Lewica i nihilizm. Stawką jest… wszystko
Właśnie trwają negocjacje głównych partii lewicowych decydujące o dalszym trwaniu ich współpracy oraz o strategii wyborczej. Liczą mandaty i pieniądze. Z tej okazji kilka słów na temat lewicy i wyzwań moralnych, przed którymi staje.
Otóż lewica żyje w rytm zmiany pokoleniowej. Nie tylko ona. Zawsze są jacyś „młodzi”, którzy depczą po piętach „starym”, obwiniając ich o słabość i oportunizm, uwikłanie w podejrzane kompromisy polityczne i brak wyczucia zmian. Lecz „starzy” się łatwo nie poddają, kiwają głowami i mówią protekcjonalnie: w młodości byliśmy tak samo radykalni jak wy i sądziliśmy, że świat należy do nas. Tak to od wieków młodzieńczy narcyzm i naiwność ścierają się ze starczym konformizmem i wyobcowaniem. Siłą rzeczy wygrywają w końcu młodzi, jakkolwiek w momencie triumfu nie jest to już młodość najpierwsza. Dziś nie mamy już czasu grać w tę grę. Walka w „obozie postępu” to dzisiaj niewybaczalna utrata energii. Bój to jest nasz ostatni.
Przywilejem młodości jest nonkonformizm, graniczący z butą. Ten jednakże nie wyklucza lizusostwa – przynajmniej w przypadku narcystycznych karierowiczów, gotowych na przemian łasić się i gryźć zależnie od potrzeby, byleby tylko osiągnąć cel. Opowiada o tym „Psie serce” Bułhakowa – rzecz o radzieckich komunistach, lecz przecież całkiem uniwersalna. Naprzemienna brutalność i przymilność obecna jest we wszystkich hierarchicznych strukturach, przyciągających ambitnych i niedowartościowanych a głodnych karier mydłków. Nie ma na to rady.
Zjawisko to ma jednakże w przypadku organizacji politycznych, zwłaszcza lewicowych, z natury swej bardzo uzależnionych od dobrych relacji z „masami pracującymi miast i wsi”, „klasą ludową” czy jakkolwiek to zwał (albo nie zwał), odzwierciedlenie w stosunkach, jakie te organizacje mają lub pragną mieć ze swoją publiką. Masom się schlebia, a potem, gdy już najbardziej postępowa z wszystkich partii otrzyma z rąk ludu należną jej władzę, te same masy poucza się i dyscyplinuje. Zanim to jednak nastąpi, rozgrywa się wyścig politycznych pochlebców, korzących się przed ludem i oskarżających wzajemnie o niedostateczną gorliwość w tej „solidarności”.
Retoryka braterstwa ludu i z ludem jest wyróżnikiem lewicy, lecz pewne jej – nieco bardziej paternalistyczne i protekcjonalne – odmiany praktykowane są przez wszelkich „postpolitycznych” populistów. Nie oglądają się oni na ideologię, biorąc wszystko jak leci, byleby osiągnąć swój cel. Jednakże cynizm i zakłamanie polityków byłoby aż nazbyt widoczne i przez to nieskuteczne, gdyby nie hipokryzja klas wyższych, czyli elit społecznych. Zatrwożone o swoją pozycję, za wszelką cenę starają się ukryć bądź przynajmniej zamaskować swoją supremację kulturową i ekonomiczną, praktykując agresywny egalitaryzm, który odreagowują na kozłach ofiarnych wybranych spośród członków swojej własnej kasty, mających śmiałość manifestować poczucie własnej wartości.
W egalitarnym społeczeństwie rządzą bowiem resentyment i miernota, a wszelka wyższość czegokolwiek nad czymkolwiek, kogokolwiek nad kimkolwiek obłożona jest surowym tabu. Braterski terror egalitaryzmu daje elitom złudzenie niewidzialności i bezpieczeństwa w konfrontacji z rozdrażnionym żywiołem wyemancypowanej masy. Tylko na jak długo? Obawiam się, że w czasie kryzysu maski zostaną zdarte i każdy będzie musiał zdać sprawę z tego, kim jest. I albo z godnością oświadczy swoją tożsamość i będzie jej bronił, albo zostanie wyrzucony na margines. Kryzys jest czasem dla odważnych i prawdomównych. Zakłamanie w momentach próby nie popłaca.
Tymczasem w tle konfliktów politycznych przestraszone ofensywą demagogów elity wciąż uprawiają swój tchórzliwie zajadły egalitaryzm, wierząc, że czym mocniej zacisną powieki, tym bardziej nie będzie widać archaicznych demonów hierarchii społecznej i kulturalnej. Siedzą w domach i roją sobie, że gdy już zadziałają równościowe zaklęcia wypowiadane przez kapłanów liberalnych elit i demony znikną, filister z intelektualistą odzyskają moralne prawo do istnienia i zachowania przyzwoitych dochodów. Trzeba jeszcze tylko pozbyć się ze swych szeregów elitarystycznych heretyków, „klasistów” kompromitujących klasę intelektualną w oczach mas.
Niestety, groźny demos nie odpowie pięknym za nadobne – nigdy nie uzna „wykształconych z dużego miasta”, a tym bardziej intelektualistów za równych sobie. Gdy bowiem raz dał się przekonać, że w demokracji hierarchie klasowe nie obowiązują, każdy, kto się przed ludem uniży, będzie przez niego poniżony, a kto jest bogaty, ten będzie wywyższony. Prawo do wywyższania się zachował wyłącznie kapłan (z racji swych konszachtów z siłą wyższą, która, nie wiadomo, być może jednak istnieje), a bogacz, jeśli tylko „nie zapomniał, kim był”, jak zawsze ściąga pełne podziwu i zazdrości spojrzenia onieśmielonych i rozmarzonych „zwykłych ludzi”. Reszta może zejść z chodnika albo zostanie zadeptana. Pariasem demoliberalnej wspólnoty staje się zaś ubogi inteligent ze swoimi śmiesznymi pretensjami do elitarności. Teraz on musi zadbać o awans – wyrzec się pretensji i wreszcie coś zarobić, aby zyskać szacunek.
Potrzebujemy świata, w którym oprócz zaklęć o powszechnej równości i szacunku dla każdego człowieka będzie jeszcze miejsce na oceny moralne i sądy smaku. Jeśli kultura liberalna, pozbawiona kłów i pazurów, nie będzie zdolna do tworzenia silnych, cieszących się autorytetem elit, aktywnie broniących wartości politycznych i cywilizacyjnych przed prostactwem i dzikością, wolne miejsce bardzo chętnie zajmą „nowe elity”, czyli siły konserwatywne i reakcyjne, mogące liczyć na dobry kontakt z demosem, który wszak zachował ukrytą tęsknotę za królem i kapłanem. „Redystrybucja prestiżu”, o której mówi Jarosław Kaczyński, to nie są czcze pogróżki.
XIX-wieczny liberalizm zaoferował masom emancypację, którą na długi czas zapamiętano jako „awans społeczny” i „przywrócenie godności” klasom niższym – najpierw mieszczaństwu, potem klasie robotniczej, chłopom, a w końcu kobietom. Kolejne grupy ludności mogły spojrzeć w dół i w przeszłość, radując się swemu „wysferzeniu”. Gdy jednak proces emancypacji objął już całe społeczeństwo, radość się skończyła. Nikt już nie może czuć się lepszym, bo nie ma od kogo. Co gorsza, nie można też aspirować do kolejnych awansów, bo imperatyw równości i obdarowanie wszystkich bez wyjątku równą godnością, niczym jakimś moralnym „dochodem gwarantowanym”, zniósł hierarchie i odebrał przyjemność aspirowania do wyższych sfer.
