Czy kolejki przed sklepami wymiotą PiS?
Ha! Gdy władza zapewnia, że braków w aprowizacji nie będzie, czas robić zapasy! Wie to każdy, kto ma więcej niż 50 lat i pamięta, jak wyglądają rządy niekompetentnej monopartii, która chce kontrolować wszystko i w rezultacie nie kontroluje niczego. Obsadzając z partyjnego klucza tysiące synekur, pozbawia się realnej władzy, zamiast ją umacniać, jak sobie to wyobrażała. Setki instytucji pozostaje nie tylko bez kompetentnego kierownictwa, lecz znacznie gorzej – z kierownictwem agresywnie niekompetentnym i często nadaktywnym. Jak wygląda aktywność ignoranta? Polega na niszczeniu, bo to jedyna rzecz, do której nic nie trzeba umieć, a wywołuje leczący kompleksy strach u podwładnych.
Dla ludzi pokroju Kaczyńskiego czy Ziobry państwo to łup – najpierw trzeba go chapnąć, obstawić wszystko swoimi „żołnierzami”, a potem się okaże, ile można z tego wycisnąć. Pobożnym życzeniem i mitem, który patronuje tej odwiecznej kalkulacji politycznych piratów, jest wyobrażenie o rzeszy szarych uczciwych fachowców, którzy zajmując niskie stanowiska, będą jakoś pchać ten wózek pomimo najbardziej szalonych instrukcji i zachcianek władcy. Już ich w tym głowa, żeby tych 90 proc. substancji państwa, którego kleptokraci nie ukradną i nie zniszczą w szale stawiania sobie pomników-lotnisk, pomników-przekopów, pomników-sanktuariów czy pomników-wież, funkcjonowało „normalnie”, zapewniając na tyle bezpieczne życie obywatelom, że wystarczy przed wyborami puścić nad nimi kilka helikopterów z pieniędzmi i rozstawić propagandowe szczekaczki, a „sterowana demokracja” zapewni dyktatorowi i jego gangusom władzę na kolejne cztery lata.
Otóż tak to nie działa. Jak na czele postawi się szaleńców i złodziei otoczonych chmarą „ruskich agentów”, to żadne „kadry średniego szczebla” nie pomogą. Po prostu się boją, a poza tym mają związanie ręce, zmuszone wykonywać polecenia partyjnych nominatów.
Państwo PiS upada tak samo jak PRL. Po prostu wali się system. Wali się pod ciężarem korupcji i nepotyzmu, a szaleństwa dyktatora, który z nienawiści do Zachodu gotów jest odmrażać uszy sobie i nam wszystkim, dokłada swoje. Czy ktoś kiedyś słyszał, aby dobrowolnie rezygnować z gigantycznej kasy, dzięki której można by kupić kolejną kadencję? Takie coś mogło się zdarzyć tylko w Polsce. Kraju rządzonym przez zaburzonego abnegata siedzącego w obskurnej budzie. Gdyby siedział w pałacu, jak tylu innych jego pokroju, kasę tę by wziął. Ale ten akurat niczego poza władzą nie potrzebuje i nie uważa, aby inni powinni czegokolwiek potrzebować. Wzgardził pałacem, to i KPO może sobie wzgardzić.
Obecna inflacja to tylko wstęp do tej pięknej katastrofy. Zresztą inflację to my dopiero zobaczymy. Jeszcze zatęsknimy za 2022 r. Kryzys, który z powodu wolny w Ukrainie (i nie tylko) dotknął cały Zachód, państwo z dykty dotyka w dwójnasób. Zaczną się braki w zaopatrzeniu w energię i paliwa, a za nimi pójdą przestoje w produkcji i braki na rynku. Pięknie. Kolejki, wykupywanie towarów, reglamentacja i czarny rynek. Węgiel, cukier, mięso i tak dalej. Nie żeby było za mało – wystarczy, że ludzie w panice zaczną kupować za dużo, wysiądzie logistyka i ceny poszybują w górę. Wszyscy rzucą się kupować dolary, złoty stanie się śmieciem, a PiS będzie emitował obligacje jak szalony. Kto je kupi? Oczywiście, największy przyjaciel nieudolnych dyktatur, czyli Chińczyk.
Jeszcze zanim lud obali tę bandę złodziei i nieudaczników, staniemy się w dużej mierze państwem made in China. Dziś zadłużenie w tym kraju jest śladowe, ale będzie rosnąć bardzo szybko. Zważywszy, jak za bezdurno kupili sobie Dudę (za spacerki po czerwonym dywanie na pekińskim lotnisku, taki naiwny karierowicz gotów jest na wiele), możemy zakładać, że wariant grecki jest u nas całkiem realny. A warto pamiętać, że totalitaryzm chiński to nie przelewki i taki Putin to może Xi buty czyścić.
Chińska cena za niecnotę połowy społeczeństwa, które dało sobie prawo do skrajnego cynizmu, świadomie sprzedając swoje głosy wyborcze złodziejom w zamian za żywą gotówkę, będzie straszna. Będzie nam o niej przypominał każdy neon-krzaczek na Marszałkowskiej i innych ważnych polskich ulicach. A będzie ich przybywać. Za dziesięć lat możemy stracić rozeznanie, czy jesteśmy na marginesie Zachodu, czy może azjatyckiego imperium Chino-Rusi. Tylko wygrane wybory, radykalna defaszyzacja kraju i zwrot ku Unii Europejskiej może nas uratować. A może i tak jest już za późno, bo uzależnienie od Chin (a pośrednio i Rosji) wykluczy nas trwale ze strefy euro i oddali od twardego jądra Zachodu, który w latach kryzysu będzie się kurczył i konsolidował, nie dbając o peryferia.
I kto jest temu winien? Kaczyński? O nie. Widziały gały, co brały. Polacy mają dokładnie to, na co sobie zasłużyli. Jak teraz postoją sobie w kolejkach, to może trochę zmądrzeją. Po szkodzie, rzecz jasna. Jak zawsze.