Miejcie litość dla Izraela!
W Gazie giną ludzie, bo Iranowi i szejkom, opłacającym terroryzm Hamasu, zachciało się po raz kolejny rozpętać wojnę. Izrael zabija, bo się broni. Jednakże temu akurat państwu prawa do obrony się odmawia. Żydom nie wolno zabijać – Żydzi są od tego, żeby ich zabijać!
Za każdym razem, gdy wzmaga się terroryzm palestyński (zawsze w następstwie jakiegoś zapalnego incydentu, nieraz z udziałem żydowskich ekstremistów), świat rozpala się nienawiścią do Żydów. Od kiedy jest internet, widać tę nienawiść jaskrawiej niż kiedykolwiek. Oto krwiożerczy Żydzi trzymają Palestyńczyków w getcie i stopniowo eksterminują, czyniąc im to, czego wcześniej doznali od Hitlera. Te i podobne im haniebne, szaleńczo podłe słowa nienawiści głoszone są masowo i bez przeszkód. Gdyby nie to, że dziesiątki milionów amerykańskich protestantów uważa Żydów za Naród Wybrany i prawomocnych strażników Ziemi Świętej, wymuszając na rządzie amerykańskim ochronę Izraela, to małe państwo dawno by już nie istniało. Druga ojczyzna wszystkich Żydów diaspory trzyma się dzięki religii. Chrześcijańskiej…
Ilekroć Żydzi (co za słowo, słowo oskarżenie!) zabijają Palestyńczyków, unosi się kurz zapomnianego i wypartego antysemityzmu. Kogóż z bijących na alarm z powodu żydowskich zbrodni na Palestyńczykach obchodzą zbrodnie palestyńskie popełniane na Żydach, a nawet te okrutne szykany i dyskryminacja, której sami Palestyńczycy podlegają ze strony Arabów w kilku ościennych krajach?
Bo przecież nie o sympatię dla samych Palestyńczyków europejskim filistrom chodzi, lecz o antypatię dla Żydów. Sympatii nie ma, lecz empatii pod dostatkiem – odwrotnie proporcjonalnie do zimnej nie-empatii w stosunku do Żydów. Ileż to pełnych grozy lamentów nad zamordowanymi palestyńskimi dziećmi! A odważyłby się kto podnosić publicznie larum z powodu wysadzanych w powietrze hurtem, całymi autobusami, dzieci żydowskich? To byłoby faux pas, dowód niewrażliwości na los palestyński.
Więc jeśli z całą mocą potępiasz terroryzm, lecz mimo to wydaje ci się, że Izrael jest w swej wojnie z całym światem muzułmańskim stroną agresywną i nie chce ci się czytać wyważonych i fachowych analiz skrajnie złożonej sytuacji na Bliskim Wschodzie, to bądź tak dobry i daj chociaż szansę kilku prostym prawdom oraz zdrowemu rozsądkowi. Ot tak, abyś nie musiał się więcej obawiać, że może jesteś w ocenie sytuacji stronniczy, gdy nie wiedzieć czemu, ni z tego, ni z owego, nic na co dzień nieobchodzący cię muzułmanie stają ci się tak bliscy, gdy zabijają ich nie jacyś inni muzułmanie czy też, dajmy na to, hinduiści, lecz właśnie Żydzi.
Poświęć więc kwadrans na te kilka punktów, które bez wdawania się w szczegóły dla ciebie przygotowałem. Ale najpierw popatrz na mapę i zobacz maluteńki Izrael, gdzie mieszka siedem milionów Żydów, i wielkie państwa okoliczne – wrogie lub wręcz nienawidzące Izraela i zaludnione łącznie przez setki milionów ludzi. Czy naprawdę możesz sobie wyobrazić, że Izrael szuka z nimi zwady i je atakuje?
To bardzo prosty eksperyment myślowy. Będę cię prosił o wykonanie jeszcze innego, to znaczy wyobrażenie sobie, jak na miejscu Izraela postąpiłaby Polska i Polacy bądź jakiś inny kraj. To już nieco trudniejsze, lecz niezbędne, jeśli chcemy osiągnąć w ocenie Izraela choćby minimum bezstronności i uczciwości.
A oto kilka prostych prawd na temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego:
1. Izrael powstał w 1948 r. w oparciu o rezolucję Narodów Zjednoczonych na mikroskopijnym terytorium i natychmiast został zaatakowany przez Arabów. Wygrał tamtą wojnę i wszystkie kolejne. Żadnej z nich nie zaczął, za to w kilku z nich poszerzał swoje terytorium. W odwecie w stosunku do agresorów zatrzymywał zajęte terytoria dla siebie i zasiedlał, kosztem wysiedleń i przesiedleń miejscowej ludności. Wysiedlił wiele rodzin, jakkolwiek wcześniej to samo spotkało Żydów w Jerozolimie ze strony Arabów. Wiele miejsc, w których teraz mieszkają rodziny arabskie i palestyńskie, kiedyś było zamieszkałych przez Żydów, choć wypędzonych ze swych siedzib Palestyńczyków (w następstwie wojen) jest wielokrotnie więcej. Żydzi nie chcą wracać do wschodniej Jerozolimy – za to Palestyńczycy mieszkający w Syrii czy w Libanie chcą odzyskać swoją dawną własność. Mają w tym poparcie światowej opinii. To jedyny taki przypadek w historii, aby opinia publiczna domagała się „prawa powrotu”. Nie baczy ona wcale na to, kto kogo napadł – liczy się wyłącznie to, że ziemię wzięli Żydzi.
2. Żydzi nie sprowadzili się od Izraela po wojnie – mieszkali w Palestynie zawsze, choć od końca XIX w. zaczęło ich przybywać. Wykupywali ziemię, ciężko pracowali i marzyli o niepodległym państwie. W końcu, po Holokauście, znalazło się ich ponad 600 tysięcy. Wtedy proklamowali swoje państwo w Tel Awiwie, Hajfie i okolicach. Co do zasady zarówno społeczeństwo Izraela, jak i większość rządów izraelskich chciała, aby Palestyńczycy mieli własne państwo. Żaden z krajów, w których mieszkają masy Palestyńczyków (Jordania, Syria, Liban), nie daje im najmniejszej nawet nadziei, że na części terytoriów tychże krajów powstanie jakieś palestyńskie państwo. I chociaż są Palestyńczycy (zwłaszcza ci niemający obywatelstwa izraelskiego) traktowani przez Izrael jak osoby drugiej kategorii, to nigdzie nie mają większych praw politycznych i obywatelskich niż w demokratycznym Izraelu. Mają ich mniej we własnym półpaństwie, zwanym Autonomią Palestyńską, jeszcze mniej w Jordanii, gdzie są dyskryminowani przez dominujących Beduinów, a najmniej w Gazie, która jest satrapią zarządzaną przez terrorystów.
Jednakże to nie od Jordanii czy Syrii Palestyńczycy oczekują państwa i nie przeciwko Jordanii czy Libanowi, gdzie są traktowani podle, zwracają swój gniew. Jest tak dlatego, że jedynie Izrael stwarza jakąś nadzieję na palestyńską niepodległość, a jednocześnie Żydzi są niewiernymi, przez co łatwiej buntować się przeciwko nim i ich nienawidzić. Owszem, rządy Izraela nie dawały nigdy Palestyńczykom tyle, ile ci sobie życzyli; daleko było do tego. Dawały jednakże (kilka razy) realną nadzieję na niepodległość. Tylko że jednocześnie nigdy nie chciały się zgodzić (jako że Żydzi są złymi ludźmi) na realizację uporczywie powracającego palestyńskiego postulatu, aby państwo Izrael przestało istnieć…
3. Wiele było w ciągu minionego stulecia aktów przemocy i terroru Żydów na Palestyńczykach. Jednakże dysproporcja pomiędzy terrorem uprawianym przez Żydów, a tym, którego byli ofiarami, była zawsze uderzająca. Nigdy nie było tak, aby licząca się część społeczeństwa Izraela życzyła śmierci wszystkim Palestyńczykom, a tysiące jakichś „żydowskich bojowników” angażowały się w wysadzanie arabskich autobusów i podobne zbrodnie. Ataki terrorystyczne ze strony Żydów zawsze były bardzo nieliczne i spotykały się z powszechnym potępieniem obywateli Izraela. Ulice Tel Awiwu nigdy nie tańczyły upojone wiadomością, że jakiemuś żydowskiemu terroryście udało się zamordować jakiegoś niewinnego Araba.
4. Izrael w ciągu swej ponadsiedemdziesięcioletniej historii popełnił wiele zbrodni na ludności arabskiej i palestyńskiej. Niektóre z nich nie zostały przez izraelski wymiar sprawiedliwości osądzone, a wielu sprawców uszło bez kary. Jednakże bilans zbrodniczych naruszeń praw wojny w uderzającym stopniu przemawia na rzecz Izraela. I nie chodzi tylko o to, że Palestyńczycy nie wsadzają do więzień swoich zbrodniarzy wojennych, a za to czczą ich jako bohaterów, lecz po prostu o to, że co do zasady starają się zamordować tylu Żydów (w tym kobiet i dzieci), ilu tylko się da. Żydzi zaś odwrotnie – z wyjątkiem kilkudziesięciu może zbrodniczych akcji dokładają wszelkich starań, aby zabić jak najmniej palestyńskich cywilów. To jest różnica radykalna.
Pamiętajmy o tym, że w każdej wojnie każda ze stron konfliktu (również ta zaatakowana) popełnia zbrodnie. Dlatego nie wolno inaczej oceniać moralnie walczących stron, niż porównując zakres popełnionych przez nie zbrodni. Ta strona, która dopuszczając się zbrodni, popełnia ich mało, ma prawo do dumy. Takie są paradoksalne prawa wolny. Gdzie jest wojna, tam jest i zbrodnia. Dlatego można z pewnością powiedzieć, że Izrael dopuszczał się zbrodni. Tyle że dopuszczał się ich bardzo mało w porównaniu ze swoimi wrogami, którzy nie tylko łamali notorycznie reguły wojny, lecz przede wszystkim przez całe dekady krzywdzili i ciemiężyli własną ludność. Izrael tymczasem jest demokratycznym państwem prawa (choć nie tak doskonałym jak kraje północnej i zachodniej Europy).
