Jak PiS bohaterów upokarza
Czy Jan Paweł II albo Popiełuszko przyczynili się do odzyskania przez Polskę wolności w 1989 roku? Trudno powiedzieć – krytykowali komunę, wszak nie ukrywając, że interesuje ich Polska katolicka, a nie demokratyczne państwo prawa, traktujące na równi wszystkich obywateli i wystrzegające się ideologicznego dyktatu jakiejkolwiek religii albo ideologii. Można wątpić, aby nie życzyli sobie polityczno-ideologicznych wpływów Kościoła katolickiego w wolnej Polsce. Byłaby ona w takim razie wolna w tym sensie, że uwolniona od dominacji Moskwy. Wszak nie Watykanu.
Tak czy inaczej o Wojtyle czy Popiełuszce wie każde dziecko. Za to prawdziwych bohaterów polskiej wolności – z wyjątkiem Wałęsy, Kuronia i Michnika – zna tylko garstka inteligentów. Mirosław Chojecki – współtwórca KOR i szef najważniejszego wydawnictwa podziemnego NOWA – choć jest legendą opozycji i osobą zasłużoną dla kraju w takim samym stopniu jak wspomnianych trzech liderów, znany jest tylko nielicznym. Tak nielicznym jak nieliczni byli ci, którzy po wypadkach radomskich czerwca 1976, gdy Chojecki i kilkudziesięciu innych założyli Komitet Obrony Robotników, popierali opozycję.
Dobrze pamiętam – większość ludzi, zadowolonych z rządów Gierka, a co najwyżej zaniepokojonych kartkami na cukier i „przerwami w zaopatrzeniu w mięso”, pukała się w głowę, gdy ktoś wspominał o tych „elementach antysocjalistycznych”. Propaganda PRL działała nie mniej sprawnie niż propaganda PiS. A nawet sprawniej – bo PZPR i jej nieustające dobre zmiany miały większe poparcie.
Ludzie, bez których nie byłoby Solidarności roku 1980 oraz rewolucji roku 1989, są dziś niemalże anonimowi. Przygniatająca większość spośród tych, których straszono, szantażowano, bito i wsadzano do więzień – tak jak Mirosława Chojeckiego – to ludzie całkowicie zapomniani przez Polskę. Niektórzy zaś, o ile nie znaleźli się w orbicie PiS, są w dodatku przez polskie państwo upokarzani. Tak jak upokorzony został tenże Chojecki – przez pisowski IPN oraz Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, do którego zwrócił się o przysługującą ofiarom peerelowskich represji i opozycjonistom rentę w wysokości 400 zł miesięcznie. PiS odmówił, tłumacząc to faktem podpisania przez Chojeckiego rutynowej lojalki obowiązującej wszystkich pracowników zmilitaryzowanego Instytutu Badań Jądrowych, gdzie Chojecki pracował i skąd wyrzucono go natychmiast, gdy rozpoczął działalność opozycyjną. Oto jak rewolucja zjada własne dzieci.
O podpisaniu przez siebie lojalki Chojecki informował w prasie KOR natychmiast po tym, jak sam tę prasę, wraz z kolegami, zorganizował. Czynienie komuś zarzutu z tego, że pracował w placówce naukowej i podpisał obowiązujący tam dokument, jest absurdem i świadczy o zupełnym braku rozeznania w realiach PRL. A jeśli taki podpis ma być pretekstem do infamii i upokorzenia osoby mającej bezsporne i wielkie zasługi dla kraju – to jest to więcej niż absurd, bo jednocześnie i podłość, i kompromitacja państwa.
