Macierewicz niszczy Polskę!
Pułkownik Adam Mazguła odważył się postawić Antonimu Macierewiczowi, Patriocie Roku, pytanie: A jakiego państwa? Trudno bowiem wyobrazić sobie, aby na Kremlu nie radowano się, że Polska znalazła się w rękach antyzachodniego PiS, zaś polska armia w rękach małpy z brzytwą.
Opinia publiczna ubrała go w kaftan bezpieczeństwa. Ale ten kaftan nie krępuje Antoniego Macierewicza, lecz nas. Skoro umówiliśmy się, od taksówkarza do Prezesa PL, że „Antoni taki jest”, to Antoni ma od nas immunitet. Może szaleć bezkarnie. Prezes się go boi, a jednocześnie podziwia. Poza tym zna go sto lat i miło mu wierzyć w słodkie słówka o niezłomnej lojalności.
W dodatku Antoni jak Luca Brasi, przyboczny Don Corleone, świetnie nadaje się do straszenia. Straszyć Antonim można partię, Ziobrę, a przede wszystkim Polskę. Uważajcie, mówi Prezes, bo jak mnie szlag trafi, to dostaniecie się w łapki Antoniego, a wtedy to już nie przelewki.
A my, naród, co na to? Mówimy: „Ależ tak, Panie Prezesie”. Boimy się Antka, boimy się tego Wolanda, tego Behemota, tego dybuka, który kojarzy się nam tyleż z sanacyjnymi watażkami, budowniczymi Berezy Kartuskiej, ile z Che Guewarą – ulubionym bohaterem młodości obecnego Wiceprezesa Polski. A czym bardziej się go boimy, tym większa jest jego władza i tym bardziej stajemy się wobec niej bezsilni.
Nie miejmy złudzeń, że władza Macierewicza kończy się na wojsku. I tego zresztą byłoby za wiele. Nocna napaść na agendę NATO, bezwzględne czystki w kadrze dowódczej, terror ideologiczny w wojsku, efebowie w roli asystentów, medale dla Misiewiczów, absurdalne przypisywanie rządowi dziejowej doniosłości zasługi w postaci garstki amerykańskich żołnierzy na terenie Polski, a wreszcie znieważenie Francji i zapowiedź zakupów bliżej nieokreślonych helikopterów u zaprzyjaźnionych dostawców – to katastrofa jednego środowiska, jednej sfery życia państwowego.
Ale na tym się przecież nie kończy. Macierewicz kontroluje wiele spółek, na przykład energetycznych, obsadzając je bez żadnego wstydu i zażenowania swoimi ludźmi, wolnymi od wszelkich kompetencji merytorycznych, lecz za to pewnych politycznie. Buduje nomenklaturowo-ideologiczne imperium instytucjonalne, rozciągające się daleko poza wojskowość i służby. Ma swoich ludzi wszędzie, a chętnych do karier per rectum Wiceprezesa wciąż przybywa. Groteskowa gala „Patrioty Roku” w krakowskiej operze (bal w operze?) jest tego najlepszym dowodem.
Niebywale inteligentny i oczytany, zawsze spokojny i uśmiechnięty, bez najmniejszych oznak wstydu czy zażenowania opowiadający najbardziej haniebne bzdury, potwarze i oszczerstwa, Antoni Macierewicz poraża nas i paraliżuje. Jak daleko można posunąć się w bezwstydzie, nepotyzmie i mitomanii? Ile jeszcze powstać musi komisji do wykazania, że Tusk z Putinem zabili Lecha Kaczyńskiego, żebyśmy zaczęli działać? Ile ofiar Smoleńska musi wykopać z grobów PiS z Macierewiczem, zanim powiemy: „dość tej paranoi!”?