5. Izrael żyje w stanie permanentnej, tlącej się wojny. Niemal każdego dnia udaremnia ataki terrorystyczne – gdy dawniej nie umiał zapobiegać im tak skutecznie, Żydzi ginęli z rąk Arabów i Palestyńczyków prawie codziennie. Dziś, gdy spada na nich deszcz sponsorowanych przez Iran palestyńskich rakiet, ginie ich bardzo niewielu – wszędzie bowiem są schrony, działa znakomita obrona cywilna, a przede wszystkim najlepsze na świecie systemy przeciwrakietowe. Siła Izraela sprawia, że w wojnie obronnej, którą prowadzi, ponosi znacznie mniej ofiar niż wróg.
Wróg, czyli Iran oraz inne państwa muzułmańskie, nie występuje wprost przeciwko Izraelowi, lecz za pośrednictwem źle uzbrojonych i biednych Palestyńczyków. I choć jak żadne inne państwo zaangażowane w wojnę Izrael dokłada wszelkich starań, aby jego ataki były precyzyjne, ginie wielu cywilów. Terroryści palestyńscy bardzo o to dbają, gdyż liczne ofiary (zwłaszcza wśród dzieci) zjednują im przychylność nastawionej do Żydów niechętnie (żeby nie powiedzieć: antysemickiej) zachodniej opinii publicznej.
Jak dbają? Po prostu mocują instalacje rakietowe w tkance miejskiej Gazy, a sami ukrywają się wśród ludności cywilnej. Mimo to Izrael nie ustaje (nie zawsze, lecz na ogół) w staraniach, aby ginęło jak najmniej ludzi. Czy znamy jakiś inny kraj, który dorównywałby Izraelowi pod tym względem? Czy Amerykanie albo Rosjanie ryzykują życie agentów i żołnierzy, aby nie ginęli nieuzbrojeni ludzie? Czy jest jakąś normą, aby zabierać rannych wrogów do własnych szpitali? Albo dostarczać im prąd i wodę?
Zbrodniczy Izrael ustanawia nowe standardy etyki wojennej. Bo też jest jedynym państwem na świecie, którego winy są przez społeczność międzynarodową skrupulatnie liczone i piętnowane. Żaden bowiem kraj, choćby nie wiedzieć jak podłą był tyranią i jak był agresywny, nie ściąga na siebie tyle nienawiści co kraj Żydów. Po prostu dlatego, że jest to kraj Żydów. Więcej tłumaczyć nie trzeba.
6. Podstawą bezpieczeństwa Izraela są wszechobecne zasieki, uniemożliwiające przemyt ludzi i broni. Zasieki (czyli „mur”) nie powstały dla niczyjej przyjemności ani z nienawiści, lecz z konieczności. Czy jakieś państwo, dajmy na to Polska, nękane przez terrorystów i ostrzeliwane, nie odgrodziłoby się zasiekami? Chyba nie ma takiego. Gaza – rządzona przez brutalny Hamas – odcięta jest od świata zarówno przez Żydów, jak i Egipcjan. Odciętych jest też wiele miast na Zachodnim Brzegu – nie tylko palestyńskich. Za murami (zasiekami) mieszka wielu Palestyńczyków, lecz również wielu Żydów.
To wielka tragedia, lecz po palestyńskich powstaniach (intifadach) znośne stosunki izraelsko-palestyńskie uległy trwałemu pogorszeniu. Palestyńczycy chcieliby pracować w żydowskich przedsiębiorstwach i sprzedawać Żydom towary, a Żydzi chcieliby jeździć na zakupy do nieodległego od Jerozolimy Betlejem – tak jak to było jeszcze w latach 80. Nienawiść wynikająca z nakręcania przez potęgi świata muzułmańskiego wojennej spirali, z palestyńskich ataków terrorystycznych oraz budowania przez Żydów kolejnych osiedli żydowskich na terenach palestyńskich sprawia, że perspektywa pokoju wciąż się oddala.
Jednak gdy siedzę w arabsko-żydowskiej kawiarni w Jerozolimie, słysząc wokół siebie zmieszany gwar języka arabskiego i hebrajskiego, albo przekraczam z izraelskimi przyjaciółmi jordańską granicę, odbierając paszport od uśmiechniętego pogranicznika, odradza się we mnie nadzieja. Póki ta nadzieja jest, jest nadzieja.
Miejcie litość dla Izraela!
Komentarze
„W ubiegły weekend, kiedy Robert Lewandowski po raz kolejny strzelił jednego gola po drugim, na Twitterze wybuchła afera. Powstała z pytania, co by się właściwie stało, gdyby strzelec Bayernu dobrowolnie zaprzestał strzelać” – zaczął swój wywód Ahrens.
„Co by było, gdyby Lewandowski powiedział w tym miejscu: rezygnuję dobrowolnie. To ukłon w stronę najlepszego strzelca, jakiego miał ten klub, dla którego ja również mogę grać. Jestem światowym piłkarzem, jestem najlepszym strzelcem Europy, jestem piłkarzem roku w Niemczech, wygrałem Ligę Mistrzów. Zostawiam ten jeden rekord Gerdowi Muellerowi. Ponieważ to Gerd Mueller. Ponieważ Bayern nigdy nie byłby klubem, jakim się stał bez Gerda Muellera” – pisze w komentarzu niemiecki dziennikarz.
Autor sugeruje, że decyzja Polaka o pobiciu rekordu będzie kwestią serca. “To uczyniłoby Roberta Lewandowskiego nieśmiertelnym wśród fanów w Monachium. To byłaby historia, która zostanie opowiedziana za 50 lat. Jak powiedziałem: to tylko myśl. Tak się nie stanie. Ale to byłoby coś od serca” – zakończył Peter Ahrens.”
Podobne idiotyzmy mogą wypisywać tylko przedstawiciele narodów, które mają zaburzenia w ocenie własnej wyższości nad resztą tałatajstwa, które nie powinno sięgać zbyt wysoko i mieć wpojony szacunek do osiągnięć przedstawicieli narodu wybranego.
Ten dziennikarz taką propozycję złożył Polakowi, zapominając , że to jest rywalizacja sportowa, w której zwycięstwo jest istotą życia sportowca. Podobne propozycje składają „subtelniacy” polityczni. W tygodniku Polityka prof. Hartman proponuje wybaczenie Izraelowi zabijania Palestyńczyków, ponieważ Izrael broni własnego państwa. Palestyńczycy , widocznie nie mogą mieć równych praw do własnego państwa i powinni ze spuszczoną głową przyjąć warunki jaki narzuca im silniejszy sąsiad. To są przykłady myślenia rasistowskiego.
«Jesteśmy przeciwni wszystkiemu, za czym opowiada się syjonizm, i jesteśmy przeciwko całej okupacji. To jest przeciwko naszej religii, przeciwko sprawiedliwości, przeciwko prawu międzynarodowemu, przeciwko ludzkości. Jest to sprzeczne z interesami narodu palestyńskiego i interesami narodu żydowskiego na całym świecie »- powiedział Feldman.
Powiedział, że przeprowadzą serię protestów w Nowym Jorku i Waszyngtonie, ale podkreślił, że siły proizraelskie próbują stłumić swój głos, cenzurując je zarówno w mediach społecznościowych, jak i głównym nurcie. «Jesteśmy dumni, że możemy powiedzieć, że krytykujemy Izrael, który jest prawdziwym i być może największym pogwałceniem judaizmu. Jesteśmy dumni, mogąc powiedzieć, że krytykujemy Izrael, ponieważ jest to pogwałcenie wszelkiego rodzaju sprawiedliwości – dodał.
https://www.veteranstoday.com/2021/05/14/orthodox-jews-anti-zionists-and-christians-against-bibis-war-childrens-massacre-in-gazas-strip/
=============
Są i rozsądne głosy żydowskie….
Syjoniści i religijni fanatycy nigdy nie bedą dążyć do pokoju.
No, proszę! Z filozofa zrobili księgowego… Toż to kolejna zbrodnia żydowska!
Zgadzam się z Panem Profesorem.
Patrząc na historię obiektywnie to:
Oczywiście Żydzi mieszkali w Palestynie „od zawsze” i ci autochtoniczni Żydzi żyli z okolicznymi muzułmanami, głównie Filistynami, których my dziś nazywamy Palestyńczykami, zgodnie i bez większych konfliktów.
Problemy zaczęły się z chwilą rozpoczęcia masowego osiedlania Żydów z Europy, wychowanych w zupełnie innej kulturze. Mozna wręcz powiedzieć, że byłoby dziwne, gdyby konfliktów nie było- a były, wcale liczne i to zarówno pomiędzy napływowymi Żydami i Filistynami jak i pomiedzy Żydami miejscowymi a przyjezdnymi. Co więcej, nierzadko w tych konfliktach Żydzi miejscowi bronili Filistynów przed napływowymi. Bo oni wiedzieli jak żyć w zgodzie z miejscowymi muzułmanami, zresztą zgodnie z biblijnym nakazem aby „Żyć w pokoju z Filistynami”
Historia stosunków palestyńsko- żydowskich uczy, że ilekroć w Izraelu rządzi liberalnie nastawiona do kwestii nacjonalistycznych Partia Pracy, w stosunkach żydowsko- palestyńskich więcej jest dialogu, a gdy rządzą nacjonaliści z Likud stosunki ulegają zaostrzeniu. Obecna, trwająca już drugie dziesięciolecie wojna domowa zaczęła się od uwięzienia Jasira Arafata (młodszym czytelnikom przypominam, że to był palestyński przywódca, który zawarł porozumienie z władzami Izraela w sprawie utworzenia autonomicznej strefy) przez nacjonalistyczny rząd Izraela. Arafat należał do polityków umiarkowanych a że cieszył się ogromnym szacunkiem wśród Filistynów, więc jego uwięzienie musiało doprowadzić do zaostrzenia sytuacji. Rządy Hamasu Izrael zawdzięcza własnej polityce.
