Śmierć Żydom!
„Żydzi w Polsce są panami, a my ich niewolnikami”, darł się w ekstazie nienawiści Wojciech Olszański do liczącego wiele setek osób biało-czerwonego tłumu na kaliskim rynku. Ciekawe! Czuję się jako przedstawiciel rasy panów wyróżniony i doceniony, choć nie bardzo rozumiem, skąd takie kompleksy? Dawniej mieliśmy upuszczać krew chrześcijańskich dziatek na macę i w ogóle zabiliśmy Pana Jezusa. Rządziliśmy też światem. Lecz żeby aż niewolnictwo? Przecież Polak jest z natury niezdolny być niewolnikiem!
Podczas nazistowskiej burdy w Kaliszu spalono książkę symbolizującą Statut Kaliski z 1264 r., a tłum ryczał „Śmierć Żydom!”. Jako że dla Olszańskiego i jego koleżków PiS to „Partia Interesów Syjonistycznych”, władze potępiły jego zachowanie. Podobnie jak „narodowcy” z odłamu finansowanego przez partię władzy. Potępili również biskupi. Należy im wierzyć – patrzą z przerażeniem, dokąd prowadzi nacjonalizm i ksenofobia, lecz czym bardziej są przerażani, tym bardziej wydaje im się, że sami są przecież „inni”, a więc niewinni.
Spieszę wyprowadzić z błędu biskupów, dygnitarzy PiS i koncesjonowanych narodowców: igranie z antysemityzmem, zakłamywanie historii i podtrzymywanie legend o niewdzięcznych Żydach, niesłusznie oskarżających Polaków i wysuwających nieuprawnione roszczenia materialne, walnie przyczyniło się do wezbrania brunatnej fali, która zalewa dziś nasz kraj.
Antysemickich burd, osłanianych przez władze, było już wiele. Białystok, Myślenice… Tylko raz, przed sześcioma laty, władza zareagowała w miarę stanowczo. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz dopilnował, aby Piotr Rybak, który spalił kukłę Żyda na wrocławskim rynku, stanął przed sądem. 11.11.2011 r. w Kaliszu nazistowscy łajdacy – łącznie ze skazanym Rybakiem – demonstrowali bez przeszkód. Ani władze miasta, ani prokuratura nie reagowała, i to pomimo informacji dostarczanych przez policję.
Dlaczego? Bo nie byli pewni, czy ta rasistowska burda jest w smak władzy w Warszawie, czy też nie. Na wszelki wypadek woleli się nie narażać. Dziś dostali już jasny sygnał. Prezydent Kalisza był łaskaw zawiadomić prokuraturę, więc Olszański i paru innych staną przed sądem i zapewne znajdą się w więzieniu, tak jak wcześniej Rybak. Marna to jednak będzie satysfakcja, bo obrazy z Kalisza poszły już w świat. Ugruntowana opinia o Polsce jako kraju pełnym ksenofobii, antysemityzmu i bigoterii uzyskała kolejne mocne potwierdzenie.
Wobec zupełnego upadku dyplomacji i wizerunku Polski w świecie zdjęcia z Kalisza stanowią zagrożenie dla polskiej racji stanu. Trudno wyobrazić sobie, aby pojedynczy ludzie mogli wyrządzić większą krzywdę swojemu krajowi niż ci oszalali z nienawiści do Żydów, zaburzeni łajdacy, przemawiający na żydożerczym wiecu. Nie wzięli się znikąd. Polska lat 30., Polska Hlonda, Śmigłego i Koca, Polska Jedwabnego, Szczuczyna, Szczebrzeszyna, Kielc i dziesiątek innych pogromowych miast i miasteczek, Polska Moczara, Polska Bubla i Świtonia, Polska Międlara nie zniknęła. Ona jest i tylko czeka na sygnał.
Pogromowe marsze i wiece odbywały się w całej Europie przez całe stulecia. Zwykle kończyły się hurmem na żydowskie dzielnice, grabieżami i mordami. Wiece w stylu tego w Kaliszu inicjowały zbrodnie Nocy Kryształowej w 1938 r., będące preludium Zagłady. Bez wątpienia zdemoralizowana kaliska tłuszcza czyniłaby to samo co ich poprzednicy, tylko że zabrakło im Żydów do zabijania.
Jednakże prędzej czy później Żyd się znajdzie. Wczoraj wypisywało się na murach „Żydzi do gazu!”, dziś niszczy się cmentarze i wrzeszczy „Śmierć Żydom”, a jutro zacznie się ich bić i zabijać. A gdy to się już stanie, internet będzie tym żył dobre kilka godzin. Będzie dużo odsłon i dużo „listów protestacyjnych”. W trzymilionowej bańce „tych wrażliwych” będzie ruch, że aż miło. Jednakże poza nią nikt się nawet nie obejrzy w tę stronę. Że zabili Żyda? A Polaków to nie zabijali? Wielkie mi coś!
