Alarm! 570 księży pedofilów idzie po nasze dzieci!

Motto

Molti miei collaboratori che lottano con me mi rassicurano con dati attendibili che valutano la pedofilia dentro la Chiesa al livello del due per cento.

[Wielu moich współpracowników, którzy prowadzą wraz ze mną walkę, zapewnia mnie na podstawie wiarygodnych danych, że szacowana skala pedofilii w kościele jest na poziomie dwóch procent.]

Jorge Maria Bergoglio, papież Franciszek
Źródło: La Repubblica


Gdy papież Benedykt XVI orzekł, że skala pedofilii w kościele jest porażająca, zakłamani propagandziści katoliccy nie zawahali się zełgać, iż miał na myśli to, że nawet jeden ksiądz pedofil to coś przerażającego. Cudownie! A co dopiero osiem tysięcy! Dziś papież Franciszek uściślił swego poprzednika. Powołując się na dane uzyskane od ekspertów, stwierdził, że 2 proc. księży to pedofile. Ta informacja zwala z nóg.

Spanikowani kościelni PR-owcy wymyślili, że w wywiadzie dla „La Repubblica” brakuje zamykającego cudzysłowu, a potem, że chodziło o to, że 2 proc. pedofilów na świecie to księża (to szczególnie piękny pomysł!). Nie starczyło im jednak tupetu, aby zdementować słowa szefa ani on sam tego nie czynił. Dotychczas kościół twierdził, że ok. jeden na tysiąc księży to pedofil, dodając kłamliwie, że to nie więcej niż w ogólnej populacji mężczyzn (de facto – kilkukrotnie więcej) – teraz autorytet papieski skorygował tę dezinformację.

Okazuje się, że pedofilów w sutannach jest dwudziestokrotnie więcej, niż twierdzili dotychczas! Nie jeden na tysiąc, lecz dwudziestu na tysiąc! Dwóch na sto! Jeden na pięćdziesięciu! Oznacza to ni mniej ni więcej, że po świecie grasuje 8260 księży pedofilów. To cała dywizja zboczonego wojska. Na Polskę przypada z tego statystycznie aż 570! Jeśli wierzyć papieskim ekspertom, z prawdopodobieństwem bliskim pewności mamy w Polsce ponad 500 księży pedofilów (XP)!

Jest niesłychanie mało prawdopodobne, że jest ich, dajmy na to, „tylko” 400 lub mniej. Statystyczne 570 księży pedofilów to liczba naprawdę przerażająca. To tak, jakby po Warszawie chodziło luzem 20 tys. zboczeńców, a w każdej dużej szkole pracował przeciętnie jeden. I co? I nic. Zbyt abstrakcyjna to informacja dla nieuczonych arytmetycznie głów dziennikarzy i polityków, czy może zelżywe kłamstwo, jakoby pedofilia księży była problemem marginalnym, „rozdmuchiwanym sztucznie” przez środowiska antyklerykalne jest na rękę zalęknionym i zobojętniałym na nieszczęście dzieci biurokratom i dziennikarzom? Bo jak inaczej wytłumaczyć trwające już pięć tygodni obojętne milczenie władz i mediów?

Jak daleko musi się jeszcze posunąć kryminalizacja kościoła, by rząd zaczął postrzegać tę organizację w sposób, na jaki zasługuje? Czy pamiętacie szalejącego Tuska, ogłaszającego, że będzie się „chemicznie kastrować” pedofilów? I to tylko dlatego, że nagłośniono kilka przypadków? Gdzie jest teraz Tusk? Dlaczego nie wygłasza tyrad przeciwko zepsuciu i zbrodni? Czyżby jego histeria sprzed paru lat była udawana?

Cnotliwi katolicy, natchnieni przez Ducha Świętego łaskami wiary, nadziei i miłości, których poskąpiono maluczkim poganom i ateistom, też jakoś nie ruszyli ławą pod kurie biskupie, uniesieni słusznym gniewem, aby ukarać wiarołomny swój kościół, który mieni się świętym i śmie pouczać wszystkich, z niekatolikami włącznie, jak mają żyć i uprawiać seks. Jakoś nie zrobiły na nich wrażenia papieskie rewelacje. Wszak nie do takich objawień są już nawykli. Bo chyba nie ośmielimy się im zarzucić obojętności, obłudy ani strachliwości? Nie, nie, to wszystko na pewno z miłości. Trzeba myśleć o tych 98 proc. księży niebędących pedofilami i wtedy obraz świata i kościoła będzie zupełnie inny. Wszak 98 to aż 49 razy więcej niż 2! Mamy prawie 50 razy więcej księży nie-P niż księży P!