Szanowny panie Profesorze,
slowa uznania i sympatii dla pana Profesora
i ta piesn „Nadzieja” ( הַתִּקְוָה, Hatikvah) jako
ilustracja do panskiego madrego tekstu
ISRAEL’S National Anthem – HATIKVAH with English and Hebrew lyrics
https://www.youtube.com/watch?v=c_9N1ldPtQ8
@@…
A ja mam teorie inna, na wlasny uzytek i wlasna. Na blogu LA wielokrotnie sprawdzona. Ostatnio sprawy Michnik/FundOdbudowy, teraz konflikt na bliskim Wschodzie. Nikt succesu nie lubi, na zasadzie „niech moja jedyna krowa zdechnie, byle sasiadowi wszystkie wyzdychaly”. Teoria „zdechlej krowy”
Od Hadriana (barKohba) zdziesiatkowani, rozproszeni, zmarginalisowani. Bez ziemi, wtedy jedynej podstawy gospodarki. „Funkcja” jaka chrzescijanstwo nadalo byla pozycja przeciwwagi dla pasera, co sam jednoczesnie zlodziej i ukradl wyznanie, a krzyczy lapaj zlodzieja (dysputy teologiczne). Od zakonczenia epoki maltusjanskiej, okazalo te cechy marginalne wtedy umiejetnosci, co przetrwac pozwalaly, sa wiecej warte. Org rzemiosla w poczatki przemyslu, umiejetnosci globalne/sieciowe i finansowe. Nie uprawa ziemi, w (pol)niewolniczych warunkach. Najgorsze co moglo stac, to panstwo wzieli i odbudowali. Wcale nieglupie, w ciaglej 70letniej wojnie z sasiadami. Jak mogli, Zydy!!! Mniej bardziej goracej czy brutalnej. I co z tego? Jaka inna strategia byc moze?
Jak nadwislak patrzy i porownuje 70lat wlasnej panstwowosci z Israel, to chetnie by jeszcze dopozyczyl jedna krowe, zeby tym Zydom wszystkie wyzdychaly. To wkurza, musi slusznie wkurzac!!!
Ile jest israelskich corporacji swiatowych, ile polskich? Ile Silicon Wadi, tu i tam? Ile nagrodzonych Noblem? Coronavirus historia ostatnia, kto i kogo wyludnia… Mozna wymieniac. I wszystko w ciagu 70lat wojny permanentnej. 😀 A niedojdy moga jojczyc, o przyszlosci i katastrofach. Glupiemu to dobrze rozmyslac, zeby tylko sasiadowi krowy zdechly wszystkie, razem z wlasna. Ale co tam…
Ty co jojczysz, porownaj indexy jak masz chwilke
1 🙂
2 🙂
3 🙂
4 🙂
5 🙂
1 🙂
Wystarczy, tyle teorii „zdechlej krowy”. Inne indexy na wlasna raczke (ev zbuduj wlasne), bo mnie czasu szkoda. 😀
pzdr „bezstronnych teoretykow” Seleuk
PS. Napisałem powyższe motywowany szczerym współczuciem dla Żydów. Bo historia, fakty i liczby jasno dowodzą w jaką to krwawą, brudną, niemoralną i skazaną na nieuchronną katastrofę pułapkę wpuścili ich Syjoniści i ich anachroniczna ideologia. Co powinno być oczywiste dla wszystkich nie zaślepionych wybiórczym relatywizmem moralnym. Zwłaszcza filozofów!
@ herstoryk
Zgadzam się z Tobą. Osobiście nie mam nic do Żydów jako narodu ani do żydów jako wyznawców religii mojżeszowej. Ale nigdy w polityce( wszystko, co dotyczy spraw Państwa i Narodu ex definitione jest polityką) nie jest tak, żeby jedna strona miała absolutną rację a druga absolutnie nie. Takie pojmowanie spraw musi w końcu doprowadzić do poważnego konfliktu. Jeżeli Historia ma być rzeczywistości „magistra vitae” to musimy z niej wyciągać wnioski. I tak Cesarstwo Rzymskie (to starożytne) przetrwało kilka stuleci dzięki umiejętności godzenia sprzecznych interesów poszczególnych prowincji. Drugie Cesarstwo (Narodu Niemieckiego) też przetrwało kilka stuleci, dzięki umiejętnej polityce władców. Piastowska Polska też umiała balansować pomiędzy Cesarstwem, Rusią, Węrami i wschodząceą potęgą najpierw Chanatu a później imperium tureckiego.
Umiar jest najważniejszą cnotą polityków- gdy go zabraknie, wtedy rodzą siękonflikty i wojny.
Mad Marx
15 maja 2021
9:41
Rządy Hamasu Izrael zawdzięcza własnej polityce.
Niestety, tak właśnie jest.
Wystarczy pobyć trochę na terenie Izraela i zobaczyć jak na co dzień traktowani są na przejściach granicznych starzy Palestyńczycy przez smarkatych Izraelitów z karabinami.
https://www.defence24.pl/palestynsko-izraelskich-konflikt-to-efekt-wewnetrznych-i-zewnetrznych-eskalacji-analiza
============
Nie będzie pokoju.
Zbyt wiele zainwestowano w wojnę.
Żydzi w przeciwieństwie do Anglosasow, nie wybili tubylcow do nogi.
I dlatego maja problem.
Czystki etniczne w dzisiejszych czasach, są niemile widziane.
Wiek temu, były normą.
Obie strony są obecnie zakładnikami twardogłowych.
Pora więc powrocić do chyba setki rezolucji ONZ.
I wymusić na Izraelu ich realizację.
Choćby z prostego względu.
Ponoć swiat ma być oparty na ZASADACH.
Niestety, wbrew głoszonym zasadom, największe wsparcie Syjonistow płynie z USA.
Prawa czlowieka, demokracja, nie obejmują tubylcow- o ile leży to w INTERESIE klik rzadzących tym krajem.
AIPAC- na przykład.
Już punkt pierwszy red. Hartmana zawiera oczywistą nieprawdę.
Jedną z oczywistych powodów obecnego konfliktu jest to, że izraelskie sądy zaczęły wydawać wyroki, dające Żydom prawo do powrotu do do nieruchomości które utracili oni w 1948 roku , po podziale Jerozolimy. Interesującym było by, gdy izraelskie sądy zaczęły wydawać podobne wyroki , ale dla Palestyńczyków, dotyczących utraconych przez nich nieruchomości w 1948 roku.
Z odrobiną obiektywizmu każdemu jest do twarzy.
Jeśli chodzi o to, że prawa Palestyńczyków w Palestynie w ich ojczyźnie w obrębie obecnego Izraela są większe jak w otaczających ich satrapiach, do których zostali przez Izrael wysiedleni,
to Izrael słusznie twierdzący , że jest jedyną demokracją na Bliskim Wschodzie, musiałby się nieźle wstydzić, gdyby się okazało, że jest inaczej. Wtedy byłby koniec z demokracją, a Izrael byłby zwykłym państwem religijnym, jak nie przymierzając Polska Pisu, albo taki Iran.
Panie Profesorze,
Pański najnowszy felieton ukazał się w odpowiednim czasie.
Rzeczywiście, w chwili obecnej, to jest prawdopodobnie „temat nr jeden” światowych mediów.
Nie bez kozery o tym piszę, ponieważ kilkakrotnie byłem zdumiony, a nawet raz zwróciłem na to uwagę na forum bloga, wcześniejszą tematyką Pańskich felietonów, które – moim zdaniem – „nie były na czasie”.
Podkreślam: dobrze się stało, że Pan poruszył tą tematykę.
Jednocześnie, chyba nie będę prorokiem, jeśli stwierdzę, że tematyka Pańskiego najnowszego wstępniaka, spowoduje istną lawinę nieprzychylnych komentarzy na tut. forum (może z wyjątkami?), a także poza nim. Ale to zupełnie normalne.
Przynajmniej w Polsce, wszystkie tematy dot. historii Żydów, Holocaustu, Izraelczyków, Państwa Izrael, judaizmu oraz przebiegu konfliktu izraelsko-palestyńskiego i izraelsko-arabskiego, są bardzo gorące, niektórych wręcz parzą, jak ziemniaki – świeżo upieczone w żarze ogniska obozowego. No tak już jest!
Panie Profesorze,
bez urazy, ale Pan w swoim powyższym felietonie, napisał i zarazem przypomina rzeczy najbardziej podstawowe, elementarne – żeby nie powiedzieć – banalne. Chociażby dlatego, że to nie są banały.
I mogłoby się wydawać, że każdy inteligentny i wykształcony człowiek, powinien w Polsce i nie tylko, w mniejszym lub większym zakresie, znać abecadło historii krwawych konfliktów na Bliskim i Środkowym Wschodzie.
A jednak tak nie jest i zapewne długo nie będzie.
Przez okres ponad pięciu lat, regularnie zaglądałem na stronę jednego z polskojęzycznych portali militarnych, którego nazwy nie wymienię, aby nie zostać posądzonym o kryptoreklamę. Zaglądałem również na inne, tzw. portale militarne, ale ten zapamiętałem szczególnie.
Poza czytaniem artykułów dot. współczesnej wojskowości oraz historii militariów, na tamtejszym forum, nawet często, zamieszczałem także swoje komentarze.
Z zażenowaniem, wręcz z niesmakiem wspominam, że każdorazowo, kiedy na stronach pojawiał się artykuł dot. tzw. tematyki żydowskiej, to na forum tamtego portalu – niemal natychmiast – pojawiała się lawina jadowitych, nienawistnych, rasistowskich, często wulgarnych, antysemickich i antyizraelskich komentarzy.
