Do niedobrych chłopców z ONR, MW, Czarnego Bloku itp.
Nim włożysz ciężkie buciory, a do ręki weźmiesz polską flagę, by 11 listopada pójść na ulice i ryczeć, co zrobisz z „pedałami” i „lewakami”, nim znów poczujesz się Prawdziwym Polakiem i Patriotą, maszerując z tysiącami podobnych sobie – przeczytaj ten list.
A po jego przeczytaniu podejmij samodzielną decyzję, czy chcesz być cząstką napompowanego pychą i pogardą dla innych agresywnego tłumu, czy też wolnym, myślącym człowiekiem, życzliwym ludziom, spokojnym i kulturalnym. To ważny wybór. Bo w pochodzie nienawiści będziesz budzić w innych odrazę i lęk, a w nagrodę otrzymasz jedynie akceptację garstki swoich kolegów. Jeśli pozostaniesz z nami, czyli z tą ogromną większością ludzi, którzy nie bluzgają i nie ryczą, nie rozrabiają, nie rzucają kamieniami i racami, niczego nie podpalają itd. – masz dużą szansę być szanowanym i lubianym człowiekiem. Niewiele trzeba – wystarczy nie być chuliganem i nie wykrzykiwać pełnych nienawiści haseł, lecz żyć spokojnie, szanować innych ludzi i rozmawiać z nimi uprzejmie i logicznie.
Zacznijmy od patriotyzmu. Na dumne miano patrioty zasługuje ktoś, kto robi dla kraju coś więcej niż inni, to znaczy nie tylko szanuje prawo i instytucje, przestrzega przepisów, nie oszukuje, płaci podatki, lecz jeszcze angażuje się w dobro wspólne. Oczywiście ten, kto pogardza państwem i obraża jego instytucje, gdy nie podoba mu się aktualny rząd, kto za nic ma mienie publiczne i cywilizowane zasady współżycia, do żadnego patriotyzmu nie może pretendować. O takich nawet nie mówimy.
Ale patriotą nie jest też po prostu ktoś, kto głośno krzyczy, że nim jest. To nie wystarczy. Ani nawet nie jest potrzebne. Kto się przechwala, np. swoją mądrością, urodą albo właśnie patriotyzmem, złe sobie wystawia świadectwo. Machanie flagami nikogo patriotą nie czyni. Zwłaszcza gdy macha nią przeciwko komuś, na znak wykluczenia i wrogości. Patriotą jest ten, kto udziela się społecznie, pomaga innym, uczestniczy w życiu publicznym, a jak trzeba – naraża się na szykany.
I może nim być niezależnie od tego, czy jego poglądy są prawicowe, czy lewicowe, czy jest wierzący, czy nie. Bo wspólnota narodowa jest wielka i różnorodna. Jest w niej miejsce dla ludzi o różnych poglądach. Jeśli byłoby w niej miejsce tylko dla „narodowców” i ich zwolenników, naród skurczyłby się do garstki tak samo myślących, do takich jak Wy. Czy ta gigantyczna większość, która jednak nie podziela Twoich poglądów, to jacyś nie-Polacy? Przecież to śmieszne. Nie myl narodu z narodowcami. Narodowcy to jego malutka cząstka. Nie najmądrzejsza, nie najbardziej kulturalna, nie najbardziej zasłużona dla kraju.
Patriota to również nie taki ktoś, kto myśli, że jego naród jest czysty jak łza, zawsze niewinny, a za to najdzielniejszy i najbardziej pokrzywdzony, podczas gdy sąsiedzi to na ogół dawni lub obecni wrogowie i ciemiężyciele. Patriota kocha swój kraj, lecz kocha również prawdę. Nie zakłamuje jego historii, odróżnia mity i legendy od rzeczywistości, pamięta o tym, co chwalebne, lecz i o tym, co haniebne.
A każdy naród ma swoje hańby, wiesz? Tylko wielkie narody umieją się do nich przyznawać. Patriota pragnie, by jego naród też był wielki… Tymczasem buta, mitologizowanie dziejów, ostentacyjna, upolityczniona religijność, fascynacja siłą i jej demonstrowanie, pogarda dla innych nacji – to wszystko niszczy wspólnotę narodową, odstręcza ludzi od patriotyzmu, który zaczyna im się kojarzyć z podkutymi butami i wrzaskiem, a przede wszystkim sprawia, że inni zaczynają nas nienawidzić.
