Katolicy, czemu milczycie?!

Leszek Jażdżewski powiadomił prokuraturę o nadużyciach Ministerstwa Kultury, które za nic mając wyniki zorganizowanego przez siebie niby-konkursu na dotacje dla instytucji kultury, zaniosło do kurii na złotej tacy kolejną 6-milionową transzę nielegalnego, ale jakże przecie zbożnego 20-milionowego „co łaska” na budowę kolejnego gigantycznego kościoła i przykościelnego muzeum Jana Pawła II.

Dlaczego protestuje obywatel Jażdżewski, przystojny, acz bodaj niezbyt pobożny, nie zaś obywatel-katolik, schlebiający sobie, że jest „prawdziwym Polakiem”, którego bezprawie zalęknionego i służalczego wobec kościoła katolickiego rządu powinno boleć i oburzać podwójnie – i jako obywatela, i jako wiernego? Gdzie duma katolików? I gdzie ich pokora?

Zdrojewski musiał oddać kościołowi 1/3 swojego funduszu nie dlatego, że chciał, ale dlatego że musiał. O takich rzeczach nie on decyduje. Takie deale załatwia się z Tuskiem. I to właśnie on jest winien. Tak jak wszyscy wcześniejsi premierzy, którzy w panicznym i irracjonalnym lęku przed gniewem biskupów nigdy nie dawali im tylko tyle, ile ci żądali, lecz zawsze znacznie więcej. Dawali wiedząc, że nigdy nie będzie dość i że nigdy biskupi nie powiedzą „dziękuję”. Wręcz przeciwnie – chętnie obsobaczą i ludowi na trwogę zadzwonią. I jeszcze sobie każą dziękować. Więc póki jeszcze czas – wzywam premiera: zatrzymaj bezprawie, cofnij haniebną, nielegalną dotację! Wszak mówiłeś, że nie będziesz przed biskupami klękał! No to powstań wreszcie z kolan, człowieku! Rzeczpospolita ma swoją godność! Jest na swoim terytorium suwerenem i nie dzieli się już władzą z Watykanem. Średniowiecze już się skończyło. Polska nie jest „krajem katolickim”, lecz suwerennym państwem prawa, nie kierującym się ani doktrynami religii, ani interesami kościoła katolickiego!

No właśnie, drodzy katolicy, jak to jest, że kościół nigdy nie okazuje wdzięczności? Nie modli się za pana premiera, nie dziękuje mu za te hojne dary? Nie urządza procesji dziękczynnych dla rządu, który obdarza go łaskami bardziej wymiernymi i widzialnymi od wielu innych łask? To taka ujma powiedzieć darczyńcy „dziękuję”? A może katolicy myślą, że nie ma za co dziękować, bo państwo jest ich i kasa jest ich? A jeśli tak myślą, to czy wiedzą, jak ciężkim grzechem jest taka pycha i pogarda wobec konstytucji, która jasno stanowi co innego?

Dlaczego katolicy, rzekomo tak liczni w tym kraju, nigdy nie protestują przeciwko nadużyciom w kościele i wasalizacji państwa wobec kościoła? Czy im nie wstyd, gdy słyszą o malwersacjach komisji majątkowej, o pedofilach, o niemającym końca oddawaniu kolejnych budynków i gruntów za 1% ich wartości, o gigantycznych dotacjach z pogwałceniem procedur? Nie wstyd im, że kościół nie rozlicza się z nimi z zebranych pieniędzy, że jego buchalteria niedostępna jest organom państwa, że korzysta z niezliczonych ulg podatkowych, że bezkarnie zatrudnia ludzi na czarno? I tak dalej. Gdzie ich chrześcijańska pokora? Gdzie poczucie prawa i poczucie sprawiedliwości? Gdzie przyzwoitość? Gdzie duma wreszcie, która powinna podpowiadać im, że od świeckiego państwa wierni nie powinni brać ani grosza, lecz sami finansować swój kościół?

Czym w ogóle dla nich jest nasze państwo? Czy naprawdę je szanują? Dlaczego na przykład piszą „Kościół” przez duże K, a „państwo” przez małe p? Czyżby ten Jeden Jedyny Kościół był dostojniejszy od jednego z wielu państw, którym jest Polska? Tyle jest organizacji katolickich, rzekomo broniących moralności, a jakoś nie słychać ich głosu, gdy polski biskup-pedofil wyleguje się w Watykanie, bimbając sobie na czekające go w Polsce oskarżenia. Jakoś nie protestują, gdy kościół przyznaje się do przypadków zagarnięcia nieruchomości w wyniku malwersacji tzw. komisji majątkowej, lecz kwituje to arcybezczelnym „o zwracaniu czegokolwiek nie ma mowy”. Nie okazują zażenowania i wstydu, gdy wzywani do wypłat odszkodowań dla ofiar księży-pedofilów, biskupi stwierdzają, że przestępstwa księży są „przestępstwami osób prywatnych”, a odszkodowań kościelnych nie będzie, bo „u nas jest inny system prawny”. Tak postępuje chrześcijanin? Milcząco znosi bezwstydne zło i niesprawiedliwość, i to w łonie instytucji, która w jego oczach ma być święta?

Dlaczego to ludzie od kościoła stojący daleko, a nie wierni i pobożni, muszą pełnić misję moralnej odnowy kościoła? Dlaczego to ich ogarnia etyczny gniew, a katolików jakoś nie? Obudźcie się, katolicy! Ogarnijcie się wreszcie! To jest wasz kościół! Weźcie go wreszcie w swoje ręce i zróbcie w nim porządek! Dlaczego to ja czy Jażdżewski musimy robić to za was? Dlaczego napędem dzieła naprawy i reformy kościoła katolickiego są jego zewnętrzni krytycy, a nie krytycy wewnętrzni, którym leży na sercu jego dobro? Zdejmijcie z nas ten ciężar. Zajmijcie się wreszcie sami grzechami instytucji, od której wprawdzie zależymy wszyscy, lecz która wszak jest wasza i w waszym imieniu działa. Pamiętajcie, że dopóki milczycie, grzechy kościoła są waszymi grzechami. Czy na pewno chcecie nosić to brzemię?