Oszukane i zdezorientowane „drobnomieszczaństwo” (tak do niedawna nazywano masowy produkt emancypacji), zorientowawszy się, że dana po równo każdemu „godność” niewiele jest warta, odpowiedziało na to złością na liberalne elity, które do tej paradoksalnej sytuacji doprowadziły. W rezultacie przestało je szanować, wybierając do władzy już nie „lepszych” (wszak nikt nie jest lepszy), lecz po prostu przeciętnych członków swej wielkiej masy.
Tymczasem szczytne ideały demokratycznej kultury liberalnej zostały zdegradowane do postaci karłowatej i karykaturalnej. Państwo stało się w oczach wyemancypowanych mas usługodawcą, równość – nihilistycznym zakazem formułowania ocen, które mogłyby kogoś wywyższyć, a kogoś innego poniżyć, wolność zaś przybrała postać arogancji i nieliczenia się z innymi ludźmi. Upadek ideałów republikańskich, z których mimo wszystko korzystała liberalna demokracja, a wraz z tym upadek autorytetu instytucji politycznych odsłoniły nagi korzeń społecznej aksjologii, którym jest podziw dla bogactwa i lęk przed mocami zaklętymi w kapłańskich rekwizytach. Historia zatoczyła koło – epopeja nowoczesności dobiegła końca, a na opustoszałej scenie panoszą się anachroniczni i trywialni uzurpatorzy.
I co teraz? Jeśli chcemy stawić czoła wojnie w Ukrainie, globalnemu ociepleniu, bombie demograficznej i rozpanoszeniu sztucznej inteligencji na usługach Wielkich Braci, niezbędne jest zachowanie liberalnego uniwersalizmu, pozwalającego realizować wielkie projekty naprawcze w skali globalnej. Jeśli mamy obronić się przed wulgarną reakcją, wypełniającą próżnię po liberalnej demokracji, niezbędne jest wzmocnienie realnych wspólnot społecznych na poziomie miast, regionów i krajów. Nihilizm otwiera wrota plemiennemu feudalizmowi, który rządzi za pomocą pobudzania pychy, siania zabobonnych lęków i propagowania bezwzględnego egoizmu. To prosta droga do faszyzmu. Bez antynihilistycznej kontrrewolucji elit nasz świat pogrąży się w chaosie. Lecz stawić czoła demagogom może tylko ktoś odważny i gotowy na porażkę. Z odwagą zaś u nas krucho.
Jeśli nie chcemy umierać pod jarzmem nowego średniowiecza, musimy na nowo stać się elitami liberalnymi godnymi tego miana. Musimy znaleźć w sobie hart ducha, dumę i odwagę, by nazywać rzeczy po imieniu i trzymać się zasad godnych ludzi honoru. Z małodusznym, lękliwym oportunizmem, praktykowanym pod pretekstem szacunku dla godności każdego człowieka, zajść możemy jedynie do masowych grobów ofiar wojny klimatycznej. Wrogowie kultury i wolności nie znikną, gdy przestaniemy nazywać ich wrogami.
Jeśli nie wypowiemy wojny egoizmowi, pysze i uprzedzeniom, demagodzy nas wyprzedzą i pokażą ludowi swoje „przewartościowanie wszystkich wartości”, swoją przewrotną wersję antynihilizmu. Co to takiego? Ano słynna ideologia „powrotu do normalności”, czyli faszyzm. Faszyzm to szydercza buta oszukanych mas, przed którymi niegdyś otwarto drzwi do kultury i „rzeczy wspólnych”, a tam zamiast osób godnych szacunku napotkały wielkich kapitalistów w T-shirtach, wystraszonych biurokratów, obłudnych marketerów, spin-doktorów i sprzedawców dealujących produkty politycznego kapitalizmu.
Zapłaciliśmy wysoką cenę za błazeństwo i cynizm, obłudę i tchórzostwo, konformizm i interesowność, za oportunizm i ten nieszczęsny protekcjonalno-przymilny stosunek do mas przeradzający się w brak szacunku do samych siebie. Jeśli posuniemy się jeszcze jeden krok dalej na tej drodze, katastrofa czeka nie tylko nas, czyli niewydarzone i coraz bardziej wątpliwe elity, lecz i całe społeczeństwo. Jeśli zamiast głowy ludzkości wyrośnie kartoflowata narośl, skończy się nasza epoka, a następnej nie będzie już nawet komu nazwać.
Komentarze
W „normalnych” krajach jest opozycja polityczna, która pełni rolę takiego bezpiecznika w systemie. Pełni role tych „check and ballances” jak to mówią Amerykanie. U nas w takim plemiennym sposobie uprawiania polityki nie bardzo to istnieje, bo mamy opozycję totalną, która drze mordę, że cokolwiek rząd zrobi będzie źle, nawet jak robi to, co oni robili wcześniej
Wszystko to pięknie, ale co zrobić jak w demokracji ten pozbawiony szacunku dla elit, czyli Lekarzy, sedziów, naukowców, nauczycieli, uczciwych policjantów itd , wyempacypoowany motłoch jest w większości i decyduje o tym , kto ma być u steru. Pomaga mu w tym ordynacja, d’Hond i wiele innych czynników. Ludzie wszędzie jakoś sobie radzą z filtrowaniem fachowców. Żeby zostać lekarzem, inżynierem, oficerem, policjantem, nauczycielem, sportowcem, muzykiem..trzeba jakoś okazać się w oczach różnych kompetentnych komisji (które Kaczyński nazywa kastami). Nie zawsze działa to skutecznie , ale jednak działa. Natomiast o tym , kto będzie decydował o losach kraju decyduje motłoch, który wybiera takich „fachowców” jak Kuchciński, Sasin itp specymeny.
Zdumiewa mnie jednak, że od czasu do czasu do władzy dochodzą jacyś noermalni, uczciwii i kompetentni ludzie.
Mam nadzieje, że tak sie stanie w Brazyli i Lula wróci do władzy, a potem coś podobnego zdarzy się w Polsce. Ale dlaczego tak mialoby się stać, skoro motłoch dalej jest liczny ?
Przed wojną polskie miasta pod względem struktury narodowościowej składały się z około 1/3 Polaków, 1/3 Żydów, i 1/3 Niemców. Nazizm doszczętnie zniszczył populację Żydów, armia czerwona wypędziła Niemców, a tą 1/3 Polaków skutecznie przemielił komunizm. Zatem stawiam pytanie. O jakiej elicie w Polsce w ogóle mowa? Czy ta garstka ze 100 tysięcy ludzi z wyższym wykształceniem, która przetrwała wojnę, z czego spora część to byli lekarze, w jakiś sposób może predestynować do roli elity? Czy żyjąc w swojej bańce wielkomiejskiej, w kilku dosłownie miastach, nadal żywi przekonanie, że ma istotny wpływ na losy i rozwój tego społeczeństwa? Czy większość dzisiejszych osób z wykształceniem i karierą, którą można uznać za elitarną nie ma dziadków, którzy skończyli kilka klas wiejskiej szkoły podstawowej? I niby dlaczego miałoby to być ujmą? Jesteśmy jednym z najbardziej homogenicznych etnicznie i kulturowo społeczeństw/narodów. Ostatnich 30 lat przemian to jeszcze za mało aby coś tutaj zmienić. Tu nie ma żadnych mas i elit. Założenie jest błędne. To jest sztuczny wytwór lub ewentualnie relikt epoki feudalizmu, wcale nie tak odległej. Może wystarczy na początek tyle, aby tzw. lewica to zrozumiała.
