Przeproś nas, Jarosławie Kaczyński!

Cały wczorajszy dzień wydzwaniali do mnie i pisali: czy przeproszę Jarosława Kaczyńskiego? Wzywał wszak do tego Andrzej Duda, ogłaszając, że próbowaliśmy (tzn. krakowski KOD) nie wpuścić Kaczyńskiego na Wawel. No, dobre sobie!

Liczba dezinformacji na temat naszej akcji z 18 grudnia jest tak wielka, że może najpierw mała wzmianka o faktach. A fakty są takie, że wierchuszka PiS, z Kaczyńskim i Szydło, postanowiła sobie wjechać na Wawel o godz. 18 18 grudnia Bramą Herbową, zastrzeżoną dla królów. No ale to przecież króle są. Członkowie i sympatycy KOD oraz pewna liczba przechodniów, łącznie ok. 100 osób, stanęła na uliczce prowadzącej do wjazdu na Wawel i przywitała naszą kochaną władzę stosownymi do okoliczności okrzykami, na czele z „Konstytucja!”, „Wolność! Równość! Demokracja!” oraz cytatem z klasyka „Spieprzaj dziadu!”.

Bynajmniej nie było naszym zamiarem nie wpuścić ich na Wawel. Nawet nam to do naszych za-KOD-owanych ubeckich łbów nie przyszło. Chcieliśmy powiedzieć Kaczyńskiemu, co o nim myślimy, i po parunastu sekundach rozstąpić się, tak jak uczyniliśmy to pół godziny wcześniej wobec Ryszarda Terleckiego.

Niestety, policja zamiast głośno poprosić o rozsunięcie się, od razu zaczęła ludzi siłą przepychać, co sprawiło, że kilka osób odruchowo siadło i policja musiała je znosić na pobocze. Demonstranci zawsze tak robią, jak się ich nie prosi o zejście z drogi, tylko od razu popycha. Niestety, panowie, którzy mieli tego dnia służbę, nie wiedzieli, że tak to działa. Tylko policji zawdzięcza Kaczyński i jego świta, że stał pięć czy sześć minut zamiast pół minuty. Nie byli ani trochę agresywni czy niemili, tylko po prostu nieprofesjonalni. Ja na przykład stałem sobie na poboczu, a policjant chwycił mnie wpół i tak trzyma. Pytam się go: „A na cóż mnie Pan trzyma, panie oficerze, skoro ja stoję na poboczu?”. A on na to, po chwili wahania: „Nie z tej strony”, po czym przepchnął mnie na drugą stronę drogi.

Nie, nie, my nie rolnicy, co to godzinami potrafią blokować szosy i trzymać setki samochodów. Ani nie górnicy, co to opony palą i rzucają czym popadnie. A już Wasi ulubieni patrioci z racami i kostką brukową to wcale a wcale. Ja wiem, że Wy na to czekacie, ale się nie doczekacie. Nie odpowiemy przemocą na Wasze prowokacje.

Twierdzenie, że naruszyliśmy prywatność Kaczyńskiego, który jechał na grób brata, jest nonsensem, a w dodatku prymitywnym szantażem moralnym. To była służbowa podróż notabli, opłacana ze środków publicznych. Partyjny konwentykiel w siedzibie królów Polski. Nie mamy Kaczyńskiego na co dzień w Krakowie, żeby sobie przebierać w okazjach. To teraz dokonuje on zamachu na Sejm i Trybunał Konstytucyjny – i to teraz chcemy mu powiedzieć, że nie ma naszej zgody na niszczenie polskiej demokracji.

A gdy już mowa o przepraszaniu, to tak przy okazji: to Pan, Panie Kaczyński, powinien nas przeprosić, a nie my Pana. Oczekujemy przeprosin za:

1. Codzienne lżenie nas, poniżanie i rzucanie na nas haniebnych oszczerstw. Za nazywanie nas oderwanymi od koryta esbekami, Polakami gorszego sortu, obrońcami ubeków, ludźmi bez moralności, stojącymi tam, gdzie stało ZOMO itd. itd. Od jakiego oderwał mnie Pan koryta? Albo moje koleżanki i kolegów? Jakież to mieliśmy wspaniałe posady, co? A wie Pan, co mamy wspólnego z ZOMO i ubecją? To, że wielu z nas dostawało pałą i było na przesłuchaniach. Dostał Pan kiedy zomowską pałą przez plecy? Bo ja tak. 31 sierpnia 1982 r. Co Pan wtedy robił? Może poszedł Pan pod te zomolskie pały, jak wielu z nas?

A wie Pan, jak to jest stać podczas godziny policyjnej na trzęsących się ze strachu nogach i malować pospiesznie napis WRONA SKONA? Albo wrzucać ulotki wzywające do strajku 10 listopada do zamykających się drzwi tramwaju? Wątpię. Ale ja wiem. I wolałbym nie słyszeć od Pana, że bronię ubeków. To jest wstrętne i tak głupie, że aż mi Pana żal. Walczyliśmy z obrzydliwym ideologicznym, partyjnym zamordyzmem wtedy – i będziemy walczyć z nim również dziś. Wtedy byliśmy dzieciakami i bardzo się baliśmy. Teraz jesteśmy dojrzali i nie boimy się nic a nic. Jakiż to paradoks, że to właśnie Pan jest dziś twarzą recydywy PRL, razem ze swoimi Piotrowiczami, Kryże i pozostałymi komuchami, których ma Pan u siebie na służbie! Słusznie – tacy są najwierniejsi! Ale powrotu do rządów Przewodniej Siły Narodu i jej Pierwszego Sekretarza nie będzie. PRL nie wróci. Obiecujemy! Za lżenie nas bez wstydu, umiaru i ustanku powinien Pan nas przeprosić.