Jak nie wstyd temu reżimowi dyskredytować autentycznych bohaterów, ludzi, którzy przez wiele lat narażali zdrowie i życie, nie mówiąc już o karierach zawodowych, by niemal samotnie, bez widoków na żadną gratyfikację i bez szerokiego poparcia społecznego pokojowo walczyć o prawdę i sprawiedliwość w autorytarnym państwie? Kimże jest szef IPN, niejaki Jarosław Szarek, aby powiedzieć wielkiemu Chojowi „spadaj”? Ano jest byłym opozycjonistą, podobnie jak Chojecki mającym prawicowe poglądy. Tylko że Chojecki nie poszedł na współpracę, a Szarek poszedł – i zaszedł tak daleko, że wspiera peerelowską kontrrewolucję PiS. Chojecki nie splamił się żadną współpracą z reżimem, ani tym starym, ani tym obecnym – Szarek plami się nią każdego dnia. Taka to na świecie jest sprawiedliwość. Zawsze tak było i będzie.
Jeśli Mirosław Chojecki zwrócił się o należną mu rentę, to pewnie dlatego, że jest w trudnej sytuacji. Uczynił to przecież dopiero teraz. To wstyd, że bohaterom walki o wolność wdzięczne społeczeństwo wypłaca 400-złotową jałmużnę. Jeszcze większy, gdy jej odmawia. Czuję się tym zażenowany, a upokorzenie Choja biorę po części na siebie, aby jemu było lżej.
Swoją drogą Chojecki popiera lustrację. Czy nadal będzie popierał jej obłędną logikę? Cała pisowska lustracja nastawiona jest na jedno – wykrywanie i piętnowanie tajnych współpracowników bezpieki. Nie pracowników, lecz właśnie współpracowników. Jakaś archaiczna pramoralność każe tym ludziom uważać, że największą zbrodnią jest współpraca z wrogiem, a więc zdrada. Tak jakby donosiciel był gorszy od tego, komu donosi. Figura wstrętnego „kapusia” mąci umysły prawicowych moralistów. A jak nie mąci, to i tak nadaje się jako narzędzie wrednej manipulacji. Za nic mają to, co wszak wiedzą doskonale: że podpisanie lojalki najczęściej było wymuszane i najczęściej nic nie znaczyło, bo nie inicjowało żadnego donoszenia; że wielu ludzi znajdowało się w położeniu, w którym odmowa podpisania była głupia i niemoralna, ściągając kłopoty także na rodzinę, a przede wszystkim: nawet jeśli ktoś popełnił błąd, coś tam podpisując, to przecież nie może to odzierać go z chwały i przekreślać jego zasług.
Czymś bezmiernie podłym jest piętnowanie ludzi za to, że coś tam pod przymusem popisali, i stawianie moralnie niżej nie tylko w stosunku do tych, którzy nie robili nic, do tych, którzy z ochotą współpracowali z reżimem, lecz i tych, którzy go bezpośrednio tworzyli – nawet niżej niż samych esbeków. Byle oportunista, byle ubek, byle aparatczyk może być dzisiaj człowiekiem honoru – za to Mirosław Chojecki jest tym, który podpisał. Jak wyjaśnił Szarek w piśmie do Chojeckiego, „stanu faktycznego IPN nie bada”.
Ze wszystkich podłości PiS ta chyba oburza mnie najbardziej – ich zblatowanie z ewidentnymi kolaborantami i komunistycznymi karierowiczami, od których roi się w otoczeniu władzy, a jednocześnie poniewieranie każdym, kto podpisał cokolwiek, lecz ani wtedy nie poszedł na kolaborację, ani nie kolaboruje dzisiaj. Historia zatoczyła koło. Mirosław Chojecki, który jest bodajże z „prawicy lecho-kaczyńskiej”, na własnej skórze dzisiaj się o tym przekonał. A Jarosław ma swoją mściwą radość. Na zdrowie.
A oto banda opłacanych przez określone koła wrogów ojczyzny i zdrajców: Roszak, Pałka, Chojecki, Onyszkiewicz i Bieliński. Na swoich przemyconych w amerykańskiej poczcie dyplomatycznej powielaczach drukują wraże, szkalujące Polskę treści. I mamy im jeszcze za to płacić?