Orlando i Podła Zmiana
I co, zdrowa polska prawico? Nadal będziesz szydzić ze słowa „homofobia” i traktować wrogość i pogardę w stosunku do osób homoseksualnych jako naturalny, zdrowy odruch normalnych ludzi? W najstraszniejszym w historii ataku pojedynczego napastnika zginęło dziś 50 osób przebywających w klubie gejowskim w Orlando w USA.
W tej zbrodni spotkały się dwie prawice i dwa konserwatyzmy. Pierwszy z nich to prymitywne, archaiczne wierzenia w rzekome zło, jakim jest homoseksualizm. Ta zjadliwa ciemnota poczęła się na Bliskim Wschodzie przed kilkoma tysiącami lat i przenosi się wehikułem zrodzonych tam wyznań aż do naszych czasów. Surowi pasterze i koczownicy Lewantu, pędzący swe nędzne stada od oazy do oazy, szczędzący w swym twardym życiu każdą kroplę wody i każdą kroplę spermy, wymyślili zakaz stosunków homoseksualnych.
Nie wiedzieli, że kiedyś judaizm, chrześcijaństwo i islam rozniosą go po świecie jak zarazę. Biedni młodzi ludzie w Orlando stali się późnymi ofiarami dzikich górali sprzed tysięcy lat. Straszne to i zadziwiające. A drugi konserwatyzm to ten kowbojski, amerykański, który głosi, że każdy prawdziwy mężczyzna musi mieć strzelbę i bronić się sam. Ta strzelba, niczym stalowy kutas, ejakulujący nabojami, wyrażać ma jego męską moc, autonomię i panowanie nad wszystkim, co znajdzie się w zasięgu jego strzału. Taki teksański obciach.
A więc spotkały się w Orlando dwie dzikości: ta od nienawidzenia pedałów i ta od strzelania do frajerów, którzy wejdą na nieswój teren. Mam nadzieję, że Amerykanie nareszcie pójdą po rozum do głowy i jak każdy cywilizowany kraj odbiorą ludziom broń. Czy Dziki Zachód ma trwać w USA do końca świata?
W Polce trendy są wręcz odwrotne. Macierewicz tworzy bojówki, którym zamierza rozdać karabiny. Paramilitarne (a wkrótce jak najbardziej militarne) organizacje, tak miłe pisowskim sercom (bo i przed ruskim obronią, a jak trzeba, to i przed lewakami), nie słyną specjalnie z wrażliwości na homofobię. Wręcz przeciwnie. Kojarzą się raczej z pięknym i prawem chronionym w Polsce (wprawdzie krótko, ale jednak) „zakazem pedałowania”. Jaką mamy gwarancję, że wyposażony przez Macierewicza w karabin i wychowany na homofobicznych kazaniach kościelnych dwudziestolatek nie wpadnie do klubu gejowskiego w Warszawie i nie zacznie strzelać? Nie mamy żadnej gwarancji.
Po tragedii w Orlando inaczej będziemy już patrzeć na prostaków z poselskimi legitymacjami, którzy pozwalają sobie szydzić z parad równości i opowiadać głupstwa, że geje i lesbijki nie są dyskryminowani, tylko niech siedzą w domu, a nie pokazują się na ulicy ze swoimi… odstępstwami od normy.
A ruch LGBT w Polsce powinien w obliczu Podłej Zmiany podwoić swoje wysiłki i być może zmienić swą retorykę. Dziś stawia na radosne manifestowanie swojej tożsamości, na radość, muzykę i zabawę. Może ta formuła już się wyczerpała? Może czas na to poważniejszy. Pozwalam sobie poddać tę myśl pod rozwagę działaczy.