Sam powiedz, podoba Ci się, jak „patrioci” litewscy wykrzykują nienawistne hasła pod adresem Polaków, wypominając nam rajd na Wilno, a ukraińscy tak samo – wypominając nam rajd na Kijów? A czescy – współpracę z Hitlerem i zajęcie Zaolzia? No, chyba nie. Więc powstrzymaj się od podobnych zachowań. Rachunki krzywd są wielkie po wszystkich stronach, nikt nie jest bez winy – jednakże nie można budować lepszego świata na wzajemnym opluwaniu się.
Nie kochasz Michnika albo Wałęsy? A wiesz coś o ich działalności? O wyborach, których musieli dokonywać, o trudnościach, które musieli pokonywać? Pewnie nie wiesz i nie za bardzo masz ochotę o tym czytać. Nie musisz nikogo kochać. To wolny kraj. Ale przynajmniej szanuj starszych, którzy za komuny siedzieli, drukowali i roznosili ulotki, protestowali, strajkowali – szanuj niezależnie od tego, czy są dziś za tym, czy za tamtym, za tą czy inną partią. Dzięki nim możesz dziś swobodnie manifestować swoje poglądy. Gdy oni robili to, co robili – to obrywali pałą, wyrzucano ich ze studiów i z pracy, wsadzano do więzienia. Ty za to możesz pluć na rząd i na kogo chcesz – bezkarnie. Żaden Tusk nie wsadzi Cię już za to do mamra.
To jednak wielka różnica, prawda? Jeśli „ich”, czyli jakichś tam „lewaków” czy „zdrajców”, nie lubisz, to Twoja sprawa. Masz do tego prawo. Ale przyznasz, że z kolei to oni, ci wszyscy, co siedzieli w tych więzieniach za KOR, za Solidarność, za strajki i drukowanie nielegalnych czasopism, mają większe od Ciebie prawo zwać się patriotami. Coś przecież zrobili. A jednak oni nie chodzą dziś po ulicach i nie pysznią się swoją nie wiadomo jaką polskością i zasługami. Są skromni. Bo poważni i zasłużeni ludzie są właśnie kulturalni i spokojni. Wiele widzieli, wiele przeżyli, popełnili wiele błędów i wszystko to nauczyło ich pokory. Młodzież, zwłaszcza jeśli chce być patriotyczna, winna jest im szacunek, niezależnie od tego, czy się z ich poglądami zgadza, czy nie.
Kim jesteś, by szydzić i obrażać Michnika, który za walkę z komuną siedział bodajże pięć lat w więzieniu, albo Komorowskiego, który przez całe lata narażał się, działając w konspiracyjnych organizacjach i wydawnictwach (zresztą prawicowych)? Kim jesteś, żeby pluć na nich? Cóżeś takiego zrobił dla ukochanej Polski? Maszerowałeś? Ryczałeś „raz sierpem, raz młotem”?
To jest ta Twoja zasługa? Jakaż to zasługa? A kto to jest ten Twój mityczny „lewak”? Co uczynił Ci gej? Czy na pewno wiesz coś o poglądach politycznych różnych stronnictw? Kim są ci liberałowie albo lewica? A skąd się to wzięło, że są jakieś wybory, prawa obywatelskie, renty, emerytury, urlopy? Że nie ma niewolnictwa, a za poglądy nie wsadzają do więzienia? Zastanów się nad tym… Różnym ludziom to wszystko zawdzięczamy. Byli wśród nich konserwatyści i liberałowie, socjaliści i zwolennicy wolnego rynku, wierzący i niewierzący… Często oddawali za działalność zdrowie i życie. Byli patriotami czy nie byli?
Być może uwierzyłeś, że świat składa się z patriotów i zdrajców ojczyzny. Że historia składa się z bohaterów i zdrajców. Że jest czarno-biała. Nie jest. Jest tragiczna i pogmatwana. Za długo by o tym pisać. Ale chyba rozumiesz, że w życiu dobro od zła nie jest oddzielone prostą kreską. Często ci sami ludzie czynią rzeczy złe i dobre. Często te same społeczności i narody bywały ofiarami i oprawcami. Żeby zrozumieć historię, trzeba wznieść się ponad emocje i ponad punkt widzenia jednej strony wydarzeń.
