Jędraszewski i PiS – bojkot jest naszym moralnym obowiązkiem
W tym tekście zostaną przytoczone nazistowskie wypowiedzi Marka Jędraszewskiego. Uprzedzam o tym osoby wrażliwe, które wolą uniknąć zgorszenia. Przytaczam te wypowiedzi nie z powodu zamiłowania do obsceniczności, lecz w interesie publicznym.
Po ośmiu latach od swojej pierwszej nazistowskiej wypowiedzi arcybiskup metropolita krakowski Marek Jędraszewski dopuścił się w czasie uroczystości Bożego Ciała drugiej wypowiedzi w jednoznacznie hitlerowsko-goebbelsowskim stylu. Uważam za pewnego rodzaju publiczną zmowę dziennikarzy i komentatorów skupianie się przez nich wyłącznie na rutynowych faszystowskich wypowiedziach tego watykańskiego dygnitarza i agenta, to jest wypowiedziach wyrażających pogardę i nienawiść wobec LGBT. Zło jest zawsze stopniowalne – nie wolno lekceważyć homofobii i faszystowskiej nienawiści, niemniej czysty rasizm, segregujący ludzi wedle ich biologicznego uposażenia i łączących wartości kulturowe z tożsamością biologiczną, jest czymś jeszcze bardziej haniebnym i niebezpiecznym. Jest również przestępstwem w świetle polskiego prawa, które zakazuje nawoływania do nienawiści na tle rasowym.
Nie pojmuję, jak to się dzieje, że wypowiedzi o „tęczowej zarazie” – haniebne, głupie i świadczące o osobistym łajdactwie Jędraszewskiego – cytuje się i potępia z nieporównanie większą częstością i siłą niż brutalnie rasistowską uwagę o rezerwatach rzuconą w Pabianicach w 2013 r., gdy Jędraszewski był jeszcze biskupem w Łodzi. Czy kolejny nazistowski tekst Jędraszewskiego przejdzie bez echa? Mam nadzieję, że prasa oraz ludzie dobrej woli, w tym katolicy, wreszcie się opamiętają i Jędraszewskiego spotka zasłużony ostracyzm. Nie ma w Krakowie i Polsce miejsca dla nazistów, a już zwłaszcza nazistów reprezentujących organizację religijną, która brała udział w nazistowskiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 r. i z histeryczną konsekwencją broniła Hitlera do samego końca, nie bacząc nawet na to, że tenże Hitler hurtowo mordował katolickich księży.
Negowanie zbrodniczej działalności Kościoła, umniejszanie roli papieskiego totalitaryzmu, gett żydowskich w państwie kościelnym i innych prześladowań w przygotowaniu Holokaustu, a w końcu relatywizowanie współpracy papiestwa z nazistami przed wojną, w czasie jej trwania i po jej zakończeniu – to część haniebnego, antysemickiego negacjonizmu. Obawiam się, że przemilczanie nazistowskiej retoryki pogrobowca Goebbelsa, którym jest Jędraszewski, ma te same podstawy i powody, dla których nie mówi się o napaści Kościoła na Polskę we wrześniu 1939 r. czy ewakuowaniu zbrodniarzy hitlerowskich przez Watykan do krajów, gdzie mogli bezpiecznie żyć pod zmienionymi nazwiskami.
A może się mylę? Może polscy dziennikarze i opinia publiczna nie widzą Jędraszewskiego nazisty, bo nie bardzo wiedzą, czym jest rasizm i jak go rozpoznać? To nawet całkiem możliwe, bo właściwie poza Jędraszewskim żadna osoba publiczna w Polsce nie dopuszcza się tego rodzaju przestępstwa i występku. Dodatkowo swoją rolę odgrywać może wyuczona przez stulecia propagandy zbitka skojarzeń łączących sakrę biskupią nie z przemocą, przestępstwami, zdradą i ciemnotą, lecz ze szlachectwem moralnym, świątobliwością i patriotyzmem. Są w Polsce nawet światli ludzie, którzy z szacunkiem odnoszą się do statusu biskupa, choć nie ma i nigdy nie było żadnej grupy ludzi uprzywilejowanych, która będąc tak wąską i nieliczną, odpowiadała za tak straszliwe przestępstwa i zdrady, jak właśnie oni.
I chociaż do niedawna wiedza na ten temat była dla ogółu niedostępna, dziś jest na wyciągnięcie ręki. Nikt nie może dziś zaprzeczać, że Kościół katolicki jest organizacją przestępczą, uprawiającą rozmaitego rodzaju kryminalne procedery na skalę masową i systemowo chroniącą sprawców przed odpowiedzialnością karną. Nie ma prób zaprzeczania tym faktom, czemu akurat dziwić się nie należy. A jednak władza i potęga Kościoła oraz zabobonność mas sprawiają, że zwycięża brutalna anomia moralna – żadne wiadomości o zbrodniach Kościoła nie są w stanie poruszyć sumień zdegradowanych i w gruncie rzeczy pozbawionych sumienia mas, którym wmówiono, że są ludźmi wyjątkowymi i czeka na nich pośmiertnie miejsce w niebie.
