Frasyniuk, Sikorski, Jachira – pierwsze jęzory RP!
Radek Sikorski nazwał Kukiza szmatą. Ten go pozwał i wygra niezależnie od tego, czy Sikorski użył epitetu sprawiedliwie i zgodnie ze zwyczajem językowym. Sokorski zapłaci na PCK, bo sąd nie może rozważać, czy bezczelność posła Kukiza żądającego reasumpcji głosowania z racji „pomyłki” jest zachowaniem szmatławym, czy nie.
Kukiz nie naruszył prawa, a w moralną oceną legalnych działań polityków sąd wdawać się nie może, gdyż jest apolityczny. Sprawa jest przegrana. Jednakże czy ktokolwiek mający odrobinę uczciwości intelektualnej i moralnej wrażliwości zaprzeczy, że jeśli w ogóle można kogoś nazwać szmatą, to sprzedajny i łgający polityk jak najbardziej na taki epitet zasługuje? Cóż, odwaga cywilna na tym polega, że mówi się głośno rzeczy, które inni tylko sobie myślą lub mówią prywatnie, a potem ponosi się tego konsekwencje. Sikorski odwagę cywilną niewątpliwie ma.
Klaudia Jachira napisała, że Polacy tak pomagają uchodźcom, jak kiedyś Żydom. Będzie miała sprawę w sejmowej komisji etyki. Bo prawica dopatrzyła się tam takiego oto rozumowania: skoro faktem jest, że Polacy nie lubią uchodźców (głośno tego nie powie, ale wszyscy wiemy), to porównanie z Żydami musi oznaczać, że nie lubili też Żydów. A przecież Żydów tak lubili, że im gremialnie w czasie wojny pomagali!
Oto więc Jachira obraża naród polski, bo kłamliwie sugeruje, że nie pomagali Żydom, jak nie pomagają dziś uchodźcom. Jachira oczywiście sugeruje właśnie to – i bardzo słusznie, w świetle niepodważalnych faktów wskazujących, że Polacy podczas wojny nieporównanie częściej krzywdzili Żydów, niż ich ratowali. Jednakże komisja etyki ani tego nie wie, ani nie jest zdolna do rzetelnej analizy wypowiedzi Jachiry oraz założeń tkwiących za jej piętnowaniem. I znów odważna posłanka mówiąca prawdę będzie musiała ponieść konsekwencje własnej odwagi. I bardzo dobrze. Tak właśnie rodzi się polityczna wielkość. Komisja etyki posłuży tu za narzędzie historii, która – oby – doceni kiedyś dzielną polityczkę. Już widzę swoje wnuki wędrujące po naszym rodzinnym Wrocławiu ulicą Klaudii Jachiry.
Jeszcze grubsza sprawa tego samego rodzaju jest z Frasyniukiem, który swój proces też pewnie przegra. Nie będę już powtarzał epitetów, jakich użył Władysław Frasyniuk – legendarny lider solidarnościowej opozycji na Dolnym Śląsku i niekwestionowany autorytet w gronie weteranów walki z komuną – pod adresem polskiego wojska, a ściśle pograniczników, trzymających w leśnym „kotle”, razem ze swoimi białoruskimi odpowiednikami, grupę nieszczęśliwych i udręczonych uchodźców z Bliskiego Wschodu. Słowa Frasyniuka cytowane są już dostatecznie często – zwykle w bardzo krytycznym kontekście.
Nawet oburzona tym, co dzieje się na granicy, liberalna opinia publiczna ma za złe Frasyniukowi, że używając obraźliwych niewątpliwie słów, leje wodę na młyn propagandy PiS, która może osłaniać i usprawiedliwiać własną wulgarność przykładami po stronie przeciwnika. Słychać również opinię, że wystąpienie Frasyniuka może pogorszyć sytuację TVN w jej staraniach o przedłużenie koncesji na nadawanie. Wszystkie te argumenty i obawy spłoszonej publiczności uważam za niesłuszne i krzywdzące.
Co gorsza, uderzając we Frasyniuka, możemy mu dzisiaj naprawdę zaszkodzić, bo widząc, jak odwraca się od niego środowisko liberalne, PiS może sobie pozwolić na oddanie go w ręce swoich najbardziej dyspozycyjnych i zawziętych prokuratorów oraz sędziów. Święte oburzenie jest pewnego rodzaju przyjemnością, lecz oddając się jej, warto pamiętać o wielkiej sile krzywdzenia, jaką ze swej natury ma, jak to dziś się nazywa, wzmożenie moralne.
Uważajcie więc, aby nie rozpędzić nagonki na bohatera, który za nas latami siedział w więzieniu – i to bynajmniej nie w celi dla inteligentów. Oświadczenie TVN, w którym odcina się od słów Frasyniuka, pokazuje lękliwość korporacji, która będąc w politycznych kłopotach, najwyraźniej dała się zastraszyć. Bo chyba nie mamy przypuszczać, że w oczach właścicieli i dziennikarzy tej stacji Kukiz jest kaszmirową apaszką? No to może nie bądźmy hipokrytami. Zwłaszcza gdy wszyscy musimy bronić wolności mediów, a obecnie w szczególny sposób właśnie telewizji TVN. Bądźmy w tym razem i nie psujmy szyku.
