Biskupi do dymisji!

Wszyscy biskupi chilijscy podali się dymisji w wyniku raportu specjalnego papieskiego wysłannika, który wykazał czarno na białym, że chilijski Kościół katolicki to jaskinia zboczeńców.

Oto w kolejnym kraju, w którym dokładniej przyjrzano się pedofilii księży katolickich, okazało się, że papieska doktryna, iż jest ich marne 2 proc., czyli ledwie kilkanaście razy więcej niż pośród taksówkarzy i ateistów, to bajeczka dla grzecznych dzieci. Kilkakrotnie więcej niż to mityczne 2 proc. znalazło się ich w USA, w Australii, Irlandii i paru innych krajach…

Z roku na rok pokazuje się coraz wyraźniej, że pedofilia ma w tej organizacji, epatującej świat „miłością bliźniego” i obiecującej swym wyznawcom raj, wymiary masowe i charakter zorganizowany. Gdy pod naciskiem wzburzonej opinii światowej za Benedykta XVI zaczęto ją w Kościele trochę badać i trochę piętnować, tenże papież nazwał jej skalę „porażającą”. Co powie dzisiaj, gdy wiemy o niej o wiele więcej niż przed dekadą? Czy emerytowany papież zachował sobie na czarną godzinę jeszcze jakiś epitet w swoim profesorskim słowniku?

A co powstrzymuje polskich biskupów od gremialnego podania się do dymisji? Na co jeszcze czekacie, Panowie? Aha, czekacie na inspektora z Watykanu! I na jego raport, który pokaże to, co pokazać musi i na co dowodów organizacje społeczne, prokuratorzy i dziennikarze zebrali już aż nadto – że w polskim Kościele od dziesięcioleci starannie kryło się pedofilów i tylko bardzo niewielu spośród nich trafiło za kraty! I że nic nie wskazuje na to, aby pedofilów było dziesięciokrotnie mniej w kraju Madonny Częstochowskiej niż w jakimkolwiek innym.

A już to dziesięciokrotnie mniej wystarczyłoby, aby odwrócić się od tej Sodomy i z Gomorą, z trwogą i odrazą. Ale bez wizyty specjalnego wysłannika papieskiego ani rusz. Założę się, że do końca tygodnia ani jeden polski biskup nie odda się do dyspozycji papieża. Tego wszak nie robi się po dobroci, z nakazu sumienia. Sumienie jest tam przecież zajęte tępieniem „dżenderu”.

No to będzie wysłannik! Zasypmy kurię rzymską listami i petycjami o skierowanie do Polski wysłannika papieskiego, który zbada kościelną pedofilię nad Wisłą. W czym jesteśmy gorsi od Chile? Czyżby nam nie należał się wysłannik, który jak Mesjasz przybędzie wprost ze stolicy piotrowej, by uwolnić polskie dzieci od szatanów w sutannach?

Mówię poważnie – jeśli ci wszyscy, którzy zajmują się pedofilią w polskim Kościele, zbiorą się w sobie i podejmą taką akcję, Franciszek nie będzie mógł odmówić. Gorąco zachęcam, aby to uczynili. Szczególnie ci spośród nich, którzy sami do Kościoła katolickiego należą, będąc jego ofiarami. Bo dla papieży słowo „niewiernego” waży tyle co nic, zaś słowo skrzywdzonego „brata w wierze” waży tyle co ziarenko piasku. To jednak już coś – z wielu takich ziarenek uzbiera się ciężkie wiadro. Z pewnością nie wystarczy tu pięć ani dziesięć listów nagłośnionych w mediach. Trzeba ich wielokroć więcej. Warto poczynić ten wysiłek, bo szlak jest przetarty. Godzina lustracji się zbliża – nie ma na co czekać. Czy do Polski sprawiedliwość musi zawsze przychodzić ostatnia?

Masowe i zorganizowane wspieranie przez Kościół nazistowskich zbrodniarzy, którzy z watykańskimi papierami lądowali w Ameryce Południowej, faszystowskie reżimy księdza Tiso czy chorwackich Ustaszy, podobnie jak wszystkie inne ekscesy lat 30. i 40., uszły Kościołowi na sucho. Ale pedofilia nie ujdzie.

Nazista z watykańskim paszportem na argentyńskiej plaży – to da się znieść. Tak samo jako tuziny hajlujących biskupów. Ale groby setek zamęczonych irlandzkich dzieci i płacz tysięcy, tysięcy zgwałconych dziewczynek i chłopców – to może Wam wybaczyć tylko Wasz Bóg. Ludzie Wam nie wybaczą. Wszak są tylko małymi grzesznikami…