Faszyści maszerują przez Polskę. Niezatrzymywani

Nie wolno nam bagatelizować tego, co się stało w Żyrardowie. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, faszystowska bojówka, mieniąca się „patrolem obywatelskim”, w sobotę 21 września napadła na siedzących na ławce trzech Gruzinów, a następnie udała się do hostelu, w którym mieszkają imigranccy pracownicy miejscowych fabryk. Mieszkańcy, pochodzący z Gruzji, Azerbejdżanu i Ukrainy, obronili budynek przed wdzierającymi się na jego teren bandytami. Użyli do tego gaśnic pianowych. Podczas gdy chuligani rozrabiali w mieście i napadali na hostel, policja pozostawała niemalże bierna.

Bandyci osiągnęli pełen sukces. Ok. 70 pracowników uciekło z hostelu i porzuciło pracę. To oni i ich rodziny poniosą fatalne skutki finansowe tego, co się wydarzyło. Zapewne niejeden spośród pracowników pozostanie bez pracy przez wiele tygodni. Ten i ów być może powróci do kraju. Tak czy inaczej, kilkaset osób spotkała krzywda, a winni temu bandyci pozostaną bezkarni, dwóch czy trzech dostanie jakąś karę symboliczną. Żyrardów to zapewne pierwszy przypadek w III RP, gdy udało się wygnać dużą grupę cudzoziemców z miasta. Dlatego trzeba go sobie dobrze zapamiętać. Paradoksalnie stało się to w robotniczym mieście, gdzie solidarność robotnicza powinna być silniejsza niż animozje i uprzedzenia kulturowe. Ale nie tym razem. Fakt, że mieszkańcy hostelu byli ludźmi pracy, dla potomków klasy robotniczej, którzy przyszli ich bić, nie miał już większego znaczenia.

Faszystowskie bojówki ostatnio rozpleniły się w całym kraju. Inspiruje je działający w sieci niejaki Rafał Podejma, zawodnik „mieszanych sztuk walki”. Jego wypowiedzi utrzymane są w tonie histerycznym i przedstawiają imigrantów jako gwałcicieli. To właśnie ten rycerski motyw „obrony kobiet” mobilizuje emocjonalnie lokalnych kiboli i „gangusów” do gremialnego wychodzenia na ulicę w poszukiwaniu cudzoziemca, którego można by pobić. Pociąga ich okazja do moralnego zalegalizowania (wedle ich przekonania) agresji, którą w sobie noszą. Nie chcąc być zwykłymi bandytami, w charakterystyczny dla środowisk przestępczych dziecinny sposób oprawiają swoją agresję w emocję wzniosłości (tzw. wzmożenie) i nadają jej rzekomo moralny cel. I, niestety, nie jest to hipokryzja. To są bardzo prości i naiwni młodzi ludzie, zdolni na serio myśleć tym torem. Nie chcą szukać zwady i okazji do bijatyki, lecz pragną – niczym ich mityczni bohaterowie, „żołnierze wyklęci” – walczyć o jakiś wyższy cel i kogoś bronić. Taka jest psychologiczna podstawa plenienia się agresywnych bojówek, jak świat światem, urządzających burdy i pogromy.

Bandyterka jest silna mięśniami i egzaltacją, lecz w swej naturze jest całkowicie dziecinna. Dlatego wcale nie jest trudno z nią walczyć. Gdy z młodzieżą, z którą nikt nie rozmawia, w pewnym momencie ktoś jednak zacznie rozmawiać, wszystko szybko się zmienia. Nastolatek potrzebuje stabilnego i mądrego dorosłego, który okaże mu zainteresowanie i da wsparcie. Z kilka lat starszymi przestępcami jest trudniej, lecz zwykle wiadomo, którzy są naprawdę niebezpieczni, a którzy jedynie idą za swoimi przywódcami.

W faszystowskich ekscesach prawdziwe zło czai się w tle wydarzeń. Inspiracja i zachęta do przemocy wychodzą ze świata władzy i pokutujących w nim urojeniach i przesądach. Natomiast władza wywodzi się z mas. Bardzo często azylem i punktem zbornym dla przestępców są kościoły. Tak było również teraz w Żyrardowie. W tych kościołach są księża o endeckiej i faszystowskiej mentalności, często wywodzący się ze środowisk patologicznych. To jakby starsi koledzy rasistowskich bojówkarzy. Nie pójdą sami zastraszać, wyzywać i bić, ale chętnie wesprą świeckich kompanów w tym bożym dziele.

Faszyzm gnieździ się również w endeckich i faszyzujących partiach politycznych. PiS wypuszcza rasistowskie filmiki, straszące „Murzynem”, na których pokazuje się (z zasłoniętymi oczami) spokojne osoby – jedyną ich winą jest to, że mają czarną skórę. Z komentarza wnika, że sprowadził ich Tusk, choć prawie na pewno są to akurat właściciele wiz, których ponad 6 mln wydał rząd PiS. Bezwzględna podłość tej manipulacji i tego szczucia na imigrantów nie spotyka się z żadną reakcją społeczną. Pośród najpotężniejszej władzy, czyli ogółu społeczeństwa, panuje bierność, a wręcz przyzwolenie na faszyzm. Panoszący się na ulicach rasistowski bojówkarz znajduje swego rodzaju zrozumienie, nawet jeśli wszyscy chcą się znaleźć jak najdalej od niego.

Rasistowska motywacja dla agresji uważana jest za akceptowalną, a w każdym razie bardziej znośną niż zwykłe rozrabianie pijanej chuliganerii. To tłumaczy również bierność policji i łagodność sądów. Policja nie rozumie, czym jest nawoływanie do nienawiści na tle rasowym, etnicznym i religijnym. Organy ścigania oraz sądy traktują takie ekscesy jako pomniejsze naruszenia porządku publicznego, całkowicie nieświadome ich potwornego potencjału. Uzyskanie skazania faszysty za głoszenie nienawistnych, rasistowskich haseł to droga przez mękę.

Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że tradycja endecka od początku XX w. do dziś jest w Polsce moralnie zalegalizowana, wchodząc w spektrum dopuszczalnych postaw politycznych. Wszyscy wiedzą, a co najmniej czują, że opiera się na niej Kościół, więc wykluczenie endeckiego faszyzmu z życia publicznego siłą rzeczy byłoby uderzeniem w katolicyzm. Ponadto wszyscy wiedzą, że wzorcowym przypadkiem i przykładem na to, do czego prowadzą rasizm i ksenofobia, jest historia Zagłady. A skoro tak, to tępienie faszyzmu może się kojarzyć z popieraniem Żydów, a w konsekwencji popieraniem rzekomych żydowskich kłamstw na temat krzywd, jakich doznawali ze strony Polaków.

Tak to „na koniec dnia” policjant przygląda się biernie, jak na ulicach szaleją faszystowskie bojówki, bo nie chce być posądzony, że „broni Żydów”, czyli jest po złej stronie mocy. Dla mnie są to czytelne i dobrze znane mechanizmy. Natomiast bohaterowie tych wydarzeń ani myślą ich sobie uświadamiać. Za to czują je doskonale. Mają to w kościach, więc po co o tym mówić? Wiadomo, jak jest. Dlatego „patrole obywatelskie” nadal będą szaleć po kraju pod cichym patronatem lokalnych proboszczów i posłów prawicy.