Na razie testy cierpliwości zdajemy wybornie. A PiS z Macierewiczem pozwalają sobie na więcej i więcej. Skoro można wydawać i pomawiać agentów (jak uczynił Macierewicz w raporcie z likwidacji WSI), skoro można bredzić o zamachu w Smoleńsku, zatrudniać freaków w swoich komisjach, departamentach i zarządach spółek, to można i stworzyć bojówki „obrony terytorialnej” – zbrojne ramię PiS. Nie mam żadnych złudzeń, że to wszystko układa się w scenariusz znany z późnych lat trzydziestych, tzw. sanacji, gdy państwo polskie znalazło się w rękach faszystów i mafiosów. Wtedy też rządzili Macierewicze. A Prezes, czyli Naczelnik, już nie żył… Harcowały te myszki z szabelkami i naganami aż miło. Czy teraz byłoby inaczej?
Opozycja nie wie już, w co ręce wsadzić. Destrukcja państwa i restauracja PRL jest tak dynamicznym i wielokierunkowym procesem, że nie nadążamy z alarmowaniem społeczeństwa. Trzeba na raz wyjaśniać sto rzeczy – tłumaczyć ludziom, co to jest trójpodział władzy, niezawisłość sądów, niezależność prokuratury, służba cywilna, media publiczne, polityka zagraniczna… Ludzie nie nadążają. Płonie las, a Macierewicz sobie rośnie sobie bezpiecznie, przez nikogo nieniepokojony, jak ta różyczka, a raczej barszcz Sosnowskiego. Nie ma kto się zająć jego tępieniem.
Tymczasem Macierewicz jest większym zagrożeniem dla kraju niż Kaczyński, ze swoimi deficytami umiejętności społecznych, fobiami i kompleksami. Groźniejszy niż marionetkowy i bezsilny Duda, trywialna Szydło czy Gowin rozdający swoim marne parę milionów na „filozofię chrześcijańską”. Macierewicz ma powiązania w najbardziej niebezpiecznych i paskudnych środowiskach – od egzotycznych faszystów z Południowej Ameryki, aż po agentów SB i Rosji. W dodatku trzyma łapę na politycznych zasobach Rydzyka, z którym są jak dwa diable rogi, bodące we wszystko, co mogłoby zagrozić strukturom władzy budowanym na tępo klerykalnej i szowinistycznej ideologii, mobilizującej masy przez pychę, lęk i egzaltację religijną.
Endecka przebiegłość i determinacja Macierewicza nie ma żadnego odpowiednika po stronie opozycji. Nie można mu przeciwstawić żadnego polityka równie zdeterminowanego, walecznego i utalentowanego. Niczym jakiś rycerz Krainy Ciemności stoi sam w polu z nagim mieczem i uśmiecha się szyderczo. Nie ma chętnego do stoczenia z nim walki. A Książę Pan, u którego niby to jest na służbie, nie kwapi się z rozkazami. Mogłoby się jeszcze okazać, że rycerz ich nie słucha. Robi więc w zasadzie, co tylko chce.
Macierewicz musi odejść. Do obalenia PiS jeszcze długa droga. Ale odsunięcie od władzy Macierewicza nie może czekać do wyborów. To najbardziej złowroga i toksyczna postać polskiej polityki, której wpływy dawno już wyznaczyły jej drugie miejsce w strukturze państwa. Macierewicz jako Wiceprezes RP może jednak uczynić więcej zła niż coraz bardziej zagubiony i popełniający błąd za błędem Jarosław Kaczyński. Nie minie wiele miesięcy, a zrównają się władzą.
A co będzie dalej? Ostrzegam, uprzedzam, wzywam do działania. Antoni Macierewicz nie jest problemem po przecinku – jest problemem o znaczeniu podstawowym. Najwyższy czas, aby przywódcy opozycji spotkali się z Kaczyńskim. To chore, że w niby to demokratycznym kraju do spotkań takich nie dochodzi. Gdy już jednak dojdzie, zagrożenia dla państwa wynikające z coraz bardziej hucpiarskiej i niepowstrzymanej działalności Antoniego Macierewicza powinny być jednym z najważniejszych tematów negocjacji. Jeden płk Mazguła nie wystarczy. Choć to on pokazał nam, jak zwyciężać mamy. Pozdrawiam, Panie Pułkowniku!