Gdybym był papieżem

Nie tylko katolicy czekają na nowego papieża. Pozostali również. W końcu potężny ten władca będzie miał wpływ również na ich życie. Zwłaszcza w krajach takich jak Polska, gdzie na wielu polach, jak szkolnictwo czy prawo medyczne, niewiele dzieje się bez zgody posłańców Rzymu. Dlatego i ja mam swego wymarzonego papieża.

Mój wymarzony papież zrobiłby to, co ja sam bym zrobił, gdybym został papieżem. No więc najpierw kazałbym wszystkim wiernym czytać Biblię. I to całą, a więc Stary i Nowy Testament. Żeby wiedzieli, kim był Mojżesz, a kim Jezus. Czym była świątynia jerozolimska, a czym jest kościół i jak się ma jedno do drugiego. I mnóstwo innych tego rodzaju spraw. Duchownym kazałbym żyć w pokorze, życiem skromnym i służebnym wobec wiernych. Potępiłbym pychę i pazerność zżerające dusze licznych kapłanów. Nakazałbym sumienne rozliczanie się przed wiernymi z wydatkowania otrzymanych od nich kwot a także pełną przejrzystość finansów Kościoła dla władz publicznych krajów, które Kościół dofinansowują. Bezprawnie pozyskane dobra, na przykład w wyniku nadużyć związanych z czynnościami polskiej „Komisji Majątkowej”, kazałbym natychmiast zwrócić. Głosząc katolickie doktryny, przekonywałbym wiernych do życia zgodnego z poglądami Kościoła, wystrzegając się używania wpływów politycznych do kształtowania prawa poszczególnych państw, tak by odpowiadało ono przekonaniom Kościoła o tym, co dobre, a co złe. Żądałbym przeto od episkopatów pełnego poszanowania autonomii wzajemnej państw i Kościoła, a więc również rozdziału Kościoła od państwa, wzajemnego niemieszania się rządów i Kościoła do stanowienia prawa i rządzenia, respektu dla świeckiego charakteru państwa oraz – symetrycznie – niepaństwowego charakteru przestrzeni kościelnej. Ponadto dołożyłbym wszelkich starań, by ofiary pedofilii bądź malwersacji finansowych popełnianych przez duchownych spotkały się z pełną otwartością i szczerą wolą zadośćuczynienia im przez Kościół za doznane krzywdy. Powołałbym do życia odpowiednie instytucje kościelne, których zadaniem byłoby niedopuszczenie do tego, by pedofilia i złodziejstwo dalej się krzewiły i które w celu wykrycia do końca i naprawienia już zaistniałego zła oraz zapobieżenia przestępstwom w przyszłości współpracowałyby jak najściślej z władzami świeckimi. Praktykę ukrywania przestępstw i wypierania się ich bądź odrzucania instytucjonalnej odpowiedzialności Kościoła za niemoralne i nielegalne czyny popełniane przez duchownych z wykorzystaniem ich pozycji i autorytetu wynikającego ze stanu kapłańskiego, ogłosiłbym jako gorszącą i niszczącą dla wspólnoty kościelnej. Kościół musi bowiem żyć w prawdzie i sprawiedliwości. Z tego samego powodu zadbałbym o to, by wierni na całym świecie poznali nie tylko historie o świętych i inne kościelne dzieła miłosierdzia, lecz również dowiedzieli się o zbrodniach popełnianych przez Kościół, na przykład o rzeziach urządzanych przez krzyżowców, o terrorze inkwizycji, pogromach i masowych mordach na osobach broniących swojej wiary i odmawiających chrztu bądź wyrzeczenia się swych przekonań religijnych. Nie odstępując od świętowania każdego dnia pamięci męczenników za wiarę chrześcijańską, ustanowiłbym specjalne święto, podczas którego katolicy choć przez jeden dzień w roku rozpamiętywaliby grzechy Kościoła i błagali o wybaczenie swoje ofiary.

 

Czy moje marzenie się ziści? Wszak wszystkie jego składnik są jak najbardziej zgodne i z teologią, i z moralnością chrześcijańską. Zasadniczych przeszkód więc nie ma. A jak z szansami?

Różnie i dziwnie sobie Duch Święty z papieżami poczyna. Z sobie wiadomych powodów potrafił upodobać sobie i na tronie Piotrowym osadzać morderców i wszeteczników. Może poddawał swój Kościół próbie, dla tym większej jego chwały? Wszak wszystkie grzechy Kościoła to dzieło szatana i dowód na to, jak bardzo jest on święty, skoro tak straszne moce się przeciwko niemu sprzysięgają! Czym większe więc jest w nim zgorszenie, tym bardziej widoczna jest jego świętość. Nie znaczy to jednak, że czasem nie może i jakaś anielska siła się w to wmieszać. Na świętość Kościoła nie ma to wpływu, gdyż ta jest dana z góry raz na zawsze i nie zależy od tego, co Kościół czyni i ilu jest w nim pedofilów. Za to dla ludzi miałaby taka anielska interwencja znaczenie ogromne. Mam nadzieję, że nowy papież, choć może nie będzie papieżem z moich pobożnych marzeń etyka-idealisty, to przynajmniej będzie uczciwym człowiekiem dobrej woli.