Głodu, głodu
Polityczny surreal w natarciu! Do bohaterskich bojowników o wolność, głodujących w reżimowych więzieniach, od Chin po Białoruś, dołączyli „dawni opozycjoniści z czasów PRL”, urządzający protest głodowy w sprawie rzekomej likwidacji lekcji historii w liceach. Oczywiście, naszym rejtankom nic a nic nie przeszkadza, że nikt nie likwiduje lekcji historii. Uczniowie będą mogli wybrać większy kurs historii lub mniejszy, acz i tak bardzo obszerny, kurs „Historia i społeczeństwo”, łączący tradycyjną historię polityczną z wiedzą o dziejach kultury i formacji społecznych. O co więc chodzi w tej całej hucpie, podsycanej przez partie skrajnej prawicy? O co ta bezwstydna histeria i moralny szantażyk głodowy w formacie bulwarowej groteski? Ano o to, że niezawodny bogoojczyźniany nochal wyniuchał, że może na tych lekcjach „… i społeczeństwa” nie będzie ciągle i tylko o chwale oręża polskiego, bohaterstwie przodków, bezprzykładnej martyrologii i świętym sojuszu Narodu z Kościołem, ale może (strach wspominać!) jakaś liberalna zaraza. I ma rację, nochal niewyjęty!
Reforma programowa jakoś nie przewiduje wprowadzenia do szkół filozofii, o co wnoszą najedzeni filozofowie od dziesięcioleci. Może by pomogło jakieś małe harakiri w Alejach Szucha? Pomyślimy o tym, a na razie popatrzymy na rozwój wypadków w sprawie licealnej historii. Moje przewidywania są następujące. Absurdalność i kompletna bezprzedmiotowość „głodówki krakowskiej” sprawi, że reforma będzie taka, jak minister ogłosił. Niemiej jednak prawicowy rząd i jeszcze prawicowsze ministerium narodowej, było nie było, edukacji, dobrze odczyta podtekst żądań starszych braci w prawicowości i tak to wszystko urządzi, żeby historia Polski XX wieku trafiała pod młode czerepy w formacie „endecja lajt”, czyli generalnie w obrazkach czarno-białych (oni-my) z dodatkiem czerwonego (nasza flaga, nasza krew i źli komuniści), ze stosownymi, jakże szlachetnymi i roztropnymi przemilczeniami. Broń Boże, żadnych hańb i win, żadnych tam agresji to tu, to tam, żadnych dwuznaczności. Tu my, Naród Katolicki, walczący o przetrwanie, o wolność i wiarę, a tam oni – Ruscy, Niemcy, komuniści i inna hołota. Myślę, że na następne dwadzieścia lat głodni opozycjoniści z czasów PRL mają to jak w banku, a syci niby-opozycjoniści, spod znaku czerwonego KOR-u i „doradców” Solidarności, mogą się wypchać sianem albo spadać do Izraela, jak im się, kurna, nie podoba.
Doceniam nieśmiałe próby ministerstwa i z góry rozgrzeszam Panią Minister z niepowodzenia. Nawet znacznie silniejsze od naszej demokracje nie potrafią sprostać zadaniu uczciwego nauczania młodzieży najnowszej historii narodu. Zbyt silna jest pokusa i zbyt silna tradycja używania lekcji historii do celów propagandowych. Można co najwyżej się starać, żeby ta propaganda nie była zbyt nachalna. Tym bardziej, że jak nie będzie nachalna i prostacka, to może nawet będzie skuteczniejsza. Może to i dobrze, że polskie szkoły nie nadążają z „przerobieniem” historii najnowszej, z powodu zbliżających się egzaminów. Kto wie, czy nie był to sposób na ominięcie niebezpiecznych raf? Teraz jednak zapewne już nie będą mogły się migać. Współczuję nauczycielom historii. Może powinni dostawać jakiś dodatek za pracę w warunkach konfliktu sumienia?