Studentka potwór! Wyrzucić ze studiów!

Jakże łatwo i przyjemnie jest niszczyć słabego, zwłaszcza gdy sam jest sobie winny. Nagonka na niewinnego, owszem, rzecz to paskudna, ale jak już ktoś faktycznie coś przeskrobie, to można po nim skakać do woli, prawda? Nieważne, jak wielka jest jego wina, nieważne, na czym ta wina polega i jakie są okoliczności łagodzące. Wyrok opinii jest prosty i natychmiastowy. I zawsze maksymalny. Jak nie śmierć, to przynajmniej banicja.

Proszę wszystkich o opamiętanie w sprawie studentki medycyny z Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, która nagrała znany już powszechnie filmik z niebywałym „hejtem” na pewną Ukrainkę, rzekomo zajmującą nieopłacone przez siebie miejsce w pociągu. Nie wiemy nawet, czy był taki incydent. Wiemy za to prawie na pewno, że filmik jest parodią i satyrą na rasizm i ksenofobię, a studentka opublikowała bardzo wiarygodnie brzmiące przeprosiny. Niewiele jednakże one dały – maszyna infamii i represji poszła w ruch. Studentkę zawieszono, a jej sprawę bada rzecznik dyscyplinarny oraz prokurator. Dziewczyna jest załamana i wylądowała w szpitalu. Nie wiadomo, co jeszcze złego może jej się przydarzyć. Cały kraj jest przeciwko niej, mówią o niej miliony ludzi. Siedzi w ukryciu, zaszczuta i przerażona. Czas powiedzieć: ludzie, zatrzymajcie się na chwilę i zastanówcie, co tu się właściwie wydarzyło! Proszę wszystkich o kilka minut spokojnej lektury moich argumentów. A może zechce ten felieton przeczytać rektor, dziekan, prokurator? Będę wdzięczny za udostępnienia w tych środowiskach.

Jestem filozofem i etykiem, któremu jest dane od ćwierć wieku uczyć studentów medycyny na Uniwersytecie Jagiellońskim. Znam i rozumiem młodzież studiującą medycynę i dlatego pozwalam sobie wtrącić się w tę bulwersującą i smutną sprawę filmiku nieznanej z imienia studentki, zawierającego wulgarną napaść słowną na osobę narodowości ukraińskiej. Dziewczyna (niech nazywa się Alicja – każdy wszak ma prawo mieć jakieś imię) znalazła się dziś pod presją publicznego potępienia, którego ciężar może okazać się nie do zniesienia i które być może już teraz stanowi karę nieproporcjonalną do jej niewątpliwej skądinąd winy. A przecież czeka ją jeszcze osądzenie przez uczelnianą komisję dyscyplinarną i – być może – przez sąd powszechny.

Inkryminowany filmik, na którym Alicja w straszliwie wulgarny sposób wyraża się o Ukraince, z którą (faktycznie lub nie) miała zatarg w pociągu, a następnie ujawnia swój odrażająco wyższościowy pogląd na społeczeństwo i własne w nim usytuowanie, oglądałem z przerażeniem i niedowierzaniem. Pytałem samego siebie, czy to na poważnie i czy należy to rozumieć dosłownie, czy też może jest to jakaś forma satyry i parodii? Dopiero oglądając filmik po raz drugi, przekonałem się, że faktycznie jest parodią, w której przedrzeźnia się sposób myślenia i mówienia niektórych naszych rodaków. Świadczą o tym wypowiedziane na końcu z lekkim uśmiechem słowa „nie żartuję”. Tak, to musi być parodia – studenci medycyny nie są idiotami, żeby wygadywać takie rzeczy. Wiedzą, że mogłyby to ściągnąć na nich poważne kłopoty. Proszę mi wierzyć – studenci medycyny naprawdę są inteligentni.