Ale Pan Profesor przywalił, nie wiadomo gdzie się schować.
To nie my, to samo się tak wszystko zdegenerowało. Po prostu tych mitycznych elit już nie ma, a może nigdy nie było. Elitą jest ten kto ma zabezpieczoną przyszłość, a kto ją teraz ma. Garstka miliarderów, ale nie oszukujmy się że oni nas gdzieś zaprowadzą.
Nie Pan Profesor pierwszy twierdzi że ludzie najbardziej potrzebują czuć się od kogoś lepszym. Chciałabym w to nie wierzyć.
Ten wpis powinien zostać pokazany osobie specjalizującej się w problematyce bezpieczeństwa zbiorowego. Od razy powie, taka osoba, że Pan Jan namawia swoich zwolenników, aby popierali idee dobra wspólnego ponad podziałami państwowymi i narodowymi. A potem doda, że taka postawa jest irracjonalna z punktu widzenia jego dyscypliny. Historyk zaś doda, że Polska padła ofiarą takiego myślenia w roku 1939 i później. Rezultat to okrojenie terytorium kraju o połowę i ubytek kilkunastu milionów ludności, oraz egzystowanie Polaków przez 44 lat w komunizmie, który de facto niczym się nie różnił od faszyzmu.
Lewy 4 PAŹDZIERNIKA 2022 19:49
A dlaczego elitą nie nazwiemy grupy zawodowej; hydraulików albo mechaników. Oni też posiadają unikalną wiedzę. Programiści też są elitą, albo aktorzy i filmowcy, którzy tworzą dla mas, czyli motłochu lub plebsu. Brak szacunku dla niektórych elit wynika tylko z tego, że tworzą oni państwo w państwie. Lekarz nie czuje np. powołania do leczenia, ale traktuje swój zawód jako zawód, gdzie można dobrze zarobić. Tak samo wojskowy, naukowiec lub sędzia, albo adwokat, radca prawny, komornik lub doradca podatkowy. W praktyce jednak dobrze zarabiają niektórzy, a nie większość, ale większość istnieje w strukturach, które godzą zarówno w ich dobro, jak i dobro społeczeństwa. To jest właśnie liberalizm w praktyce swojego funkcjonowania w takim kraju jak Polska.
Panie Profesorze!
Obaj mamy zdrowie od pisania. Właśnie trwają negocjacje wszystkich partii, które pójdą pod jednym sztandarem, a wg Michała Kamińskiego („Miśka”) jak odsuną od władzy Jarosława Kaczyńskiego…ustalą program pod przewodnictwem nowego premiera kolegi lekarza Kosiniaka – Kamysza („a! kysz!”), który nie nadaje się na to stanowisko.
Redaktor Piasecki uśmiechnął się, bo „Misiek” nie odpowiedział na pytanie: czy jest za reperacjami wojennymi od Niemców? Zakręcił się i zaczął gadać na Kaczyńskiego. Nie może taki być senatorem i to jeszcze marszałkiem.
Dzisiaj Pan Profesor udaje, że krytykuje swoją opcję: od kolorowych (Biedroń z ferajną) do czerwonych o rożnym nasileniu. Padają słowa bajeczek dla naiwnych i trzeźwych, że „lewica żyje w rytm zmiany pokoleniowej”.
Przecież w bolszewizmie nagradzało się i karało do trzeciego pokolenia. Cała opcja to „obóz postępu” (raczej „łobuz podstępu”)…napłynęła walizka dolarów z Moskwy. Pan profesor wskazuje na lizusostwo, brutalność i przymilność, głodnych karier mydłków. Zarazem zagrzewa swoich do „boju ostatniego”. Widzimy go na Ukrainie.
Krytyka złego komunizmu, a zarazem głaskanie po łysych główkach mających dobre relacje z „masami pracującymi miast i wsi”, „klasą ludową”…schlebianie wyborcom przez politycznych pochlebców, korzących się przed ludem i oskarżających wzajemnie o niedostateczną gorliwość w tej „solidarności”. „Retoryka braterstwa ludu i z ludem jest wyróżnikiem lewicy”.
Pan profesor myli się, że „rządzą bowiem resentyment i miernota”, a gdzie miejsce na mafię w rządach. Mafia kojarzy się ze strzałami z bliskiej odległości, a to goście w białych rękawiczkach, pachnący, eleganccy, wymowni…jak Radek Sikorski z zespoiłem hybris (pychy)! Nic takiemu nie brakuje, a sprzedaje się pod nosem Donalda Młodszego, którzy mówi o błahej pomyłce!
Dalej wywodu nie dało się czytać bez śmiechu. Przypuszczam, że żona pomaga Panu w zapisach. Proszę sobie wyobrazić kazanie na którym wszyscy się śmieją i to nie wiadomo z czego?
Padają też słowa nieświętego Jana: „Potrzebujemy świata, w którym oprócz zaklęć o powszechnej równości i szacunku dla każdego człowieka będzie jeszcze miejsce na oceny moralne i sądy smaku (…) Musimy znaleźć w sobie hart ducha, dumę i odwagę, by nazywać rzeczy po imieniu i trzymać się zasad godnych ludzi honoru. Jeśli nie wypowiemy wojny egoizmowi, pysze i uprzedzeniom, demagodzy nas wyprzedzą”. Na końcu są zdania o równości i prawie raju na ziemi…
Drugą połowę wywodu trzeba przełożyć „z polskiego na nasze” i dyskutować o co chodzi przy wódce. Pisze Pan wreszcie o kuszeniu czerwoniaczków z pierwszymi oznakami zwątpienia u siebie (dobry znak): „Prawo do wywyższania się zachował wyłącznie kapłan (z racji swych konszachtów z siłą wyższą, która, nie wiadomo, być może jednak istnieje)”!
Konszachty to podejrzane lub skryte kontakty. Dlatego jesteśmy sekowani także na blogu Pana Profesora. Gra Pan ładnie na organkach politycznych, ale za chwilę na nasze siedziby otrzymamy pozdrowienia od tow. Putina. Toż to niedawny wzór dla lewicy…
http://www.wola-boga-ojca.pl
Nie zapominajmy , ze tzw. polskie elity….skupiajace sie w Platformie naleza do Parti LUDOWEJ
Parlamentu Europejskiego.
Co do felietonu to odnioslem wrazenie, ze jest napisany przez kogos innego niz Jan Hartman…byc moze tlumaczenie bez podanego zrodla (?).
Niestety,
jako inzynier nie znosze tego rodzaju wywodow gdzie przekaz poswiecony jest na oltarzu bombastycznych popisow erudycji w stylu:
” Nihilizm otwiera wrota plemiennemu feudalizmowi…”
podlane faszyzmem… (oczywiscie) i jarzmem…” lękliwego oportunizmu”….
Ratujcie !