Wielokrotnie, autorzy tych komentarzy sprawiali wrażenie, że ukąsił ich diabeł! Chyba nie muszę dodawać, że treść tych komentarzy, naruszała wszelkie zasady zamieszczania treści na forach internetowych. A jednak były zamieszczane. Pomijam już fakt, że autorami tych komentarzy, byli najczęściej forumowicze, którzy nie mieli zielonego pojęcia o Żydach, Państwie Izrael oraz – przynajmniej ogólnej – sytuacji na Bliskim Wschodzie i historii konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Zielonego!
A mimo to, uznawali oni za stosowne, dać upust swoim fobiom antyżydowskim oraz antyizraelskim na forum bloga militarnego.
Niejednokrotnie powtarzam, przy różnych okazjach, że każdy z nas ma pełne prawo do wyrażania swoich indywidualnych opinii, ocen i poglądów w określonych sprawach. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby to robić w sposób cywilizowany.
Tak było na forum portalu militarnego. Natomiast o forach wielu, tzw. „portali cywilnych” – postanowiłem nawet nie wspominać. Każdy z nas może się zapoznać z ich zawartością. Czytanie z pewnością nie będzie, ani łatwe ani przyjemne, ale nic na to nie poradzę.
Panie Profesorze,
słusznie Pan zauważył i przypomniał czytelnikom, że „nie wolno inaczej oceniać moralnie walczących stron, niż porównując zakres popełnionych przez nie zbrodni. (…) Takie są paradoksalne prawa wojny. Gdzie jest wojna, tam jest i zbrodnia”.
Niestety! Ze swej strony mogę jedynie dodać, że to nic nowego pod Słońcem.
Na zakończenie, słowo na marginesie,
Panie Profesorze, pyta Pan również „czy jest jakąś normą, aby zabierać rannych wrogów do własnych szpitali”?
Otóż pragnę poinformować, że w przeszłości, podczas najróżniejszych wojen, były takie przypadki.
Mógłbym wymienić – co najmniej – kilkadziesiąt przypadków, ale wymienię tylko dwa.
Oto one (w bardzo skondensowanej formie):
pierwszy, to przykład porucznika piechoty WP, Leona Pająka (1909-1990),
w połowie marca 1939 roku przybył z garnizonu kieleckiego do Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, gdzie dowodził placówką „Prom”.
Już pierwszego dnia wojny został bardzo ciężko ranny. Pomimo niemal beznadziejnego stanu, pod opieką lekarza WST, kapitana Mieczysława Słabego, dotrwał do zakończenia obrony Westerplatte w dniu 7 września.
Tego samego dnia, por. Leon Pająk, został przetransportowany do szpitala niemieckiego, w którym przebywał do stycznia 1940 roku.
W szpitalu, por. Pająk, zachował życie i został na tyle wyleczony przez Niemców, że resztę wojny, mógł przebywać w obozie jenieckim.
Należy również dodać, że po zakończeniu walk, pozostali, ranni żołnierze polscy, obrońcy Westerplatte, także uzyskali pomoc medyczną ze strony Niemców. Po wyleczeniu, wszyscy zostali skierowani do obozów jenieckich.
Powyższa historia, jednak nie dowodzi, że Niemcy tak troskliwie opiekowali się wszystkimi rannymi żołnierzami polskimi. Nie, skądże znowu.
Na początku lat pięćdziesiątych ub. wieku, chyba w najtrudniejszym okresie stalinizmu w Polsce, por. rez. Leon Pająk, podczas rutynowych badań w przychodni lekarskiej w rodzinnym mieście, pokazywał swoje straszliwe blizny – młodemu, niewątpliwie gniewnemu, lekarzowi.
Po dokonaniu fachowych oględzin, młody, niewątpliwie gniewny, lekarz, spojrzał por. Pająkowi głęboko w oczy i powiedział:
A TO DLATEGO, ŻE BRONILIŚCIE KAPITALIZMU!
Por. rez. Leona Pająka, poznałem w dniu 1 września 1979 roku na terenie byłej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, podczas uroczystości z okazji 40-tej rocznicy wybuchu II wojny światowej.
I drugi przykład:
w dniu 1 września 1939 roku, w Wolnym Mieście Gdańsku, Niemcy zaatakowali budynek Poczty Polskiej, w którym przebywało (w momencie ataku) kilkudziesięciu pocztowców, kolejarz oraz kilkoro osób cywilnych. Pracownicy Poczty, w odróżnieniu od Niemców, byli niemal bezbronni. Pomimo tego, obrona poczty trwała aż 14 godzin.
Podczas walk, Niemcy użyli wobec obrońców, m.in. miotaczy ognia. W wyniku tego, kilku pocztowców spłonęło żywcem, a kilkunastu zostało ciężko poparzonych. Jedną z ciężko poparzonych, była żona dozorcy budynku. Po zakończeniu obrony, kobietę przewieziono do niemieckiego szpitala więziennego, gdzie po długim i skomplikowanym leczeniu, uratowano jej życie. Kobieta, do 1943 roku przebywała w różnych więzieniach i obozach w Gdańsku. Przeżyła wojnę i zmarła w 1963 roku.
Powyższy fakt, również w jakikolwiek sposób nie może usprawiedliwiać Niemców i ich postępowania wobec pracowników Poczty Polskiej w Gdańsku.
Przypomnę, że wzięci do niewoli pocztowcy polscy, po torturach i procesie bez udziału obrońców – przed niemieckim sądem polowym – zostali wszyscy rozstrzelani, prawdopodobnie w dniu 5 października 1939 roku w Gdańsku.
Była to klasyczna zbrodnia ludobójstwa i zbrodnia wojenna, a także – tzw. mord sądowy.
Niemcy doskonale wiedzieli, że z chwilą wybuchu wojny, pracownicy Poczty Polskiej w WMG, wśród których było wielu rezerwistów WP – w myśl określonych przepisów – zostali zmobilizowani w szeregi Wojska Polskiego. I po dostaniu się do niewoli, po zakończeniu obrony poczty, powinni byli zostać umieszczeni w obozach jenieckich.
————————————————————————
Latem bieżącego roku, przy okazji wycieczki na Cypr, planowałem z żoną również krótki pobyt w Jerozolimie oraz w Tel Awiwie.
Nawet łudziliśmy się, że będzie chociaż tyle czasu, aby wypić kawę w jednej z kafejek przy bulwarze nadmorskim w Tel Awiwie.
Ale najprawdopodobniej (?) – nic z tego nie wyjdzie.
Panie Profesorze, niech to szlag trafi!
W punkcie trzecim Redaktor słusznie zwraca uwagę na nierównowagę sił między terrorem państwowym państwa Izrael, a terroryzmem palestyńskim. Wątpliwość budzi może jedynie wyciągana z tego faktu wyższość moralna, która w oczywisty sposób stoi zawsze po stronie państwowej i całkowite zamykanie oczu na przyczyny palestyńskiego terroryzmu.
Na końcu można by jeszcze pomyśleć, że jedyną przyczyną palestyńskiego terroryzmu jest to, że Palestyńczycy są z natury źli, a Żydzi dobrzy. Ale czy tu nie bylibyśmy z powrotem przy rasiżmie.
W punkcie 4 tam gdzie chodzi o wyliczanie wzajemnych krzywdach i zbrodni, trudno nie zgodzić się z Hartmanem, tym bardziej, że nie mamy dokładnych danych , ilu kto zamordował. Watpliwości moralne może jedynie tylko budzić próba usprawiedliwianie jednej zbrodni inną zbrodnią.
Zarzut, że jakoby to tylko sąsiedzi Izrael ponosili odpowiedzialność za to, że Izrael znajduje się w stanie permanentnej wojny i jest to jedynie ich winą,jest może historycznie słuszny, ale jakby było to było, gdyby Izrael zdecydowałby się na powstanie drugiego, palestyńskiego państwa obok Izraela, na terenie Palestyny ?
Co do 6 punktu, to w sumie nie jest on w ogóle warty komentarza, bo obciąża on jednostronnie za złe stosunki Arabów i Żydów tylko jedna stronę.
Obiektywizm, to jest jednak coś całkiem innego i nie ma go co od Profesora wymagać.
„gdy nie wiedzieć czemu, ni z tego, ni z owego, nic na co dzień nieobchodzący cię muzułmanie stają ci się tak bliscy”…szczególnie, gdy przemierzają Morze Śródziemne na pontonach, szukając schronienia przed wojną w Europie, a ty proponujesz, żeby (autentyk!) wysłać łodzie patrolowe z żołnierzami i strzelać do nich jak do kaczek.
Ten kawałek ziemi jaki zamieszkują Żydzi to kawałek cywilizacji europejskiej w morzu tyranii i barbarzyństwa. Tak jest, jakby to niepoprawnie politycznie zabrzmiało.
Nie ma problemu
Każdy orze, jak może !
Tytuł mało trafny bo akurat w obecnym konflikcie nie chodzi ani o prawo Żydów do obrony i własnego państwa czy podobne i równie słuszne prawa Palestynczykow, nie o złych szejkow czy jeszcze gorszych ajatollachow tylko o dudę Netanjahu. Dokładnie tak, o dudę Netanjahu i tylko o nią. Gdyby opozycja dogadała się z arabskimi partiami w Knesecie (a była o krok) to Netanjahu powędrowałby na wiele lat do pierdla a jest raczej oczywiste, że nie tak wyobraża on sobie koniec swojej politycznej kariery. Proste jak budowa cepa. Więc jeśli już, to raczej litość dla Netanjahu ale o tę w kontekście gory trupow po obu stronach jakoś trudno liczyć.
panie profesorze, moim zdaniem stosunek Europy zachodniej i Polski do Izraela jest naznaczony poczuciem winy. narody czują pod skórą jak podle zachowały się podczas wojny. teraz mają satysfakcję, że jednak Ci Żydzi to też ,,mordercy,, i poczucie winy się zmniejsza… prawda nie dotrze do ludzi, którzy są tym obciążeni.
@mad marx
Taaa Arafat taki cacy. Jasne. Szkoda ze nie wpsoniales ze gdy byla okazja na pokoj to Arafat ja podeptal i zniszczyl. Czego pozniej glwboko zalowal ale i tak jest to jego „najwieksze osiagniecie”.
