Ty chamie, polski chamie!
Znowu jakiś bydlak z wiatrówką zabił mi psa. Na wsi, w woj. lubelskim. To już trzeci pies przez ostatnie 25 lat. Mimo operacji piesek nie przeżył. Konał pięć dni. Wezwana po zdarzeniu policja zachowywała się lekceważąco. Tak samo zachowała się policja w Krakowie. Dopiero pomoc pani mecenas z Krakowa, działającej pro bono, przyniosła efekt. Przyjęto zgłoszenie i podjęto pewne czynności. Mam nadzieję, że nie usłyszę już więcej od policji: „skoro to kundel, to niewielka strata”.
Co ma we łbie typ, który chodzi po wsi i strzela do psów? Co myśli poza tym, że czerpie sadystyczną przyjemność z krzywdzenia zwierzęcia i ludzi, którzy są do tego zwierzęcia przywiązani? Poza tym, że jest obrzydliwym okrutnikiem i frustratem, prymitywnym chamem? Bo przecież on coś tam sobie myśli.
Oto prawdopodobna rekonstrukcja owego „dyskursu”: Wałęsają się, k…, te kundle, k…, do lasu włażą, k…, zwierzynę gonią, k…, wystrzelać te śmiecie, k…, jak ktoś chce psa, to niech se go na podwórzu trzyma i pilnuje, k…., ja jestem myśliwy, k…, ja tu mam nad zwierzętami władzę i robię, k…, z nimi porządek. Pan Bóg stworzył człowieka i dał mu ziemię, żeby nad nią panował. Zwierzęta są dla człowieka i muszą człowiekowi służyć. A nie wałęsać się, k… Ze mną, k…, żartów nie ma. Się jedna z drugą miejska pinda będzie rozczulać nad pieskiem. Do roboty by się, k…, wzięła. Patrz, k…, co się robi z parszywymi kundlami. I uważaj, żeby się tobie nie dostało. Bo to jest, k…, nasz kraj i porządek, k…, musi być.
Wystarczy? Każdego dnia zabijanych jest w Polsce dziesiątki psów. Dla lubieżnej przyjemności. Z czystego okrucieństwa. Pod osłoną pełnego obłudy „etosu myśliwskiego”, który opiera się na wulgarnym kontrakcie: popracujemy dla dobrostanu lasu, a za to pozwoli nam się na odrobinę rozkoszy zabijania.
Za pierwszym szeregiem „etosowych myśliwych”, wąsatych „darzborów” i gajowych, skrywają się tłumy zwykłych prymitywnych zwyrodnialców i sfrustrowanych nieudaczników, którzy kompensują sobie swoje niepowodzenia seksualne i życiowe, wyżywając się na zwierzętach. I do tego jeszcze tysiące maruderów, w ogóle bez uprawnień myśliwskich, łażących po łąkach i lasach z wiatrówkami i zgrywających się przez samymi sobą na myśliwych – prawdziwych mężczyzn. Tacy kłusują i strzelają do psów najchętniej. Lecz z całej tej obrzydliwości, z całej tej patologii „mężczyzn z bronią” władze nic sobie nie robią. No bo przecież i policjant poluje, i prokurator poluje, i wójt poluje, i tak aż do samiutkiej góry… A zresztą i grzechu nie ma, prawda?
Ten tchórzliwy obrydel, który zamordował mojego najłagodniejszego na świecie pieska, przygarniętego znajdę, który był radością dla mojego dziecka i dla jej starej, samotnie mieszkającej babci, czuje się niewinny. Tacy ludzie nigdy nie poczuwają się do winy. Sumienie to dla nich „kościelna sprawa” – moralność to jakaś eutanazja, aborcja i takie tam, a reszta to „sprawa sumienia” – każdy robi, co uważa, i nikomu nic do tego; moje sumienie – moja rzecz. No więc wielkie halo, tyle rabanu o jakiegoś kundla, myśli sobie. Co za czasy! Dżendery, zboczeńcy, pedały, liberały, Tuski, agenty ruskie! Wreszcie by kto przyszedł i zrobił z tym porządek. Kundla będą bronić, a że człowiek tu z głodu zdycha, to w dupie mają!
Oj, znam ja cię, wsi moja sielska, anielska. O, znam ja te gadki małych, zawistnych i okrutnych ciemniaków, pełnych pychy i złości na świat, cwaniaczków i chciwców, patrzących tylko swojej korzyści. Tych, co to śmiecie do lasu wywiozą, dotację wyłudzą, na podaniu o zapomogę bez wstydu nałżą, kocięta potopią, psa zastrzelą.
Zawsze święci i zadowoleni z siebie. Na spowiedzi mówią, że trochę pili, babie przyłożyli, a więcej grzechów nie pamiętają. Dostają rozgrzeszenie i dalej swoje – w codzienną obrzydliwość prostackiego, chamskiego życia, o którego grzeszności nikt im nawet nie wspominał.
Bo gdzieżby! Miałby ksiądz zniżać się i o jakichś parszywych kundlach w kościele mówić? Miałby może o śmieciach gadać? A może miałby wiernych upominać, żeby haracz tym złodziejom, k…, Tuskom, ruskim agentom, płacić? A niby za co? Co chłop z tego ma? Nic, k…, tylko ta sama bieda ciągle. I tak dalej.
Jak ja to znam. Jak ja to znam. Miliony was, chamy, miliony. I co my mamy z wami zrobić? Ale przyjdzie na was czas. A jak nie na was, to na wasze dzieci. Weźmiemy szturmem wasze szkoły, zwabimy was podstępem do teatrów, wyślemy wasze dzieci w świat. I pewnego dnia zniknie ta zabobonna, prostacka i kruchciana Polska, dławiąca się pychą, jakąż to ona jest „prawdziwą” i „wierną” jest. I narodzi się Polska ludzi przyzwoitych, kulturalnych, wiedzących coś o świecie i zdolnych do myślenia społecznego i obywatelskiego. Brzydzących się okrucieństwem i przemocą. I ja o taką Polskę będę walczył, jak potrafię. Tak pomszczę swojego psa.Brajaś 2009 (?) – 2015