Dla zainteresowanych problemem Lewicy w Polsce polecam Andrzej Ledera publikujacego czesto w „Krytyce Politycznej”, ktora bedac lewicowa „do urzygu” prezerast POLITYKE o pare glow…
https://krytykapolityczna.pl/kraj/leder-jak-w-latach-70-ulotnila-sie-lewica/?gclid=EAIaIQobChMIv7mi1P_H-gIV8BxyCh2atg2fEAAYASAAEgJw3_D_BwE
Relacja Folwarczna…
a tęsknota do bycia lepszym – czyli walka o prestiż
„…Paradoksalne jest to, że w dzisiejszej Polsce relacja folwarczna rozgrywa się nie między jakimiś domniemanymi „panami” a przedstawicielami „ludu”. Rewolucja okresu 1939–1956 zmiotła tak dawnych ziemian i formację kulturową z nimi związaną, jak skromną burżuazję, najczęściej żydowską i niemiecką. Relacja folwarczna przetrwała więc przede wszystkim w wyobraźni potomków „ludu”, w swym rdzeniu chłopskiego. Przechował ów lud w swej pamięci starannie stosunek do wszelkiej zwierzchności, strach, urażoną dumę, upokorzenie i chęć odwetu. Przechował też wizję tego, co przystoi „pańskiej stronie”; brutalność, arogancję, rywalizację na to, „kto godniejszy”. A wszystko to „lukrowane” dobroczynnością. Dzisiejsza klasa średnia nosi tę lekcję w kościach i na wzór owych wyobrażonych figur, żywcem z dzieł Sienkiewicza, a może raczej – Kitowicza – organizuje sobie relacje z innymi ludźmi…. Stawką i nagrodą, o którą gra strona silniejsza, jest utwierdzenie się w swoim poczuciu wyższości. Jest to możliwe dzięki upokorzeniu strony słabszej i uzyskaniu od niej uznania. Uznania jej wyższego statusu. Przy czym ów wyższy status jest czymś więcej niż tylko uznaniem tego, że ktoś ma większy, powiedzmy, kapitał. Chodzi o pozycję, którą można by nazwać „gatunkową”, o poczucie, że jest się kimś „lepszym” w jakiś istotowy sposób…”
https://krytykapolityczna.pl/kraj/leder-relacja-folwarczna/
Ma klucze do wielu felietonów profesora… Polecam Ledera.
W czasach pogardy dla prawdy głoszonej przez nauczycieli , polityków i kapłanów nie ma miejsca dla liberalnego uniwersalizmu. Media, które stały się ramieniem zbrojnym polityków i bankierów , którzy wykupili media, nigdy nie dopuszczą do wymiany myśli, różniących się od kołtuńskich przemyśleń właściciela mediów, który osiągnął sukces materialny , dzięki zaprzedaniu się poprawności politycznej. W czasach kiedy Konstytucja stała się książką życzen i zażaleń , której nikt nie czyta i nie przestrzega zapisów i życzeń w niej zapisanych. Tylko rewolucja lub wojna może zmienić status quo w domu samobójców. Europa wyrzekając się samostanowienia i decydowania losach własnych obywateli, staje się krajem trzeciego świata,który jest skazany na wykonywanie poleceń jednej ze stron globalnego konfliktu. Nie czas ratować róż, kiedy płonie globalny porządek na naszych oczach. Liberalny uniwersalizm piękna idea.
Lewy
4 PAŹDZIERNIKA 2022 19:49
Bez tego motłochu to byś żył w jaskini, jadł korzonki i robaczki, odziewał się w skórę owcy i spał w wyrze.
Lewica to jest to. Czy lewicowa była A.O. ?
Za czasów Passenta – no niech będzie za MFR, A.O. do obu należała – w „Polityce” lewicowi byli wszyscy. Czyli nikt. Czy wszyscy czuli się lepszymi od reszty wyrobników pióra?
Alez zdecydowanie tak.
To smutne, że głupcy są tak pewni siebie,
a ludzie mądrzy tak pełni wątpliwości
Bertrand Russell
… wiele prawdy w tym smutnym felietonie.
Nastał czas – w cyklicznym procesie zmian – liberalnego faszyzmu czy narodowego liberalizmu… cywilizacyjnej zapaści…
I niebyt underclass rojącej sobie o górnym 3-5% „panów”…
J…. wszelkie napopmpowane, pelne wznioslych slow i frazesow manifesty polityczne!
To zawsze konczy sie nieszczesciem. Na szczescie pan profesor ma niewielki zasieg razenia i niedlugo przy takim wzmozeniu bedzie traktowany jak lewicowy dziwak.
Halo Panie prof. HARTMANIE, dzięki za rzeczowy blogowy wpis. ŚLE GO W PRZÓD…
SCEPTTKOM, TAKŻE kaczystom, plecami przeczytanie po niemiecku i po polsku, dzieła nowozytnego świata: „Kapitału” Karola Marksa …
Pozdrawiam z jazdy do Berlina … :))))
Rakoczy z nadodrzańskich Słubic, oczekujących przybycia w pobliżu ronda Solidarności, obok mostu granicznego dwumiasta SłubFurt, małego człowieka, Jarka populisty w niechlujnym odzieniu ….
Czy będzie strzelał z odpustowego korkowca z odpustu z Pogorzeli, miasteczka mego powrocie przez mamę Jadwigę Wałęsę
.. :)))))
Mamy do czynienia z bardzo waznym tekstem Pana Profesora. Te tendencje, ktore Pan dostrzega w dzialalnosci lewicy, są, niestety, uniwersalne. Nie znam stronnictwa, ktore nie schlebiałoby Ludowi w celu zaskarbienia sobie jego glosów, bo tylko tak mozna zdobyc władze w systemie parlamentarnym. Potem mozna ten Lud olać, choc rzadzaca w Polsce szajka tego nie czyni i stad jej katastrofalne dla panstwa w dłuzszej perspektywie utrzymywanie sie przy władzy. Katastrofalne, gdyz własnie takie skutki ma dyktando Ciemnego Ludu w zakresie wpływania na kształt państwa. Wiem, ze na tym polega demokracja i nie ma od tego odwrotu, niemniej nalezałoby non stop uswiadamiac Ciemny Lud co do hierarchii wartosci spolecznych i osobistych, aby zadowalał sie „kiełbasa” i nie aspirował do kształtowania polityki kulturalnej i spolecznej. Dochodzi Pan do słusznego wniosku: ” w egalitarystycznym spoleczeństwie rzadzą…resentyment i miernota”. Cóż wiec mają robić ci, co „mają śmiałość manifestować poczucie własnej wartosci”? Ja od lat mam przekonanie, ze należałoby ich hołubić w interesie spolecznym i państwowym, tak, własnie takich „elitarystycznych heretykow i „klasistów””, poniewaz to oni maja racje i sa sola tej ziemi. I Pan chyba dobrze o tym wie, ale uparcie pragnie wciskac te poglady lewicy. Przeciez przyjecie ich sprawiloby, ze lewica przestałaby byc lewica:))) Ja bym nie plakała z tego powodu, ale wiem, ze obecna lewica stracilaby wyborców, ktorych i tak nie jest tlum.
