Puszczają lody, idzie nowy lud

Coś się święci na przedwiośniu. Ja wam mówię, że będzie ciekawie. W PO i w rządzie tarcia i pęknięcia. Długi wyż polityczny, kiedy to bij zabij, cokolwiek by uczynił rząd, kochamy go i kochamy, cofa się na wschód, a od zachodu nachodzi cieplejsze, niżowe powietrze. Za rok, za dzień, za chwilę będzie w polityce zmiana pogody. Rzucony na nas urok zacznie tracić swą moc. Urok, że tylko Tusk, że tylko on nas obroni przed smokiem. Smok się schował w swej pieczarze, a na rynku dziwne swawole. Tłumy chadzają w tę i we w tę, a jak pochodzą, to potem jeszcze posiadują przed kompem i kombinują. I łączą się, i zawiązują inicjatywy, i zbierają podpisy, i manifestują, i dyskutują. Tak u nas jeszcze nie było. A to dopiero luty!

I nie myślcie, że to „społeczeństwo obywatelskie” się przebudziło. Chciałoby się politykom, co? Nic z tych rzeczy. Tu nie o państwo i rzeczy wspólne chodzi, lecz o interesy i swobody jednostek, zagrożonych przez anachroniczne i stetryczałe instytucje, z instytucjami „społeczeństwa obywatelskiego” włącznie. To obudziły się jednostki i wędrują w hordach, nie wiedząc, czego chcą, choć wiedząc, czego nie chcą. A nie chcą niczego! Nie chcą Tuska, nie chcą Kaczyńskiego, nie chcą Millera. Ba, nie chcą nawet Palikota!

Dla tego „pokolenia SMS” nie ma żadnego „realu”, w którym mieściły by się jakieś partie, urzędy czy coś w tym guście. Realne są cyferki na koncie internetowego banku, minuty doładowania, ceny na Allegro, godziny pozostałe do końca roboty i dni do długiego weekendu. Realne są zgrzewki piwa i kartony z prezerwatywami przy kasie. Z tymi esemesami nie pogadają ci wszyscy staroświeccy panowie, z Palikotem włącznie. Nie ta fala, nie ten greps. Choćbyśmy się mega ujarali na środku sejmu, to będzie tylko żenua. Nie ma zmiłuj. Nie ma przebacz. Do wora.

Polską pulę polityczną wezmą ci, którzy znajdą przełożenie polityki na język sieci i smsów. Bo to jest język nowego ludu. Nowy lud powstaje i powoli się ogarnia. Za kilka lat wytworzy własną polityczną świadomość. Sam, bez Gazety Wyborczej i TVN. W sieci, w tysiącach jej nisz i zakamarków. Bez liderów, w rozproszeniu, w rozkojarzeniu. W demotywacji. Na tym politycznym przedwiośniu rodzi się w świecie i w Polsce polityka postreprezentatywna, w której liczą się indywidualne ekspresje, a nie zbiorowe egzaltacje pod przewodem charyzmatycznych liderów. Kto zrozumie, jak to działa, ten bierze władzę i kasę!

Politycy, a zwłaszcza wy, politycy lewicy! Wejdźcie w gąszcz sieci, zanurzcie się w tym nieznanym wam otmęcie i posłuchajcie jego mruku. Niezdarne lądowe potwory, ześlizgnijcie się w ten ocean, bo lud jest właśnie tam i tam jest „polityka”. Tak jak wasi przodkowie przed stu laty weszli do śmierdzących robotniczych nor, teraz wy odważcie się zejść do podziemnych blogowisk i przemówcie językiem sieci. Czy macie już pomysły na fajne stronki, ciekawe aplikacje, megaportale, superserwisy nowe usługi? Będą wam potrzebni przewodnicy po tym egzotycznym dla was świecie. Znajdźcie ich, zapłaćcie, jak będzie trzeba, tylko się pośpieszcie. Tam jest wasza ostatnia szansa, wasza przyszłość, wasz los.

Puszczają lody na przedwiośniu. Nie traćmy czasu, bo inaczej ta wiosna nie będzie nasza.