Lekcja etyki dla…
Biskupi twierdzą, że dzieci katolickie nie powinny chodzić na etykę, a katecheza powinna być obowiązkowa dla wszystkich. Prowokujecie, kpicie, więc odpowiadam: te haniebne tezy to napaść na polską konstytucję. W tym kraju, czy to się wam podoba, czy nie, panuje wolność sumienia i wyznania. A tak przy okazji, to kościelne „nauki moralne” są po prostu niemoralne. Wprowadzajcie sobie obowiązkową katechezę dla dzieci gwardzistów szwajcarskich w Watykanie. Ale tu jest Polska, wolny kraj, w którym obywatele mają prawo do tego, aby nie indoktrynowano ich, jeśli sobie tego nie życzą, komunizmem, katolicyzmem ani żadnym innym światopoglądem czy religią. Tu rządzi Konstytucja, a nie Koran, Tora, Ewangelie ani Bhadawadgita. Byłoby dobrze, abyście w swej pokorze, którą tak się szczycicie, przyswoili sobie tę boską prawdę o ustroju Rzeczpospolitej.A oto i lekcja etyki (zapewne pierwsza) dla biskupów i wszystkich innych, którzy ośmielają się pouczać innych, jak mają żyć, którzy ośmielają się twierdzić, że WIEDZĄ, czego chce Bóg, autorytatywnie objawiając nam, co zgodnie z „wolą bożą i prawem naturalnym” powinno być nakazane, a co zakazane. Tak, tak, etyk, profesor filozofii, wolny od pychy, od poczucia, że wie wszystko najlepiej i od czelności pouczania ludzi, co jest dobre, a co złe, mówi wam dziś – biskupi, księża i katecheci – wprost: LEKCJE RELIGII DEMORALIZUJĄ MŁODZIEŻ, wpajając jej moralnie odrażające przekonania i degradujące etycznie poczucie moralnej wyższości nad niewierzącymi. Za to lekcje etyki są ważne i wartościowe między innymi dlatego, że uczą moralnego krytycyzmu, wstrętu przed dogmatyzmem, besserwisserswtem i pychą, szacunku dla wyborów moralnych osób prezentujących odmienne od naszych postawy i przekonania, jak również uczą odpowiedzialności za swoje czyny, odpowiedzialności idącej znacznie dalej, niż sprawdzanie, czy ów czyn zgadza się z naukami takiej czy innej religii bądź z sumieniem wedle tych nauk ukształtowanym. Uczą więc tego wszystkiego, czego za wszelką cenę stara się oduczyć ludzi kościół katolicki i jego katechezy.
No właśnie – fałsz i obłuda etyki katolickiej polega na jednoczesnym twierdzeniu, że człowiek zawsze powinien postępować wedle własnego sumienia i oczekiwaniu, że będzie postępował zawsze w sposób zgodny z nauką kościoła i tzw. prawem naturalnym. Mówiąc ściśle, obłuda wyraża się w powstrzymywaniu się przez kościół od formułowania swego rzeczywistego stanowiska. A brzmi ono: postępuj zawsze wedle swego sumienia, pod warunkiem wszakże, iż mówi ci ono dokładnie to, co nakazuje czynić bądź czynić zakazuje kościół katolicki. Tego kościół wprost nie mówi, a tym samym okłamuje swych wiernych. Bo co jeśli sumienie nakazuje mi postąpić dokładnie przeciwnie, niż zaleca kościół, na przykład dokonać aborcji? O, wtedy sumienia słuchać nie należy. Wtedy to jest sumienie zdeprawowane i źle ukształtowane. Bardzo dobrze – ale właśnie dlatego, uczciwość intelektualna nakazywałaby powiedzieć uczciwie: oczekujemy postępowania zgodnego z sumieniem, POD WARUNKIEM jego zgodności z dogmatem. Tymczasem tej uczciwości brak. Nie chce wszak kościół wyjść na dogmatyka, mówiącego: masz czynić tak a tak, bo tak każe co Bóg i jedyna prawdziwa wiara.