Pomyśl tylko o tych, co myślą o sobie podobnie jak Ty i Twoi koledzy, ale przydarzyło się im być Ukraińcami, Rosjanami, Litwinami, Niemcami. Oni też są „narodowcami” i marzą o wielkiej Ukrainie i dumnej Litwie. Dla nich Ty właśnie, tak bardzo do nich podobny, jesteś akurat największym wrogiem. Bo oni również patrzą na historię jednostronnie i karmią się poczuciem wyższości w stosunku do sąsiadów i tym, co wszyscy nazywacie „narodową dumą”.
Ukrainiec powie, że akowcy to sami zbrodniarze, a Przemyśl ma być ukraiński, Rosjanin – że Polacy to zdrajcy napadający na Rosję i niewdzięcznicy, lekceważący armię radziecką, która ich wyzwoliła. Litwini powiedzą, że jesteśmy agresorami, którzy siłą wydarli im Wilno, a Niemcy – że jesteśmy dzikim i prymitywnym ludem, który całą swą cywilizację zawdzięcza niemieckim osadnikom. Czesi dorzucą nam napaść na Czechosłowację w 1938 r., a Białorusini, powiedzmy, niszczenie cerkwi i prześladowania prawosławnych w II RP i za komuny.
I tak będziemy się targać za szczęki. Zbudujemy sobie świat z zasieków, a każdy w swoim kraju będzie trąbił, jaki jest wspaniały, dzielny i skrzywdzony przez innych. Czy chciałbyś żyć w takim świecie? Pełnym uraz, awantur, porachunków? Świecie, w którym za każdą granicą jest inna „prawda narodowa”, a kto by tylko śmiał ją podważyć, tego zaraz w łeb?
Pewnie uwierzyłeś, że „ruch narodowy” ma piękne tradycje. Niestety, nie ma. Postaw się na chwilę w sytuacji tych, których „narodowcy” nienawidzą i prześladują. Oczywiście jacyś inni niż Ty narodowcy, od jakiegoś innego narodu. Niech będą to, dajmy na to, Anglicy. Jak by Ci się podobało, gdyby regularnie niszczyli polskie sklepy w Londynie, bili spotkanych na ulicy Polaków albo wymusili na brytyjskich uniwersytetach ograniczenia w prawie do studiowania dla Polaków oraz zarządzenie, że mają siedzieć w osobnych ławkach?
A tym właśnie zajmowały się różne oenery i inne „dzieci Dmowskiego” przed wojną w Polsce. Ich patriotyczna działalność skupiała się głównie na biciu Żydów, urządzaniu antyżydowskich ruchawek, a Mussolini z Hitlerem byli dla wielu z nich wielkimi bohaterami i wzorami do naśladowania. Oj, kochali siłę i kochali władzę ci mili chłopcy z „falangi”. Czym silniejsza była, tym bardziej ją mieli w poważaniu. A wiesz, że za komuny też byli „narodowcy”? Tak, tak, nawet w rządzącej partii komunistycznej. Współpraca z komuną szła im lepiej niż cokolwiek innego. Dowiedz się, kim był Piasecki, kim był Moczar… Nawet w stanie wojennym odznaczali się gorliwością. A hasła mieli wypisz wymaluj jak… No właśnie…
No właśnie… Tak à propos święta 11 listopada. Pewnie Cię zainteresuje, dlaczego „narodowcy” przedwojenni (wielu z nich z dumą nazywało się faszystami – nie było wtedy mody na nieodżegnywanie się od faszyzmu i antysemityzmu) nie lubili święta 11 listopada? Ano nie lubili, bo za bardzo kojarzyło się im z Józefem Piłsudskim, który był socjalistą i działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, wrogiem endeków. Czyli był, jak to mówicie, „lewakiem”. Takim to „lewakiem” był również Ignacy Daszyński, druh Piłsudskiego, który stanął 7 listopada 1918 r. na czele pierwszego rządu wolnej Polski, choć kilka dni później podporządkował się Piłsudskiemu.
W ogóle ten 11 listopada 1918 r. to straszne lewactwo! Socjalistyczna rewolucja w Niemczech sprawiła, że Niemcy zaczęli się wycofywać z Polski, ustępując miejsca polskiej władzy. A tymczasem w całej Polsce wrzało. I nie było to wrzenie spod znaku „Bóg, Honor, Ojczyzna”. O nie. To było wrzenie w sprawie chleba, reformy rolnej, świadczeń dla robotników. Czyli tego wszystkiego, co nazywasz bezmyślnie „lewactwem”.
