Polacy na to nie zasłużyli!

Mija czwarta doba po wyborach. Wciąż nie wiem, jakie są wyniki i kto zasiądzie w sejmikach wojewódzkich. Mówi się, że wszystko z powodu awarii systemu informatycznego.

Ile dni może trwać awaria? Zdarza się, że wysiada system jakiegoś banku – po kilku godzinach jest wszystko w porządku.

Ale cztery dni? Tracę zaufanie do państwa. Jego prestiż i wiara w to, że niektóre instytucje są niezawodne i można polegać na nich jak na Zawiszy, została poważanie nadwerężona. Nadal jestem przekonany, że za kilkadziesiąt godzin poznamy ostateczne wyniki wyborów, ale wtedy nie będę się nimi ekscytował tak jak wcześniej. Będę nadal myślał o tym, co się stało i co będzie dalej.

Wydawało się, że mamy jeden z najlepszych systemów wyborczych na świecie. Czułem się bezpiecznie, bo czuwali nade mną jako wyborcą doświadczeni sędziowie.

Ale teraz iluzja prysła – w PKW ta sama popelina, co wszędzie. Kamieni kupa… A najbardziej martwi mnie to, że będą o nas pisać za granicą i znowu odżyją stereotypy, że Polska to taki zacofany kraj na wschodzie, który ma poważne kłopoty ze swoją początkującą demokracją. Nie zasłużyliśmy na to.

Co z tego, że za tydzień będzie po kryzysie? Mój entuzjazm dla wyborów znacznie osłabnie. Na długo zapamiętam sobie, jak to było jesienią 2014, a efekt „pierwszej strony broszury” i niezasłużona premia dla PSL sprawią, że moja wiara w pragmatykę demokratyczną nigdy nie będzie już tak mocna jak dotychczas. Głupi przypadek, nieroztropność i amatorszczyzna okazały się znaczyć więcej niż mądrość, rzetelność i profesjonalizm.

Mój rząd się wygłupił, pozwalając na to, żeby w procedurze tak kluczowej dla bezpieczeństwa i dla godności państwa, jaką są wybory, doszło do kaskady żenujących błędów. Państwo, które kupuje sobie za 400 tys. zabawkę do liczenia głosów, jest niepoważne. I ja sobie z bólem i wstydem tę niepowagę zakonotuję.

Tajemniczo zamieciona pod dywan afera taśmowa nie zaszkodziła zbytnio rządowi. Naród jest wyrozumiały. Dziwne nominacje dla przypadkowych znajomych w nowym rządzie też uszły na sucho. Ale afera z wyborami się Platformie nie upiecze.

Bo ludzie zapłacili głosami i chcą dostać swój towar, czyli informację o wygranej, natychmiast. Są naprawdę wkurzeni, bo się zaangażowali, a druga strona nie wywiązuje się z umowy. Tak to postrzegamy, my, wyborcy. I drugi raz możemy na wybory nie pójść.

A jeśli już, to po to, żeby obalić rząd. A wtedy los Polski znajdzie się w ręku niejakiego pana Piechocińskiego, który kalkulując korzyści dla swojego wielkiego klanu, to jest swoich działaczy, wraz z rodzinami, pracownikami satelickich firm i innych agencji, zadecyduje, czy bardziej mu się opłaci oddać mój kraj w ręce Kaczyńskiego z Macierewiczem, czy też zostawić wszystko, jak jest.

A Tusk będzie sobie w Brukseli liczył euraszki i głową kręcił. Polacy na to nie załużyli!