Panie Kaczyński: tak, trzeba seksualizować dzieci!
Prezydent Rafał Trzaskowski zobowiązał się wobec warszawskiej społeczności LGBT do zapewnienia instytucjonalnej ochrony osobom LGBT przed dyskryminacją, a zwłaszcza do uruchomienia pomocy interwencyjnej na terenie miasta oraz w szkołach. Ponadto obiecał umożliwić uczniom korzystanie z edukacji seksualnej. I to jest właśnie to, czego PiS i Kościół nienawidzą najbardziej.
Od lat nazywają to seksualizacją dzieci, w czym zawiera się insynuacja, że wychowanie seksualne oznacza wzbudzanie w dzieciach niezdrowego podniecenia. Kaczyński i jego ludzie od razu zwęszyli okazję, by straszyć Polaków seksualnym czarnym ludem i zbierać głosy tak święcie zastraszonych. I czynią to od paru dni, rękę w ręka z Kościołem, który znów przebiera moralizatorsko-pruderyjne szatki, tak jakby zboczeńców w sutannach gwałcących dzieci było ledwie pięć razy więcej niż pośród budowlańców albo rolników, a tym samym tytuł do moralizowania panowie ładnie dość przebrani w te wszystkie sukienki i koronki mieli w zasadzie nienaruszony, jak, nie przymierzając, czystość ks. Henryka.
Zresztą kto wie, może Kaczyński naprawdę wierzy, że księży pedofilów jest w Polsce setka albo dwie i nie ma właściwie o czym gadać? No, ale jeśli gotów był tak długo udawać, że wierzy w „zamach smoleński”, aż w niego bodaj naprawdę na chwilę uwierzył, to może i w jakieś niewinne 2 proc. zboków w sutannach, o których zapewnia papież, też uwierzy? Co jak co, ale załgiwać się człowiek potrafi najlepiej ze wszystkich stworzeń.
Otóż, panie i panowie z PiS, właśnie tego nam trzeba – trzeba nam seksualizować dzieci od przedszkola. I powiem Wam, dlaczego – gdybyście jeszcze udawali, że nie wiecie.
1. Dzieci narażone są na nadużycia seksualne (tzw. zły dotyk) – ze strony rodzeństwa, rodziców, innych członków rodziny, osób obcych, księży (wielokrotnie częściej niż nauczycieli, których tu można pominąć), a zwłaszcza innych (zwykle starszych) dzieci. Większość populacji miała w dzieciństwie jakiś epizod przemocy lub co najmniej niechcianej interakcji o podłożu seksualnym; znaczna część populacji była też w dzieciństwie zaangażowana w infantylne/adolescentne napastowanie seksualne innych dzieci.
Przemoc seksualna występuje powszechnie i jest tak złym, a czasem traumatyzującym przeżyciem, że tylko opieka kompetentnych dorosłych, do których z pełnym zaufaniem dziecko może się zwrócić o pomoc, pozwala ograniczyć jej dewastujące dla rozwoju psychoseksualnego skutki. Ponadto edukacja seksualna jest najlepszą metodą wpajania dzieciom szacunku dla wolności seksualnej innych oraz budowania wrażliwości na przemoc. W szkołach, gdzie prowadzona jest edukacja seksualna, znacznie rzadziej dochodzi do aktów przemocy seksualnej, które w polskich szkołach były i nadal są na porządku dziennym.
2. Dzieci bardzo wcześnie mają kontakt z treściami seksualnymi, które wywołują w nich niepokój i cierpienie. Przede wszystkim jest to kontakt z pornografią, którego w żaden sposób nie da się wyrugować, lecz nie tylko. Chodzi również o fatalne w skutkach nauki kościele adresowane do ośmiolatków, skoncentrowane na wytwarzaniu poczucia wstydu z powodu marzeń erotycznych, podglądania i masturbacji. Edukacja seksualna pozwala zneutralizować część negatywnych następstw brutalnego epatowania seksualnością oraz bezmyślnego zawstydzania dzieci, prowadzącego do poważnych konfliktów psychicznych, z zaburzeniami nerwicowymi włącznie.
