Modlitwa o zamach
Za parcie do władzy po trupach ofiar katastrofy smoleńskiej, za wełgiwanie sobie i społeczeństwu, że istnieją jakiekolwiek poszlaki wskazujące na zamach, Kaczyńskiemu i PiS należy się jedno: bojkot, czyli całkowite ignorowanie przez media i przyzwoitych ludzi.Dlaczego telewizja robi Kaczyńskiemu i jego partii nieustający festiwal reklamowy, nagłaśniając każde paranoiczne oszczerstwo, którego dopuszcza się Macierewicz i jego poplecznicy? Dlaczego każda haniebna bzdura i kłamstwo na temat katastrofy staje się żerem dla mediów? Odpowiedź jest jedna: bo to się sprzedaje. Kosztem pamięci ofiar nakręca się hucpę, służącą bałamuceniu najmniej inteligentnej i najmniej zdolnej do krytycznego sądu części społeczeństwa, celem pozyskania jej głosów w wyborach. Tak, tak. Kaczyński zbiera głosy szerząc łgarstwa na temat okoliczności śmierci jego rodzonego brata; łgarstwa, w które ze wszystkich sił sam stara się uwierzyć, aby zamaskować swój cynizm przed samym sobą. A pomaga mu w tym korowód szaleńców i błaznów, poprzebieranych za jakichś ekspertów i komisje.
A może Kaczyński naprawdę nie wie, że 10 kwietnia 2010 roku miał miejsce pod Smoleńskiem nieszczęśliwy wypadek, a nie zamach? Jeśli tego nie wie, to jest idiotą. Jeśli wie, to jest łobuzem, grającym cyniczną grę o głosy. W jednym i drugim przypadku reakcja nasza powinna być ta sama: przestać tych ludzi pokazywać, przestać podstawiać im mikrofon, by siali zamęt swoimi oszczerstwami i kłamstwami. Apeluję do ludzi mediów: skończcie latać za tymi ludźmi! Macie ubaw z pokazywania biednych paranoików i cynicznych gangsterów politycznych, którzy dla stanowisk gotowi są postemplować każde łgarstwo? No, po pachy.
PiS nienawidzi prawdy o Smoleńsku. Na myśl o prawdzie Kaczyński i jego poplecznicy wpadają we wściekłość. Prawda, którą znamy od dawna, a mianowicie, że samolot uległ katastrofie, gdyż lądował w bardzo gęstej mgle na źle wyposażonym lotnisku, jest tym ludziom nienawistna. A ich największym marzeniem jest cudowne tej prawdy odwrócenie. Modlą się o to, by okazało się, że Ruscy z Tuskiem zamordowali Kaczyńskiego. Modlą się o zamach. Nic innego ich niezadowoli. Ma być męczeństwo i już. A jak to załatwicie, towarzyszu Macierewicz, to już wasza sprawa. Fakty nie mają żadnego znaczenia. Fakty zawsze można podważyć, gdy w grze są sprawy święte. Taka tam jest mentalność. Czy są w etyce słowa nazywające ten rodzaj podłości? To załganie, tę pychę sięgającą pragnienia, by była zbrodnia? Nie ma. Nie ma słowa w etyce na kogoś, kto odrzuca prawdę, bo pożąda tego, by okazać się dumną ofiarą zbrodni. Może Kaczyński, jak rzucą mu na biurko ten felieton, wymyśli jakieś słowo? A może trzeba ogłosić konkurs na nowy termin, oznaczający pragnienie, by rzeczywistość okazała się naznaczona zbrodnią? Ja bym zaproponował „kryminofilię”. Jak się wam podoba, niepokorni dziennikarze, smoleńscy eksperci, klubowicze „Gazety polskiej”, wielbiciele Rydzyka, no i wam – pełni najlepszych chęci PRowcy PiSu? „Banda kryminofili” – czy to brzmi wystarczająco sexy? Nie? Hartman cham? No to, proszę bardzo, poszukajcie na siebie lepszego słowa.