Jak Schetyna Jaruzelskiego degradował
Grzegorz Schetyna jak ta ćma krąży wokół Kaczyńskiego i zapowiada zwrot na prawo, za co zbiera już pierwsze protekcjonalne pochwały (Kaczyński: „Zachowuje się mniej więcej przyzwoicie”). Za to na prośby o zaangażowanie się w jednoczenie opozycji przywódca największej partii mówi twarde „niet”. A teraz w dodatku zapowiedział, że PO zagłosuje razem z PiS za uchwałą degradującą gen. Jaruzelskiego i gen. Kiszczaka. To kompletny absurd i utrata instynktu, Panie Przewodniczący! Będziecie tańczyć, jak Wam Macierewicz zagra? Żeby tylko nie wypaść na „zwolenników komuny”… Ależ łatwo Was podejść! Jakież to naiwne!
Nie dajcie się w to wciągnąć i wycofajcie się z tej gierki, póki czas. Grając w teatrzyku „Jak Prezes Kaczyński Dobrą Zmianę wprowadzał”, nawet w najmniejszej, epizodycznej rólce, ośmieszacie się i niweczycie swoje wysiłki, które podejmujecie jako opozycja.
Odebranie stopni generalskich Jaruzelskiemu i Kiszczakowi będzie, rzecz jasna, gestem czysto symbolicznym. Ale nawet gest symboliczny musi mieć jakąś moc, jakieś znaczenie. A ten będzie tylko newsem jednego dnia, rzuceniem śnieżką w pomnik byłego dyktatora. Jaruzelski był generałem, co się zowie! Nie tylko dlatego, że walczył w II wojnie światowej, lecz również dlatego, że był przywódcą junty wojskowej o nazwie „Wojskowa Rada Ocalenie Narodowego”. Ten rodzaj dyktatury nieodłącznie związany jest ze stopniami wojskowymi. Jak świat światem, dyktatorami są rozmaici „kapitanowie”, „pułkownicy” i „generałowie”, a stopnie te zrastają się z ich nazwiskami na dobre i na złe. Na złe również! Słowo „generał” nie oznacza wyłącznie prawego oficera – czasami oznacza złowrogiego dyktatora. Tak samo „prezydent” i „król”. Neron czy Heliogabal byli cesarzami rzymskimi czy się to komu podoba, czy nie. Nie da się ich „zdegradować”. I tak samo nie da się zdegradować Jaruzelskiego czy Kiszczaka. To śmieszne mieszanie porządków – historycznego z prawno-administracyjnym. Gdyby Jaruzelski chociaż był wśród żywych – wtedy można by jeszcze dyskutować. Ale zdzieranie gwiazdek z nieboszczyka będącego postacią historyczną jest po prostu komedią.
Jaruzelski przegrał swoją sprawę. Nie trzeba było temu ziemianinowi i człowiekowi honoru wiązać się z dyktaturą. Źle skalkulował. Kariera zaniosła go na sam szczyt i na tym szczycie ponosi odpowiedzialność szczytową. Nawet jeśli Rosjanie szykowali interwencję, to Jaruzelski ponosi odpowiedzialność za „to, co niezbędne” (jeśli było niezbędne). Bo, niestety, to nie jest tak, że gdy czynimy „mniejsze zło” (a nie wiem, czy stan wojenny nim był), to nie czynimy zła. Nikt nie kazał Jaruzelskiemu pchać się do PZPR i do władzy.
A jednak, z drugiej strony, ocena moralna zawsze jest porównawcza, czyli „stosunkowa”. Mówmy, że ktoś jest „jak na złodzieja” jeszcze w miarę, czyli właśnie stosunkowo przyzwoity. W tym sensie nasze oceny moralne są zawsze relatywne i nie mogą być inne. Nikt nie żąda usunięcia Bolesława Chrobrego z polskich banknotów tylko dlatego, że był okrutnym mordercą (a był). Dlatego też ocena postaci Jaruzelskiego wymaga porównania go z innymi tego rodzaju przywódcami, wprowadzającymi stany wyjątkowe w swoich krajach – w Azji, Ameryce Południowej, w Afryce. Porównanie to wypada korzystnie dla Jaruzelskiego. Represje stosowane przez innych dyktatorów najczęściej są znacznie dalej posunięte.
Ponadto dyktatorzy ci nieczęsto uczestniczą w procesie przekazywania władzy. A Jaruzelski to czynił. Jego prezydentura (ją też zamierzacie unieważnić?) była znakiem kompromisu narodowego i krótkim, aczkolwiek potrzebnym, etapem przejściowym do pełnej demokracji. Poza wszystkim zaś Jaruzelski nie był brutalem i chamem, jak to się wielu generałom-dyktatorom zdarza, lecz człowiekiem kulturalnym i poważnym.
Historii nie da się fastrygować sejmowymi uchwałami. Puste gesty nie nabierają znaczenia z powodu pięknych słów, które im towarzyszą. Bardzo niemądre jest również udawanie, że nie wie się, że oceny moralne są relatywne i nie znają „podwójnych standardów”. Oj, znają, znają. Gdyby stosować do osób publicznych te same wymogi uczciwości i honoru, którymi ludzie etyczni kierują się w życiu prywatnym, to po prostu nie ostałby się nikt. I zamiast oceny mielibyśmy rzeź. Szokujące? Ano tak – etyka to zadziwiająca dziedzina. Można się dowiedzieć ciekawych rzeczy – życie moralne jest zupełnie inne niż może się wydawać użytkownikom najprostszych (a najczęściej dość bałamutnych i zakłamanych) moralizatorskich narracji. No ale filozofią nie będę tu już Was męczył.
A więc, Panie Przewodniczący Schetyna, nie rzucajcie w Jaruzela śnieżkami na komendę Macierewicza, bo Jaruzelskiemu to nie zaszkodzi, a Panu jak najbardziej. Tańcując z diabłem, osmalicie sobie rączki i kaftaniki, a nóżki Wam boleśnie przydepcą czarcie kopytka.