Unia nie będzie się miziać z Kaczyńskim. Czeka na rząd tymczasowy
Jesteśmy w momencie przełomowym. Albo reżim w Warszawie się cofnie, albo Unia zamknie bankomat i się od nas wyprowadzi. Tylko że Kaczyński ani nie ma dokąd się wycofać, ani nie jest do tego zdolny. Żyje konfliktem, nienawiścią i paranoją. Chce konfrontacji z narodem i Unią, bo jest w desperacji. Wie, że przegra, lecz w zemście chce pozostawić po sobie zgliszcza.
Mamy już bardzo mało czasu na obalenie zdradzieckiego reżimu! Polacy i Unia muszą się dowiedzieć, kto jest kandydatem opozycji na premiera rządu tymczasowego. Najwyższy czas, aby wyłowić posłów skaczących za burtę tonącego statku PiS i ogłosić plan przejęcia władzy. Wtedy być może Unia poczeka na rozwój wypadków i da nam jeszcze szasnę.
Już przed trzema laty przywódcy największych krajów Unii Europejskiej ostrzegali Polskę i PiS, że igranie z praworządnością może się bardzo źle skończyć dla naszego kraju. Jak na standardy dyplomatyczne ich wypowiedzi były ostre, wręcz brutalne. Angela Merkel mówiła: „Nie możemy po prostu trzymać języka za zębami i nie mówić nic, by zachować pokój i spokój. Tutaj chodzi o fundamenty współpracy z Unią”. „Nie ma alternatywy: praworządność czy jedność Unii. Jedność Unii za cenę praworządności to nie byłaby już Unia Europejska”.
Wtórował jej Emmanuel Macron: „Polska nie definiuje dziś przyszłości Europy i nie będzie definiować Europy jutra”, „Polska stawia się na marginesie (…) i decyduje się działać wbrew interesom europejskim w wielu kwestiach”. Wypowiedzi te padały w związku z serią ustaw niszczących niezawisłość sądów i podporządkowujących Krajową Radę Sądownictwa, a w konsekwencji Sąd Najwyższy, kierownictwu rządzącej partii.
Jednakże wtedy jeszcze z Kaczyńskim próbowano rozmawiać. Angela Merkel specjalnie pofatygowała się do niego do Warszawy. No i nie było pandemii. Dziś pandemia jest, a z Kaczyńskim nikt nie ma ochoty rozmawiać. Nikt nie ma ochoty na Polskę i nikt się nią nie będzie przejmować. Unia nie będzie czekać, aż reżim narodowo-katolicki wreszcie ją od siebie uwolni, dekretując polexit. Unia sama z Polski wyjdzie.
Kampania torpedowania specjalnego budżetu covidowego Unii Europejskiej, gdzie powiązano wypłaty ze stanem praworządności, ma dwa cele: po pierwsze, pobudzić nastroje antyzachodnie w elektoracie PiS, jednocześnie zaspokajając ambicje Ziobry, który za wszelką cenę chce zachować pełną kontrolę na prokuratorami i sędziami, a po drugie, obrzydzić Polskę Unii tak skutecznie, żeby wyjście z niej w ciągu kilku lat stało się czymś naturalnym, spodziewanym, a wręcz nieuchronnym. To tak jak w rozpadającym się małżeństwie – prowokuje się konflikty, aby wreszcie mogło nastąpić rozstanie.
Dla utrzymania większości sejmowej, dla zachowania władzy i uwolnienia się od unijnego nadzoru ustrojowego Kaczyński jest gotów podpalić Polskę. Ba, jeśli ma zginąć, jest gotów pociągnąć Polskę za sobą. To szaleniec. Wszyscy to wiemy. Niestety, w logikę tego szaleństwa wpisał się również Morawiecki, który wznosi się na szczyty kłamstwa i hipokryzji, wpierając narodowi, iż odrzucając unijny mechanizm kontroli praworządności, broni suwerenności Polski.
Jego przemówienie sejmowe z 18 listopada powinno przejść do historii jako wyjątkowy nawet w warunkach polskich stek publicznie wypowiedzianych kłamstw i oszczerstw. Jednak dla wielu milionów Polaków najbezczelniejsza nawet propaganda brzmi wiarygodnie – wystarczy, że zbudowana jest na opozycji zgniły Zachód–święta i dumna Polska. Ta melodia grana była w Polsce przez setki lat – ilekroć tylko szowinizm i reakcja czuły się zagrożone przez prądy postępowe.
Morawiecki nie gra va banque. To nie to. On wie, że Polska nie ma żadnych szans, by zmusić Unię (nawet z pomocą Węgier) do odstąpienia od wymagań praworządności jako warunku korzystania z funduszy. Aż dziw, że stanowisko Zachodu dotychczas było takie miękkie. Jednak dzisiaj nikt nie ma już do PiS cierpliwości. Przywódcy krajów Zachodu są zirytowani i zmęczeni prowincjonalnym warcholeniem ludzi Kaczyńskiego. Żadnego kolejnego zwycięstwa Morawieckiego nie będzie. Nie będzie żadnego wychodzenia z twarzą ani kompromisu. Unia powie: albo zachowujecie się przyzwoicie i dostajecie kasę, albo do widzenia. Na cackanie się z chamstwem Europa nie ma ani czasu, ani ochoty.
Wielki Fundusz Odbudowy na pewno powstanie i na pewno korzystanie z niego zostanie uwarunkowane przestrzeganiem podstawowych zasad praworządności, zapisanych w traktatach. Powstanie tak czy inaczej, nawet bez Polski i Węgier. A jeśli nawet w końcu się w nim znajdziemy, ustępując przed determinacją przywódców, to pieniędzy nie dostaniemy, dopóki w Warszawie rządzi zaburzony autokrata.
Jednak jeśli uda nam się obalić reżim, pieniądze popłyną. Najwyższy czas, aby opozycja pozaparlamentarna razem z opozycją parlamentarną wyłoniły kandydatkę na urząd premiera. Polacy muszą wiedzieć, że jest jakaś realna alternatywa w stosunku do Kaczyńskiego i na czym ona polega. Podobnie też Zachód musi uwierzyć, że przewrót w Polsce jest realny i są konkretni ludzie gotowi wziąć odpowiedzialność za kraj – mimo wielkiego kryzysu.
Jeśli Polska będzie miała rząd tymczasowy gotowy przejąć władzę dzień po przewrocie sejmowym, zapewne dostaniemy jeszcze jedną szansę. To wielkie i rozstrzygające dni dla Polski. Jeśli pokpimy sprawę i pozwolimy im rządzić do wyborów, to koniec z demokracją, bezpieczeństwem i dobrobytem. Znów staniemy się „Królestwem Polskim” czy innym „PRL” – strefą buforową kontrolowaną przez Rosję.