Antysemityzm w Polsce przygasł w ciągu lat transformacji, lecz w ostatnich latach rozpalił się z nową siłą. Przybiera różne formy. Niszczenie cmentarzy, napisy na murach, liczone w setkach tysięcy każdego dnia antysemickie komentarze w sieci. To jednak tylko rynsztok, którym płynie hołota. Naprawdę groźny jest antysemityzm mas, które w pełnym przekonaniu, że żadnych uprzedzeń nie mają, powielają wstrętne antysemickie klisze i przesądy, nie dostrzegając całego ładunku wrogości i pogardy, jaki się w nich zawiera. Ci wszyscy „kulturalni ludzie” powtarzający brednie, że antysemityzmu nie ma, że „Żydzi przesadzają”, że „do znudzenia mówią o swoim Holokauście”, „a przecież Polacy byli drudzy w kolejce”… Wszyscy mądrale opowiadający, że „polskich drzewek w Yad Vashem jest najwięcej”, powtarzający plotki o jakichś „nieuzasadnionych roszczeniach” i „447”…
Tych jest najwięcej. Tych niewiniątek, co to „nic do Żydów nie mają”. Co to nie są antysemitami i to „nie ich wina, że Żydzi prowokują”. To jest właśnie antysemicka masa, która stwarza ciepłą i przytulną otulinę dla bandytów trenujących „na sucho” zadawanie śmierci „wrogom ojczyzny”. To miliony ludzi, którzy w czarnej głębi duszy – choć nigdy się do tego nie przyznają – sympatyzują z nazistami. Bo kto wie, może naprawdę wszystkiemu winni są Żydzi? Warto zainwestować i w takie rozwiązanie. Skoro przez tysiąclecia wszyscy tak mówią? Coś w tym musi być.
Trudno się tylko zdecydować, czy mają wyp….ć do Izraela, czy może trzeba by ich „unieszkodliwić”? Bo cóż złego uczynili nam Palestyńczycy, żebyśmy mieli im posyłać kolejnych Żydów, aby ich okupowali i eksterminowali? Ale tak żeby zaraz zabijać? To też nie po chrześcijańsku! Ale mogą to za nas zrobić nasi „narodowcy”! Wspaniały pomysł! Żydów się pozbędziemy, a cnotę zachowamy. Zupełnie jak za Hitlera. On mordował, my ratowaliśmy – ważne, że Żydzi zniknęli.
Świat bez Żydów będzie piękniejszy. To pewne. My, Żydzi, też tak myślimy. Uparliśmy się być najbardziej polscy ze wszystkich Polaków, najbardziej obywatelscy ze wszystkich obywateli, najbardziej kulturę ojczystą miłujący i krużganek oświaty najwyżej niosący. I chyba ta nasza prymusowa gorliwość i umniejszanie własnej żydowskości do wymiarów kieszonkowych nic nie wskórały. Nikt nie lubi lizusków. Zwłaszcza żydowskich lizusków.
Wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej i ryk nazistów w Kaliszu sprawiły, że w środowisku żydowskim zapanował gniew i głęboki smutek. Piszemy do siebie listy, dzwonimy. Pytamy, czy trzeba już wyjeżdżać? Czy to jest nasz kraj? Po co się męczyć tą walką o demokrację i przyzwoitość, skoro to nic nie daje?
Te pytania padają dziś na serio. Wiara w to, że Polacy mogą dołączyć do społeczeństw Zachodu, wyzbywając się szowinizmu, ksenofobii i pańszczyźnianych kompleksów, zupełnie nas opuściła. Jednak nie możemy dać się wykurzyć z kraju nazistom. Zostaniemy. Ale zaklinanie rzeczywistości i udawanie, że faszyzm to w Polsce margines, już nie przejdzie. To koniec. Czarowaliśmy rzeczywistość, poddawaliśmy się naiwnemu wishful thinking. A tak naprawdę nie zmieniło się nic. Polska była, jest i długo jeszcze będzie krajem antysemitów, zacofanych i agresywnych ksenofobów, szowinistycznych mitomanów, obłudnych świętoszków i bezwstydnych egoistów, niepoczuwających się do żadnej wspólnoty wartości ani solidarności z narodami, które z własnych podatków składają się na nasz dobrobyt.
Sakramentalne „nie wszyscy są tacy” chętnie powtórzę. Ba, mogę powiedzieć nawet, że „większość nie jest taka”. Ale nikt mi nie wmówi, że to jakiś kilkunastoprocentowy margines. Nie, to potężna siła, którą widzimy w sondażach i badaniach socjologicznych. Jedyne, co może ją powstrzymać, to zapadniecie się pod ciężarem własnej ignorancji i abnegacji. Wnuki tych, którzy powtarzali „szkoda, że Hitler nie zdążył”, nie wiedzą już za bardzo, co znaczy słowo na „ż”. Nie są antysemitami – przez ignorancję. Nie popierają partii faszystowskich i ksenofobicznych, bo niczego w ogóle nie popierają, naturalnie oprócz samych siebie. W nich nadzieja!
Tymczasem zaś prymitywna tłuszcza od pogromów, grabieży i „dumy narodowej” przenosi się do internetu i spełnia w oglądaniu patostreamingów. Ich łagodniejsi i zamożniejsi pobratymcy rechocą na „kabaretonach” i podrygują na „discopolach”. Ponad nimi są zaś ci wszyscy od „drzewek w Yad Vashem”. Gdy to wszystko do siebie dodać, powstaje wielomilionowa masa – ta, która nie będzie zbytnio się przejmować, jak na ziemię padnie pierwszy skrwawiony trup polskiego Żyda.