I jest Pan tego swiadom: „Niestety, groźny demos nie odpowie pieknym za nadobne – nigdy nie uzna „wykształconego z duzego miasta”, a tym bardziej intelektualistow za równych sobie.” A ja pytam: co mnie to obchodzi? Demos powinien, powtarzam, dostac to, co jest u niego wartoscia najwyzsza, czyli „kiełbasę”. Wmawianie mu, ze jest równy „intelektualistom”, jest zbrodnią, ktora powinna byc ścigana z mocy prawa. Jest to groźne kłamstwo, które owocuje nastepnie przejmowaniem władzy przez taki PiS i faszyzacja kraju.
I tu zaczyna Pan miotac sie w sprzecznosciach. Z jednej strony „…potrzebujemy swiata, w którym oprócz zaklęć o powszechnej równosci i szacunku dla kazdego człowieka bedzie jeszcze miejsce na oceny moralne i sady smaku.” Przeciez Pan sam wie, ze deklamacje o równosci wszystkich ludzi są absolutnie dete i nie znajduja odzwierciedlenia w rzeczywistosci. Ale „oceny moralne i „sady smaku” sa realne, tyle ze nie nalezy ich oczekiwac od lewicy, która nie ma do tego kompetencji ani intelektualnych, ani moralnych. Słusznie zreszta Pan na tym etapie nie pisze juz o „lewicy”, ale o „liberalizmie”:))) Tak, i tu sie zgadzamy. To liberalizm traktuje równo ludzi, dajac im równe szanse. Oczywiscie nie wszyscy chca i sa w stanie z nich skorzystać, wiec w praktyce spoleczenstwo jest rozwarstwione niezaleznie od tego, jakim ustrojem sie rzadzi. I bardzo dobrze, i trzeba sie z tym pogodzić.
Problemem Lewicy jest to, ze wyraznie wyprzedza swoich wyborcow i swoje wyborczynie, niektore jak Kalina w pideszlym wieku.
Nie obawiajmy sie smiesznosci!
Lewy pragnie wymiany motlochu. Na Madagaskar?
Ostatni miesiąc to wybory w Szwecji, we Włoszech i w Bulgarii. Punkt wspólny? Wygrana prawicy. Co na @lewy od motłochu?
Tzw. „Państwa Demokratyczne” zostały opanowane przez mafię.
Po prostu….
Szantaż, przekupstwo, zastraszanie, mordy polityczne.
Al Capone ma wielu nasladowców w zachodnim świecie.
Głową tego monstrum, ośmiornicy mackami obejmującej świat, są szefowie banków, funduszy hedgingowych, monstrualnych grup kapitałowych.
Obcięcie macek osmiornicy bedzie trudne, skoro splecione są w braterskim uścisku z klasą polityczną.
I mają do dyspozycji armie, policje, prokuratury, sady, media.
Ofiarami sa narody, zwykli ludzie.
Włochy czy Rosja, Chiny, pokazały że można z tym rakiem walczyć.
Ale czy zwyciężyć?
Skoro najwyższą wartością jest pieniądz, stan posiadania, a nie patriotyzm, honor, uczciwość?
Ps.
Arystokracja pogardzała motłochem.
Elity pogardzają plebsem.
Nie inaczej jest z obecną arystokracją, w tym partyjną.
Wybory co 4 lata, to nie jest demokracja.
Tym bardziej, że wygrywają prawie zawsze pieniądze włożone w kampanię wyborczą i minuty w mediach, na lansowanie SIEBIE.
Saldo mortale
5 PAŹDZIERNIKA 2022
10:35
Ostatecznym argumentem rozstrzygającym w sporze z każdą elitą, są widły, sztachety, brukowce.
I ofiara krwi….
Żaden inny argument do rządzących nie trafia.
Bez względu na ustrój.
Ładnie te cykle zmian opisali Pareto i Michels.
Ale, kto by ich czytał…..
Nie czytając, skazani jesteśmy na powtarzanie w nieskończoność tego co już było.
yweL
5 PAŹDZIERNIKA 2022
9:08
Nie wydaje mi się abym zawdzięczał Kuchcińskiemu, Sasinowi, Morawieckiemu i samemu Kaczyńskiemu tego że nie jadam korzonków i nie żyję w jaskini. Fakt, że wśród pisowców krążą takie opowieści, że to wszystko zawdzięczamy Gnomowi.
Ale chcę ci wyjasnić jedną rzecz. Motłoch istnieje niezależnie od poziomu wykształcenia jego poszczególnych jego reprezentatow. Motłoch zaatakował Kapitol, a jego prominentnym przedstawicielem jest Trump, który inspirował motłoch do tego ataku.. Motłoch w Polsce reprezentują rycerze Bąkiewicza, Konfederacja z Baraunem i Korwinem na czele i wreszcie motłoch to niszcząca Polskę partia PIS z jej naczelnym guru.
Natomiast rzeczywiście nie wszystkich pisowców określiłbym tym mianem. Znam porządnych pisowców, którzy nigdy by nie skrzywdzili nikogo, w życiu codziennym potrafią odróżnić łobuza, ale jak przyjdzie do oceny pisowskiego motłochu, mają jakąś klapę na oczach. Tu łajdactwa nie dostrzegają ! Jest to osobliwe.
Co do tych, którym zawdzięczam, że chodze w butach, jestem dobrze ubrany i nie śpię w jaskini, to jestem im wdzięczny. Ale tacy są wszędzie. nawet w Rosji Putina są dobrzy szewcy, krawcy…ale jak się przyjrzeć blizej tym fachowcom, i kiedy okazuje się, że 80% popiera bandytę Putina, to mimo szacunku dla ich zawodowych umiejetności , mam dla nich tylko określenie „motłoch”.
Ten czowiek – jeleń, który tak spektakularnie pokazał się w Kapitolu, też z pewnością jest jakimś fachowcem, może od butów, tak jak niejaki Legutko jest fachowcem od filozofi greckiej, co mu nie przeszkadza należeć do motłochu wykształconego (taki pleonazm)
Pozdrawiam
Sorry, nie pleonazm tylko oksymoron
@ Głos zwykły:
” Historyk zaś doda, że Polska padła ofiarą takiego myślenia w roku 1939 i później. Rezultat to okrojenie terytorium kraju o połowę i ubytek kilkunastu milionów ludności, oraz egzystowanie Polaków przez 44 lat w komunizmie, który de facto niczym się nie różnił od faszyzmu.”
W 1939 roku Polska padła ofiarą myślenia w kategorii partykularnych interesów.
Myslenie kategoriami dobra ogólnego kazałoby zawiązać szeroką koalicję antyhitlerowską(której powstanie i tak życie wymusiło).
W wyniku wojny życie straciło 6 do 8 mln obywateli polskich, z czego Polaków 2 do 3 mln. Pozostałe ofiary to głównie Żydzi (3 mln) oraz Rusini. Kilka milionów Ukraińców oraz Białorusinów po wojnie pozostało na terenach ZSRR, część obywateli polskich nie powróciła z emigracji, stad ubytek ludności powyżej 10 mln.
Porównanie hitleryzmu z komunizmem z punktu widzenia Polski wychodzi jednak bez porównania na korzyśc tego drugiego- wystarczą dane demograficzne.
W wyniku wojny, pomimo znaczych zniszczeń majątek Polski się powiększył (w wyniku przejęcia bogatych wschodnich części Rzeszy) a w latach bezpośrednio po niej ziemie zachodnie, mimo że zostały złupione najpierw przez cofających się Niemców, później przez Rosjan i rodzimych szabrowników, wytwarzały większość polskiego dochodu narodowego, który 2 lata po wojnie przekroczył przedwojenny.
