Polska – kraj zhańbiony
Nie wiem, co boli mnie bardziej – dewastacja państwa prawa, niweczenie dorobku ćwierćwiecza wolności czy też upadek prestiżu kraju, kompromitacja i rozczarowanie Polską i Polakami, odsuwające nas w głęboki cień dalekich peryferii wiedzy, emocji i zainteresowań światowej opinii publicznej. Jeszcze tak niedawno byliśmy w centrum uwagi, podziwiani przez świat na równi z RPA, gdzie upadał system apartheidu, a nawet Rosją Gorbaczowa, która uwolniła swoje kolonie i zaczęła budować demokrację.
Jakże byliśmy dumni, gdy w 1980 r. cały świat ze zdumieniem patrzył, jak Lech Wałęsa i robotnicy gdańskiej stoczni rzucają wyzwanie reżimowi, za którym stała potęga czerwonego caratu. A potem w 1989 r. i w latach kolejnych, gdy graliśmy pierwsze skrzypce w rewolucyjnym koncercie i z sukcesem rozpoczęliśmy nowe życie w wolnorynkowej demokracji. Gdzie te czasy? Gdzie tamta Polska, gdzie tamta Rosja, a nawet tamta Białoruś? Kto dziś w ogóle chce to pamiętać…
Czym innym jest jednak zejść ze sceny z bukietem kwiatów i powrócić do zwyczajnego życia, a czym innym zrobić skandal i zniknąć w niesławie. Tymczasem to, co dziś nam się przydarza na arenie światowej, to coś na podobieństwo incydentu z kimś niepowołanym, kto wdarł się na scenę i trzeba czym prędzej go usunąć. Jesteśmy małym, zawstydzającym i żenującym incydentem, który trzeba czym prędzej zażegnać.
Ten poniżający nas, niemalże unicestwiający naszą godność stan rzeczy trwa już od lat. Zaczęło się za pierwszego PiS, gdy „polskie sprawy” na forum europejskim zredukowały się do groteskowych rozmiarów utarczek z gazetką satyryczną, ośmielającą się zakpić sobie z Lecha Kaczyńskiego, zaś ministrem spraw zagranicznych była pewna osobliwie smętna i niekompetentna pani. „Lizbona albo śmierć!” – pamiętacie jeszcze? Ale nawet w najczarniejszych snach nie można było przypuścić, że gdy ta peerelowska czkawka, jaką był i jest reżim PiS, powróci, honor naszego kraju może zostać sponiewierany w taki sposób i w takim stopniu.
Zachodnia opinia publiczna nigdy nie zapomni bezprzykładnego egoizmu i bezwstydnej pogardy dla ideałów europejskiej i ludzkiej solidarności, gdy odmówiliśmy, pośród wrednej, ksenofobicznej retoryki, przyjęcia choćby symbolicznej liczby uchodźców. Koszty polityczne i finansowe tej zdrady będziemy ponosić jeszcze przez wiele lat. Cóż z tego, skoro większość Polaków głosujących na PiS nie ma o tym zielonego pojęcia?
Wieści o demontowaniu porządku konstytucyjnego i postępach w budowaniu narodowo-klerykalnego autorytaryzmu dochodziły do opinii światowej sukcesywnie, powodując, że utraciliśmy resztki dawnego prestiżu. Aż doszliśmy do tego momentu. Czego dowiedzieli się o Polsce w ostatnim czasie i tak już zniechęceni do nas i rozczarowani mieszkańcy Zachodu czytający gazety? O czym pisały te gazety? Otóż nowe wieści z pięknego kraju nad Wisłą są takie:
– władze chciały ustawowo karać za mówienie o udziale Polaków w mordowaniu Żydów, lecz musiały się z tego wycofać pod naciskiem USA i Izraela.
– liberalny, antyreżimowy prezydent dużego miasta został zasztyletowany w miejscu publicznym przez niezrównoważonego osobnika, kierującego się nienawiścią o pobudkach politycznych.
– słynna Solidarność, dziś na usługach władzy, strzeże nietykalności pomnika księdza, który okazał się pedofilem i donosicielem.
– rzeczywisty, acz nieformalny przywódca państwa polskiego uwikłany w aferę korupcyjną – bez szans na wyjaśnienie przez ograny ścigania i sądy działające pod jego kontrolą.
– Polska organizuje dla Amerykanów oraz Izraelczyków imprezę propagandową i wyborczą pod pretekstem konferencji pokojowej, skutkującą kolejną awanturą na temat udziału Polaków w Holokauście.
– bojówka nacjonalistycznej organizacji wspierającej rząd dokonuje w Paryżu wulgarnej napaści słownej na uczestników poważnej konferencji poświęconej polskiej szkole badań nad Holokaustem; rząd ociąga się z potępieniem incydentu.
– w przestrzeni publicznej mnożą się antysemickie wypowiedzi osób z wysokim cenzusem.
– rządowa agenda Instytut Pamięci Narodowej zapowiada możliwość ekshumacji ofiar pogromu w Jedwabnem w nadziei, że liczba ofiar okaże się mniejsza, a niektóre z nich mogły zostać zastrzelone przez Niemców.
– rząd hurtem gloryfikuje antykomunistyczną partyzantkę z lat 40., całkowicie ignorując dokonywane przez niektóre jej oddziały zbrodnie na ludności cywilnej, zwłaszcza innych niż polska narodowości; faszyści na oczach potomków krwawych ofiar maszerują w hołdzie dla wysławianego przez władze dowódcy zbrodniczych oddziałów.
– polski Kościół wyłamuje się z nakazanej przez papieża polityki zwalczania pedofilii wśród księży – polski arcybiskup jako jedyny nie bierze udziału w słynnej mszy pokutnej.
Tyle mniej więcej dowiedział się o Polsce przeciętny w miarę wykształcony obywatel świata, mało interesujący się naszym krajem, lecz czytający z nawyku wieści z zagranicy. Takich ludzi jest setki milionów. Do świadomości większości z nich w 2019 r. dotarła przynajmniej jedna z wymienionych informacji i zapewne żadna inna. I to jest właśnie dno. To jest właśnie wstyd i hańba.