Zgnoić Hartmana!
Ostatnio pisałem o tym, jak się pałuje Palikota. A dziś o tym, jak się gnoi Hartmana. Kampania jak widać wchodzi w ostrą fazę. Sympatie i antypatie wyborcze redaktorów stają się bezcennym narzędziem walki o Brukselę. Takie życie. No ale do rzeczy.
Czytacie „Newsweeka”? Bo ja tak. I właśnie w aktualnym wydaniu przeczytałem parę rzeczy na swój temat. Głównie o tym, że jestem do szpiku kości cynicznym karierowiczem, co potwierdzić ma anonimowa opinia jakiegoś polityka PO, który rzekomo zna mnie od lat. Paszkwil Aleksandry Pawlickiej jest nawet inteligentny. Po prostu napisała o Hartmanie, co sobie o nim myśli. Wolno. A gazecie wolno to opublikować. Hartmanowi zaś trudno się bronić, bo kto się broni, ten najwyraźniej ma coś za uszami i w ogóle bronienie się jest „słabe”. Ale trudno, zakładając, że jest na świecie trochę ludzi dobrej woli, podejmę niewdzięczny trud obrony własnego imienia, choć mojego bloga czyta 10 razy mniej osób niż „Newsweeka”.
Tekst „Czeladnik” składa się w dużej mierze z cytatów z różnych źródeł. Autorka ponadto dzwoniła do mnie, prosząc o odpowiedź na kilka pytań. Następnie przedzwoniła raz jeszcze, by wypowiedzi te autoryzować. Pełna kultura, dobry warsztat. Ze spokojem sięgałem po swoją „sylwetkę”, tym bardziej, że ta opublikowana rok wcześniej w tymże „Newsweeku” była uczciwa. Na czym więc polega perfidia tekstu pani Pawlickiej. Pomijając szczegóły, sprawa wygląda tak:
- Lead: „Pytany, czy jest cynikiem, nie zaprzecza”. Cały tekst kręci się wokół tego. Owszem, nie zaprzeczam, bo pytanie „czy jest pan cyniczny?” jest obraźliwe i byłoby poniżej mojej godności odpowiadać, że nie. Ergo: nie zaprzeczam. Napisała prawdę! Jakkolwiek pani Pawlickiej też umiałbym zadać kilka pytań, na które odpowiedziałaby bez zaprzeczenia…
- Teza: „Co Palikot chlapnie, to Hartman posprząta”. Hartman „wszedł w rolę zaciekłego obrońcy Janusza Palikota”. Kłamstwo. Czasem Janusza bronię, a czasem krytykuję. Proszę podać przykład innego polityka, który krytycznie komentowałby wypowiedzi szefa swojej partii. Był nim Ryszard Kalisz, ale wyleciał. Jestem nim również ja, ale nie wylatuję, bo Twój Ruch jest partią demokratyczną.
- „Hartman potwierdza coś, czego Palikot nie mówił” (czyli że kariera polityczna powinna być budowana na zdobywaniu zaufania i udzielaniu realnej pomocy ludziom). Kłamstwo. Właśnie tak powiedział Palikot i wystarczy odsłuchać nagranie, by się o tym przekonać.
- Rzekomo nazywają mnie „nowym Urbanem”. Nie funkcjonuje taki zwrot. Promuje go dopiero ten artykuł.
- Opinia anonimowego polityka PO: „Hartman jest cynikiem stuprocentowym. Palikota broni tylko dlatego, że ten dał mu jedynkę na liście wyborczej”. Opinia ta jest fałszywa i krzywdząca, a jako że jest anonimowa, w ogóle nie powinna być publikowana. Ponadto uprzejmie informuję, że z żaden polityk PO nie ma prawa twierdzić, iż „zna mnie od lat”, jakkolwiek całkiem powierzchownie znam się z tuzinem polityków PO, nawet z Donaldem Tuskem, i to „od lat”. Nie mam wszelako żadnej bliższej relacji z żadnym z nich i żaden z nich nie zna mnie osobiście choćby średnio. Zwykłe świństwo rzucone zza węgła przez platformerskich żołnierzyków.
- Cytat z mojej wypowiedzi, że „zawsze trzymałem się z dużymi chłopcami” (odnosił się do mojego dzieciństwa i obawy przed przemocą) stał się powodem sarkastycznej uwagi p. Pawlickiej, że „tak mu zostało do dziś”. Otóż gdybym był wyrachowany, znalazłbym sobie jeszcze większych chłopców, niż moi przyjaciele z TR. Tym bardziej, że mnie chcieli. Wystarczyło wstąpić do nieco większej partii…
- Nie jest prawdą, że „zaskarbiłem sobie zaufanie PO”. Propozycja objęcia funkcji wiceministra nauki, storpedowana przez Gowina, nie była wynikiem żadnego procesu partyjno-politycznego, lecz dobrej i bliskiej współpracy merytorycznej z min. Kudrycką.
- Nie jest prawdą, że byłem „zapiekłym konserwatystą”. Byłem konserwatystą bardzo umiarkowanym. Fakt, że współtworzyłem prawicowe pismo studenckie BIS, nie oznacza zaś, że „stałem w jednym szeregu” z Semką czy Zawiszą. Pierwszy paskudny tekst na swój temat przeczytałem w roku 1989 w swojej własnej gazecie, a jego autorem był właśnie Zawisza. W tamtych czasach takie rzeczy były jeszcze możliwe…
- Przytaczając wypowiedzi z mojego listu do Rydzyka, p. Pawlicka zapomniała wspomnieć o przyczynach inwektyw, którymi go obrzuciłem. Można by sądzić, że jestem przeciwko upamiętnianiu Polaków, którzy stracili życie ratując Żydów. Tymczasem te sprawy są dla mnie świętością.
- P. Pawlicka wykorzystuje w swoim tekście cytat z tekstu Bożeny Aksamit, nie podając źródła. Naruszyła tym prawa jej i Agory.
Tak się złożyło, że w poniedziałek, gdy ukazał się Newsweek, miałem nagranie w programie „Lis na żywo”. Poprosiłem Tomasza Lisa o rozmowę po nagraniu. Zgodził się, po czym zwiał natychmiast po programie tylnymi drzwiami. Wzburzony takim zachowaniem pozostawiłem jego asystentce to, co możecie przeczytać powyżej, z prośbą o przekazanie i telefon. Powiedziałem, że daję Lisowi szansę wyjścia z twarzą z tej sytuacji. Czekałem dwie doby. Na próżno. Lis z danej mu szansy nie skorzystał. Jego sprawa. Jego strata.