Moim zdaniem klasy wyższe w Polsce nie są tożsame z elitami. Elity zaś oraz klasy wyższe w Polsce nie są problemem związanym z egalitaryzmem, a są bardzo związane z państwem, głównie poprzez pasożytowanie na nim. Taka sytuacja żadną miarą nie jest sytuacją państwa liberalnego, a jakiegoś ułomnego kapitalizmu, różnie określanego. Dlatego tak ważną kategorią jest w Polsce: „władza”. Istnieją formalne i nieformalne struktury władzy do których należą nie tylko klasy wyższe i elity, ale generalnie wszyscy, którzy z tych struktur są w stanie korzystać przez wybór lub w inny sposób, przy czym często wybory są iluzoryczne. Weźmy sobie spółdzielnie mieszkaniowe. Zarządy spółdzielni i ich prezesi to nie są żadne elity, albo klasy wyższe. Teoretycznie jest to struktura samorządowa. Praktycznie jednak statuty spółdzielni zawierają zapisy, które pozwalają zarządom spółdzielni kontrolować wybór przez walne zgromadzenie wybór członków rad nadzorczych. W ten sposób tworzy się warstwa uprzywilejowana w spółdzielniach, złożona z zarządu, niektórych pracowników i niektórych członków spółdzielni. Ogół członków spółdzielni w ramach świadomej polityki tej warstwy uprzywilejowanej natomiast jest świadomie pozbawiana wiedzy potrzebnej do kontrolowania struktur władzy. Taki schemat jest powielany w wielu różnych instytucjach. Co więcej może on się wspierać dodatkowo na upodobaniach członków zarządu np. w sferze seksualnej, tak jak w przypadku problemów kościoła katolickiego. Większość tych struktur promuje mierność i rozmaite bariery. Nieliczni faktycznie są tutaj beneficjentami. Dominuje klientelizm.
Dlaczego antylewicowa Amazonka Kalina nic nie rozumie z demokracji? Bo dominuje w jej wymyslach ekskluzja. Ekskluzja eliminuje pozostale atrybuty demokracji, ktora nie jest przeciez bytem stalym,. Tego Kalinowa niestety nie wie.
Ponizej cytat skrajnej prawicy, ktora pistradala polityczne mysli. Jej przedstawicielka nic nie rozumie z socjalnej gospodarki rynkowej, w ktorej….
„ „Niestety, groźny demos nie odpowie pieknym za nadobne – nigdy nie uzna „wykształconego z duzego miasta”, a tym bardziej intelektualistow za równych sobie.” A ja pytam: co mnie to obchodzi? Demos powinien, powtarzam, dostac to, co jest u niego wartoscia najwyzsza, czyli „kiełbasę”. Wmawianie mu, ze jest równy „intelektualistom”, jest zbrodnią, ktora powinna byc ścigana z mocy prawa. Jest to groźne kłamstwo, które owocuje nastepnie przejmowaniem władzy przez taki PiS i faszyzacja kraju“.
Autorka powyzszego tekstu uwaza sie za wlascicielke der Weltgeist, a prezentuje zaledwie wsteczny, prowincjonalny, oscylujacy na granicy faszyzmu, taniego populizmu, ktory rzekomo krytykuje. Kalina sie nie wstydzi. Krytykuje pisowych ludzi, a posluguje sie ich mowa. Idzie w swojej wstecznisci dalej. Za kim teskni Kalina?
„Historia zatoczyła koło – epopeja nowoczesności dobiegła końca, a na opustoszałej scenie panoszą się anachroniczni i trywialni uzurpatorzy”.
Panie Profesorze,
Pan się temu dziwi? W przeciwieństwie do Pana, ja się spodziewałem takiego obrotu sprawy. Już przed co najmniej dwudziestu laty podejrzewałem, że tak się sprawy potoczą. Co prawda miałem na myśli nie tylko Polskę, ale podkreślam: brałem to pod uwagę!
A kiedy, zazwyczaj podczas rozmów prywatnych, sugerowałem, że do tego dojdzie, to moi rozmówcy, chociaż nie wszyscy, kiwali głowami, robili maślane oczy, wypinali piersi i niemal pukali się w głowy.
Zawsze próbowali mnie przekonywać, że przed nami jest przyszłość, wielka przyszłość i ta przyszłość należy do nas, itp. cuda.
Przyznaję, że nie używałem wówczas określeń i zapewne wszystkich argumentów, które Pan zawarł w swoim powyższym wstępniaku, ale moje sugestie sprowadzały się, mniej więcej, do tego samego. Niestety – jak grochem o ścianę.
No a dzisiaj, sam Pan przyznaje i powtórzę Pana słowa, bo warto:
– zapłaciliśmy wysoką cenę za błazeństwo i cynizm, obłudę i tchórzostwo, konformizm i interesowność, za oportunizm i ten nieszczęsny protekcjonalno-przymilny stosunek do mas, przeradzający się w brak szacunku do samych siebie.
Jeśli posuniemy się jeszcze krok dalej na tej drodze, katastrofa czeka (…) całe społeczeństwo!
To smutne.
———————————————————————————————–
Czytając poszczególne komentarze na forum, ponownie – jakżeby inaczej – zaskoczył mnie oczywiście, @zwykły. On to chyba robi specjalnie, nie będąc świadomy, że jego dziwaczne uwagi i koszmarne łamańce myślowe, ocierają się o niesubordynację forumową?
Oj, niedobrze. Powiem więcej: fatalnie!
Otóż we wczorajszym komentarzu, z godz. 21:53, @zwykły stwierdził m.in, że cyt.:
„(…) EGZYSTOWANIE POLAKÓW PRZEZ 44 LATA W KOMUNIZMIE [tj. w okresie powojennym], KTÓRY DE FACTO, NICZYM SIĘ NIE RÓŻNIŁ OD FASZYZMU [podkreśl. moje]”.
No cóż, napisać że powyższe zdanie jest idiotyczne, to znaczy – nic nie napisać!
Ale z drugiej strony, zupełnie poważnie się zastanawiam, czy polemika na forum bloga z człowiekiem, który ma klapki obok oczu, bielmo na oczach oraz wyraźnie przytłumiony słuch, ma jakikolwiek sens? Mam wątpliwości.
Dlatego pragnę jedynie poinformować @zwykłego, że w Polsce nigdy nie było komunizmu, ani w omawianym okresie powojennym, ani kiedykolwiek w historii naszego kraju. Tym samym wskazanym byłoby, aby @zwykły, korzystając z ogólnie dostępnej literatury, zapoznał się (przynajmniej pobieżnie, albo nawet tylko fragmentarycznie) z problematyką i zagadnieniami dot. faszyzmu i komunizmu. Koniecznie!
PRL, czyli umowny okres lat: 1944-1989, był daleki, a nawet bardzo daleki od ideału. I nikt rozsądny temu nie zaprzecza. Na marginesie, nie wiem jak inni forumowicze, ale ja nie znam państwa, o którym można byłoby powiedzieć, że było lub jest idealne.