Czekający na niebo nie muszą się przejmować masowym mordowaniem i gwałceniem dzieci przez swoich przewodników, którzy do tego nieba mają ich zaprowadzić. Wszak wysłannikom samego Boga wolno wszystko. Taka jest z grubsza psychologia stojąca za masowym tolerowaniem nazistowskich księży, których w czasach hitlerowskich były tabuny, a dziś ostał się Jędraszewski.
Na ludzi bez sumień nie liczę. Liczę jednakże na tych, którzy nie wiedzą, czym jest rasizm, a przeto nie umieją sobie poradzić w obliczu nazistowskiej agresji. Nie umiejąc zareagować, nie reagują wcale. Chciałbym niniejszym tekstem dać im przykład i zachętę. Nie można być obojętnym. W przeciwnym razie za Jędraszewskim pójdą inni i znów, jak w latach 30., naród znajdzie się pod presją oszalałych z rasistowskiej nienawiści, agresywnych i prymitywnych księży, wzbudzających w masach najgorsze instynkty.
Nie można mówić, że Jędraszewski jest „tylko faszystą”. To nie jest „tylko” – to po pierwsze. Po drugie, jest kimś gorszym. Nie mówi językiem włoskich biskupów i papieży łaszących się do Mussoliniego, lecz językiem samego Hitlera. Jędraszewski przekroczył granicę między faszyzmem a nazizmem – nie wolno udawać, że się tego nie widzi.
Dziś przekroczył tę granicę po raz drugi, wypowiadając w Krakowie to haniebne zdanie (cytowane przez krakowską „Gazetę” jak gdyby nigdy nic!): „Duchowa jedność, ciągłość i trwałość narodu polskiego ma swój konkretny i naukowo wymierny fundament. Jest nim jego biologiczna ciągłość i siła”. Oto słowa jak zacytowane z Hitlera. Naziści i tylko oni podkreślali biologiczną tężyznę narodu jako samoistną wartość, a na poparcie swych słów odwoływali się do nauki. Jeśli naród ma zachowywać ciągłość biologiczną, a więc nie mieszać się z innymi i nie wypełniać braków prokreacji absorbcją osób o innym pochodzeniu, to to jest właśnie program Hitlera – przeszczepiony z Niemiec do Polski.
Tę myśl o potędze rasy Jędraszewski całkowicie bezkarnie wyraził już był przed ośmioma laty w Pabianicach, gdzie powiedział: „Mam nadzieję, że ja już tego nie dożyję, ale mogę sobie to wyobrazić, że, powiedzmy, w roku 2050 nieliczni biali będą pokazywani innym rasom ludzkim tu na terenie Europy jak Indianie w USA w rezerwatach. Byli sobie kiedyś tacy ludzie, którzy tu zamieszkiwali, ale przestali istnieć na własne życzenie, ponieważ nie potrafili uznać, kim są od strony biologicznej”.
Za te straszne słowa Jędraszewski nie przeprosił, nie odpowiedział za nie przed sądem, za to kilka lat po ich wypowiedzeniu został przez papieża wyniesiony na Wawel. Świadczy to o poparciu, jakim cieszy się pośród tzw. episkopatu. Nie on jeden więc zapewne obawia się, że przedstawiciele innych niż biała ras zamkną nas w rezerwatach, czyniąc z nas eksponaty wystawowe. Nieświadomych pragnę uświadomić, że sianie lęku przed „obcymi rasami”, antagonizowanie „ras”, nakłanianie do prokreacji z powodu rywalizacji międzyrasowej i przedstawianie „rasy” (np. bycia białym) jako samoistnej wartości, wymagającej ochrony, jest czystym rasizmem. To, co powiedział Jędraszewski, jest rasistowskie i nazistowskie w sposób modelowy.
Nie ma tu miejsca na żadne łagodzące interpretacje. Apoteoza „białej rasy” i wzywanie do jej „ratowania” są istotą wypowiedzi Jędraszewskiego. Jeśli więc episkopat go poparł, ukrywając przed Franciszkiem, że jest obrzydliwym rasistą, oznaczać to może tylko jedno – w tym zdemoralizowanym środowisku takich ludzi jest więcej. Swoją drogą, jakże absurdalne są rachuby, że Kościół może się „oczyścić”…
Bezkarność i bezczelność Jędraszewskiego przypomina bezwstyd reżimu PiS, który każdego dnia rzuca pełne pogardy wyzwanie wszelkim normom i wartościom moralnym – tak jak uczynił to ostatnio, przywracając na stanowisko wiceministra zdrowia człowieka współodpowiedzialnego za wyłudzenie od resortu kwoty rzędu 200 mln zł.
Czy mamy zaprzestać protestów, bo są bezsilne i nieskuteczne? Nie wolno tego czynić. Jednakże protesty to nie wszystko. Mamy obowiązek izolować złoczyńców i zrywać wszelkie z nimi kontakty. To jest moralne minimum. Dlatego wzywam wszystkich ludzi dobrej woli, a w szczególności prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego, do zaprzestania wszelkich relacji z panem Jędraszewskim oraz do publicznego potępienia jego rasistowskich wypowiedzi. Wzywam też katolików z archidiecezji krakowskiej, aby domagali się od swojego najwyższego przełożonego papieża Franciszka usunięcia Jędraszewskiego ze stanu kapłańskiego. Jeśli tego nie uczynicie, znaczyć to będzie tylko jedno – nazizm wam nie przeszkadza. Chyba więc nie macie wyboru.