#MeToo!
Wielkim powodzeniem cieszy się akcja #MeToo, zainicjowana przez Alison Milano, polegająca na ujawnianiu przez kobiety różnego rodzaju aktów molestowania seksualnego, którego doświadczyły na różnych etapach życia i w różnych okolicznościach.
Jestem pewien, że wielu mężczyzn, którzy uważali dotąd rozmaite swoje „bajery” i gesty za dopuszczalne, przemyśli teraz swoje zachowanie i odtąd sprawować się będzie powściągliwiej. Ubocznym efektem tej pożytecznej akcji – i chyba wcale pożądanym (nomem omen) – może być również wywołanie tematu molestowania w drugą stronę, czyli mężczyzn przez kobiety. A zwłaszcza molestowania małych chłopców i młodzieńców.
Z pewnością zjawisko to jest znacznie rzadsze. Niemniej występuje, wciąż pozostając tabu. Nie ma niczego niestosownego w zbywaniu tego tematu lekceważeniem bądź chichotem – tak jak miało to miejsce w odniesieniu do molestowania kobiet jeszcze kilka dekad temu. W sprawie praw mężczyzn do zachowania nietykalności cielesnej i seksualnej jesteśmy jeszcze na bardzo wczesnym etapie społecznej świadomości. Również ofiary takich aktów mają świadomość tak bardzo jeszcze nieukształtowaną, że najczęściej nie widzą swej krzywdy.
Jeśli o mnie chodzi, to właściwie teraz zacząłem zastanawiać się nad tym, co robiły ze mną różne panie, gdy byłem mały. Nigdy nie przyszło mi do głowy obwiniać je, lecz dziś gotów jestem spojrzeć na to inaczej. Nie pamiętam istotnego cierpienia związanego z molestowaniem (czy to było molestowanie?) mnie w dzieciństwie – pamiętam tylko, że było mi trochę nieprzyjemnie, gdy obce kobiety całowały mnie i przytulały. Ale być może było to gorsze, niż potem sądziłem, a naprawdę przykre doświadczenie zostało wyparte? Wyparte razem z pamięcią szczegółów.
Jakieś jednak szczegóły pozostały – raczej nie reminiscencje wzrokowe i słuchowe, lecz czuciowe i węchowe. Wiem, że już we wczesnym dzieciństwie znałem smak szminki do ust, ostry zapach perfum itp. I nie miało to nic wspólnego z moją mamą. Byłem głaskany, brany na kolana przez obce kobiety, przytulany, wreszcie całowany. W latach 70. nikt nie widział w tym nic złego, podobnie jak prawie nikt nie protestował przeciwko biciu dzieci, ciągłemu strofowaniu ich i zawstydzaniu, także przez obcych ludzi. To się bardzo zmieniło, ale czy jesteśmy pewni, że odrobinę pedofilne zachowania kobiet stały się tak samo niedopuszczalne jak analogiczne zachowania mężczyzn? Ja nie jestem pewien. Chyba wciąż występuje tu jakaś asymetria.
Wśród mężczyzn panuje przekonanie, że każdy objaw zainteresowania nimi przez kobiety, łącznie z jawnym okazywaniem zainteresowania seksualnego, powinien być powodem do dumy i zadowolenia. A przecież to nieprawda. Nigdy, odkąd skończyłem 15 lat, nie byłem w takiej sytuacji, ale słyszę od czasu do czasu takie historie. Czyta się też czasami o zgwałceniach, których ofiarami są mężczyźni, jakkolwiek połączenie przesądów z niezrozumieniem, jak taki gwałt jest w ogóle możliwy, sprawia, że nawet organy ścigania nie traktują tego poważnie. Nie wiadomo, jaki odsetek tego rodzaju przypadków jest im zgłaszany – z pewnością jednak wielokrotnie mniejszy niż w przypadku gwałtów na kobietach, także zresztą najczęściej nieściganych i bezkarnych.
Jestem jak najdalszy od twierdzenia, że kobiety uzurpują sobie wyłączność w byciu ofiarami przemocy seksualnej i nie chcę się wtrącać z naszym „my też!” po to, by umniejszyć wagę problemu molestowanych kobiet bądź zdeprecjonować ich akcję. Wręcz przeciwnie – akcja jest bardzo potrzebna, a co do tego, że kobiety wielokrotnie częściej są molestowane niż mężczyźni i jest to dla nich zwykle o wiele groźniejsze niż dla mężczyzn, nie ma dyskusji. Mam na myśli coś innego, a mianowicie to, żebyśmy my, mężczyźni, myśląc o sobie i swoich własnych doświadczeniach, postawili się w sytuacji kobiet, mających takich doświadczeń znacznie więcej. I żebyśmy odebrali z #MeeToo nie tylko tę lekcję, że nie wolno mówić i robić pewnych rzeczy, lecz również i tę, że warto i swoją własną historię życia przemyśleć w tym aspekcie. Bo zawsze lepiej rozumieć siebie i wiedzieć, co się skąd wzięło w naszym odczuwaniu świata i postępowaniu, niż nie wiedzieć.
Rozumienie siebie wyzwala, a rozumienie jakiegoś niepożądanego zjawiska pozwala lepiej chronić przez nim samą/samego siebie i najbliższych, zwłaszcza zaś dzieci. Przemoc seksualna, także ta słowna i gestualna, niszczy człowieka. Każdego, również chłopca i mężczyznę. Nauczmy się jej mówić „nie!” wspólnie i solidarnie – kobiety i mężczyźni – a wtedy to „nie!” będzie bardziej stanowcze i skuteczne.