Ksiądz anielski – ksiądz diabelski

Jeden dzień – dwóch księży. Pierwszy w radiu, a właściwie Radyju, a drugi na żywo. Diabeł i anioł. Dwie twarze Kościoła katolickiego.

Piekło nienawiści i obłudy – niebo chrześcijańskiej dobroci i miłości. Retoryka nie moja – zapożyczona od księdza X z Radia Maryja, który z manichejskim zapałem oddzielił w transmitowanym kazaniu ewangeliczny posiew od diabelskiej plewy – i to w samym Kościele. Chyba nieczęsto to się słyszy – kościelną samokrytykę, łamiącą korporacyjną solidarność księży. Robi wrażenie – niczym zapowiedź schizmy.

Diabelski ów kapłan z oślizłym frasunkiem wskazał swym oskarżycielskim palcem piątą kolumnę w szeregach duchowieństwa. Oto wdarli się w nie zdrajcy i wszetecznicy, którzy zamiast okazywać posłuszeństwo słowu świętych i biskupów, w pysze swej mają czelność kwestionować nauczanie oraz autorytet papieża. A poznać ich najłatwiej po tym, że dobrze o nich mówią wrogie Kościołowi media.

Czy trzeba czegoś więcej, by skompromitować księdza i odsłonić jego wszeteczeństwo, niż pochwały, jakie zbiera od (w domyśle) „Gazety Wyborczej”? Słowo „zdrajca” odmieniał Rydzykowy kaznodzieja X przez wszystkie przypadki. A ku obronie przed tym wewnętrznym wrogiem zalecał jeszcze gorliwszą modlitwę i posłuszeństwo, nieustającą pracę nad sobą i słuchanie Jana Pawła II oraz biskupów. O szatanie nieraz już u Rydzyka słyszałem (pięknie mówi o nim zwłaszcza bp Wielgus – ten od rozpracowywania operacyjnego Radia Wolna Europa), niemniej jednak o złych księżach tak otwarcie z ust księdza słuchałem po raz pierwszy. Sądziłem, że jest to działka zarezerwowana dla „katolików świeckich”, w rodzaju Terlikowskiego.

Jak widać, sprawy poszły dalej. Co więcej, ledwie uszom swym wierząc, przyjąłem od księdza X rewelację o „upadku Kościoła na Zachodzie”. Ksiądz diabelski zapewniał, że mieszkał tam wiele lat i widział, jak ci zdrajcy skutecznie niszczą Kościół od wewnątrz. W Polsce też napiera na święty Kościół apostolski straszliwa fala ateizacji i cywilizacji śmierci, ale z Bożą pomocą ten jeszcze trwa. Więc módlmy się i dawajmy odpór.

Ksiądz diabelski, jak na diabła przystało, wskazywał na diabły wokół siebie, aby odwrócić uwagę od własnego ogona. Wspominał też coś o wilkach w owczych skórach. Doprawdy jego własna owcza skóra źle na nim leżała. Spełzała na wszystkie strony.

Nie pisałbym o rzeczy tak błahej, gdyby los nie zetknął mnie dosłownie tego samego dnia z księdzem w typie wręcz przeciwstawnym, a w dodatku również mówiącym, tak jak ksiądz X, ni mniej, ni więcej, lecz o złych księżach. Oto w naszym kochanym Instytucie Filozofii UJ odbywała się wczoraj i przedwczoraj znakomita wprost konferencja poświęcona pewnemu wszetecznemu filozofowi niemieckiemu o pseudonimie Max Stirner. Jednym z uczestników tego sabatu czarownic był ksiądz Y.

Już sama jego obecność pośród lewków i ateistów, stanowiących, jak przypuszczam, znakomitą większość uczestników tego wybornego wydarzenia, była dla mnie zaskoczeniem. Jeszcze większym zaś rozmowa z owym księdzem anielskim, którego uprzejmość i skromność zapowiadały w nim wszelakie cnoty dobrego chrześcijanina, w które też nie wątpię.

Ksiądz anielski Y towarzyszył mi przy obiedzie w słynnym przybytku „Balaton” na Grodzkiej, zajmując niesamowitą wprost opowieścią. Okazało się bowiem, że trudni się on zawodowo, od ćwierć wieku, badaniem zjawiska pedofilii księży katolickich, mając zresztą niemałe z tego tytułu kłopoty w firmie. Ma na ten temat wiedzę ogromną, z którą się ze mną dzielił. Nie wiem, czym bardziej mnie zaszokował – czy swoimi rewelacjami na temat pedofilii (a jak wiecie, nie należę do nieuświadomionych i naiwnych w tym względzie), czy samym sobą i tym, że Kościół ma takich wewnętrznych audytorów, odznaczających się uczciwością i skrupulatnością.

Okazuje się, że Kościół katolicki w USA dokonał wielkiego przeglądu dokumentacji stu tysięcy duchownych katolickich z okresu kilku dekad, dzięki czemu ustalono, że aż 4 proc. (słownie: cztery procent, czyli cztery tysiące spośród badanych) księży w USA miało problemy z powodu molestowania osób nieletnich (do lat 18), a w tej liczbie ok. tysiąca molestowało dzieci. Ilu robiło to bezkarnie, nie napotykając kłopotów, które mogłyby pozostawić ślad w jakichś dokumentach, tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że co do zasady „zgłaszalność” i wykrywalność przestępstw tego rodzaju nie należy do wysokich.

Rzecz jasna Ameryka to tylko dziki, zgniły zachód. Polscy księża z pewnością prowadzą się znacznie lepiej. Może nawet dwa razy lepiej? Któż by śmiał to badać… A może jednak? Jak przekonywał mnie ksiądz Y, jeden z tych „zdrajców”, o których mówił ksiądz X, Kościół jest dziś podzielony jak nigdy. Katolicyzm niejedno ma dziś imię, nawet w jednym i tym samym kraju.

Ksiądz anielski przekonał mnie swoją osobowością i postawą, że jeśli Kościół w Polsce w ogóle jeszcze ma wiernych i nie stracił ich tak jak na przykład w Irlandii, to tylko dzięki takim jak on, to znaczy dzięki „zdrajcom”. To oni są opoką i to – paradoksalnie – dzięki nim tacy diabelscy harcownicy do Rydzka jak ksiądz X mogą dokazywać, ile wlezie, a Kościół mimo to nie upada.

Tak więc wroginie i wrogowie Kościoła – zaginajcie parole na księdza Y i jemu podobnych „księży anielskich”, bo to właśnie oni są Waszymi prawdziwymi przeciwnikami!