Jeszcze rok temu, gdy w najlepsze obowiązywała w „polskim” kościele doktryna „jeden na tysiąc”, oparta na wątłej przesłance, iż w ciągu ostatnich 10 lat zapadło 27 wyroków za pedofilię na księżach (czyli średnio dobre kilka razy powyżej statystycznej normy dla polskiej populacji męskiej), a biskupi upowszechniali kłamstwo, jakoby było to „nie więcej niż w innych grupach zawodowych”, o. Adam Żak, powołany przez episkopat Koordynator ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży, stwierdził, że ów jeden promil to „wierzchołek góry lodowej”, a prawdziwa skala pedofilii wśród księży nie jest znana.

Pytamy więc dzisiaj ks. Żaka – czy w świetle rewelacji papieża uważa skalę czarnej pedofilii za znaną, czy też nadal zamierza zasłaniać się enigmatyczną „górą lodową”? Vide: tutaj.

Groteskowa w swej służalczości wobec Watykanu Komisja Etyki Poselskiej niedawno ukarała posła Armanda Ryfińskiego, który ośmielił się wyrazić opinię, że kościół katolicki jest instytucją społecznie szkodliwą. Ciekawe, ile musi być pedofilów w sutannach, aby w tym kraju przestano karać za pogląd, iż ta organizacja jest szkodliwa? Może dopiero 5 proc. zrobi wrażenie? Swoją drogą, słowo „szkodliwa” w świetle oświadczenia Bergoglio jest mylącym eufemizmem. Kościół jest po prostu organizacją niebezpieczną. Nie zmienią tego ani zastępy „wspaniałych księży”, ani przeliczne kościelne „dzieła miłosierdzia”. Masowa pedofilia jest dramatycznym zagrożeniem kryminalnym, na które trzeba odpowiedzieć stanowczymi działaniami prewencyjnymi.

Żądamy od władz RP podjęcia kroków zapewniających elementarne bezpieczeństwo naszym dzieciom. Organizacja „Kościół Rzymskokatolicki” (KR) powinna zostać natychmiast odsunięta od kontaktu z polskimi dziećmi, a w szczególności usunięta ze szkół i przedszkoli, gdzie stanowi bezpośrednie zagrożenie. Władze tzw. Stolicy Apostolskiej, z którą mamy stosunki tak dobre, że jako jedyne obce państwo wymieniona jest w polskiej konstytucji, powinny zostać wezwane do udzielenia wszelkiej pomocy w zidentyfikowaniu personaliów ok. 570 XP, których działalność na terenie RP deklaruje.

Ponadto władze powinny wszcząć akcję informowania społeczeństwa o zagrożeniu pedofilią i usilnie namawiać rodziców, aby chronili swoje dzieci przed kontaktami z księżmi katolickimi. Skoro w świetle najbardziej wiarogodnych informacji, dostarczonych przez samego papieża, statystycznie jeden na pięćdziesięciu tych duchownych jest pedofilem, to zagrożenie związane z tego rodzaju kontaktami setki i tysiące razy przewyższa zagrożenia (np. epidemiologiczne), wobec których rząd podejmuje jak najsurowsze środki zapobiegawcze.

Tym bardziej nie ulega kwestii, że obowiązkiem rządu jest podjąć natychmiastową policyjną akcję prewencyjną, nie mówiąc już o wstrzymaniu wszelkiego finansowania działalności KR w Polsce. W przeciwnym wypadku państwo polskie postawi się w sytuacji wspólnika pedofilskiej szajki. Oczekujemy od ministra spraw wewnętrznych powołania zespołu kryzysowego, który koordynowałby akcję prewencyjną, a od ministra edukacji narodowej – podjęcia natychmiastowych kroków prawnych i administracyjnych, prowadzących do usunięcia księży i zakonników z polskich szkół. Zaraz 1 września! Jeśli nie zaczniemy działać, za kilka dni zboczeńcy w sutannach ruszą na łowy w polskich szkołach! I nie chodzi tu o kilka czy kilkanaście przypadków, lecz najprawdopodobniej o setki zainstalowanych jako „nauczyciele religii” przestępców. Nie ma czasu do stracenia!!!

A oto sporządzony przez Zbigniewa Szczęsnego wykład na temat analizy statystycznej, który przygotowuje nas do zrozumienia, co to konkretnie znaczy, że 2 proc. księży to pedofile. Lekcja matematyki nie jest może łatwa, ale bardzo potrzebna. Trzeba bowiem dać odpór tym, którzy chcieliby nas mamić jakimiś „nadal nie wiadomo, ilu jest XP w naszym kraju” itp. Otóż wiadomo – z ogromnym prawdopodobieństwem! A nawet gdyby papież i jego eksperci pomylili się o okrągłe 100 proc. i „tylko” 1 proc., a nie 2 spośród nich było pedofilami, nadal prawdziwe byłoby zdanie: „Z ogromnym prawdopodobieństwem po Polsce grasują setki księży pedofilów”. Głębia upadku moralnego KR jest czymś zdumiewającym. To się nie śniło nawet Tadeuszowi Kościuszce.

[Kontynuacja na następnej stronie]