej drobnej sprawie jak słabość do jakiegoś dzieciaka. A książę ostentacyjnie uprawia swój pornograficzny nepotyzm właśnie po to, by pokazać Kaczyńskiemu, Partii i nam wszystkim, że na swoim terenie może wszystko i nawet Kaczyński mu nie podskoczy.
No, nie podskoczy, to fakt. Za sznureczek w tym sraczyku Naczelnik chyba jednak nie pociąga. Nie róbmy sobie więc nadziei, że w drugiej sprawie, jaką Wielki Człowiek Macierewicza ma w prokuraturze, a mianowicie w związku z podejrzeniem o korumpowanie radnych Bełchatowa obietnicami posad w radach nadzorczych, cokolwiek się wydarzy. Wydarzy się, gdy tak się spodoba Macierewiczowi. A spodobałyby mu się tylko wtedy, gdyby nabrał podejrzeń, że młody może go wywieść w pole albo ukręcić jakieś za duże lody na boku. Misiewicz to wie i powodów do podejrzeń nie da. I szafa gra. A my możemy sobie wyć z bezsilności do księżyca albo wołać o pomstę do nieba. Spokojnie, tam też głosują na PiS! Podobno Pan Bóg też słucha Radia Maryja.
Tak się akurat składa, że Misiewicz u progu swojej wielkiej kariery był asystentem europosłanki PiS Beaty Gosiewskiej. Tej samej, co to niezadowolona z marnych setek tysięcy specjalnych odszkodowań, jakie dostała wraz z dziećmi po katastrofie smoleńskiej, plus marne trzydzieści tysięcy miesięcznie, za posadkę europosła wystawiła Macierewiczowi ekstra rachunek na 5 mln zł. I z pewnością coś tam dostanie. Oburzenie milionów Polaków niewiele znaczy przy takiej kasie. Niektóre pisowskie rodziny ofiar poszły jej śladem. Ewa Błasik, żona tego bohaterskiego generała, co to łamiąc wszelkie przepisy, przeszkadzał pilotom TU 154, włażąc do kokpitu i wywierając na nich presję, właśnie wyszarpała od MON dodatkowe 750 tys. (wcześniej już dostała tyle samo) – dla siebie i dorosłych dzieci. Niech się jeszcze trochę wysilą. Podobno to za stres związany z ekshumacją… Ma babka po-my-sły! Nie ma co!
Jaka jest logika tej hucpiarskiej pazerności? Ano jest to logika nienawiści. To nie państwo PiS jest adresatem żądań, choć formalnie właśnie ono. W pojęciu takiej Gosiewskiej czy Błasikowej tak naprawdę ich bezwstydne roszczenia skierowane są do państwa Tuska. A takich roszczeń wstydzić się wszak nie ma powodu. Że państwo mordercy Tuska już nie istnieje, a teraz rządzą swoi? To szczegół – w sferze duchowej to państwo będzie istniało dopóty, dopóki nie sponiewiera się go do cna, nie wsadzi się jego funkcjonariuszy za kraty i nie wyssie z niego ostatnich pieniędzy. Macierewicz jedynie przekazuje pieniądze za Tuska, ale moralnym płatnikiem jest Tusk, zabójca spod Smoleńska, zdrajca i ruski pachołek. Taka tam jest wiara, taka tam jest religia.
Dlaczego bezczelność i bezwstyd nie mają granic? Dlaczego jesteśmy każdego dnia upokarzani haniebnym zachowaniem tych ludzi, którym 19 proc. społeczeństwa oddało pełnię władzy? Odpowiedź jest prosta i nieprosta. Prosta, bo brzmi tak: tym wyborcom to akurat nie przeszkadza. Nieproste jest zrozumienie, dlaczego im nie przeszkadza. Nie podejmuję się tego wyjaśnić.