Więcej, wielu historyków, nie tylko wojskowości, twierdzi wręcz, że w latach
1944-1956, Polska była niemal klasyczną kolonią, całkowicie podporządkowaną ZSRR. Nawet jeżeli tak było, to absolutnie nie znaczy, że wówczas Polacy żyli w komunizmie. Nie żyli, ponieważ – powtarzam – w Polsce nigdy nie było komunizmu. Dlatego mówienie lub pisanie, że w okresie powojennym, Polacy żyli w komunizmie jest absurdalne.
Na zakończenie pragnę także poinformować @zwykłego, bo pewnie tego nie wie, że PRL utrzymywał stosunki dyplomatyczne, konsularne, gospodarcze, naukowe, kulturalne i inne – z większością tzw. społeczności międzynarodowej, na Wschodzie i na Zachodzie. Czyli z krajami, które utrzymywały między sobą wzajemne relacje, oparte na zasadach prawa międzynarodowego.
Apeluję do @zwykłego, aby nie przesadzał w swoich złorzeczeniach i wypłakiwaniu się!
Nawet kierowca prowadzacy samochód musi przejsć badania, a smiejący się przygłup, sugerujący jak zarzadzac finansami i strategiami dużego państwa europejskiego , już nie koniecznie. To chyba sen. To się nie dzieje naprawdę.
Może to Mauro wyjaśni
Kalina donosi, ze znalazla platonska „druga polowke „, mianowicie siebie sama i zamiesza budowac Weltgeist, zapominajac calkowicie, ze po drodze jest Zeitgeist do pokonania. Kalina pisze dzielo zapominajac, ze uprzedzil ja w tesknotach syn Linzu. Na szczescie nie udalo mu sie zrealizowac wlasnego „Projektu“. Kalina ciagle sie nie wstydzi i zmienila styl z na opak, na styl antyczny.
Kaczynski probuje zastapic lud krytykujac wyksztalciuchow i jednoczesnie wykorzystuje glos ludu. Wychodzi tani populizm. Ma wielu nasladowcow, nawet Swiatowida i jedna nasladowczynie. Odwazny jest Kalina.
Zastanawiam sie czy Platon byl faszysta.
Andrzej Falicz
5 PAŹDZIERNIKA 2022
4:00
Andrzej Falicz
5 PAŹDZIERNIKA 2022
4:05
Andrzej Falicz
5 PAŹDZIERNIKA 2022
4:13
Falicz, jeb się sam, a najlepiej z ks. dr Bylejakim, jeśli ci fallusa (vomer subanalis) dostanie…
Zabrakło tego ,co zrobili Czesi.Na 10 lat pezetperowcy ,u nas powinni być na marginesie polityki.Dziś lewica byłaby bardzo silna.Zawódł Bugaj, ze swoja Unią Pracy.w SDRP ostali karierowicze i nieudaczniki.A IDEOWCÓW WYCIĄŁMiller z DYDUCHEM,W TZW WERYFIKACJI.ŁASKAWCA DLA MIZERII ,KOMROMITUJĄCEJ SIĘ W REZIMOWEJ SZCZUJNI ,DZIŚ POUCZA W Polsacie.Paranoja.Zandberg za mocno na lewo ,a TEN OD WiOsny łgarz.,W SPRAWIE MANDATU POSELSKIEGO.A CZARZASTY ,POWINIEN POLECIEĆ NA ZBITY PYSK ,ZA UTĄĆENIE PANA ROZENKA.
„- Jasiu, Jańciu, dla miłości
Boga Ojca jedynego,
Nie nudź też tak bez litości,
Bo nim przyjdzie co do czego,
Tak udręczysz, tak utrudzisz,
Tak wymęczysz, tak wynudzisz,
Że aż krew się w żółć przemienia.
– Już to ja tak z urodzenia.
(„Dożywocie” – Aleksandra Fredro, jakby ktoś się pytał)
Kalina nie pojmuje zadnego atrybutu demokracji wylewajac pomyje na wyborcow. Kalina klania ku teoriom spiskowym. Czyzby projekcja przemieszczona?
Katolicy zawyli….Od dawna w Polsce panuje obyczaj,który głosi,że o zmarłych mówi się wyłącznie dobrze,albo wcale. Jednak okazuje się,że że to dotyczy tylko „naszych”. Wystarczyło,że O.Lipińska powiedziała parę sensownych słów o zmarłym J.Urbanie i natychmiast prawicowcy katolicy wpadli w szał przeciwko O.Lipińskiej.
Można było nie lubić Urbana,można było nie lubić i doceniać twórczości O.Lipińskiej,ale ten jazgot prawicowego betonu jest typowy dla wszelkiej maści hipokrytów i Dulskich.
Wpis Pana Profesora to jakaś jeremiada na to, że jest jak jest. ,,Niewłaściwi ludzie” otrzymali? nabyli? prawa do posiadania których, zdaniem Pana Profesora prawa mieć nie powinni, bo nie mają predyspozycji , kompetencji, kapitału kulturowego, nie umieją z nich rozumnie korzystać, ba ów awans generuje negatywne sytuacje, zagrożenia. Jako, że wszystkie ,,cukierki szacunku” zostały już rozdystrybuowane wszystkim, więc gawiedź nie ma już o czym RACJONALNYM marzyć więc jest zaspokajana co raz większymi aberracjami. Martwi Pana , że elita zaniknęła bo wszyscy są elitą ale próżne to zmartwienie: elity trzymają się dobrze. A nawet lepiej.
Rozumiem, że marzy się Panu jakaś arystotelesowska Arkadia ,,słusznie dumnych”, którzy będą zarządzać tym bajzlem w sposób etyczny, zgodny z rozumem i dla obopólnego dobra?
Dokonajmy więc przeglądu owej elity. Zapewne Pan jako profesor unieersytetu czuje przynależność do niej? W sumie słusznie: wiedza, erudycja, dorobek naukowy ale…Moi znajomi z wykształceniem wyższym technicznym uważają przedstawicieli nauk humanistycznych za wodolejących ściemniaczy, którzy o niczym konkretnym pojęcia nie mają a zgłaszają pretensje do dobrego życia. Można by ich skwitować: biedne, ograniczone Morloki, nieprawdaż?
To może od innej strony: PROFESOR UNIWERSYTETU. Czy może być coś bardziej elitarnego? Ale…profesorami są też K. Pawłowicz, W. Roszkowski, był J. Szyszko a i nasz Adrianek, gdyby prezydentura mu nie przeszkodziła byłby już Pana kolegą w profesorstwie. Czy, choćby te wymienione przeze mnie osoby (a takich osób są tysiące) są elitą? Czy prezentują przypisywane elicie, przez Pana i innych zwolenników elitaryzmu, przymioty? Odpowiedź ciśnie się sama na usta…
To od innej strony: elitarność po przez merytokrację. Komu jak komu należy się status elity jak nie wybitnemu fachowcowi?