Odpowiedz – dlaczego zapominasz o tym fakcie w swoim wpisie? Marksizm przeslania ci rozum?
panie profesorze, ja nie mam litości dla Izraela. ja mam szacunek i wielki podziw dla tych ludzi, którzy wbrew wszystkim i wbrew nadziei ten kraj zbudowali, pracowali i marzeniami stworzyli coś co na bliskim wschodzie jest unikatowe. litość należy się słabym a Izrael nie jest słaby, jest mocny.
Szanowny Panie profesorze,
„(…)bądź tak dobry i daj chociaż szansę kilku prostym prawdom oraz zdrowemu rozsądkowi. Ot tak, abyś nie musiał się więcej obawiać, że może jesteś w ocenie sytuacji stronniczy (…)”.
Zawsze warto stosować.
@Witold
„Ten kawałek ziemi jaki zamieszkują Żydzi to kawałek cywilizacji europejskiej w morzu tyranii i barbarzyństwa”
Taaaa. A każdy Arab i Pers nosi pas szahida.
Oooo. Widzę, że cenzurka na tym blogu funkcjonuje. Pozdrawiam i jeszcze raz Pana nawołuję – DO KSIĄŻEK PANIE PROFESORZE
@Mad Marx 15 maja 2021 13:13
Z nadzieją (słabą), że przejdzie.
„Powyższe” wspomniane w Post Scriptum wycięła mi cenzura (no „moderacja”). Chyba za nazwanie par excellance zbioru kłamstw propagandowych totalnie wybielających kolonię w Palestynie obrazkiem z rzeczywistości alternatywnej i za wezwanie do porównania statystyk ofiar i zniszczeń wśród kolonizatorów i kolonizowanych,mogącego dopomóc w powrocie do realizmu. Są przecież łatwo dostępne on-line i dosyć wiarygodne.
To zresztą też będzie pewnie „zmoderowane”.
Panie Profesorze,
Dzieki za madry artykul .
Nalezy Pan do chwalebnej garstki grona niewielu , ktorzy dalej mowia na biale – biale, a na czarnre -czarne.
Panie profesorze Hartmanie, dziękuję Panu za mądry wpis.
Rakoczy
Szkoda ,że Żydzi nie zgodzili się na utworzenie swojego państwa w Kenii , tak jak proponowała im Wielka Brytania. Papież Pius 12 przewidywał , że z powodu powstania państwa żydowskiego w rejonie Palestyny doprowadzi to do wielu konfliktów. Zmiany składu ludności dokonywały się w historii w różny sposób i przesiedlanie ludności na siłę z racji tylko historycznych stosowano jeszcze niedawno np. powrót Polaków na „odwieczne ziemie piastowskie ” ale obecnie uznaje się za niehumanitarne , i stąd te protesty.
Głęboko emocjonalne wezwanie autora, “O litość dla Izraela” i równie emocjonalne wypowiedzi niektórych komentatorów skłoniły mnie do dokonania racjonalistycznego, bezstronnego eksperymentu analizy twardych realiów sytuacji w Palestynie i do oceny perspektyw na przyszłość. Przy użyciu symboli algebraicznych, by uniknąć ładunku emocjonalnego i bez przezbywania o to co komu należy, kto jest pokrzywdzony, kto ma rację i sprawiedliwość po swej stronie, bo to rabelaisowska prze-prze-prze dyskusja o substancji organicznej, mająca się nijak do ww. realiów. A są one takie:
1. W 19 w. grupa myślicieli z dyskryminowanej i prześladowanej od wieków mniejszości religijno-etnicznej X wystąpiła z ideą zapewnienia jej bezpieczeństwa i normalnego życia poprzez powrót do religijno-mitycznej rzekomej pradawnej ojczyzny, Y. Idea ta była pokrewna szerzącym się wówczas w całej Europie nacjonalizmom. Zgodnie z będącym wówczas u szczytu popularności paradygmacie kolonialnym, X-sizm całkowicie zlekceważył kwestię Z – zadomowionych od wieków mieszkańców owej prawdawnej ojczyzny, należących do zwartego i dominującego w jej rozległym regionie bloku cywilizacyjno-religijnego.
2. Mniejszość X, drastycznie straumatyzowana prześladowaniami i ludobójstwem rzuciła się bezkrytycznie w objęcia X-sizmu, akurat właśnie gdy paradygmat kolonialny dogorywał w drodze na śmietnik historii. Ten anachroniczny już X-sizm został zrealizowany przy pomocy wyjątkowo bezwzględnych i okrutnych metod, dzięki przychylnym nastrojom wstrząśniętej ludobójstwem światowej opinii publicznej, ale z bardzo ograniczonym sukcesem w terenie. X-om nie udało się bowiem osiągnąć ani celów strategicznych
– całkowitego usunięcie Z-tów i zdobycia obszaru o głębi strategicznej,
ani politycznych
– zmuszenia rządów i populacji regionu do akceptacji ich kolonii.
Co więcej, musieli pogodzić się z pozostawieniem znaczącej mniejszości Z-ów w jej granicach. Skutkiem tej tylko częściowej realizacji X-sizmu są ciągłe wojny i niekończący się nigdy stan zagrożenia X-sów, dla których Y jest najmniej bezpiecznym miejscem na Ziemi, oraz, co najważniejsze, nierozwiązywalna sytuacja patowa. X-si nie są w stanie pozbyć się Z-tów, Z-towie nie mają zamiaru zrezygnować z oporu przeciw kolonizatorom i okupantom, tym bardziej że ci, świadomi chwiejności swej pozycji, nie mogą pozwolić Z-tom na równouprawnienie gwarantujące godziwe i bezpieczne życie. Wojny, niekończąca się okupacja ziem Z-tów, mit niezwyciężonego “wybraństwa” i syndrom oblężonej twierdzy stopniowo skorumpowały społeczeństwo X-sów do tego stopnia, że ich system polityczny i społeczny wydaje się ocierać o granicę wydolności, w atmosferze sprzeczności wewnętrznych, rozłamów politycznych i religijnych, korupcji i korodującego wpływu coraz bardziej popularnych skrajnie rasistowskich ideologii. Cała struktura coraz mocniej opiera się na wciąż bardziej drastycznej i bezwzględnej przemocy. Nie ma żadnej nadziei na przełamanie PATu, a sytuacja wciąż się pogarsza, bez szansy na znalezienie humanitarnego i zadowalającego dla kombatantów, regionu i Świata rozwiązania.
Tak więc, emocjonalne wezwania o litość, obwinianie Iranu i szejków, czy upajanie się “Hatikvah” i rzekomą “mocą” to tylko zaklinanie rzeczywistości i ucieczka w krainę ułudy!
Pannie Profesorze ,
Nalezy Pan do chwalebnego , niestety coraz rzadszego grona intelektualistow , ktorzy wciaz nazywaja biale bialym, a czarne czarnym , i nie myla przyczym z skutkami.
Dzieki za madry artykul.
@ Cassius
Arafat oczywiście, jak żaden z polityków nie był chodzącym ideałem. Jednak potrafił się z władzami Izraela dogadać a także temperować zapędy rodzimych radykałów.
Nie należy się dziwić, że gdy został przez władze Izraela aresztowany to konflikt pozbawiony moderatora wybuchł ze zdwojoną siłą. Rządząca partia postawiła zamiar pozostania u koryta ponad bezpieczeństwo własnych obywateli. Nie pierwszy to taki wypadek w historii i niestety nie ostatni.
rosemary1
15 maja 2021
19:59
Wyjątkowo mało wiedzy.
Poczucie winy owinni mieć magnaci z Wall Street, nie mający czasu na pierdoły- ratowanie wspołwyznawcow z Europy Wschodniej.
Zajęci byli nie ratowanie ortodoksow, tylko budowaniem syjonistycznego państwa.
Co się opłaciło.
Powstało zarowno państwo, jak i zdobyto kontrolę nad mediami i ich przekazem, jak i rzadami wspołwinnymi Holocaustu.
Transfer 600 miliardow $ kosztem 6 milionow biedakow, to dobry biznes.
Wszystkie uwagi na temat tragicznego rozwoju sytuacji w Gazie nalezy zaczac ab ovo. Jak ongis Marek Porcjusz Katon nie przepuscil okazji, zeby nie stwierdzic: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam, tak dzisiaj, kazde oswiadczenie Przymierza Hamasu zaczyna sie od preambuly statutu*: „Izrael będzie istniał i będzie istniał, dopóki islam go nie unieważni, tak jak unieważnił innych wcześniej”. Dopoki Izrael istnieje, dopoty bedziemy go zwalczac, az do calkowitego jego unicestwienia.
I jak tu mowic o pokoju, kiedy jedna strona calkowicie odrzuca taka mozliwosc?
*Nalezy podkreslic, ze statut Hamasu jest nie tylko antyizraelski; jest po prostu antysemicki.
Dla ułatwienia myslenia.
W ile lokalnych konfliktow zamieszane sa siły Izraela, USA, Francji, GB?
W ile siły Rosji, Chin, Iranu, Kuby, Wenezueli- głownych ostatnio wrogow tzw „demokracji”?
Odpowiedź powinna być oczywista.
Ale,, nie dla zaprogramowanych zachodnimi mediami.
Rasizm wiecznie żywy i to on tworzy fundamenty dla dziwacznych pomysłów i działań.
„W sobotę Robert Lewandowski zdobył swoją 40. bramkę w sezonie, dzięki czemu wyrównał rekord Gerda Mullera z 1971 roku. To oznacza, że w ostatniej kolejce Bundesligi Polak stanie przed szansą pobicia wyczynu legendarnego Niemca. Rywalem Bayernu będzie Augsburg. Były piłkarz m.in. Liverpoolu oraz reprezentacji Niemiec Dietmar Hamann uważa jednak, że napastnik nie powinien zagrać w tym spotkaniu. „Z szacunku dla Gerda Mullera” – powiedział ekspert „Sky Sports”.
