Jacy lekarze, tacy nauczyciele. Lewizna i żenada

To doprawdy zdumiewające. Dopiero co polscy lekarze wypisali jakieś 20 tys. lewych zwolnień protestującym policjantom, a już – jak na zawołanie – wsparli, i to na większą jeszcze skalę, słuszny protest nauczycieli.

Znowu polskim lekarzom wydaje się, że skoro sprawa słuszna, to nielegalne środki – w tym wypadku oszustwo, poświadczenie nieprawdy w dokumentach i współudział w wyłudzeniu nienależnego świadczenia – są moralnie akceptowalne. Nie są! Lekarze piszący lipne zwolnienia, by pomóc pokrzywdzonej grupie zawodowej, deprawują życie publiczne, anarchizują państwo i naruszają godność zawodu lekarza. Państwo jest wobec lekarskiej usłużności i wobec protestujących pseudopacjentów prawie bezsilne, bo zakwestionowanie przez dyrektorów szkół oraz ZUS kilkudziesięciu tysięcy strajkowych zwolnień, a następnie ukaranie protestujących doprowadziłoby do poważnych napięć społecznych.

W taki oto, jakże patologiczny, sposób pokazuje się, czym jest piąta władza – władza lekarska. Polscy lekarze nadużywają jej raz po raz (który to już taki przypadek?) w sposób oburzający, a Naczelna Rada Lekarska, mająca ustawowy obowiązek strzec etyki zawodowej lekarzy, nic nie robi. Pytam NIL, gdzie jesteście? Dlaczego nie wydajecie stosownych oświadczeń, nie potępiacie niecnego procederu, w który zaangażowanych jest tysiące (tysiące!) lekarzy?! Brakuje odwagi czy zrozumienia, z jak poważnym nadużyciem i jak wielkim problemem etycznym mamy tu do czynienia? Milcząc ustami liderów środowisko medyczne jako całość bierze na siebie odpowiedzialność za nadużycie swej potęgi, którego bezkarność tym wymowniejszym jest tej potęgi dowodem.

Jako bioetyk postuluję, by w każdej placówce leczniczej, w której doszło do istotnego statystycznego odstępstwa od średniej liczby wystawianych zwolnień dla danego miesiąca w porównaniu do lat poprzedzających (z uwzględnieniem sytuacji epidemiologicznej w danym czasie), uruchamiane były kontrole wewnętrzne, a w przypadkach znacznego uprawdopodobnienia nadużyć – powiadamiany ubezpieczyciel. Ponadto stosowne pouczenia powinny wydać Izby Lekarskie oraz Rzecznicy Odpowiedzialności Zawodowej, a także Ministerstwo Edukacji i kuratoria.

Protest nauczycieli – tak jak wcześniej policjantów, pielęgniarek i pracowników sądów – jest słuszny, lecz ta akurat jego forma niedopuszczalna. Medycyna nie może służyć za narzędzie walki politycznej – nawet najsłuszniejszej. Lekarz powinien być poza wszelkim podejrzeniem, że jego działalność motywowana jest lub modyfikowana względami politycznymi. Owszem, w szczególnych przypadkach – i nigdy nie dość o tym przypominać! – gdy zdrowie i życie pacjenta zagrożone jest w sposób bezpośredni, może dojść do naruszenia przez lekarza litery przepisu prawa, lecz żaden strajk ekonomiczny nie stanowi tego rodzaju stanu wyższej konieczności. Lekarz, który z dobrego serca i w poczuciu solidarności z pokrzywdzonymi ekonomicznie pracownikami (nawet pracownikami ochrony zdrowia!) wytwarza dokumentację medyczną, w której świadomie poświadcza fałsz, popełnia przestępstwo i sprzeniewierza się etosowi swego szlachetnego zawodu. Krzywdzi w ten sposób całe środowisko medyczne oraz społeczeństwo, które pragnie mieć do lekarzy zaufanie i ma do tego zaufania prawo.

Obawiam się, że wielu lekarzy dało się uwieść relatywistycznej doktrynie etycznej mówiącej, że każdy czyn zgodny z własnym sumieniem i wypływający z dobrego serca jest etycznie akceptowalny. To nonsens, lecz trzeba małej chwili zastanowienia, aby to zauważyć. Często tej małej chwili lekarzom (i nie tylko im) brakuje. Mówiąc w wielkim skrócie i uproszczeniu, moralnie dopuszczalne nie jest to wszystko, co nie wywołuje w działającym niemiłego dyskomfortu, zwanego wyrzutem sumienia, lecz to, co nie krzywdzi innych ludzi. Wystawianie lewych zwolnień krzywdzi nas wszystkich, a jeśli jakiś lekarz dopuszczający się takiego oszustwa nie odczuwa moralnych skrupułów, to może sobie pogratulować tego, co w uroczystym języku moralistyki nazywa się zdeprawowanym sumieniem.

Oczywiście te same uwagi tyczą się strajkujących nauczycieli, którzy idąc na lewe zwolnienia, nie tylko sprzeniewierzają się pełnionej przez siebie służbie publicznej, lecz również demoralizują młodzież, dostarczając pożywkę młodzieńczemu cynizmowi, który wszystko uważa za kłamstwo i pozór. Trudno o coś bardziej niewychowawczego, niż dowiedzieć się, że nauczyciel jest na fikcyjnym zwolnieniu lekarskim. Czy wy, nauczyciele na lewych zwolnieniach, nie wstydzicie się przed dziećmi? Za kilka dni powrócicie do szkół, staniecie przed klasami – i co im powiecie? Że tak było trzeba? Dobre sobie.