W obronie inż. Kai Godek od wtrysku
Różne są układy wtryskowe. Są takie, które działają na zasadach biologicznych, i inne, pracujące mechanicznie, napędzane energią gwałtownego spalania substancji lotnych, elektryczną pompą bądź jeszcze inaczej.
Ja się na tym nie znam, bo koło inżyniera nawet nie stałem. Zna się za to Kaja Godek, wybitna działaczka katolicka, walcząca o całkowity zakaz aborcji w imię Boże. Jej nowa posada związana jest bowiem z zarządzaniem zakładami przemysłowymi, a dokładnie zakładem produkującym układy wtryskowe, w których poczyna się, jak wiadomo, życie każdej wysokoprężnej jednostki – warczącej, wyjącej, a także mile mruczącej. Bez żadnej interwencji władz politycznych, bez żadnej partyjnej protekcji, lecz wyłącznie w oparciu o swoje kompetencje zawodowe i długoletnie doświadczenie w kierowaniu układami wtryskowymi, potwierdzone licznymi certyfikatami ukończonych kursów zarządzania w spółkach skarbu państwa, ekonomiki przemysłu, wtryskiwania przez zawór i czego tam jeszcze potrzeba, by kompetentnie doradzać dyrekcji zakładu przemysłowego – Pani Kaja Godek (jak mniemam, inżynier lub co najmniej ekonomistka) otrzymała niewątpliwie zaszczytną, odpowiedzialną i godnie wynagradzaną funkcję członka Rady Nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL-WZM. Gratulujemy!
Niestety złe języki bolszewicko-masońskiej koterii sprzysiężonych dla wynarodowienia przez aborcję nie pozwalają Pani Godek w spokoju i z godnością wykonywać jej odpowiedzialnej pracy na niewątpliwie dobrze zasłużonej posadzie, rzucając na nią niecne oszczerstwa, jakoby brakowało jej kompetencji merytorycznych, a uzyskanie zatrudnienia w spółce przemysłowej nie wynikało z jej doświadczenia zawodowego i wykształcenia, lecz koneksji politycznych.
Pojawiły się nawet insynuacje, że zatrudnienie to oraz ewentualność jego utraty może być narzędziem w rękach partii rządzącej, służącym kontrolowaniu i manipulowaniu Panią Godek w obszarze polityki aborcyjnej, a dokładnie w kwestii stanowiska, jakie prezentuje jej organizacja Życie i Rodzina oraz kierownictwo prowadzonej przez nią akcji „Zatrzymać aborcję”. Cóż za niecne obelgi! Tylko krwiożerczy promotorzy Holokaustu Nienarodzonych, nienawidzący wszystkiego, co polskie, na czele z chorymi polskimi dziećmi, byliby zdolni do takiej podłości w stosunku do Prawdziwej Polki i Obrończyni Życia, kandydatki in spe do świętości Kai Godek!
Nikt nie ujął tego lepiej niż właśnie Pani Kaja. W odpowiedzi wrogom polskiego życia napisała:
Aborcjoniści z „GW” – pełni troski o bezpieczeństwo finansowe rodzin z chorymi dziećmi – właśnie próbują zwolnić mnie z pracy. Sowiecka metoda. Wolę stracić tę pracę, byle #ZatrzymajAborcję zostało uchwalone, niż ją utrzymać i tolerować zabijanie dzieci.
Oto postawa człowieka honoru! Pani Godek woli stracić pracę! Gdyby partia nalegała na ustępstwa, poda się do dymisji. I tak właśnie się stanie – i wszyscy zobaczymy, jak Pani Godek podaje się do dymisji i dotrzymuje słowa. I, rzecz to oczywista, nie weźmie żadnej odprawy. Bo człowiek honoru po prostu zabiera torebkę i wychodzi.
Tymczasem jednak Pani Godek pracuje w pocie czoła dla pomnożenia zysków Warszawskich Zakładów Mechanicznych, wyspecjalizowanych w układach wtryskowych. Jestem pewien, że zanim honorowo zabierze torebkę, jako nowa i kompetentna specjalistka w Radzie Nadzorczej upora się w trymiga z uporczywym problemem polskich rodzin korzystających z produktów WZM, jakim jest opóźniony wtrysk, powodujący wychłodzenie cylindra i ogólne zmniejszenie sprawności jednostki, a także przedwczesny wtrysk, skutkujący niebezpiecznym rozedrganiem jednostki. Odtąd jednostki wyposażone w produkty WZM otrzymają nowe życie i będą bzykać jak pszczółki na błoniu, ich tłoki zaś będą szaleć w dobrze posmarowanych cylindrach, czego wszystkim winszuję.