To jest przykład niemieckiego rasizmu . „Ekspertowi” niemieckiemu, rywalizacja sportowa miesza się z rywalizacją rasową. Podobnych bzdur by ekspert nie wygadywał, gdyby przed szansą pobicia rekordu stanął zawodnik niemiecki.
Jahwe się zdenerwował i pogroził narodowi wybranemu palcem https://m.niezalezna.pl/395519-tragedia-w-synagodze-sa-ranni-i-ofiary
Ja się zastanawiam dlaczego polskie społeczeństwo tak pokochało ciemiężonych Arabów, którzy jeszcze kilka lat temu roznosili zarazki.
antysemityzm, podobnie jak antykomunizm, rusofobia, kult kapitalizmu jest cnotą klasy średniej i marzeniem pospólstwa czyli lumpenproletariatu, tak uczy marksizm.
gmatysik
a teraz pewnie przyjmą tych ludzi z otwartymi ramionami, jak zawsze…
Kontynuując moją racjonalistyczną analizę tragicznej sytuacji w Y i X-sizmu, uważam iż należy koniecznie przyjrzeć się najważniejszej zawsze i wszędzie kwestii, a mianowicie ocenie (parafrazując Biblię) owoców.
Nie jestem ani X-em, ani X-sistą, mam na ten temat swoje zdanie bezstronnego obserwatora. Chciałbym zatem odwołać się do nich właśnie, by zapytać czy uważają X-sizm i jego realizację za sukces. Twórcy i wcześni realizatorzy X-sizmu kładli szczególny nacisk na stworzenie warunków, w których X-si będą mogli żyć jak wszyscy inni obywatele krajów cywilizacji zachodniej, której członkami się mienią, wolni od prześladowań, bezpieczni na swoim, równouprawnieni, racjonalni, zdrowi, krzepcy i “normalni”.
Czy zatem X-si/Xsiści mieszkający w Y osiągnęli te cele i w swej masie, statystycznie są :
– bezpieczniejsi, niż ci mieszkający gdzie indziej?
– szczęśliwsi, bardziej usatysfakcjonowani?
– normalniejsi, bardziej zrównoważeni, bardziej racjonalni?
– bardziej moralni, tolerancyjni, humanitarni?
– optymistami z nadzieją na poprawę sytuacji i na rozwiązanie węzła gordyjskiego?
Zauważę tutaj, że posiadanie głowic atomowych, czołgów, armat, dronów, wywiadu ze szwadronem śmierci, rakiet i bomb, które można bezkarnie i swobodnie zrzucać na Z-tów i kraje w pobliżu oraz możliwość strzelania do innych ludzi jak do kaczek nie jest w żadnym ale to żadnym przypadku prawdziwym źródłem szczęśliwości, samozadowolenia i normalności, czy celem ludzkiego żywota. Nie zmienią tego żadne prośby o litość, śpiewanie hymnu państwowego, wiwatowanie przy wybuchach bomb na czyimś podwórku, ani też oskarżanie Z-tów, Iranu, szejków i reszty świata o mącenie szczęśliwości i przeszkadzanie w realizacji szczytnych celów, bo tamci są tak naprawdę tylko murem o który uwięzieni w swej tragicznej pułapce X-siści wciąż się obijają.
Czy pytanie te skłonią X-sistów do refleksji i czy zechcą odpowiedzić na nie szczerze, mocno wątpię. X-sizm, jak wszystkie ideologiczne “izmy”, wypycha wyznawców w rzeczywistość alternatywną, w której wszystko jest jak po drugiej stronie lustra.
Zapewne to co Pan pisze jest subiektywną a może bawet i obiektywną prawdą, lecz problem jak dla mnie jest zupełnie gdzie indziej. Jak można było coś takiego wymyślić, że naród żydowski wywodzi się z obecnych terytoriów Izraela, gdy z historii wiadomo że mogło być zupełnie inaczej. Nie będę celowo szczegółowo wchodził w ten aspekt, gdyż zapewne wiadomo o co chodzi.
Mogę tutaj postawić raczej pewną tezę, że obecni Palestyńczycy mogą być od pokoleń i z krwi bardziej spokrewnionymi z pierwotnym narodem żydowskim, niż Żydzi którzy po II Wojnie Światowej zaczęli wracać do utworzonego państwa Izrael.
Ponadto jeżeli już dokonano utworzenia tak obecnie mocno znacjonalizowanego państwa, co można tłumaczyć koniecznością przeciwstawienia się wewnętrznym i zewnętrznym wrogom, to przecież podstawy założenia tego państwa były i nadal jest zupełnie inne. Przecież miało powstać dwunarodowe państwo złożone z przybyłych tam z całego świata ludzi wyznających wiarę mojżeszową lub związanych z pokrewieństwa, oraz zamieszkałych tam od wieków ludnością tubylczą mówiącą językiem arabskim. Co się więc stało że to wszystko stało się tylko teorią i fikcją?
Dlaczego tak jest, że Żydzi popierają swój nacjonalizm narodowy i go potrafią tłumaczyć na wiele sposobów a nie potrafią zrozumieć innych np. Palestyńczyków i Polaków? Zdaję sobie oczywiście sprawę, że często nawet przy największej woli obecnego państwa Izrael nie jest możliwe pogodzenie sprzecznych racji i interesów, co ma często podłoże kulturowe a nawet ideologiczne, lecz podobnie jest w wielu innych krajach na świecie i tego również wielu Żydów jak również Pan nie potrafi zrozumieć.
mniej emocjonalnie i przez to mniej stronniczo:
” Dwadzieścia siedem dni przed wystrzeleniem pierwszej rakiety ze Strefy Gazy w tym tygodniu, oddział izraelskiej policji wszedł do meczetu Al-Aksa w Jerozolimie, odepchnął palestyńskich modlących się i przeszedł przez rozległy wapienny dziedziniec. Następnie przecięli kable do głośników, które transmitowały modlitwy do wiernych z czterech średniowiecznych minaretów. […]
Z perspektywy czasu nalot policji na meczet, jedno z najświętszych miejsc w islamie, był jednym z kilku działań, które doprowadziły, niecały miesiąc później, do nagłego wznowienia wojny między Izraelem a Hamasem, grupą bojowników, która rządzi Strefa Gazy i wybuch niepokojów społecznych między Arabami i Żydami w całym Izraelu.”
https://www.yahoo.com/news/years-quiet-israeli-palestinian-conflict-151113922.html
Proszę o przeczytanie tekstu, w świetle opisanych faktów felieton Pana J. Hartmana staje się niewiarygodny, budzi też szowinistyczne nastroje których następstwem są takie komentarze:
„…Wywabiono ich (Palestyńczyków) pozorowanym atakiem lądowym a potem wystrzelano jak kaczki.”
ja tylko zacytuje Derride: wojna o „zwlaszczenie Jerozolimy” jest dzis wojna swiatowa. Toczy sie wszedzie, jest swiatem, jest dzis szczegolna figura jego stanu out of joint. bo jest to wojna trzech konkurencyjnych relig mesjanskich.
Herstoryk
16 MAJA 2021
11:54
Przedstawiłeś w skrócie przyczynę skutku i o to właśnie chodzi. Nasz świat ludzki najczęściej zajmuje się tylko skutkami, pomijając przyczynę i dopóki tak będzie, dopóty będziemy się wzajemnie niszczyć, nie wiedząc, że skutek w tej wielkiej grze politycznej jest wart, co najwyżej walki o wpływy i budowania według własnej wizji opartej na wyjątkowym kłamstwie. Prawdą, co dzieje się w świecie ludzkim jest ZWIĄZEK przyczynowo-skutkowy, a nie sam skutek. Zdziwiony też jestem, że prof. Jan Hartman (jako filozof) nie porusza tej kwestii, a kieruje się emocjami powstałymi pod wpływem skutku wyjętego z całości, jako owego ZWIĄZKU.
Herstoryku, jesteś dla mnie mędrcem. Szkoda że nie Autor tegoż bloga?
Herstoryk
17 MAJA 2021
7:28
Jesteś Wielki.
Dziękuję.
malpa z paryza
17 MAJA 2021
10:26
„bo jest to wojna trzech konkurencyjnych relig mesjanskich.”
Trzeba też pamiętać, kto stworzył mit tych religii. Wszyscy wyznawcy (tych trzech religii) wyznają mit Boga stworzonego przez „wybranych” i gotowi są dla niego rozwalić ten świat, świat człowieka i człowieka, dla mitu Boga. Czyż nie jest to zadziwiające i zarazem bardzo smutne dla zdrowo-rozsądnego i myślącego człowieka?
Zgoda trzeba mieć litość . Ukarać bezpośrednich sprawców mordów, i ich mocodawców. Odebrać narzędzia zbrodni i ustanowić międzynarodowa kuratelę . Takie nierealne marzenia.
Kazimierz K
17 maja 2021
7:40
„Przecież miało powstać dwunarodowe państwo złożone z przybyłych tam z całego świata ludzi wyznających wiarę mojżeszową (…) oraz zamieszkałą tam od wieków ludność tubylczą mówiącą językiem arabskim”.
Proszę Pana,
z pewnością nie do mnie należy ocena, którą Pan porusza w swoim komentarzu, a dot. określenia – ile potrafi zrozumieć wielu Żydów oraz autor powyższego felietonu w przedmiotowej sprawie? Myślę, że każdy indywidualnie powinien odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Zależy mi również na tym, aby sytuacja na Bliskim Wschodzie, ze szczególnym uwzględnieniem obecnego konfliktu izraelsko-palestyńskiego, nie była powodem do jakichkolwiek szowinistycznych nastrojów – i tym samym – takich komentarzy na forum bloga – jak sugeruje jedna z uczestniczek dyskusji.
Proszę, abyśmy byli jak najdalej od agresji słownej z powodu różnicy poglądów, ocen i opinii!
Niech to pozostanie w naszym wspólnym interesie.