2. Za szarganie pamięci 96 ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego, poprzez nieustanne krzewienie paranoicznych oszczerstw, jakoby zginęli oni nie w wypadku lotniczym (co państwo polskie ustaliło ponad wszelką wątpliwość), lecz w zamachu, zorganizowanym przez premiera RP i prezydenta Federacji Rosyjskiej. Bo tak właśnie odczytywane są Pańskie podłe insynuacje. Sianie kłamstwa smoleńskiego i przewrotne nazywanie dobrze znanej (również Panu) prawdy o wypadku lotniczym kłamstwem właśnie jest dowodem nie tylko paranoi, lecz przede wszystkim braku szacunku dla ofiar i dla Polaków w ogólności. Wmawiając samemu sobie, że są jakieś „wątpliwości” co do Smoleńska, daje Pan samemu sobie niemoralne przyzwolenie na wykorzystywanie zmarłych w celu budowania wokół swojej partii „sekty wyznawców”, którą cementuje Pan miesiąc w miesiąc swoimi agresywnymi i oszczerczymi przemówieniami, powtarzającymi brednie na temat rzekomych wybuchów i temu podobne wymysły. Za to powinien Pan nas wszystkich przeprosić.

3. Za niszczenie polskiej demokracji, demontaż państwa prawnego i posunięte do groteskowych rozmiarów partyjniactwo, nomenklaturę, nepotyzm i pazerność; za destrukcję pozycji Polski w Unii Europejskiej i wstyd przed całym światem z racji Pańskiej władzy w Polsce, jaki stał się dziś naszym gorzkim udziałem. Za ideologizację państwa, groteskowe i poniżające nas wszystkich lizusostwo rządu wobec Rydzyka (ładnie Panu szło to śpiewanie „Abba, Ojcze”, nie ma co), za marionetkowy status urzędów prezydenta i premiera, za uczynienie sfery edukacji i placówek kultury oraz mediów publicznych tubą żenująco tępej endeckiej ideologii i rządowej propagandy, rodem z PRL; za rabunek drewna z Puszczy Białowieskiej i zezwolenie „myśliwym” na strzelanie pod naszymi oknami. Zlikwidował Pan sądową kontrolę konstytucyjności ustaw, podporządkował służbę cywilną i media publiczne partii i rządowi, umożliwił funkcjonariuszom partyjnym w roli ministrów sprawiedliwości wywieranie bezpośrednich nacisków na prokuratorów i sędziów, wyposażył służby w narzędzia samowolnej inwigilacji, które odbierają nam prywatność, upartyjnił wszystkie spółki skarbu państwa i wszystkie agendy rządowe, obsadzając tysiące stanowisk przypadkowymi miernotami, często bez żadnego wykształcenia, lecz „pewnymi”. Nawet biednym koniom nie dał Pan spokoju! Pan nie może tego pamiętać, ale ja pamiętam doskonale naszą jedyną w życiu rozmowę. W 1995 r., w Hotelu Europejskim w Warszawie. Mówił mi Pan wtedy z przejęciem: „To, co wyprawia SLD, jest niebywałe – ta ich pazerność, zawłaszczanie całego państwa, wszystkich stanowisk…”. I co teraz Pan powie? Przy Waszej bezwstydnej misiewiczczyźnie, łamiącej wszelkie reguły, przepisy i nieszukającej nawet pozorów i pretekstów – czystki SLD czy PO to przedszkolne igraszki. Takiej haniebnej korupcji politycznej, takich rugów, takiej łapczywości Polska nie widziała od 1989 roku. Już na zawsze będą się one kojarzyły z prześmiewczą, szyderczą nazwą Pańskiej partii. A przecież miało być całkiem odwrotnie, prawda? Jak pięknie Pan mówił o Polsce, o uczciwości, o silnym państwie, gdy pod koniec lat 80. przyjechał Pan do nas na KUL… Jak wspierał Pan wtedy Lecha Wałęsę… I co wyszło? Za to wszystko, Panie Pośle Kaczyński, powinien nas Pan przeprosić.

Przeprosić i nareszcie uwolnić nas od swoich rządów. Bo tego już się nie da naprawić. Nawet jak będzie Pan zmieniał konstytucję w sejmowej stołówce o trzeciej nad ranem i wypuści na nas szwadrony WOT Macierewicza – nawet jak się Pan schowa na Wawelu lub na Jasnej Górze – Polacy i tak będą wolnym europejskim narodem, żyjącym w demokratycznym, świeckim państwie, respektującym zapisane w konstytucji prawa człowieka i obywatela, kierującym się zasadami trójpodziału władzy, rządów prawa, transparencji życia publicznego i wolności mediów.

Wisły kijem Pan nie zawróci! A i z nami, odwalonymi od koryta ubeckimi świniami, opłacanymi przez żydowskich spekulantów z USA, Pan nie wygra. Chrum, chrum!