Chciałbyś pracować po 12 godzin na dobę, nie mieć emerytury ani dostępu do służby zdrowia, nie mieć wakacji ani darmowej szkoły? Ktoś, kto tego wszystkiego chciał, nazywał się sto lat temu socjalistą. Dla Ciebie to „lewak”. Więc widocznie chciałbyś, żeby było tak jak wcześniej, zanim ci cholerni lewacy wywalczyli te prawa pracownicze, prawo głosu dla kobiet (dżenderowcy zboczeni, nie?) i ziemię dla rolników…
No, nie chciałbyś. Też jesteś lewakiem. Tak jak Piłsudski, tak jak Daszyński i tak jak miliony Polaków, którzy opowiedzieli się za nowym, niepodległym państwem polskim. Nie dlatego, że wszyscy czuli się Polakami, choć prawdą jest, że miliony tak właśnie się czuły. Polskę poparły jednak również miliony takich, którzy nie mieli jeszcze ukształtowanej świadomości polskiej albo w ogóle nie byli etnicznymi Polakami. Poparli, bo mieli nadzieję na sprawiedliwszy świat, chleb i pokój.
Te nadzieje spełniły się tylko częściowo. Bo, niestety, II RP to był kraj, w którym strzelano do robotników, przeciwników politycznych torturowano i wsadzano do więzienia, zamykano cerkwie i bezkarnie bito Żydów. Przestraszyłbyś się, gdyby coś takiego miało miejsce teraz w naszym kraju, prawda? Nie chciałbyś, żeby na ulicach Krakowa policja zabijała protestujących robotników, a posłowie PO znaleźli się w obozie koncentracyjnym?
A wyobraź sobie, że „narodowcom” takie rzeczy całkiem się wówczas podobały – oczywiście dopóki prześladowani byli w ich pojęciu „komunistami”, bo gdy zamykano jakiegoś narodowca, to już niekoniecznie. I chętnie brali w udział w takich „pokojowych akcjach”. A gdy jeden z nich zamordował polskiego prezydenta, który miał nieszczęście nie być „narodowcem”, uznali zabójcę za bohatera. Jeszcze dziś tak myślą. Morderca bohaterem! Czy jest coś moralnie bardzie odrażającego niż hołubienie zbrodni? Takich masz kolegów… I jeszcze do kościoła chodzą…
Oczywiście, tak było nie tylko w Polsce. A potem była wojna. Och, jak bardzo różniły się poglądy niemieckich nazistów od włoskich faszystów i innych tam „narodowców” Francji, Holandii czy Polski w latach wojnę tę poprzedzających! No po prostu sprawy fundamentalne! Wielkie spory toczono o rolę korporacji i zakres kontroli państwa nad gospodarką. Albo czy Żydów wysłać na Madagaskar czy może pozamykać w gettach, jak czynili papieże. Niech nikt nie śmie tego mylić i do jednego wrzucać worka! „Obóz Wielkiej Polski” nie ma z faszyzmem i nazizmem żadnych punktów stycznych! Żadnych!
Jak widzisz, polska niepodległość to nie tylko Dmowski negocjujący kształt naszych granic. To również kwestia robotnicza i kwesta chłopska. To PPS, to Daszyński. No i ten cały Piłsudski, który nie tylko „pierwszą kadrową” wywiódł z Krakowa, lecz o socjalizm walczył… I jeśli Cię to wszystko nie brzydzi i nie przeraża, to świętuj razem z „prawdziwymi Polakami”, czyli różnymi Polakami – tymi z lewicy i tymi z prawicy, tymi wierzącymi i tymi niewierzącymi, tymi, co lubią płeć przeciwną, i tymi, co wolą swoją.
Świętuj 11 listopada godnie i radośnie, razem z narodem, a nie w odrębnym pochodzie nienawiści, pogardy, buty i pychy. Idź ze zwykłymi, kulturalnymi ludźmi, którzy nikomu nie wygrażają pięściami, na nikogo nie bluzgają, nie niszczą chodników i przystanków, nie ryczą agresywnych bredni i nikogo nie nienawidzą. Polska jest tam, gdzie normalni ludzie, różni ludzie. Jest, niestety, również tam, gdzie narodowcy. Ale tam jest Polska chora, zakompleksiona, szowinistyczna, zła.
Odłącz się od niej. Chodź z nami, chodź z tą całą resztą, z tą gigantyczną większością, która nie jest „narodowcami” i dla której utożsamianie polskości i patriotyzmu z nacjonalizmem jest żałosnym absurdem. Nie bądź „narodowcem”. Bądź Polakiem!