Palikot na grillu
Poużywali sobie na Januszu Palikocie koledzy i koleżanki. Za wszystkie urazy raz się w kupę zebrali i wespół w zespół na odlew się odwinęli.
Jeden przeciwko wszystkim nie dałby rady, więc musiał przegrać. Koalicja wkurzonych i chowających urazy (a uzbierało się przez te parę lat!), zadziałała jak maszyna do sekowania i gonienia, a że się jeszcze nasz delikwent, jak zwykle, podłożył z brzydkim słówkiem, to poszło tym łatwiej. Bo tym razem JP dopuścił się zbrodni, która nie mogła zostać bez kary. Nadepnął (choć sam krezus!) na kieszeń Pani Marszałek i jej czcigodnym zastępcom. Od ust kredytami brzemiennych marszałkowskich synów i córek odjął. Żarty żartami, ale są pewne reguły, a wśród nich i taka, że się do kasy kolegów nie przywalamy. Za coś takiego dostaje się po łbie. I się dostało.
Nie dość jednak że naruszył JP jedną świętą zasadę, to jeszcze chciał na wszystkich sprowadzić nie wiadomo jakie kłopoty i zrobić (błazen jeden!) To Grodzkie wicemarszałkiem sejmu naszej Katolickiej Najjaśniejszej! No, kurde, bez przesady! Jaja se można robić, ale nie jakieś strusie! Na cały świat by pokazywali TG, że taka postępowość jakowaś na tym zagonie ostatnim, a splendor cały z tego nie dla kogo innego, jeno dla tego Palikota, w Polmosie pojonego! W dodatku ksiądz biskup mógłby się lekko zwołnować (i słusznie) i kto wie, czy by z ambony o tej sromocie nie poszło. Oj, mogłyby być z tego kłopoty. Nie masz na takie harce i robienie nam tu wszystkim koło pióra przyzwolenia, Cin&Cinem zalany Palikocie jeden, taki owaki. Więc ci wbrew. A że baby z babami trzymają, a To Grodzkie, jak wiadomo babą jest tylko na niby, to i za swoją, babą prawdziwą, stanęły. I mówią jej: ty się, babo nasza kochana, przyjaciółko, temu samcowi Palikotowi nie daj, bo to samiec jest, co cię chce wykorzystać i porzucić. Poszła więc Wanda za Magdą, poszła za Kazią, jak kazały, bo skoro miało być, że baby dziejowo i historiozoficznie walczą z chłopami o władzę, to trzeba walczyć konsekwentnie i ze swoimi, czyli babami, trzymać. Godzina próby jest wszak. Żeństwo czas okazać.
No więc wleźli Palikotowi na plecy, a że się ten trochę potknął, to i wleźć było łatwiej. I skaczą tam, hop! hop!, Kopacz z Millerem, Olejnik ze Środą, Schetyna z Jońskim i w ogóle chyba pół Warszawy skacze i kwiczy przy tym z dziwnej rozkoszy. A z boku się przygląda, ukośne rzuca spojrzenia Demiurg polski, nasz Pan Tusk wszechmogący. A ma on swoje do Palikota żale. Bo że piłkę w donice kopie w swoim gabinecie, to nie musiał zaraz cały świat wiedzieć, prawda? I parę takich rzeczy jeszcze. Pokazać Januszkowi jego miejsce i ukarać za wszystkie małe zdrady, których się dopuścił – ważna to rzecz. Niechaj wie każdy dworak, że król pamięta. I niechaj wszyscy w ogóle wiedzą, kto tu rządzi, a ile zaś może Palikot i jego zgraja. Moja-ć ten sejm to zabawka i proszę mi tam nie harcować, Januszku, bo wylecisz na Kajmany banany prostować!
I patrzy się jeszcze na to wszystko nasz Pan Były Prezydent, co udziela audiencji i patronuje. Moce są magiczne w jego nazwisku i na gest łaskawości jego królewskiej czekają wszyscy namaszczenia pragnący… Oj, denerwuje on Pana Premiera tą swoją jakąś niedosiężnością. Bo on na tych swoich audiencjach każdego może przyjąć, nawet tego cwaniaczka Schetynę! Jak by mi tam jakiś numer wywinęli przed wyborami, to nie daj Boże! Więc podrzucić mu zdechłego Palikota na wycieraczkę – o, to byłby wic godny żelaznego Kanclerza. A i Bronkowi z tego byłby prztyczek w nos, bo on wszak tak tego Januszka kocha, gajowy jeden, gołowąs. I patrzy na to wszystko Pan Były Prezydent i frasuje się: i na co mi to wszystko? I co ja z tego mam? A odwalcie wy się wszyscy ode mnie! Ale audiencje przyjmować trzeba. Bo inaczej powiedzą, żem tchórz.
No i co teraz będzie z JP? Chcecie wiedzieć? Bo ja wiem. To i wam powiem. Hi, hi, nic nie będzie. Poskaczą, poskaczą, a za miesiąc pies z kulawą nogą na to nawet nie spojrzy. Ludzie zapamiętają, że się ta cała Nowicka pożarła z Palikotem o coś tam i odeszła z jego partii. Guzik to ich obejdzie. Inne już będą sensacje i inne w tej rewii zagrają wodewile. Bo czy pamięta kto jeszcze te zamierzchłe czasy, gdy sejm RP odwalił na raz trzy projekty o związkach partnerskich? A pamiętacie panią Pawłowicz? Skądże! Teraz leci operetka „Wanda w opałach” a plakaty ze starych przedstawień poszły już na podpałkę. Obiecuję wam, że za tydzień będzie już nowy hit z repertuaru „Rewii na Wiejskiej”.