Fatalnym rysem etyki katolickiej jest twierdzenie, że źródłem obowiązków i norm moralnych jest Bóg i jego arbitralna decyzja. Należy postępować tak a tak, bo Bóg tak chce a z wolą Boga dyskusji nie ma. Jest to nie tylko skrajny relatywizm (relatywizujący dobro i zło do czyjejś woli – w tym wypadku do woli Boga), ale i skrajny redukcjonizm – wszystkie cnoty i wszystkie powinności redukują się ostatecznie do jednego: BĄDŹ POSŁUSZY – posłuszny Bogu, a w praktyce jedynie słusznej interpretacji jego woli, czyli nauce kościoła. I znów – w swej hipokryzji kościół tak tego nie ujmuje. Ale wystarczy spytać, czy wobec tego zgadza się z tezą przeciwną, np. z tezą mówiącą, że nie zawsze trzeba być posłusznym albo że być może inne wyznania chrześcijańskie mają trafniejsze od kościoła katolickiego interpretacje bożej woli. Test taki jest miażdżący w swej prostocie i skuteczności.
Kolejnym przejawem hipokryzji tzw. etyki katolickiej jest powoływanie się na prawo naturalne. Podobno istnieje Bóg i tenże Bóg nadał ludziom powszechne i niezmienne prawo moralne oraz wpoił wszystkim, także niewierzącym, podstawową orientację etyczną. Na tej podstawie kościół przedstawia rozmaite swoje przekonania, w stylu „kto uprawia seks bez ślubu, ten używa drugiej osoby jak przedmiotu i narusza jej godność”, a nawet jeszcze bardziej chore i absurdalne, jako osadzone w owym „prawie naturalnym”, a wobec tego oczywiste i nie podlegające dyskusji. Można by wzruszyć ramionami na tę tanie chwyty, zgrane już dwa tysiące lat temu, gdyby nie to, że znów mamy tu do czynienia z obłudą, która jest czymś niewybaczalnym, stanowiąc żywą obrazę sumienia i godności człowieka. Otóż jedyne doświadczenie intelektualne, jakie wynieśliśmy z długiej historii teorii prawa naturalnego jest takie, że okazało się, iż gorliwi wyznawcy tej teorii bardzo różnią się w swoich przekonaniach co do tego, co stanowi treść owego „prawa naturalnego”. Kto powołuje się na prawo naturalne nie dodając od razu, że ludzie mogą mieć bardzo różne wyobrażenia o jego treści (co oczywiście czyni całą koncepcję prawa naturalnego zupełnie bezużyteczną) dopuszcza się zatajenia, a więc nieuczciwości intelektualnej i manipulacji o cechach obłudy.
Najbardziej irytującym i niemoralnym przekonaniem kościoła jest wszelako to, które głosi, że chrześcijanie są lepsi od wszystkich innych. A to dlatego, że w sakramencie chrztu otrzymują zalążki specjalnych cnót oraz wchodzą do wspólnoty kościoła – szczególnie miłej Bogu. I znów – można by było te przechwałki jeszcze znieść, gdyby nie obłuda. Wyduś z księdza to, co napisałem – że mianowicie chrześcijanie stoją moralnie wyżej od reszty, na przykład ode mnie. Będzie ciężko. Ale wydusić tezę przeciwną będzie równie trudno.
Znam wiele systemów przekonań etycznych, ale ten zlepek różnych niespójnych ze sobą koncepcji, pochodzących z różnych epok – od starożytności aż do XX wieku – stanowiący tzw. etykę katolicką to wyjątkowy etyczny zakalec.
Mam nadzieję, że biskupi, po przeczytaniu powyższego, widząc, że jest coś takiego, jak etyka, zaraz pokochają lekcje etyki w szkole a mnie zaproszą, bym wyłożył im to i owo. Z góry zaznaczam, że biorę od 120 zł za godzinę.