Spójrzmy na kryzys z 2008: prezesi ,,banków zbyt dużych by upaść” posiadający ,,unikalną wiedzę z finansów i zarządzania” i ,,wykonujący robotę boga” a związku z tym nieprzyzwoicie sowicie wynagradzani. Ci ludzie ,,nie wiedzieli”? ,,Nie rozpoznali zagrożeń”? Czy tylko mieli to gdzieś – ważne by wykonać plan roczny i skasować premię? (To ważne: dla wniosków mojego wpisu). Jeżeli było cokolwiek bardziej elitarnego niż ci prezesi to chyba monarchowie? A tu okazało się za ,,Panama papers”, że sama Korona Brytyjska oszukiwała na podatkach. Przypominam, że formalnie elitarny doktor nauk prawnych A. Duda syn profesora J. Dudy zwyczajnie kantował na delegacjach. Ufam, że tylko on…
Konkluzja jest taka: to nie awans chamów jest źródłem problemu ale właśnie ta elia, której ,,rozpuszczenia się” Pan tak żałuje jest przyczyną niebezpiecznych tendencji. To ci, którzy są elitą (tak, tak -zawsze są ci co ,,na górze” i ci co są ,,na dole”) suflują kmiotką co raz bardziej chore i zdeprawowane pomysły i przykłady. Tu lekcja historii: w 2poł. XIXw upowszechniło się powszechne prawo wyborcze. Chyba nie ma większej tragedii z punktu widzenia elit niż obdarzenie chamów prawem głosu. Przecież kmiotki od razu zrobić powinny użytek z uzyskanego prawa głosu i głosując na socjalistów czy socjaldemokratów dokonać pogromu elit. A jednak tak się nie stało – walcząca o zachowanie status quo elita podsunęła masom nowe namiętności: nacjonalizm i patriotyzm. Z wiadomym skutkiem…
Jako eksponat lewicowy powinienem się włączyć do dyskusji, ale mogę tylko dodać, że to brzmi jak kazanie z ambony. Należy uszanować i się nie odzywać
Wszystkiego najlepszego
PS. „My propagandy nie łykamy jak żaba szlam” usłyszałem przed chwilą z telewizora.
@saldo mortale
Jakis wyjatkowo ciemny ten kibuc, z ktorego Pan nadaje:))) A ja sie brzydze ciemnota
Ten felieton jest dobry jako odczyt dla profesorów, ale nie jako wykład dla mas . W jaki sposób ma się on przyczynić do obalenia reżimu Kaczyńskiego ?
Mad Marx 5 PAŹDZIERNIKA 2022 15:15
Owa szeroka koalicja antyhitlerowska to i owszem mogła teoretycznie zostać zawiązana, ale w 1938 r. , a nie w 1939. Następna sposobność do jej zawiązania nadarzyła się dopiero w roku 1941. W roku 1939 to i owszem Polska mogła przystąpić do koalicji państw osi, będąc otoczona przez Niemcy z trzech stron. Na skutek odmowy Polski do koalicji państw osi przystąpiła ZSRR, która w gruncie rzeczy była państwem faszystowskim i takim jest do dzisiaj. PRL jako satelita ZSRR dzielił tą samą ideologię. Faszyzm plus początkowo brak środków antykoncepcyjnych, a potem dzięki dużej ilości braków w stomilowskich kondonach, jednak jak widać w sferze zwłaszcza demograficznej pozwalał Polakom na znaczny wzrost i też unifikację rasową.
@Hyde
Gdybyś czytał coś więcej niż papier toaletowy z należytym zrozumieniem, to doczytał byś się, że dwóch największych powojennych polskich poetów tj. Miłosz i Herbert byli zdania, że PRL była faszystowska.
@zwykły,
Dobrze Ci radzę @zwykły, nie pozwalaj sobie za wiele i nie przeciągaj struny.
Nie wiem, ile masz lat, ale nie rób z siebie gówniarza!
Już raz napisałem, ale powtórzę: licz się wreszcie ze słowami, albo wynoś się z forum tego bloga – do jasnej cholery. Najwyższa pora! Po raz kolejny udowodniłeś naocznie, że blog POLITYKI, to nie jest miejsce dla Ciebie.
Nie ma najmniejszej potrzeby, abyś na tym forum, degradował się do roli papieru toaletowego! Podkreślam: nie ma takiej potrzeby!
PS.
To, że – Twoim zdaniem – dwóch poetów polskich, tj. Miłosz i Herbert, uważali, iż PRL była państwem faszystowskim, to absolutnie nie znaczy, że tak uważał ogół Polaków w kraju oraz mieszkających poza granicami Polski.
Postaraj się to zrozumieć. Ty chyba masz swój rozum i nie musisz powtarzać opinii poetów?
Przy okazji,
wiem, że Miłosz i Herbert, prywatnie mieli bardzo krytyczny stosunek do realiów w PRL-u. Ale nigdy nie słyszałem, aby uważali PRL za państwo faszystowskie. Gdzie Ty uzyskałeś tego rodzaju informacje?
Zakładam, że rozumiesz znaczenie pojęcia: „państwo faszystowskie”?
Mr Hyde 8 PAŹDZIERNIKA 2022 15:08
No, ja w odróżnieniu od ciebie czerpię wiedzę z książek, a poza tym myślę logicznie. Bo zauważ, że jeśli piszesz, że w Polsce nie było nigdy komunizmu, to jak by określić ten kraj, gdzie I sekretarzem jest zwolennik wielkiej Polski, gdzie działa PAX i Stowarzyszenie Grunwald oraz gdzie dominuje wojsko i policja, oraz służby specjalne i jest w gruncie rzeczy tylko jedna partia, a raczej wąski krąg wodzowski, który rządzi, a w jej doktrynie jest wielka wojna z Zachodem. Wojna napastnicza, a nie obronna. Gdzie za poglądy idzie się do więzienia i tradycją UB jest bicie do nieprzytomności w celu zrobienia z każdego agenta, a jeśli nie to likwidacja figuranta. Plus jeszcze całkowite rasowe wyczyszczenie Polski. Państwo faszystowskie ma dwie istotne cechy, Po pierwsze jest to państwo korporacyjne, a po drugie państwo wodzowskie, gdzie nie ma opozycji i miejsca dla osób nie popierających wodza i korporacji. To prawda, że sowiety miały więcej wspólnego z hitleryzmem, a raczej odwrotnie, bo to Hitler i jego kumple uczyli się na wzorcach sowieckich, ale generalnie mówi się używając najbardziej ogólnej kategorii o faszyzmie. A zważ jeszcze jak postrzega faszyzm gospodarze tego bloga.
@zwykły
8 października 2022
23:21
„No, ja w odróżnieniu od ciebie czerpię wiedzę z książek, a poza tym myślę logicznie”.
Sam widzisz, jak traktujesz innych uczestników forum. Tradycyjnie, kolejny już raz, nie obeszło się bez ironizowania! No i w jakim celu?
Ale tym razem, postanowiłem nie reagować.
Jeżeli jesteś szczególnie zainteresowany tematyką dot. państw faszystowskich, a jest ona z pewnością interesująca, to przy innej okazji, powinieneś przeanalizować również historię europejskich mocarstw kolonialnych, ze szczególnym uwzględnieniem, np.: powojennej Hiszpanii i Portugalii.
Zapewne nie zaszkodzi także zapoznać się z okresem drugiej połowy lat 30. II RP.
O hitlerowskiej III Rzeszy, faszystowskich Włoszech oraz militarystycznej Japonii – nawet już nie wspominam.
Analiza historii tych państw dale wiele, wartościowego materiału do przemyślenia.
Naprawdę warto.
I na zakończenie,
nie ważne, skąd Ty bądź ktokolwiek inny, czerpie wiedzę: z książek czy z innych źródeł? Istotne jest to, aby uzyskane informacje stanowiły rzeczywistą, autentyczną WIEDZĘ, a nie tylko ciekawostki.