Co łączy biskupów z Żydami?
Gdy docierają do mnie kolejne rewelacje na temat kolejnych księży i biskupów molestujących bądź gwałcących a to dzieci, a to młodzieńców, ogarnia mnie uczucie odrealnienia zwane dysocjacją. Dawno już mnie to nie oburza.
Przyzwyczaiłem się do tego, że co pewien czas ktoś, przed kim klęczy władza i lud, okazuje się zboczeńcem. I że praktycznie zawsze jest to ksiądz (lud zresztą klęczy tylko przed księżmi, udając, że chodzi mu o Boga). Dziś dowiadujemy się tego o kolejnej „ikonie”, niezłomnym kardynale Adamie Sapiesze. Po tylu innych, po Jankowskim czy Gulbinowiczu, następny świr i zboczeniec w elitach kościelnych to już żaden „news”. Norma. Nie ma już czym się ekscytować ani oburzać. Po prostu wiemy, że jak ktoś jest ważnym duchownym katolickim, to drastycznie rośnie prawdopodobieństwo, że jest zboczeńcem, łajdakiem i złodziejem. Pośród ogółu zdarza się bardzo rzadko, że ktoś dopuszcza się takich rzeczy jak bohater dnia – Adam Sapieha. Może jeden procent, może dwa? A u kleru wciąż jak za Rabelais’ego – od stuleci tylko ruja, poróbstwo, złodziejstwo.
Czemu tak się dzieje? Skąd ta tragiczna „nadreprezentacja” pedofilów, efebofilów i złodziei właśnie w tej grupie mężczyzn, i to jeszcze takiej, która utrzymuje się z moralizowania, a więc całą swą oficjalną działalnością celowo utwierdza w społeczeństwie złudzenie, iż żyje w szczególny sposób etycznie i przykładnie. Każdy przecież spodziewa się, że ten, który poucza, sam do swych pouczeń się stosuje.
Śmieszy mnie już tylko, gdy dowiaduję się o kolejnym panu w sutannie, że był gwałcicielem, donosicielem, złodziejem albo bodyguardem zboczeńców. Jednakże skłamałbym, mówiąc, że rozbawiła mnie wiadomość, że Sapieha też. Owszem, te malownicze opisy, jak to kazał się rozbierać, za przyrodzenie łapał i pasem tłukł, na swój sposób bawią, bo w końcu wie się już od dawna, że to jest właśnie takie środowisko i że z pewnością jeszcze nie raz przyjdzie człowiekowi delektować się tym dysonansem, jaki zachodzi pomiędzy statusem „człowieka bożego”, przed którym drży władza i lud, a pospolitym bydlakiem i seksualnym drapieżcą.
Jednakże akurat Sapieha był kimś nietuzinkowym i mężnym. Zwalczał konkordat, był w fatalnych relacjach z „papieżem Mussoliniego”, odmawiał kolaboracji z hitlerowcami, a nawet wspominał w czasie Holokaustu o Żydach. Był też jedynym hierarchą, który zauważał mordy dokonywane na Żydach przez Polaków. Nic dziwnego, że Żydowi przykro patrzeć, że akurat ten wybitny człowiek okazał się taki jak… no, nie, nie wszyscy, lecz tragicznie wielu.
Pytanie, dlaczego akurat w świecie kleru katolickiego tak niebywale i z niczym nieporównywalnie rozpleniła się przestępczość seksualna, ma swoją zadziwiającą paralelę w innym, starszym znacznie i niemalże zgranym pytaniu o niebywałą nadreprezentację Żydów pośród najwybitniejszych uczonych, artystów i biznesmenów. Niby wiadomo, że Żydzi z miasta, że tradycyjnie od małego kształceni itd. Ale mimo to trudno pojąć, że to aż tak. Wśród noblistów, wśród wielkich muzyków czy choćby szachowych arcymistrzów jest ich nie dwa, nie pięć i nie dziesięć razy więcej, niż wynikałoby ze statystyki. Żydzi stanowią ćwierć procenta ludzkości, więc praktycznie powinni być niezauważalni.
A tymczasem każdy wie, jak jest. No i właśnie z klerem jest podobnie. Księży pedofilów nie jest dwa, pięć, dziesięć razy tylu co profesorów filozofii pedofilów, rabinów pedofilów, działaczy PiS pedofilów, a nawet wyborców Tuska pedofilów. Dlaczego? Oczywiście wiemy, że do ostatnich lat pedofil w sutannie miał gwarancję, że nie zostanie zadenuncjowany, a przełożeni w Kościele będą go chronić i ukryją w innej parafii. To przyciągało do zawodu księdza wielu zboczeńców. Oczywiście swoje robi patologiczna pycha, zmuszająca biskupów i papieży do myślenia o zbrodniach kleru jako zagrożeniu dla chwały i interesów Kościoła, a nie krzywdzie ofiar.
Podobnie i celibat. Ale to jakoś nie przekonuje do końca. Dlaczego oni są tak straszni? Dlaczego to jest taki rynsztok? Przecież my, normalni ludzie, zwani przez Kościół grzesznikami, nigdy, po prostu nigdy nie robimy takich rzeczy jak Gulbinowicz, Sapieha czy inny tam Jankowski. To się nam po prostu nie mieści w głowie, jak można takie rzeczy dzieciom i młodym ludziom robić. Tak samo jak nie mieści się nam w głowie, jak można być takim genialnym jak ci wszyscy wielcy Żydzi.
Biskupi i Żydzi to bardzo tajemnicze istoty. Łączy ich wyjątkowość, kpina ze statystyk.
Nie podejmuję się rozwiązania zagadki. Jako istocie przyziemnej przystoi mi trzymać się uspokajającej i niewątpliwie prawdziwej myśli, że mimo tych dwóch wybryków natury lub kultury przygniatająca większość księży i Żydów to ludzie normalni, przeciętni i niczym specjalnym się niewyróżniający.