To jednak bynajmniej nie kończy sprawy. Nawet jeśli filmik jest satyryczny w swej intencji, to mimo to jest całkowicie niedopuszczalny. Nie wolno bowiem upubliczniać drastycznych materiałów, których sensu i znaczenia wielu odbiorców może nie zrozumieć, a intencje mogą zostać odczytane niewłaściwie lub wręcz opacznie. Nie wolno też włączać do przekazu parodystycznego wyrażeń szczególnie raniących, nawet jeśli są tylko cytatami bądź służą za przykład jakiegoś zachowania, które utwór satyryczny piętnuje. Alicja naruszyła te zasady, a co więcej – całkiem naiwnie wyobrażała sobie, że przekazując filmik wąskiej grupie znajomych, faktycznie wcale go nie publikuje. Powinna była być świadoma, że najpewniej ktoś sprzeniewierzy się jej intencji i film przekaże dalej, powodując jego rozpowszechnienie w internecie. Sądzę, że wina Alicji jest bezsporna, choć jednocześnie nieporównanie mniejsza niż to, co się jej zarzuca. Po prostu dopuściła się nie tego, co się jej zarzuca – czyli rasistowskiej napaści – lecz czegoś innego, a mianowicie w najwyższym stopniu niestosownej formy napiętnowania rasizmu. Wszelako byłoby już nie tylko ironią losu, lecz skrajną jego przewrotnością, gdyby ktoś, kto szydzi z rasizmu, parodiując go, ponosił takie konsekwencje, jak gdyby sam rasizmu się dopuszczał.

Jak wiadomo, Alicja zamieściła w internecie film z przeprosinami (dostępny jest tutaj). Zwróćcie uwagę na bezprecedensowy styl i jakość tego oświadczenia. Znamy wiele przeprosin publikowanych przez różne osoby w wyniku wyroku sądu. Najczęściej są suche, wymuszone, nieszczere. Znamy też wiele spontanicznych przeprosin, lecz dwuznacznych i niestosownie sformułowanych. Padają w nich konwencjonalne zwroty, takie jak „nie było moim zamiarem urażenie czyichkolwiek uczuć”, „przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony” i na tym się kończy. Za to przeprosiny Alicji są bezwarunkowe, szczere i – nie waham się tego powiedzieć – moralnie szlachetne. Nigdy nie spotkałem się z tak jednoznacznym, szczerze brzmiącym i głębokim wyrazem skruchy. Alicja mogła znacznie silniej podkreślić parodystyczny charakter swojego wybryku, lecz słusznie uczyniła, nie skupiając się na tym, co może przemawiać na jej obronę. Jednak nam, oceniającym jej postępki, nie wolno tej powściągliwości wykorzystywać przeciwko niej. Nie mamy powodu sądzić, że jest inaczej, niż Alicja napisała, a mianowicie, że jej wybryk był tylko głupim żartem. Jestem przekonany, że osoba, która mówiłaby tak straszne rzeczy całkiem od siebie i dosłownie, nie zaś tytułem parodii czy ironicznie, żadną miarą nie byłaby zdolna do sformułowania takiej przekonującej ekspiacji. Byłaby to – by odwołać się do żargonu etycznego – sprzeczność performatywna.

Nie znam Alicji, nie mam pojęcia, jaką jest osobą. Może ma wiele wad. Jednak wydaje mi się, sądząc z obu filmików, że nie jest zdemoralizowaną, wyniosłą i samolubną osobą, okazującą pogardę i nienawiść w stosunku do innych ludzi. Przypuszczalnie jest po prostu niedoświadczoną młodą dziewczyną, która zrobiła głupstwo. I dostała już nie lada nauczkę. Dlatego gorąco proszę osoby, które będą w trybie formalnym osądzać ten przypadek, o okazanie Alicji wielkoduszności i danie jej szansy na kontynuowanie studiów. Infamia, która spotkała tę dziewczynę, jest dla tak młodej, ledwie co dorosłej osoby, czymś nie do wytrzymania, a nawet niebezpiecznym dla zdrowia psychicznego.

A opinię publiczną proszę – jak na początku – po prostu o opamiętanie. W szczególności zaś proszę o to koleżanki i kolegów Alicji. Jeśli trzymacie w ręku kamienie, upuścicie je. Sami przecież wiecie, że tak będzie lepiej. Bądźcie roztropniejsi niż Alicja.