Bioetyk Duda i medyk Franciszek. Się znaleźli…

… czyli o tym, jak na ludzkim nieszczęściu robić ideologiczny lans.

Nie wiem, czy ma jeszcze sens komentowanie wypowiedzi Andrzeja Dudy, ale może ma, bo nie w każdym przypadku wiadomo, o co chodzi. I tak jest też tym razem.

Ale najpierw wypowiedź Dudy z TT (w tłumaczeniu z angielskiego): „Alfie Evans musi zostać ocalony! Jego dzielne małe ciało jeszcze raz udowodniło, że życie może być silniejsze od śmierci. Być może wszystko, czego trzeba, to trochę dobrej woli ze strony podejmujących decyzje. Alfie, modlimy się za ciebie i za twoje wyzdrowienie”.

Niestosowność Andrzeja Dudy w sprawie Alfiego Evansa

Każde słowo tej wypowiedzi jest niemądre i wysoce niestosowne. Chodzi tu mianowicie o przypadek dwuletniego chłopca z wadą genetyczną, która spowodowała u niego uszkodzenie mózgu, skutkujące całkowitą i trwałą utratą świadomości oraz wszystkich zmysłów, tj. stan wegetatywny (jak można sądzić z informacji prasowych – z zachowaniem niektórych odruchów). Dziecko zostało przed paroma dniami, decyzją brytyjskiego sądu, odłączone od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe i wkrótce umrze, otrzymując tlen i wodę. Terapię zakończono zgodnie z ogólnie przyjętymi procedurami i zasadami postępowania w takich przypadkach. Była to decyzja lekarska, związana z negatywną oceną szans terapeutycznych, a jednocześnie wyrażająca respekt dla godności pacjenta, który nie powinien być poddawany uporczywej i daremnej terapii z powodu uczuć osób bliskich czy też z powodu obaw lekarzy, iż będzie się im zarzucać działanie na szkodę pacjenta.

Codziennie odłącza się na całym świecie setki osób znajdujących się w stanie wegetatywnym, mających uszkodzone mózgi w stopniu nieodwracalnym. W niektórych przypadkach rodziny sprzeciwiają się temu, występując do sądu o nakaz kontynuowania terapii (głównie wentylacji mechanicznej, odżywiania i nawadniania). Najczęściej w sprawach tego rodzaju zapadają wyroki zgodne z opinią lekarzy i terapia zostaje przerwana, a respirator odłączony. Złą rutyną mediów jest nagłaśnianie każdej takiej sprawy i robienie z niej sensacji.

W przypadku małego Alfiego Evansa wydarzyło się to w skali wręcz globalnej. A wszystko to za sprawą papieża Franciszka, który na prośbę ojca dziecka zaoferował Alfiemu dalsze leczenie w należącym do Watykanu Szpitalu Dzieciątka Jezus w Rzymie. Bioetyczna doktryna katolicka jest bowiem przeciwna odłączaniu od urządzeń podtrzymujących życie kogokolwiek, niezależnie od stanu, w którym się znajduje („bo tylko Bóg może decydować o końcu życia”). Być może w Rzymie Alfie mógłby jeszcze leżeć pod aparatami wiele miesięcy albo i dłużej.

Watykan i Rzym mówią do Brytyjczyków, że postępują niemoralnie

W akcję, której słabo skrywanym sensem jest podważanie od strony moralnej decyzji lekarzy i sędziów obcego państwa, włączył się również włoski rząd, dając dziecku włoski paszport i wysyłając po nie samolot wojskowy (!). Paszport do niczego tu niepotrzebny w praktyce, za to symbolizujący solidarność rządu Włoch z Watykanem w dawaniu odporu brytyjskiej znieczulicy. Pośrednio bowiem Watykan i Rzym mówią Brytyjczykom, że postępują niemoralnie, nie kontynuując mechanicznej wentylacji. A jest to oszczerstwo, niemające żadnych podstaw. Małe dziecko zostało kartą przetargową w ideologicznej przepychance inicjowanej przez Kościół katolicki i skwapliwie podjętej przez rząd włoski, mającej pokazać, że to oni, czyli Kościół (i „katolicka Italia”), są „za życiem”, a świeckie i liberalne państwa są za „cywilizacją śmierci”. To wstrętne i niegodziwe.

Ideologiczny zamysł akcji Watykanu i jej agresywny podtekst widać jak na dłoni w zacytowanym wyżej tweecie Andrzeja Dudy. Oto prezydent RP twierdzi, że ktoś nastaje na życie dziecka w kraju trzecim. To dziecko musi więc zostać „ocalone”. Są pewni decydenci (lekarze i sędziowie w tym niedobrym kraju), lecz są to osoby nieczułe i pozbawione dobrej woli. Nie mają jej nawet „trochę”. Co tu dużo gadać – są draniami. Co więcej, prezydent RP wie lepiej od lekarzy, w jakiej kondycji jest dziecko, i zbadawszy je telepatycznie, orzeka, iż może ono jeszcze wyzdrowieć. Za co też się modli. Bo modlić się przecież zawsze można.

W Watykanie brak chrześcijańskiej pokory

Mały Alfie umrze wkrótce w szpitalu w Liverpoolu, mając pełną opiekę paliatywną, taką, jaką przewiduje współczesna sztuka leczenia i pielęgnacji oraz regulacje bioetyczne. Jaka będzie to opieka, zdecydują lekarze i pielęgniarki. Nie mamy powodu im nie ufać ani im czegokolwiek suflować. Watykan zaś będzie zajmował się swoimi pacjentami po swojemu. I raczej nikt nie będzie mu się do tego wtrącał, na przykład domagając się zakończenia znęcania się nad ciałem takiego czy innego watykańskiego pacjenta, któremu z powodów ideologicznych utrudnia się śmierć.

Szkoda, że słynące z nietypowych wskaźników przestępczości seksualnej oraz gospodarczej państwo kościelne nie znajduje okazji do praktykowania ludzkiego wstydu i chrześcijańskiej pokory, nie mówiąc już o szacunku dla innych państw i ich legalnych organów. Państw, dodajmy, mających, jak w przypadku Wielkiej Brytanii, nieco wyższe standardy i wskaźniki… A może przyszedł już czas, aby trochę powtrącać się do prawa kanonicznego i prawa Miasta Watykan, skoro Stolica Apostolska z takim uporem ingeruje w sprawy wewnętrzne i porządek prawny innych państw? Oj, byłoby używanie dla etyków, gdyby tak mieli zrecenzować system prawny i praktykę administracyjną rzymskiej kurii i Kościoła katolickiego…

PS Alfie wciąż żyje – karuzela z fanatykami kręci się nadal. Ojciec dziecka zapowiada oskarżenie lekarzy o morderstwo, a polscy katolicy wzywają do przyznania dziecku polskiego obywatelstwa i sprowadzenia go na leczenie do Polski.