I przy okazji,
nie ma pojęcia: „raczej pewna teza”. Podobnie, jak nie można być prawie w ciąży.
Aby cokolwiek uznać za prawdziwe, wiarygodne, pewne, miarodajne, rzeczowe, kompetentne, bądź autentyczne – to należy wcześniej udowodnić. Innych możliwości nie znam.
A propos Pańskich słów, które zacytowałem na wstępie mojego komentarza, mianowicie:
hmm, nie ukrywam, że byłem przekonany, iż każdy, kto publicznie wypowiada się na temat sytuacji na Bliskim i Środkowym Wschodzie, to zna – przynajmniej w ogólnych zarysach – podstawowe fakty. Natomiast, jeżeli Pan ich nie zna, to nie pozostaje mi nic innego, jak tylko poinformować o nich, jednak wyłącznie w telegraficznym skrócie. Jak ktoś kiedyś (przed laty) stwierdził: w tempie TELEEXPRESSU TVP. Niestety, nie dysponuję czasem na dłuższe wywody.
Otóż,
po zakończeniu II wojny światowej, w specjalnych obozach dla przesiedleńców, które były rozproszonych po całej Europie, znalazło się około 250 tyś. ocalonych z zagłady Żydów. Usiłowali oni różnymi drogami przedostać się do Palestyny. Jednak bardzo często, napotykali na poważne utrudnienia ze strony brytyjskich władz mandatowych. Brytyjczycy przez dłuższy czas utrzymywali swoje ograniczenia. Bardzo szybko, sytuacja stała się tak napięta, że wymagała utrzymywania przez Wielką Brytanię ponad 100 tyś. żołnierzy w Palestynie. Doszło do tego, że Brytyjczycy z dniem 14 lutego 1947 roku, zrzekli się roli mediatora w narastającym konflikcie żydowsko-arabskim.
2 kwietnia 1947 roku, sprawa Palestyny została przekazana Organizacji Narodów Zjednoczonych. 29 listopada 1947 roku przyjęto rezolucję Zgromadzenia Ogólnego ONZ nr 181 w sprawie rozwiązania konfliktu arabsko-żydowskiego w Palestynie, poprzez utworzenie dwóch państw: arabskiego i żydowskiego.
Państwo żydowskie miało otrzymać 56% terytorium Palestyny. Ludność tam wynosiła 905 tyś. osób (55% Żydów i 45% Arabów).
Natomiast Państwo arabskie miało otrzymać 42% terytorium Palestyny. Ludność tam wynosiła 735 tyś. osób (99% Arabów i 1% Żydów).
Żydzi zaakceptowali plan podziału Palestyny, ale Arabowie odrzucili go, twierdząc, że narusza on prawa większości mieszkańców Palestyny.
Brytyjski mandat Palestyny miał wygasnąć w dniu 15 maja 1948 roku.
Aby wyprzedzić ten termin, przywódcy żydowscy z Dawidem Ben Gurionem na czele, zdecydowali się ogłosić Deklarację Niepodległości Izraela w dniu 14 maja 1948 roku. Na marginesie: 15 maja, tamtego roku – przypadał szabat.
Już rankiem, 15 maja 1948 roku, rozpoczęła się I wojna izraelsko arabska.
Izrael został zaatakowany przez koalicję krajów arabskich, tj.: Egipt, Sudan, Syrię, Transjordanię, Liban, Irak, Arabię Saudyjską, Jemen oraz Arabów palestyńskich. Podczas tej wojny, Izrael odniósł taktyczne i strategiczne zwycięstwo, zachował swoją niezależność i powiększył swój obszar o prawie 50% – w porównaniu do pierwotnego planu ONZ dot. podziału Palestyny.
Należy również wspomnieć, że Izraelczycy wygrali także, wszystkie następne wojny z Arabami. Niejednokrotnie, wojska państw arabskich, były wręcz kompromitowane przez armię izraelską na polach bitewnych Bliskiego Wschodu.
Społeczeństwo Izraela jest w pełni świadome, że przegranie z Arabami bądź z Persami, chociażby jednej wojny (konfliktu zbrojnego), to najprawdopodobniej byłoby końcem ich państwowości.
Ponadto należy pamiętać, że Arabowie i Persowie, wielokrotnie oświadczali publicznie, iż ich głównym celem strategicznym na Bliskim Wschodzie, jest fizyczna likwidacja Państwa Izrael i zepchnięcie Izraelczyków do morza!
Wobec powyższego, nasuwa się tylko jedno pytanie retoryczne, a mianowicie: co w takiej sytuacji pozostaje Izraelczykom?
Odpowiedź może być jednoznaczna!
Izrael uzywa rakiet, aby bronic swoje dzieci, Hamas uzywa dzieci, aby atakowac rakietami Izrael.
Jednakoz utozsamianie wszystkich Palestynczykow z Hamasem jest niedorzeczne. Podobnie jest z Izraelczykami, nie wszyscy bowiem wybralismy obecnego premiera.
Niedorzeczne jest rowniez utozsamianie muzulmanow z Islamistami.
Izrael nie potrzebuje miłosierdzia, lecz trzeźwego uznania jego cnót i praw, a także niesprawiedliwości i zbrodni. Ponieważ artykuł profesora Hartmana poświęcony jest prawie wyłącznie tym pierwszym, w mojej odpowiedzi zwrócę uwagę na to, co wydaje mi się błędami faktycznymi i interpretacyjnymi, w sposób wskazujący na izraelskie niesprawiedliwości i przestępstwa.
„Wygrał tamtą wojnę i wszystkie kolejne. Żadnej z nich nie zaczął…”
Bardzo niedokładne:
Izrael był po stronie atakującej w kampanii Sueskiej w 1956 roku .
Izrael zaatakował pierwszy podczas wojny sześciodniowej. Rzeczywiście zaatakował Egipt po egipskej prowokacji, jednak zajecie Zachodniego Brzegu było cyniczną eksploatacją symbolicznego przystąpienia Jordanii do walki, motywowaną ekspansją terytorialną.
Izrael rozpoczął zainicjowaną wojnę w Libanie w 1982 roku.
„Żydzi nie chcą wracać do wschodniej Jerozolimy…”
Absolutnie nieprawda: Osadnictwo żydowskie we Wschodniej Jerozolimie, w tym w dzielnicy muzułmańskiej Starego Miasta , rozpoczęło się już w pierwszych latach po wojnie 1967 roku z inicjatywą i wsparciem rządu. Proces ten trwa do dziś, wykorzystując ustawodawstwo, które otwarcie i rażąco dyskryminuje mieszkańców Palestyny których majątek został zrabowany, w porównaniu z Żydami w podobnej sytuacji.
” Żydzi nie sprowadzili się do Izraela po wojnie – mieszkali w Palestynie zawsze, choć od końca XIX w. zaczęło ich przybywać. Wykupywali pola, ciężko pracowali i marzyli o niepodległym państwie… ”
Na początku wieku 19 liczyła ludność żydowska w Palestynie kilka tysięcy ludzi (około 2% ludności). Pod koniec 19tego wieku wraz z migracją do Izraela Żydów o orientacji syjonistycznej, zaczął sie zakup ziem od ich feudalnych właścicieli co wiązało się z wywłaszczeniem tysięcy arabskich dzierżawców. Wtedy to zostały zasiane nasiona wzajemnej wrogości i długotrwałego konfliktu.
„Co do zasady zarówno społeczeństwo Izraela, jak i większość rządów izraelskich chciała, aby Palestyńczycy mieli własne państwo.”
Jeśli chodzi o rządy – wręcz nieprawda. Z wyjątkiem rządu Rabina (około trzech lat), rządu Baraka (około półtora roku) i rządu Olmerta (około trzech lat), wszystkie rządy izraelskie działały przez resztę 47 lat izraelskiej okupacji aby zapobiec powstaniu państwa palestyńskiego . Przedsiębiorstwo osadnicze było konsekwentnie projektowane i prowadzone przez cały ten okres, aby zniweczyć tę możliwość.
„Żydzi zaś odwrotnie – z wyjątkiem kilkudziesięciu może zbrodniczych akcji dokładają wszelkich starań, aby zabić jak najmniej palestyńskich cywilów.”
Od pierwszej intifady (1987) Liczba palestyńskich cywilów zabitych i rannych przez Izraelczyków była co najmniej pięć razy większa niż liczba żydowskich cywilów zabitych przez Palestyńczyków . Wynika to nie tylko z niezrównanej siły ognia Izraela i wyrafinowanego systemu obrony przeciwrakietowej. Niemniej wynika to z ogromnej rozbieżności między publicznymi oświadczeniami Izraela na temat polityki unikania krzywdzenia Palestyńczyków a faktycznym zachowaniem sie izraelskich sił bezpieczeństwa, zwłaszcza sił naziemnych. Strzelanie żywą amunicją do demonstrantów, również gdy nikomu nie zagrażają, jest rutyną. Dochodzenia w sprawie zabójstw Palestyńczyków przez izraelskie siły bezpieczeństwa są systematycznie zatuszowane I umorzone przez system śledczy i prawny.
Jednak podstawową zbrodnią Izraela w stosunkach z Palestyńczykami jest utrzymanie okupacji przez dwa pokolenia w systematycznej akcji, przez prawie cały ten czas (z wyjątkiem krótkich okresów), mającej na celu zapobieżenie rozwiązaniu dwupaństwowemu. Palestyńska krótkowzroczność wyrażona odmową / brakiem odpowiedzi na wysuwane propozycje (Barak i Olmert) wzmocniła te tendencje w świadomości izraelskiego społeczeństwa. Wszystkie inne zbrodnie wyrażone wzajemnym terroryzmem po obu stronach (tak, w tym również codzienna przemoc urzywana przez izraelskie wojsko w obec palestyńskiej ludności cywilnej w celu jej zterroryzowania i zachowania jej posłuszeństwa) są nieuniknionymi konsekwencjami tej podstawowej sytuacji.