3. Dzieci przejawiają rosnącą aktywność seksualną. Maleje wiek pierwszej masturbacji, pierwszych praktyk seksualnych oraz tzw. inicjacji seksualnej. Edukacja seksualna prowadzona już na wczesnych etapach nauki szkolnej pozwala częściowo zapobiegać nieładowi emocjonalnemu związanemu z chaotycznym rozporządzaniem własnym ciałem i własną seksualnością, ucząc młodzież odpowiedzialności seksualnej, samokontroli oraz samoobrony przed różnymi formami napastowania. Jednocześnie z wpajaniem szacunku dla seksualności własnej i innych osób, ukazywaniem emocjonalnego podłoża i emocjonalnego znaczenia relacji seksualnych – edukacja seksualna pozwala młodzieży uzyskać kontrolę własnej płodności, a tym samym unikać niechcianych ciąż i aborcji.
4. Bardzo wiele dzieci i młodych ludzi przechodzi przez fazę chwiejności orientacji seksualnej, doświadczając jakiegoś rodzaju kontaktów homoseksualnych. Ze względu na silną kulturową homofobię przejście przez takie doświadczenie bardzo często wywołuje frustrację i lęk, które mogą utrwalić się w postaci ostentacyjnej wrogości względem osób LGBT.
Wrogość taką, wywołaną pełną pogardy i agresji atmosferą społeczną, przejawia też wiele osób niemających za sobą wypieranych marzeń bądź epizodów homoseksualnych. Presja dyskryminacyjna na osoby LGBT jest w Polsce wciąż ogromna. Nie da się jej skutecznie zmniejszyć bez stosownej edukacji szkolnej oraz jednoznacznego stanowiska władz publicznych i edukacyjnych. Lekcje wychowania seksualnego stwarzają możliwość skutecznego zwalczania homofobii, a więc przetwarzania agresji skierowanej przeciwko osobom LGBT w moralne odrzucenie homofobii. Cierpienie osób nieheteronormatywnych związane z lękiem przez ujawnieniem swej tożsamości oraz dyskryminacją i prześladowaniem w razie jej ujawnienia trudno sobie osobie heteroseksualnej wyobrazić. Edukacja seksualna pozwala to cierpienie, często rzutujące na całe życie człowieka, zniwelować.
5. Życie seksualne każdego człowieka – nawet bardzo normatywne i generalnie zdrowe – zawsze powiązane jest z negatywnymi emocjami oraz zagrożeniami zdrowotnymi. Edukacja seksualna pozwala na wcześniejsze uzyskanie przez młodych ludzi pogłębionej świadomości seksualnej oraz na wyrobienie w nich nawyków sprzyjających dobremu seksowi, zdrowiu seksualnemu oraz prokreacyjnemu.
Oto, panie Kaczyński i panowie biskupi, to powszechnie znane powody, dla których edukacja seksualna jest konieczna. Gdy jej brakuje, mamy niepomiernie więcej zjawisk tak dobrze Wam znanych z codziennego życia: przemocy seksualnej, nieplanowanych ciąż, aborcji, zakażeń i chorób przenoszonych drogą płciową, nerwic seksualnych, zaburzeń depresyjnych na tle nieprawidłowo ukształtowanej seksualności, wulgarnego i niewspierającego dla związków seksu, młodzieńczego chaosu seksualnego, szkodliwych emocjonalnie wzorców tworzenia związków, a także niszczącej emocjonalnie pruderii oraz prostytucji.
Nie wiem, jak głupim i zacietrzewionym obłudnikiem trzeba być, żeby sprzeciwiać się działaniom na rzecz podnoszenia w społeczeństwie kultury seksualnej i zwiększania akceptacji dla mniejszości seksualnych. Strach pomyśleć, co dzieje się w głowach księży i polityków bredzących o szatańskich „dżenderach” i jak pan Kaczyński doznających erekcji owłosienia na wieść o edukacji seksualnej.
Bylibyście zdrowsi i szczęśliwsi – tak jak jesteście zaburzeni lękowo i agresywni – gdyby w dzieciństwie otoczono Was opieką i edukacją seksualną. A tak jest, jak jest. Ale czy za Wasze cierpienia seksualne muszą teraz pokutować nasze dzieci, odcinane przez Was od edukacji seksualnej oraz narażane na odrażające swą ciemnotą i podłością ględy księży, tak słynnych z powściągliwości i ładu seksualnego we własnym życiu?
Wam było (jest) źle, to naszym dzieciom i wnukom też ma być źle? Zdobądźcie się na odrobinę przyzwoitości i powściągnijcie swoją frustrację. Po prostu – zostawcie w spokoju nasze dzieci i wnuki i pozwólcie im się spokojnie uczyć tego, co im w życiu będzie potrzebne.