Potępianie osób podnoszących głos i używających w przestrzeni publicznej agresywnego, pełnego epitetów języka w większości przypadków ma charakter odruchowy i wiąże się z bezrefleksyjnie przyjmowanym przekonaniem, że nigdy do nikogo nie wolno zwracać się w taki sposób, gdyż obrażanie samo w sobie jest złe i złe jest również eskalowanie agresji, do którego prowadzą takie wypowiedzi. Te przekonania są fałszywe, a kto je głosi, ten najwyraźniej uważa za rzecz drugorzędną, kto, w jakich okolicznościach i w jakiej sprawie używa takiego języka. A dlaczego uważa to za rzecz drugorzędną? Bo zapewne sądzi, że jako obserwator i moralny sędzia spraw sam stoi ponad wszystkim konfliktami i w odruchu łaskawej sprawiedliwości z góry uznaje, że słuszność i racja jest gdzieś pośrodku. Nie tak bardzo się więc liczy, o co tam się kłócą, a za to liczy się, żeby robili to grzecznie i nie siali zamętu.
To bardzo nieuczciwa i protekcjonalna postawa. I po prostu głupia. Nawet jeśli uznamy, że język debaty publicznej zawsze powinien być spokojny i opanowany, to nie wolno nam w taki sposób oceniać osób rzucających inwektywy, jak gdyby powody, dla których ich używają, były drugorzędne. Jeśli Frasyniuk przesadził, to przecież jego wina jest stokroć mniejsza niż wina, jaką ponoszą za swe chamskie bluzgi Kaczyński („mordy zdradzieckie” itp.) czy Pawłowicz (brak miejsca na cytaty), plujący jadem dla uzupełnienia swych najpodlejszych czynów i słów.
Fakty, które w ostrych słowach potępił Frasyniuk, są porażające i bezprecedensowe. I słusznie przełamał „patriotyczne tabu” zakazujące mówić źle o żołnierzach. Mimo że wykonywali oni jedynie rozkazy, to przecież te rozkazy wydali również żołnierze. I z pewnością nie było rozkazu „nie pozwalać na dostarczanie chleba i wody uchodźcom”. Wojsko polskie razem z białoruskim solidarnie urządziły „kocioł”, czyli pułapkę bez wyjścia, w której na wiele dni całkowicie bezprawnie więzili (i nadal bodajże to czynią) kilkadziesiąt niewinnych osób potrzebujących pomocy. To, co uczyniły władze polskie, to haniebne i niegodne żadnego żołnierza znęcanie się nad cywilami. Odmowa przyjęcia podań o azyl jest zwykłym bezprawiem – odmowa dostępu dla przynoszących chleb i wodę dla wędrowców jest okrucieństwem podyktowanym tępym uprzedzeniem i nienawiścią.
Te dewastujące dla Polski, haniebne wydarzenia w pełni odpowiadają planom rosyjskiej i białoruskiej bezpieki, która o niczym innym nie marzyła niż taka właśnie – głupia i podła – reakcja Polaków. PiS zachował się dokładnie zgodnie ze scenariuszem „spin-doktorów”, którzy podpowiadali, że zaślepieni i głupi Polacy powiedzą, iż wpuszczenie podesłanych im uchodźców będzie „realizacją scenariusza napisanego w Moskwie”. Otóż gra toczy się o jeden szczebel wyżej i właśnie to, co dzieje się obecnie, jest ochoczym tańczeniem Polaków do rosyjskiej przygrywki. Lecz głupota i przesądy rządzących są zbyt wielkie, aby mogli przejrzeć tę grę, nie mówiąc już o tym, żeby mieli się kierować wspaniałomyślnością i praworządnością. A do tego wszystkiego dokłada się wielki strach Kaczyńskiego przed swoim elektoratem, nauczonym przez niego samego lęku przed uchodźcami jako „roznosicielami zarazy”.
Nie, Frasyniuk nie posunął się za daleko. Sam jest żołnierzem, i to frontowym. Walczył o wolność Polski i ma prawo mówić dobitnie, co myśli. Takie prawo mają właśnie ludzie walki, którzy zapłacili już cenę i gotowi są zrobić dopłatę, gdy będzie trzeba. Osobiście mam na wiele spraw inne poglądy niż Sikorski, Frasyniuk, a nawet Jachira. Nie przeszkadza mi to jednakże podziwiać ich za odwagę cywilną i doceniać to wszystko, co zrobili i nadal robią dla Polski. Obaj panowie w pewnym wieku już nic nie muszą i niczego się nie boją, więc niepotrzebne im moje słowa wsparcia. Jednak Klaudia dopiero zaczyna, więc powiadam jej (jak sądzę – w imieniu wielu): nie daj się, nie bój się, trzymaj się i rób swoje!