„Izrael tymczasem jest demokratycznym państwem prawa”
Izrael nie jest demokracją. Jest to etnokracia w której różne grupy etniczne podlegają do różnych systemów prawnych i korzystają (lub nie korzystają) z różnych przywilejów, de-Jure i de-Facto. Prawo stosowane wobec Palestyńczyków na terytoriach okupowanych to prawo wojskowe w postaci rozporządzeń i zarządzeń. Mieszkańcy ci nie biorą udziału w określaniu praw które ich dotyczą. Wprawdzie dano im możliwość apelacji do Sądu Najwyższego , ale odsetek apelacji przyjętych przez sąd jest przytłaczająco nikły. W tym sensie ten kanał odwoławczy jest wykorzystany przez reżim okupacyjny jako prawny listek figowy.
„Odciętych jest też wiele miast na Zachodnim Brzegu – nie tylko palestyńskich. Za murami (zasiekami) mieszka wielu Palestyńczyków, lecz również wielu Żydów.”
Porównanie między rzeczywistościami w których Żydzi i Palestyńczycy żyją za murami oddzielającymi jest wręcz absurdalne. Żydzi tam mieszkający mają pełną swobodę przemieszczania się i są chronieni fizycznie (przez siły zbrojne) i prawnie (przez podporządkowanie do cywilnego prawa w Izraelu, na którego maja obywatelski wpływ), oraz cieszą się z wszelkich przywilejów obywatelskich. Natomiast Palestyńczycy mieszkający na Zachodnim Brzegu są zdani na łaskę oficerów wojskowych jak i prostych żołnierzy w każdej dziedzinie życia. Pod tym względem nie ma różnicy między Palestyńczykami mieszkającymi na terytorium C zdane na bezpośrednią i pełna kontrole Izraela i tymi zamieszkującymi terytoriów, A i B będące w całości lub w części podane pod rządy Autonomii Palestyńskiej. Tych jak I tamtych można aresztować bez nakazu, ograniczyć ich ruch, włamać się do ich mieszkania i przeszukać bez nakazu, upokorzyć i pobić. Nie tylko można to wszystko robić – jest to codzienna rutyna.
Podsumowując, w Izraelu, na swoim terytorium państwowym, a także na terytoriach podlegających izraelskiej kontroli (Zachodni Brzeg) istnieje reżim żydowskiej supremacji. Zostało to niedawno zakotwiczone w przepisach, lecz jeszcze wcześniej było to jasne dla każdego kto miał oczy w głowie. Istotne wyzwania dla bezpieczeństwa przed którymi stoi Izrael, w tym brutalna agresja Hamasu na ludność cywilną, są w dużej mierze wynikiem izraelskiego strategicznego postępowania przez ostatnie pięć i pół dekad. Obecnie wśród dużej części izraelskich obserwatorów politycznych panuje powszechna, choć raczej cicha, zgoda, że fakt że rząd Hamasu nie został dotąd obalony przez Izrael nie jest wynikiem (rzeczywistych) trudności w jego obaleniu ani (rzeczywistej) obawy o powstania anarchii w Gazie po jego obaleniu. Istnienie Hamasu jako wojującego i agresywnego czynnika jest dla prawicowego Izraela gwarancją do udaremnienia możliwości ustanowienia państwa palestyńskiego. Dopóki istnieje Hamas, można argumentować, że nie ma możliwości rozwiązania kryzysu. Palestyńska władza w Ramalli może być przedstawiona jako nieistotna i może być zmuszona do uległości, aby otrzymać od Izraela ochronę przed Hamasem. Obecność Hamasu również utrzymuje społeczeństwo izraelskie w przestrachu, w którego rezultacie woli ono obecną sytuację niż dwupaństwowego rozwiązania które jest postrzegane jako niebezpieczne. Ten zestaw rozważań sprawia, że izraelska prawica, która rządzi Izraelem przez ponad 50 lat z krótkimi przerwami, i której priorytet jest przywłaszczenie Zachodniego Brzegu, jest swego rodzaju sojusznikiem Hamasu. Poza okresowymi starciami ta zbieżność interesów gwarantuje Hamasowi immunitet przed upadkiem jego rządów. Izraelska publika jest zakładnikiem tego niepisanego sojuszu, przeważnie nawet o tym, nie wiedząc.
https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,130516,27100309,ekspert-to-izrael-jest-dzisiaj-agresorem-prawdziwy-strach.html#s=BoxOpImg9
Mr Hyde
„Wobec powyższego, nasuwa się tylko jedno pytanie retoryczne, a mianowicie: co w takiej sytuacji pozostaje Izraelczykom?
Odpowiedź może być jednoznaczna!”
Drogi panie Hyde. Izraelczykom pozostaje apartheid – segregacja rasowa – i to się niestety dzieje. Pan profesor Hartman bawi się w buchaltera i wylicza, kto jest mniej winny. A może pan profesor zgodnie ze swoją profesją zabawi się w ocenę możliwości rozwiązania konfliktu?A może jakaś próba wyjścia z sytuacji? A może synteza na miarę nowego wielkiego systemu filozoficznego, zamiast jojczenia, jacy jesteśmy źli – my ludzie, a nie my Polacy, Żydzi, Palestyńczycy i nie my – chrześcijanie, muzułmanie, lub bez wiary, tylko ludzie?
sailman
22 maja 2021
9:19
Proszę Pana,
nieprawda, że Izraelczykom pozostaje segregacja rasowa wobec ludności palestyńskiej, która – Pana zdaniem – niestety się dzieje. To jest zdecydowanie przejaskrawiony i za daleki wniosek.
Nie twierdzę, że oba społeczności, tj. żydowska i palestyńska, utrzymują ze sobą względnie poprawne stosunki. Otóż tak nie jest i nigdy tak nie było – licząc od chwili utworzenia Państwa Izrael, tj. od maja 1948 roku. Niestety! Ale twierdzenie, że „Izraelczykom pozostaje segregacja rasowa, która niestety się dzieje” jest nadużyciem”. Zakładam, że obaj jednakowo rozumiemy pojęcie „segregacji rasowej”?
Ponadto nie sądzę, aby profesor Hartman, na blogu POLITYKI przyjął rolę buchaltera i wyliczał, kto jest mniej lub bardziej winny, przynajmniej na Bliskim Wschodzie. A jedynie, moim zdaniem, w taki, a nie w inny sposób, przedstawił swoje poglądy w przedmiotowej sprawie. Takie są prawa felietonistyki, z których korzysta. Jednym to nie przeszkadza, a inni mają wątpliwości, co jest zupełnie naturalne.
I rzecz, chyba bardziej istotna, a mianowicie:
nie przypuszczam, aby profesor Hartman, „zabawiał się w ocenę możliwości rozwiązania konfliktu bliskowschodniego bądź szukania jakiejś próby wyjścia z sytuacji”?
To nie jest rola filozofa, publicysty, wydawcy, nauczyciela akademickiego i gospodarza bloga POLITYKI. Ale to absolutnie nie znaczy, że nie powinien się tego podejmować lub nie wolno mu tego robić. Nie, wręcz przeciwnie, może zacząć nawet od dzisiaj. Tylko nasuwa się pytanie: kto na Bliskim Wschodzie, weźmie pod uwagę przemyślenia filozofa i nauczyciela akademickiego z dalekiej Polski?
Próby rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego oraz izraelsko-arabskiego, podejmowali przez kilkadziesiąt ostatnich lat, profesjonalne, najtęższe, światowe głowy polityki, dyplomacji i wojskowości. I, jak wiadomo, rezultaty ich działań – do chwili obecnej – są bardzo mizerne, żeby nie powiedzieć – żadne. Najlepszym tego dowodem są częste, krwawe konflikty pomiędzy wrogimi stronami i utrzymujący się permanentny, niekończący się stan napięcia.
Aby cokolwiek istotnego dokonać w dziedzinie zapewnienia pokoju na Bliskim Wschodzie, to musi być dobra wola wszystkich zainteresowanych stron. Wszystkich! Ale do tego – jeszcze bardzo daleko.
Podczas ostatnich, kwietniowo-majowych starć izraelsko-palestyńskich, z terenów zamieszkałych przez Palestyńczyków, terroryści Hamasu wystrzelili na niewielki terytorialnie Izrael – ponad 4300 pocisków rakietowych. A także – publicznie wygrażają, że Izrael „zasmakuje piekła”!
Co więc pozostaje Izraelczykom, jak inaczej mają się zachować w obecnej sytuacji?
Zapytam Pana wprost: co w związku z tym, Pan radziłby władzom Izraela?
Należy również pamiętać, że do chwili obecnej, rzeczywisty klucz do rozwiązania napiętej sytuacji na Bliskim Wschodzie, nadal znajduje się w Waszyngtonie, a nie w Moskwie, Berlinie, Brukseli, Londynie, Paryżu czy w Warszawie.
Ale podkreślam: aby skorzystać z tego klucza, to obie skonfliktowane strony, muszą przede wszystkim wykazać dobrą wolę i autentyczną chęć współpracy we wszystkich dziedzinach – ich dotyczących. Obie!
W innym przypadku, pokój na Bliskim Wschodzie – pozostanie jedynie marzeniem przysłowiowej ściętej głowy.
Rzadko się zdarza, by felieton prof. Hartmana nie budził mojego sprzeciwu. Tym razem jednak budzi również mój podziw. Nie tylko za merytoryczny poziom, ale także za fakt, że profesor ma odwagę iść pod prąd lewicowej narracji o tym konflikcie, co zresztą widać po forumowych kubłach pomyj (zalatujących nieprzyjemnie antysemityzmem), które na jego głowę się wylały. Chciałbym zwrócić uwagę na ciekawy trop argumentacyjny niektórych wylewaczy pomstujących tutaj na Hartmana. Zaciekle bowiem walczą oni, stukając spoconymi paluszkami w klawiatury, z syjonizmem (albo, w niektórych wersjach, X-izmem), ale broń Boże nie są antysemitami. To wyraźny znak, że gomułkowsko-moczarowska retoryka, oparta na dokładnie tym samym schemacie, trzyma się wciąż mocno na lewicy.